Wypadek może nie do końca stricte modelarski, ale...
Zdarzyło się to już ładne kilka lat temu (z 8-9), ale do dziś blizna na ręku przypomina o tym wypadku.
Wybrałem się do sklepu po wikol. Niedaleko, raptem 5 minut od domu. Klej kupiłem, a jako że było lato, a ja ubrany w spodenki bez kieszeni, to słoik niosłem w ręku. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie jedna, nieco wystająca płyta chodnikowa...
Wystarczył ułamek sekundy, jedno głupie potknięcie...
Właściwie to prawie mi się udało uratować słoik od uderzenia o ziemię (sam nie wiem do dziś czemu go zwyczajnie nie puściłem). Lekko tylko stuknął o chodnik, ale rozbił się.
Wstałem, pozbierałem się, resztki słoika wywaliłem do śmietnika i z ręką ociekającą białym wikolem poszedłem w stronę domu.
Jakież było moje zdziwienie, gdy po kilku krokach spod kleju zaczęła wypływać wolniutko krew... I wypływała, wypływała, wypływała...
Po chwili z ręki kapał wikol pomieszany z krwią, znacząc moją drogę w kierunku najbliższego opatrunku naszymi narodowymi barwami.
Rana okazała się być głęboką raną kłutą. Można było do środka dłoni zajrzeć. Ręką trafiła na miesiąc w opatrunek - obyło się bez szycia. Zaś na pamiątkę mam bliznę w kształcie bardzo nieregularnego koła oraz zwyczaj, aby nigdy nie nieść słoika w ręku.
Wypadki podczas pracy
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
Ja też napiszę moją wpadkę, było to tak:
Za górami za lasami klejiłem model Ostu-Gata od Halińskiego. Właśnie wyciołem szkielet z tektury. Dopasowałem wszystko i podłużnica wystawała za bardzo z modelu. Postanowiłem ją podciąć. Szkieletu nie zorkładałem tylko taki wszepiony z wręgami zaczołem ciąć. Kompletnie tego wtedy nie umiałem (miałem wtedy 10 lat). Miałem zwykły skalpel. Pojechałem nim po podłużnicy. Nawet mi wyszło. Klejiłem dalej. Po kilku minutach zobaczyłem, że cały palec jest zakrwawiony. Poleciałem wtedy do łazienki. Przemyłem ranę. Tam duża dziura . Obyło się bez szwów. Mam do tego czasu bliznę.
Pozdrawiam
Za górami za lasami klejiłem model Ostu-Gata od Halińskiego. Właśnie wyciołem szkielet z tektury. Dopasowałem wszystko i podłużnica wystawała za bardzo z modelu. Postanowiłem ją podciąć. Szkieletu nie zorkładałem tylko taki wszepiony z wręgami zaczołem ciąć. Kompletnie tego wtedy nie umiałem (miałem wtedy 10 lat). Miałem zwykły skalpel. Pojechałem nim po podłużnicy. Nawet mi wyszło. Klejiłem dalej. Po kilku minutach zobaczyłem, że cały palec jest zakrwawiony. Poleciałem wtedy do łazienki. Przemyłem ranę. Tam duża dziura . Obyło się bez szwów. Mam do tego czasu bliznę.
Pozdrawiam