*[Relacja/Samolot] - F/A-18F Super Hornet (Modelik nr 3/06)
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
Cześć
Latało nabiera kształtu i pobudza moją wyobraźnie :-) !
Zbyszku oczywiście, że istnieje takie ryzyko, ale tylko przy nie zachowaniu zasady „pasuj trzy razy” dopiero klei. Ja w takich przypadkach zawsze podklejam większe powierzchnie kosztem delikatnego zeszlifowania szkieletu. Naprawdę prosty zabieg a oszczędza wielu niepożądanych niespodzianek :-) tak tylko się zastanawiam jak wyjdzie podklejanie, BCG ja zawsze używam budzia z jednym wyjątkiem, więc nic mi się nie faluje. Tu mam jedno pytanie do osób, które stosują BCG na szeroka skalę :-) czy jest możliwe, że poklejona powierzchnia na BCG może wykazywać później zwiększone tendencje do chłonięcia wilgoci z zewnątrz(efekt pofalowane elementy) np. otwarte okno w nocy itp. ?
Pozdrawiam
Latało nabiera kształtu i pobudza moją wyobraźnie :-) !
Zbyszku oczywiście, że istnieje takie ryzyko, ale tylko przy nie zachowaniu zasady „pasuj trzy razy” dopiero klei. Ja w takich przypadkach zawsze podklejam większe powierzchnie kosztem delikatnego zeszlifowania szkieletu. Naprawdę prosty zabieg a oszczędza wielu niepożądanych niespodzianek :-) tak tylko się zastanawiam jak wyjdzie podklejanie, BCG ja zawsze używam budzia z jednym wyjątkiem, więc nic mi się nie faluje. Tu mam jedno pytanie do osób, które stosują BCG na szeroka skalę :-) czy jest możliwe, że poklejona powierzchnia na BCG może wykazywać później zwiększone tendencje do chłonięcia wilgoci z zewnątrz(efekt pofalowane elementy) np. otwarte okno w nocy itp. ?
Pozdrawiam
Tad - dzięki! Teraz dopiero dokładnie zrozumiałem, o jakim odchylaniu krawędzi piszesz. Podoba mi się ten pomysł - spróbuję przy drugim napływie.
Piotras20 - napływ ma własny szkielet, poszycie zaś składa się z dwóch oddzielnych płaszczyzn. Przy takiej konstrukcji nie powinieneś mieć żadnych problemów z właściwym uformowaniem napływu. Jak będę wykonywał drugi, to pokażę, jak wygląda jego wewnętrzna konstrukcja.
Rutku - no tak, mam kolejną nauczkę: nie należy mówić, ze czegoś "się nie da" . Ja równiez próbowałem prostować "na mokro", ale przyznaję, że zwilżałem jedynie ten fragment elementu, który był pognieciony. Twoja metoda jest bardziej przekonująca.
Piotras20 - napływ ma własny szkielet, poszycie zaś składa się z dwóch oddzielnych płaszczyzn. Przy takiej konstrukcji nie powinieneś mieć żadnych problemów z właściwym uformowaniem napływu. Jak będę wykonywał drugi, to pokażę, jak wygląda jego wewnętrzna konstrukcja.
Rutku - no tak, mam kolejną nauczkę: nie należy mówić, ze czegoś "się nie da" . Ja równiez próbowałem prostować "na mokro", ale przyznaję, że zwilżałem jedynie ten fragment elementu, który był pognieciony. Twoja metoda jest bardziej przekonująca.
Na warsztacie: Leopard 2A5, J6K1 Jinpu
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
Zbyszek -
poprę to fotką z mojej relacji z budowy Ławoczkina:
Jak widać krawędzie stateczników poziomych są lekko wychylone na zewnątrz (szparę można zakleić Ponalem, zresztą da się ten tył zrobić lepiej). Można je odchylić nawet mniej - ważne jest, że nie odcina się części - optycznie pozostaje cała (np. jeśli na brzegach jest narysowane nitowanie), ponadto można powrócić do poprzedniego stanu a wreszcie - robi się duża płaszczyzna przylegania - bez szpar i można ją silnie spoić.
Pozdrawiam,
TAD
poprę to fotką z mojej relacji z budowy Ławoczkina:
Jak widać krawędzie stateczników poziomych są lekko wychylone na zewnątrz (szparę można zakleić Ponalem, zresztą da się ten tył zrobić lepiej). Można je odchylić nawet mniej - ważne jest, że nie odcina się części - optycznie pozostaje cała (np. jeśli na brzegach jest narysowane nitowanie), ponadto można powrócić do poprzedniego stanu a wreszcie - robi się duża płaszczyzna przylegania - bez szpar i można ją silnie spoić.
