*[Relacja/Inne]Dźwig portowy wycinany laserowo [DrafModel]
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
Wystrugałem sobie dodatkowe okienko i pomalowałem je z jednej strony na zielono a z drugiej na szaro (drzwi pomalowane myszką ). Przyczepiłem je do budki, wziąłem aparat - inny niż Zorka 5 - i zrobiłem kilka zdjęć.
Rzeczywiście ten zielony kolor + czarny dach wygląda całkiem fajnie i
nie jest aż tak ciemny, żeby te cienkie ramki ginęły na tle ciemnego wnętrza. Więc może
Rzeczywiście ten zielony kolor + czarny dach wygląda całkiem fajnie i
nie jest aż tak ciemny, żeby te cienkie ramki ginęły na tle ciemnego wnętrza. Więc może
Moje modele: archiwum
Nie wiem jak dla innych, ale dla mnie “bomba”. Nawet taki zgniły zielony fajnie pasuje do żółtego koloru i dostatecznie podkreśla czerwień. Można by go jeszcze trochę ożywić, ale tak też jest OK.Syzyf pisze:Rzeczywiście ten zielony kolor
Natomiast co do barierek, to osobiście zostawiłbym je w żółtym kolorze. Teoretycznie barierki na takiej konstrukcji powinny być chyba w jaskrawym kolorze . Czerwony który masz na budce moim zdaniem nie pasuje, a dodanie innego koloru wprowadzi zamieszanie. Można by jeszcze czarny który masz na dachach, ale tu właśnie się obawiam, że może przekroczyć normy bezpieczeństwa.
No cóż, to tylko moje zdanie. Na pewno warto jeszcze wysłuchać innych opinii.
Pozdrawiam!
Piotr
Obraz jest wart tysiąca słów. Model wart jest miliona.
Dzięki Piotrze za podpowiedź. A przy okazji: w jaki sposób ożywić zgniły zielony kolor (pytam tylko z ciekawości, bo do zmieszania mam jeszcze tylko żółty i czerwony kolor emalii).
Oczywiście także rozwinięcie teorii dobierania kolorów chętnie przeczytam.
Relingi będę robił na końcu, więc jest jeszcze trochę czasu - postaram się w odpowiednim czasie zaprezentować kilka propozycji kolorystycznych.
Druga budka to sterownia, w której siedzi operator dźwigu. Jest nieco mniejsza od maszynowni, ale ma więcej krawędzi do szlifowania.
Udało mi się dotrzeć do planów tego dźwigu (2 strony A-3 w opracowaniu W.Nowego). Nie wiem, czy to na ich podstawie ten model był projektowany, ale wszystko zgadza się prawie w 100% - aż byłem zaskoczony. Z drugiej strony jestem trochę zawiedziony, bo myślałem, że na ich podstawie uda mi się coś zmienić a tu nie ma za bardzo co.
Przyjrzałem się dokładnie tej sterowni, a szczególnie okienkom przez które patrzy operator. W modelu są one nieco uproszczone (widać je na zdjęciu tymczasowo przyklejone) – w tych z planów jest lepsze pole widzenia. Wyrżnąłem więc trochę budki .
Postanowiłem zrobić je od nowa poprzez sklejenie cienkich paseczków wyciętych z 2 warstw brystolu.
Narysowałem sobie szablony, podłożyłem je pod folię i na tym sklejałem ramki (wikolowate nie przyklejają się do plastiku). Potem skleiłem je razem na dodatkowym „kopytku” zrobionym z tektury owiniętej folią..
Trochę była to żmudna robota ale udało się, choć nie idealnie. Dlatego właśnie pomaluję ramki okienek na zielono, żeby małe niedokładności nie rzucały się tak bardzo w oczy.
Przy okazji zastosuję się do kolorowej teorii Piotra i będzie bardziej naukowo .
Oczywiście także rozwinięcie teorii dobierania kolorów chętnie przeczytam.
Relingi będę robił na końcu, więc jest jeszcze trochę czasu - postaram się w odpowiednim czasie zaprezentować kilka propozycji kolorystycznych.
Druga budka to sterownia, w której siedzi operator dźwigu. Jest nieco mniejsza od maszynowni, ale ma więcej krawędzi do szlifowania.
