Witam mam pytanie do wszystkich: jaka jest wasza największa wpadka związania z budową modelu lub jego "użytkowaniem". Ja, będąc w podstawówce posłałem na dno wanny kartonową Burzę . A tyle się namęczyłem, żeby ten papier nie przemakał... Po zwodowaniu nawet pływał,ale za nim rodzina zdążyła zobaczyć moje dzieło była to juz łódź podwodna ORP Burza...
Pierwszy milion nie bierze się z ciężkiej pracy lecz z braku dowodów..
Tytuł wątku brzmi "Największa modelarska klęska"
największą modelarską klęską moim zdaniem jest to, jak modelarz zamiast pokazać się ze strony modelarskiej prezentuje nam swoje zdolności literackie zakładając wątki odwracające uwagę od własnej twórczości modelarskiej.
Największa wpadka?
Oczywiście sklejenie RWD-8 z MM bez wręg,dźwigarów i drutów .
Wyglądał cudownie, jak wierzba płacząca.
Dodam, że było to kilkanaście lat temu.Początki są trudne.
Ja ciągle mam klęski. Dziś, gdy oglądałem sobie mojego nieskończonego jeszcze Camela, upuściłem go i statecznik poziomy się trochę oderwał... Super glue przykleję i śladu nie będzie...
kiedys z PM robiłem Groma czy wichra- nie pamietam, do spółki z kolega na pół. To była 5 klasa podstwówki on dziub i kawałek sródokrecia , ja rufę i kawłwk śródokręcia. Miałbyc tam silnik i pobliskiej sadzawce mielismy go sadzac. Kiedy nastąpił moment połączenia , kiedy zobaczyłem to czego on dokonał , doznałem małego wylewu, spadły mi kapcie i ziemniaki w piwnicy zgniły, Ta współpraca obu stoczni sie zakonczyła. Dziób wygladał jak wrzeciono zanurzone w wiadro olejnej farby, to ostatni był mój taki pomysł, bo wiele pracy jako dzieciak w to włozyłem, a na dokończenie samemu zabrakło mocy. Model był jak pamietam chyba 1:75,