Pozdrawiam,
TAD
BERP - jakoś na razie nie mam odwagi podklejać dużych powierzchni klejem BCG, ale myślę, że to kwestia czasu .
Tad, zrobiłem pierwszą próbę. Za mało odważnie odginałem krawędź, więc nic z tego nie wyszło. Tym razem. Ale czuję, że to dobry kierunek - popracuję nad tą techniką.
Teraz obrazki obiecane Piotrasowi20. Najpierw "półfabrykaty":
Przymiarka "na sucho":
Po sklejeniu:
Przy powyższym zdjęciu na chwilę się zatrzymam. Kiedyś, klejąc centropłat Drakena klejem BCG, uzyskałem efekt "krowich żeber" na tymże elemencie - na poszyciu odbiły się żebra. Drugi centropłat wykonałem już inaczej: nie przyklejałem poszycia do środkowych żeber szkieletu. Wyszło ładnie. Napisałem wówczas, że jednak jeszcze popracuję nad techniką przyklejania poszycia do szkieletu, bo nie zawsze będzie możliwym pozostawienie żeber nie przyklejonych. I właśnie to powyższe zdjęcie pokazuje, że jednak da się połączyć klejem BCG wszystkie krawędzie szkieletu z poszyciem, unikając efektu "wybijania" żeber. Sposób jest - jak zwykle - trywialny: jeszcze MNIEJ kleju. To zdumiewające, jak mało kleju wystarcza, by trwale połączyć takie elementy...
Jeszcze rzut oka na wnękę drabinki, zamontowaną w dolnej powierzchni lewego napływu:
I na koniec spojrzenie z lotu ptaka - to dziwadło zaczyna wreszcie przypominać samolot :
Tad, zrobiłem pierwszą próbę. Za mało odważnie odginałem krawędź, więc nic z tego nie wyszło. Tym razem. Ale czuję, że to dobry kierunek - popracuję nad tą techniką.
Teraz obrazki obiecane Piotrasowi20. Najpierw "półfabrykaty":
Przymiarka "na sucho":
Po sklejeniu:
Przy powyższym zdjęciu na chwilę się zatrzymam. Kiedyś, klejąc centropłat Drakena klejem BCG, uzyskałem efekt "krowich żeber" na tymże elemencie - na poszyciu odbiły się żebra. Drugi centropłat wykonałem już inaczej: nie przyklejałem poszycia do środkowych żeber szkieletu. Wyszło ładnie. Napisałem wówczas, że jednak jeszcze popracuję nad techniką przyklejania poszycia do szkieletu, bo nie zawsze będzie możliwym pozostawienie żeber nie przyklejonych. I właśnie to powyższe zdjęcie pokazuje, że jednak da się połączyć klejem BCG wszystkie krawędzie szkieletu z poszyciem, unikając efektu "wybijania" żeber. Sposób jest - jak zwykle - trywialny: jeszcze MNIEJ kleju. To zdumiewające, jak mało kleju wystarcza, by trwale połączyć takie elementy...
Jeszcze rzut oka na wnękę drabinki, zamontowaną w dolnej powierzchni lewego napływu:
I na koniec spojrzenie z lotu ptaka - to dziwadło zaczyna wreszcie przypominać samolot :
Ostatnio zmieniony pt paź 09 2009, 19:13 przez ZbyszekS, łącznie zmieniany 1 raz.