Udało mi się dotrzeć do planów tego dźwigu (2 strony A-3 w opracowaniu W.Nowego). Nie wiem, czy to na ich podstawie ten model był projektowany, ale wszystko zgadza się prawie w 100% - aż byłem zaskoczony. Z drugiej strony jestem trochę zawiedziony, bo myślałem, że na ich podstawie uda mi się coś zmienić a tu nie ma za bardzo co.
Przyjrzałem się dokładnie tej sterowni, a szczególnie okienkom przez które patrzy operator. W modelu są one nieco uproszczone (widać je na zdjęciu tymczasowo przyklejone) – w tych z planów jest lepsze pole widzenia. Wyrżnąłem więc trochę budki .
Postanowiłem zrobić je od nowa poprzez sklejenie cienkich paseczków wyciętych z 2 warstw brystolu.
Narysowałem sobie szablony, podłożyłem je pod folię i na tym sklejałem ramki (wikolowate nie przyklejają się do plastiku). Potem skleiłem je razem na dodatkowym „kopytku” zrobionym z tektury owiniętej folią..
Trochę była to żmudna robota ale udało się, choć nie idealnie. Dlatego właśnie pomaluję ramki okienek na zielono, żeby małe niedokładności nie rzucały się tak bardzo w oczy.
Przy okazji zastosuję się do kolorowej teorii Piotra i będzie bardziej naukowo .
Ostatnio zmieniony czw sie 10 2006, 16:09 przez Syzyf, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje modele: archiwum
Najlepiej w jakimś programie graficznym Sorry,“gupie” żarty mnie się dzisiaj trzymają.Syzyf pisze: w jaki sposób ożywić zgniły zielony kolor (pytam tylko z ciekawości, bo do zmieszania mam jeszcze tylko żółty i czerwony kolor emalii).
Poważnie, miałem na myśli nie tyle ożywienie istniejącego zielonego, ile zamianę go na inny żywy , bardziej czysty kolor. Są na to dwa sposoby: zakup gotowej farbki albo zmieszanie jej samemu. Jeżeli wybierzemy to drugie rozwiązanie, to należy pamiętać aby użyć do tego celu jak najbardziej czystych kolorów. Nie powinny one zawierać żadnych domieszek czerni, bieli ani czerwieni. Jaki zielony otrzymamy zależy jeszcze od rodzaju niebieskiego i żółtego koloru, który to zdecydujemy się zastosować. Jest ich kilka np. Yellow – lemon, cadmium. Blue – cobalt, ultramarina, prussian i kilka innych.
Dla rozwiania tajemnicy koła barw zrobiłem dwie ilustracje, które powinny wszystko wyjaśnić.
Pierwsza ilustracja przedstawia koło z trzema podstawowymi kolorami pierwszej grupy. Są to kolory których nie możemy otrzymać przez zmieszanie jakichkolwiek innych kolorów. Umieściłem je dodatkowo w narożnikach czarnego trójkąta.
Druga ilustracja przedstawia sześć kolorów. Trzy podstawowe pochodzące z pierwszej ilustracji oraz trzy dodatkowe kolory drugiej grupy, które otrzymamy przez zmieszanie dwóch wybranych kolorów grupy pierwszej. I tak przez połączenie z sobą koloru żółtego i niebieskiego otrzymamy zielony, który na kole barw znajdzie się między nimi. Z połączenia czerwonego z żółtym otrzymamy pomarańczowy, przez zmieszanie czerwonego z niebieskim otrzymamy fiolet (mój wyszedł trochę brudny ze względu na zbyt dużą ilość czerwieni). Kolory drugiej grupy umieściłem w narożnikach białego trójkąta.
Powstało w ten sposób podstawowe koło barw. Kolory dopełniające się nawzajem to te , które znajdują się po przeciwnej stronie koła barw. Ich charakterystyczną cechą jest to, że umieszczone obok siebie wydają się bardziej żywe niż w sąsiedztwie innych kolorów. Z ciekawostek mogę dodać , że cień rzucany przez kolorowy obiekt będzie zawierał w sobie swój kolor dopełniający np. w cieniu rzucanym przez zielone jabłko znajdziemy czerwony kolor.
Jest to zasada z której można korzystać przy dobieraniu kolorów, ale nie koniecznie trzeba. Wszystko zależy od tego co chcemy osiągnąć , jaki efekt wywołać. W przypadku tych małych części modelu takie rozwiązanie wydało mi się logiczne.
Żeby do końca uzupełnić zasadę mieszania kolorów dodam, że jest jeszcze trzecia grupa kolorów. Są to brązy wynikające ze zmieszania wszystkich trzech kolorów pierwszej grupy.
