*[Relacja/Samolot] polski MIG-29
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
Jeśli chodzi o papier, to zbytnio nie kombinuję. Po prostu drukuję na grubym bloku technicznym. Nawet nie zwracam uwagi na firmę i gramaturę. Wybieram na oko. Jak jest odpowiednio biały i sztywny, to kupuję.
A oto co do tej pory zrobiłem:
Wnętrze kabiny klei się przyjemnie. Obrazki zawarte w instrukcji wyjaśniają dość dokładnie jak zamocować poszczególne części. Są jednak wyjątki. Przy niektórych elementach trzeba było nieźle pogłówkować, żeby je odpowiednio uformować. Do zrobienia został jeszcze fotel pilota i kilka drobiazgów.
A oto co do tej pory zrobiłem:
Wnętrze kabiny klei się przyjemnie. Obrazki zawarte w instrukcji wyjaśniają dość dokładnie jak zamocować poszczególne części. Są jednak wyjątki. Przy niektórych elementach trzeba było nieźle pogłówkować, żeby je odpowiednio uformować. Do zrobienia został jeszcze fotel pilota i kilka drobiazgów.
To już ostatnie zdjęcia z budowy kabiny. Fotel K-36 zrobiony.
A tak prezentuje się gotowe miejsce pracy pilota.
Od teraz powinno już być mniej monotonnie, bo będę się brał za resztę kadłuba. Prace powinny więc nieco przyspieszyć. Jak będzie na prawdę, to się zobaczy. Większość osób na tym forum wie jak ciężko nieraz wygospodarować trochę czasu na klejenie
A tak prezentuje się gotowe miejsce pracy pilota.
Od teraz powinno już być mniej monotonnie, bo będę się brał za resztę kadłuba. Prace powinny więc nieco przyspieszyć. Jak będzie na prawdę, to się zobaczy. Większość osób na tym forum wie jak ciężko nieraz wygospodarować trochę czasu na klejenie
Model wydrukowałem na domowej drukarce Canon ip1500, kolorowym zamiennikiem za 5zł
Jakość wydruku jest faktycznie satysfakcjonująca. Nie odbiega znacznie od oryginalnie wydawanych modeli. Tylko trwałość jest trochę niższa, głównie podczas kontaktu z wodą. Chociaż i pod tym względem jestem miło zaskoczony. Podczas klejenia jak na razie nie było żadnych niespodzianek. Wydruk jest odporny na rozmazywanie i nawet kontakt z mokrymi palcami nie kończy się plamami na poszyciu. No i w ogóle nie jest ziarnisty, jak to miało miejsce w przypadku używania starych drukarek. Kolorki są jednolite i bez przebarwień. Na Canona przesiadłem się z drukarki HP i mogę stwierdzić jedno: Dużo lepszy wydruk za dużo niższą cenę.
Jakość wydruku jest faktycznie satysfakcjonująca. Nie odbiega znacznie od oryginalnie wydawanych modeli. Tylko trwałość jest trochę niższa, głównie podczas kontaktu z wodą. Chociaż i pod tym względem jestem miło zaskoczony. Podczas klejenia jak na razie nie było żadnych niespodzianek. Wydruk jest odporny na rozmazywanie i nawet kontakt z mokrymi palcami nie kończy się plamami na poszyciu. No i w ogóle nie jest ziarnisty, jak to miało miejsce w przypadku używania starych drukarek. Kolorki są jednolite i bez przebarwień. Na Canona przesiadłem się z drukarki HP i mogę stwierdzić jedno: Dużo lepszy wydruk za dużo niższą cenę.
Szkielet tylnej części samolotu skończony. Kleiłem go butaprenem, a łączenia poszczególnych wręg nasączyłem klejem cyjanoakrylowym. Może nie wygląda to zbyt ładnie, ale jest za to mocne i sztywne. A do tego dość dobrze trzyma symetrię. W kilku miejscach postanowiłem dodać niewielkie wzmocnienia. W niczym nie będą przeszkadzać podczas dalszej budowy, a dzięki nim tylna część szkieletu została skutecznie unieruchomiona.
Teraz zajmę się oklejaniem poszycia.
Teraz zajmę się oklejaniem poszycia.
Okleiłem dwa pierwsze elementy poszycia na szkielecie i połączyłem je z przednią częścią samolotu.
Był to najtrudniejszy jak dotąd etap budowy. Nie obyło się niestety bez komplikacji. Nie wiem gdzie dokładnie popełniłem błąd, ale za nic nie mogłem dopasować przedniej i tylnej części kadłuba bez kilkumilimetrowej szpary. Jedynym ratunkiem okazało się rozcięcie i przycięcie części 40a. Aby było to jak najmniej widoczne, cięcie zrobiłem na lewej krawędzi natarcia. W rzeczywistości nie wygląda to źle i nie rzuca się zbytnio w oczy. Na zdjęciach poniżej dokładnie widać przecięcie. Łączenie nie wyszło mi zbyt ładnie, ale po nerwach, jakich się nabawiłem przy łączeniu przedniej i tylnej części samolotu, nie miałem już siły tego poprawiać.
Był to najtrudniejszy jak dotąd etap budowy. Nie obyło się niestety bez komplikacji. Nie wiem gdzie dokładnie popełniłem błąd, ale za nic nie mogłem dopasować przedniej i tylnej części kadłuba bez kilkumilimetrowej szpary. Jedynym ratunkiem okazało się rozcięcie i przycięcie części 40a. Aby było to jak najmniej widoczne, cięcie zrobiłem na lewej krawędzi natarcia. W rzeczywistości nie wygląda to źle i nie rzuca się zbytnio w oczy. Na zdjęciach poniżej dokładnie widać przecięcie. Łączenie nie wyszło mi zbyt ładnie, ale po nerwach, jakich się nabawiłem przy łączeniu przedniej i tylnej części samolotu, nie miałem już siły tego poprawiać.
Prace przy modelu powolutku idą naprzód. Udało się dokończyć owiewkę kabiny pilota. Wykorzystałem do tego gotową wytłoczkę firmy Gomix.
Co ciekawe zamówiłem sobie taką samą do miga z Małego Modelarza i wygląda ona zupełnie inaczej. Dwa modele tego samego samolotu i dwa całkowicie inne kształty. Ta z MM jest zdecydowanie większa i ma za mało "kropelkowy" kształt.
Poza tym okleiłem już prawie do końca górną powierzchnię kadłuba. Została tylko końcówka. Na tym etapie obyło się bez większych trudności. Części wzorowo do siebie psują. A odwzorowanie w stosunku do prawdziwego samolotu stoi na najwyższym poziomie.
Co ciekawe zamówiłem sobie taką samą do miga z Małego Modelarza i wygląda ona zupełnie inaczej. Dwa modele tego samego samolotu i dwa całkowicie inne kształty. Ta z MM jest zdecydowanie większa i ma za mało "kropelkowy" kształt.
Poza tym okleiłem już prawie do końca górną powierzchnię kadłuba. Została tylko końcówka. Na tym etapie obyło się bez większych trudności. Części wzorowo do siebie psują. A odwzorowanie w stosunku do prawdziwego samolotu stoi na najwyższym poziomie.