Na warsztacie: Leopard 2A5, J6K1 Jinpu
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
Następnym elementem, który poszedł na warsztat, była drabinka. Jedna z części wymagała (tak mi się przynajmniej wydaje) wycięcia szeregu małych (ok. 2 mm średnicy) otworów. Ponieważ nie mam takiego wycinaka, igły o takiej średnicy również nie, więc wydziobałem je nożykiem:
Wskutek takiego dziobania, na odwrotnej stronie, wokół otworów, powstawał swego rodzaju kołnierz. Ponieważ elementy z otworami, których fragmenty widać na powyższym zdjęciu, należało skleić płaszczyznami ze sobą, taki kołnierz był istotnym problemem. Poradziłem sobie z nim skutecznie przy użyciu żyletki:
Drugi kłopot to nieco postrzępione krawędzie otworów. Potraktowałem je odrobiną kleju BCG:
Efekt jest taki, jak widać na tych czterech otworach pod oznaczeniem N8:
Wreszcie skleiłem wszystko do - za przeproszeniem - kupy i nagle: ooooppsss!!!:
Wyszło tak, bo skupiłem się na starannym dopasowaniu stopni do oznaczeń miejsc ich przyklejenia na bocznych elementach drabinki, nie zwracając uwagi na resztę. Okazuje się, że w opracowaniu te oznaczenia zostały naniesione na niewłaściwy element. Ponieważ zorientowałem się względnie szybko, klej nie zdążył wyschnąć na dobre i odcięcie stopni żyletką nie spowodowało żadnych szkód. Zwracam na to uwagę, bo choć to drobiazg, to jednak przy odcinaniu można sobie uszkodzić drabinkę, więc lepiej do takiej pomyłki nie dopuścić. A tak ostatecznie wygląda drabinka po korekcie:
Wskutek takiego dziobania, na odwrotnej stronie, wokół otworów, powstawał swego rodzaju kołnierz. Ponieważ elementy z otworami, których fragmenty widać na powyższym zdjęciu, należało skleić płaszczyznami ze sobą, taki kołnierz był istotnym problemem. Poradziłem sobie z nim skutecznie przy użyciu żyletki:
Drugi kłopot to nieco postrzępione krawędzie otworów. Potraktowałem je odrobiną kleju BCG:
Efekt jest taki, jak widać na tych czterech otworach pod oznaczeniem N8:
Wreszcie skleiłem wszystko do - za przeproszeniem - kupy i nagle: ooooppsss!!!:
Wyszło tak, bo skupiłem się na starannym dopasowaniu stopni do oznaczeń miejsc ich przyklejenia na bocznych elementach drabinki, nie zwracając uwagi na resztę. Okazuje się, że w opracowaniu te oznaczenia zostały naniesione na niewłaściwy element. Ponieważ zorientowałem się względnie szybko, klej nie zdążył wyschnąć na dobre i odcięcie stopni żyletką nie spowodowało żadnych szkód. Zwracam na to uwagę, bo choć to drobiazg, to jednak przy odcinaniu można sobie uszkodzić drabinkę, więc lepiej do takiej pomyłki nie dopuścić. A tak ostatecznie wygląda drabinka po korekcie:
Ostatnio zmieniony pt paź 09 2009, 19:16 przez ZbyszekS, łącznie zmieniany 1 raz.
Na warsztacie: Leopard 2A5, J6K1 Jinpu
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
Dzisiaj - wloty powietrza.
Autor w instrukcji ostrzega, że nie będzie łatwo i tak jest rzeczywiście. Ale najpierw rzut oka na gotowy element:
Największą trudność sprawiło mi prawidłowe ukształtowanie tego elementu, a to z tej racji, że na krótkim odcinku trzeba uformować przejście krawędzi poszycia od łuku (strzałka czerwona) do załamania pod kątem prostym (strzałka zielona):
Powyższe zdjęcie to tylko jedna krawędź - takich jest tam więcej. Nie ułatwia przy tym sprawy fakt, że linie podziału blach nie są jednocześnie liniami gięcia (widać to na powyższym zdjęciu), przez co trzeba trochę pogłówkować, jak poprowadzić linię załamania lub zaokrąglenia poszycia. To, oczywiście, nie jest błąd opracowania - tak właśnie ma być; uczulam tylko potencjalnych wykonawców, by dobrze popracowali wyobraźnią, zanim zaczną kształtować poszycie. Nie jest też łatwo wkleić upusty powietrza w bocznej ściance wlotu, a także samo wnętrze wlotu. Części są jednak wzajemnie bardzo dobrze spasowane, więc bez konieczności jakiegokolwiek korygowania uzyskanie doskonałego efektu jest jak najbardziej możliwe. W każdym razie na pewno można te wloty skleić lepiej, niż ja.
A o tym, że rzeczywiście coś nieźle spaprałem, przekonałem się po zmontowaniu wlotu z kadłubem - strona prawa (komentarz chyba zbędny; koń jaki jest - każdy widzi... ):
Lewa strona nie ma już tych grzeszków, co prawa, ale linia łączenia.... eeehhh... szkoda gadać.... :
Nie wiem, dlaczego tak wyszło - albo coś skopałem na etapie budowy kadłuba, albo na etapie budowy wlotów. W przypadku wlotu prawego podejrzewam jedynie, że mogłem minimalnie źle wkleić wręgę w poszycie wlotu - to jest możliwe, bo sposób opracowania wręgi nie ułatwia precyzyjnej lokalizacji punktu, z którym należy zgrać odpowiedni punkt poszycia. Trudno. Liczę trochę na to, że podwieszane uzbrojenie zakryje nieco te błędy.