Pozdrawiam!
Piotr
Obraz jest wart tysiąca słów. Model wart jest miliona.
Bardzo dziękuję Piotrze za wyczerpujące wyjaśnienie – teraz już rozumiem o co chodziło w tych barwach naprzeciw siebie. Aż strach, ilu rzeczy człowiek nie wie. A teraz wiem i ja i inni. Oprócz przydatności tej teorii w modelarstwie będę mógł teraz sugerować żonie, jak ma dobierać kolory ubioru .
Temat kratownic nie kojarzy się ostatnio zbyt miło, ale akurat zrobiłem pierwszą i nie mam nic innego do pokazania. Na razie jest wstępnie pomalowana na biało i wymaga jeszcze sporo obróbki papierem ściernym i zapewne szpachlą, bo widać miejsce łączeń i włoskowatość tektury. Złożyłem to wszystko na sucho, żeby było wiadomo, gdzie ta kratownica ma być. Model ma już ok. 25 cm wysokości i lada dzień będzie największym z aktualnie sklejanych.
Temat kratownic nie kojarzy się ostatnio zbyt miło, ale akurat zrobiłem pierwszą i nie mam nic innego do pokazania. Na razie jest wstępnie pomalowana na biało i wymaga jeszcze sporo obróbki papierem ściernym i zapewne szpachlą, bo widać miejsce łączeń i włoskowatość tektury. Złożyłem to wszystko na sucho, żeby było wiadomo, gdzie ta kratownica ma być. Model ma już ok. 25 cm wysokości i lada dzień będzie największym z aktualnie sklejanych.
Moje modele: archiwum
Syzyf, musisz być ostrożny z doradzaniem żonie w dziedzinie mody, bo może się to odwrócić przeciwko tobie. Ta reguła która sprawdzi się w przypadku Twojego dźwigu, może okazać się do kitu w dziedzinie mody.Syzyf pisze:będę mógł teraz sugerować żonie, jak ma dobierać kolory ubioru .
Musisz pamiętać o tym, że kolory z przeciwnej strony koła barw chociaż harmonizują ze sobą , to najczęściej jest to bardzo dramatyczny zestaw, a granica między nimi potrafi być czasami wibrująca wręcz trudna do określenia, co w przypadku mody może być odebrane jako negatywny efekt.
Nie ma nic gorszego jak popaść w niełaskę u własnej żony.
A żeby było na temat to napiszę, że ostatnie zdjęcie z kratownicą nałożoną na górę dźwigu robi SUPER WRAŻENIE.
Pozdrawiam!
Piotr
Obraz jest wart tysiąca słów. Model wart jest miliona.
Masz rację Piotrze, że doradzanie żonie to czynność wysokiego ryzyka, zatem nie będę się podkładał na własne życzenie .
Nie zrobiłem za wiele, ale jestem w tej dogodnej sytuacji, że mój dźwig często zmienia kolory i mogę pokazać to samo, ale w innych barwach . Tak więc proszę – kratownica tym razem już na żółto.
Zacząłem dziergać też mechanizm obrotu wieży składający się z silnika i przekładni zazębionej z dziurkowaną obręczą (jest pod tym pokładem wzmocnionym solidnym ożebrowaniem). Wersja instrukcji, którą mam zawiera jedynie słowny opis złożenia tego mechanizmu, więc posiliłem się planami. Zamieszczam kawałek skanu planów, bo jeśli ktoś buduje ten model, to mogą mu się te rysunki przydać.
Sam mechanizm jest dobrze odzwierciedlony i jedyna zmiana, to obudowa silnika – kółeczka zamieniłem na 2 stożki sklejone z cienkiego papieru (wydruk z programu Kreski). Widać też początek malowania na zielono.
Nie zrobiłem za wiele, ale jestem w tej dogodnej sytuacji, że mój dźwig często zmienia kolory i mogę pokazać to samo, ale w innych barwach . Tak więc proszę – kratownica tym razem już na żółto.
Zacząłem dziergać też mechanizm obrotu wieży składający się z silnika i przekładni zazębionej z dziurkowaną obręczą (jest pod tym pokładem wzmocnionym solidnym ożebrowaniem). Wersja instrukcji, którą mam zawiera jedynie słowny opis złożenia tego mechanizmu, więc posiliłem się planami. Zamieszczam kawałek skanu planów, bo jeśli ktoś buduje ten model, to mogą mu się te rysunki przydać.
