Zawsze miałem wielką ochotę na gigantyczny żaglowiec .
Postanowiłem więc nabyć model żaglowca Norske Love z Billing Boats . Uprzedzany o fakcie powagi wyzwania pomimo wszystko kupiłem model . Po otwarciu pudełka zachwyciła mnie ilośc elementów . Plany są super - instrukcja jednak przewiduje wykonanie przez starego wyjadacza - tekstu jest mniej więcej tyle samo co w przepisie na makaron .
Nie zawracając głowy głupotami - zamierzam brnąć dalej - zobaczymy z jakim skutkiem . Ponieważ widzę coraz to więcej niewiadomych - wszystkich mających jakiekolwiek pojęcie o jakimkolwiek problemie który mnie dotknie proszę o pomoc .
Z góry dziękuję - pewnikiem dostarczę wszystkim kupe dobrej zabawy myląc pojęcia , sklejając wszystko do góry nogami etc.
Norske Love 1:75 - początek krucjaty 2006 ... a dalej to się zobaczy
Widzę że grono Billing'owców się powiększa cieszy mnie Pawle że akurat ten model wybrałeś - to mój faworyt wśród żaglowców oferowanych przez tą firmę.
Czekamy więc na pierwsze ruchy przy budowie.
Najlepiej po kolei :P zacznij od kadluba, to takie cos najwieksze co stoi w wodzie sklada sie z wreg i poszycia.
A tak calkiem powaznie to milej pracy w tym towarzystwie Billingowcow, ja popelnilem z tej firmy tylko jeden model MLB. Ale tam bylo latwiej kadlub byl z wyprasek
Ale dość biadolenia - pora zabrać się do roboty ......
Na początek kil - bo od żagli niestety nie da się zacząć . Aby ułatwić pracę wykonałem sobie suchy dok - deska + 2 listewki . Niebawem dojdą jeszcze dwa kątowniki - tak aby zakładając brak trzęsienia ziemi dało się jakoś pracować . Można zakupić gotową stocznię - jednak to żadna frajda - no i jakoś taniej wychodzi
dodatkowo na deskę nakleiłem sobie podziałkę - mam nadzieję , że to pomoże zachować symetryczność kadłuba .
Wręgi są wycięte laserowo - to dobra wiadomość . Każdą trzeba wyszlifować - to ta gorsza . W pierwszej kolejności należy zeszlifować zwęglone krawędzie - inaczej klej nie podejmie jakiejkolwiek współpracy . Może wpadłbym na to sam - ale uprzedzili mnie o tym mądrzejsi więc robię jak radzą . Każdą wręgę staram się zeszlifować do kształtu kadłuba . Pierwsze 2 wręgi najpierw potraktowałem klasyczną szlifierką stołową - potem wypieszczałem dremelem z końcówką a`la papier ścierny . Przy trzeciej odpuściłem sobie zwykłą szlifierę - po małych wprawkach Dremel w zupełności załatwia sprawę . Poskładałem do kupy już 4 wręgi ..... i już wiem , że 2 pierwsze zbyt delikatnie zeszlifowałem . Przyjdzie taki dzień , że będzie trzeba to poprawić .... oj przyjdzie .
Norske Love 1:75 - początek krucjaty 2006 ... a dalej to się zobaczy
jedno wiem już na 100 %
- w pudle nie ma zegarmistrza
- w pudle nie ma stolarza
a obok pudła stoi samobójca który bez tych dwóch kupił sobie malutki młotek
A tak całkiem poważnie - mały młoteczek okazuje się bardzo przyjazny i potrzebny . Gwożdziki też są super - tymczasem wykorzystuję gwoździe których do tej pory używałem do ....... mocowania podkładów kolejowych na makiecie która czeka na lepsze czasy
Norske Love 1:75 - początek krucjaty 2006 ... a dalej to się zobaczy
Ale jak dojdziesz do etapu kupienia duzego mlotka to wczesniej odstaw model zostaw tylko palce. Palce sie zagoja model juz nie bardzo. :P
Ladna jednostka aczkolwiek jesli nie robiles zaglowcow to od razu skok na gleboka wode
Bardzo głęboką. Stop. Ale szpejo jest mocny i przepłynie... Stop. Pod warunkiem, że będzie dużo fotek dawał, inaczej może narazić się na klątwę Latającego Holendra... Stop. Trzymam kciuki Stop.