Sam mechanizm jest dobrze odzwierciedlony i jedyna zmiana, to obudowa silnika – kółeczka zamieniłem na 2 stożki sklejone z cienkiego papieru (wydruk z programu Kreski). Widać też początek malowania na zielono.
Moje modele: archiwum
W związku z dużą ilością pytań dotyczących mechanizmu obrotu dźwigu, które ktoś dociekliwy mógłby potencjalnie zadać , postanowiłem zrobić mały schemat blokowy tej przekładni. Oczywiście nie wycinałem zębatek – symbolizują je niebieskie gwiazdki na kołach. Jak widać napęd z silnika przenoszony jest przez przekładnię ślimakową i 4 zębatki na ogromniaste żółte koło zębate zamocowane na portalu. Umożliwia to obracanie dźwigu wokół osi pionowej.
Oszkliłem też obie budki, przykleiłem okna i drzwi. Szybki są przyklejone Pattexem, który trzyma je mechanicznie, bo nie klei się do plastiku. Pełni funkcję uszczelki trzymającej szybkę w ramie.
Przednia część sterowni ma dużą powierzchnię oszklenia i wnętrze wyglądało trochę pusto, więc dodałem kilka elementów z reguły znajdujących się na stanowisku pracy .
Szukając co by tu jeszcze zmienić, znalazłem odeskowaną rurę w górnej części dźwigu. Ponieważ ta z „wycinanki” była gładka, więc okleiłem ją paseczkami brystolu.
Oszkliłem też obie budki, przykleiłem okna i drzwi. Szybki są przyklejone Pattexem, który trzyma je mechanicznie, bo nie klei się do plastiku. Pełni funkcję uszczelki trzymającej szybkę w ramie.
Przednia część sterowni ma dużą powierzchnię oszklenia i wnętrze wyglądało trochę pusto, więc dodałem kilka elementów z reguły znajdujących się na stanowisku pracy .
Szukając co by tu jeszcze zmienić, znalazłem odeskowaną rurę w górnej części dźwigu. Ponieważ ta z „wycinanki” była gładka, więc okleiłem ją paseczkami brystolu.
Moje modele: archiwum
Skleiłem to wszystko w całość i teraz wygląda tak:
Pora na spijanie śmietanki, czyli kratownice wahaka. To chyba najbardziej efektowna część modelu, więc trzeba będzie się trochę przyłożyć. Samo sklejenie nie sprawiło mi problemów, gorzej z malowaniem ponieważ boczne płaszczyzny kartonu okropnie piją farbę. Musiałem także zrezygnować z malowania aerografem, bo większość farby szła w powietrze przelatując przez puste miejsca. Głównie szkoda mi powietrza z puszki a nie farby, bo na biało maluję farbą akrylową z dużej puszki. Tak więc maluję pędzelkiem i trochę to potrwa, bo trzeba kłaść kilka warstw. Na dodatek skończyła mi się żółta farbka i jestem zmuszony czekać na sprowadzenie tego koloru. Czekam już 3 tygodnie i jeśli będzie to trwało dłużej niż kolejne 2 , to dobiorę sobie kolor sam.
Kratownice są całkiem sporych rozmiarów – ta dłuższa ma prawie 32 cm długości. Szpachlowanie coś mi ostatnio nie wychodzi, więc miejsca łączeń zamaskowałem dodatkowym kątownikiem o szerokości 2 mm a długości 320 mm wyciętym z brystolu. Taki kątownik bardzo łatwo można wyciąć korzystając ze sztuczki pokazanej kiedyś przez Roinoka (brystol składa się na pół i odcina zagiętą krawędź uzyskując równiutki kątownik).
Pora na spijanie śmietanki, czyli kratownice wahaka. To chyba najbardziej efektowna część modelu, więc trzeba będzie się trochę przyłożyć. Samo sklejenie nie sprawiło mi problemów, gorzej z malowaniem ponieważ boczne płaszczyzny kartonu okropnie piją farbę. Musiałem także zrezygnować z malowania aerografem, bo większość farby szła w powietrze przelatując przez puste miejsca. Głównie szkoda mi powietrza z puszki a nie farby, bo na biało maluję farbą akrylową z dużej puszki. Tak więc maluję pędzelkiem i trochę to potrwa, bo trzeba kłaść kilka warstw. Na dodatek skończyła mi się żółta farbka i jestem zmuszony czekać na sprowadzenie tego koloru. Czekam już 3 tygodnie i jeśli będzie to trwało dłużej niż kolejne 2 , to dobiorę sobie kolor sam.
Kratownice są całkiem sporych rozmiarów – ta dłuższa ma prawie 32 cm długości. Szpachlowanie coś mi ostatnio nie wychodzi, więc miejsca łączeń zamaskowałem dodatkowym kątownikiem o szerokości 2 mm a długości 320 mm wyciętym z brystolu. Taki kątownik bardzo łatwo można wyciąć korzystając ze sztuczki pokazanej kiedyś przez Roinoka (brystol składa się na pół i odcina zagiętą krawędź uzyskując równiutki kątownik).
Ostatnio zmieniony czw sie 10 2006, 16:13 przez Syzyf, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje modele: archiwum
Zapomniałem ostatnio napisać, że w przypadku kratownic zmieniłem impregnat do tektury. Ponieważ szelak jednak trochę wichruje karton, więc użyłem specyfiku stillmana (styropian + rozpuszczalnik nitro: patrz dział ABC), który jest neutralny w tym względzie, lecz bardzo agresywny w zapachu (rodzina powiedziała mi "żegnaj" i wywaliła z domu ).
Farbki żółtej nadal nie ma, więc zabrałem się za drobnicę: drabinki, rolki do prowadzenia lin i relingi.
Zrobiłem też tuleję mechanizmu zmiany wypadu (wysięgu dźwigu). Tuleja jest sklejona z kilkunastu kółeczek i była nieco kanciasta zatem okleiłem ją dwoma stożkami i paskami papieru.
Wypróbowałem też malowanie psikawką, czyli rozpylaczem po kosmetykach. Farbka została rozcieńczona wodą i taki przyrząd dość dobrze sprawdza się przy malowaniu podkładem gołej tektury, która mocno pije wilgoć. Tak została pomalowana jedna z kratownic. Ponieważ ten rozpylacz „wali” pokaźnymi ilościami farby wymaga to jeszcze rozprowadzania pędzelkiem, żeby nie zrobiły się zacieki, ale bardzo usprawnia malowanie.
Relingi z kolei malowane były po zamocowaniu ich na starej płycie CD, na której przykleiłem taśmę dwustronnie klejącą (do przyklejania wykładzin podłogowych).
Oglądając niedawno film o produkcji nowego modelu BMW zobaczyłem, że malowanie karoserii podkładem odbywa się poprzez zanurzanie całego nadwozia w wannie wypełnionej farbą. Skoro najlepsi tak robią, więc ja też wypróbowałem ten sposób malowania na drabinkach. Głównie chodziło mi o pomalowanie ich wnętrza. Były one moczone w farbce a następnie odsączane na papierowym ręczniku (3 razy).
Farbki żółtej nadal nie ma, więc zabrałem się za drobnicę: drabinki, rolki do prowadzenia lin i relingi.
Zrobiłem też tuleję mechanizmu zmiany wypadu (wysięgu dźwigu). Tuleja jest sklejona z kilkunastu kółeczek i była nieco kanciasta zatem okleiłem ją dwoma stożkami i paskami papieru.
Wypróbowałem też malowanie psikawką, czyli rozpylaczem po kosmetykach. Farbka została rozcieńczona wodą i taki przyrząd dość dobrze sprawdza się przy malowaniu podkładem gołej tektury, która mocno pije wilgoć. Tak została pomalowana jedna z kratownic. Ponieważ ten rozpylacz „wali” pokaźnymi ilościami farby wymaga to jeszcze rozprowadzania pędzelkiem, żeby nie zrobiły się zacieki, ale bardzo usprawnia malowanie.
Relingi z kolei malowane były po zamocowaniu ich na starej płycie CD, na której przykleiłem taśmę dwustronnie klejącą (do przyklejania wykładzin podłogowych).
Oglądając niedawno film o produkcji nowego modelu BMW zobaczyłem, że malowanie karoserii podkładem odbywa się poprzez zanurzanie całego nadwozia w wannie wypełnionej farbą. Skoro najlepsi tak robią, więc ja też wypróbowałem ten sposób malowania na drabinkach. Głównie chodziło mi o pomalowanie ich wnętrza. Były one moczone w farbce a następnie odsączane na papierowym ręczniku (3 razy).
Moje modele: archiwum