Na koniec jeszcze dwa ujęcia kompletnych wlotów:
Autor w instrukcji ostrzega, że nie będzie łatwo i tak jest rzeczywiście. Ale najpierw rzut oka na gotowy element:
Największą trudność sprawiło mi prawidłowe ukształtowanie tego elementu, a to z tej racji, że na krótkim odcinku trzeba uformować przejście krawędzi poszycia od łuku (strzałka czerwona) do załamania pod kątem prostym (strzałka zielona):
Powyższe zdjęcie to tylko jedna krawędź - takich jest tam więcej. Nie ułatwia przy tym sprawy fakt, że linie podziału blach nie są jednocześnie liniami gięcia (widać to na powyższym zdjęciu), przez co trzeba trochę pogłówkować, jak poprowadzić linię załamania lub zaokrąglenia poszycia. To, oczywiście, nie jest błąd opracowania - tak właśnie ma być; uczulam tylko potencjalnych wykonawców, by dobrze popracowali wyobraźnią, zanim zaczną kształtować poszycie. Nie jest też łatwo wkleić upusty powietrza w bocznej ściance wlotu, a także samo wnętrze wlotu. Części są jednak wzajemnie bardzo dobrze spasowane, więc bez konieczności jakiegokolwiek korygowania uzyskanie doskonałego efektu jest jak najbardziej możliwe. W każdym razie na pewno można te wloty skleić lepiej, niż ja.
A o tym, że rzeczywiście coś nieźle spaprałem, przekonałem się po zmontowaniu wlotu z kadłubem - strona prawa (komentarz chyba zbędny; koń jaki jest - każdy widzi... ):
Lewa strona nie ma już tych grzeszków, co prawa, ale linia łączenia.... eeehhh... szkoda gadać.... :
Nie wiem, dlaczego tak wyszło - albo coś skopałem na etapie budowy kadłuba, albo na etapie budowy wlotów. W przypadku wlotu prawego podejrzewam jedynie, że mogłem minimalnie źle wkleić wręgę w poszycie wlotu - to jest możliwe, bo sposób opracowania wręgi nie ułatwia precyzyjnej lokalizacji punktu, z którym należy zgrać odpowiedni punkt poszycia. Trudno. Liczę trochę na to, że podwieszane uzbrojenie zakryje nieco te błędy.
Na koniec jeszcze dwa ujęcia kompletnych wlotów:
Ostatnio zmieniony pt paź 09 2009, 19:19 przez ZbyszekS, łącznie zmieniany 1 raz.
Na warsztacie: Leopard 2A5, J6K1 Jinpu
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
witam!
co do przesunięcia napisów na wlocie powietrza z prawej strony.... to śledziłem relacje z tego modelu na kartonbau , u klejącego ten model wystąpiło to samo przesunięcie co u Ciebie być może to błąd opracowania?? oto link http://www.kartonbau.de/wbb2/thread.php?threadid=8607
a poza tym model bardzo mi się podoba gratulacje
pozdrawiam:
Indi
co do przesunięcia napisów na wlocie powietrza z prawej strony.... to śledziłem relacje z tego modelu na kartonbau , u klejącego ten model wystąpiło to samo przesunięcie co u Ciebie być może to błąd opracowania?? oto link http://www.kartonbau.de/wbb2/thread.php?threadid=8607
a poza tym model bardzo mi się podoba gratulacje
pozdrawiam:
Indi
Indi, rzeczywiście problem na prawym wlocie wygląda u kolegi z Kartonbau identycznie, jak u mnie. Ale z kolei modelarz z Czech poradził sobie z tym elementem doskonale. Możliwe więc, że opracowanie ma jakiś błąd, ale wygląda na to, że jednak naprawialny.
----------------
Budowy ciąg dalszy - stateczniki poziome.
Ten element modelu został bardzo fajnie zaprojektowany:
W konstrukcji szkieletu statecznika, jak widać powyżej, zamiast klasycznego dźwigara z tektury, przewidziano użycie sztywnego pręta lub rurki. Ja użyłem patyczka do szaszłyków. Takie rozwiązanie w połączeniu z precyzyjnie i w przemyślany sposób zaprojektowanym szkieletem kadłuba w miejscu mocowania stateczników (patrz: miniaturka na powyższym zdjęciu) , daje rewelacyjny efekt: prosty montaż oraz mocne, sztywne i trwałe połączenie statecznika z kadłubem. Samo osadzanie gotowego statecznika w gnieździe dźwigara w kadłubie to bułka z masłem: dźwigar wsunął się lekko i gładko w otwory - nie było takich kłopotów, jak przy osadzaniu statecznika pionowego, bo gładki patyczek dobrany do średnicy otworów wsunął się w nie bez oporów.
Na powyższym zdjęciu widać, że żebra wymagają zaginania. Zważywszy na fakt, że są one podklejane tekturą 1 mm, uzyskanie ostrej krawędzi zagięcia wymagało wycięcia żyletką głębokiego klina wzdłuż linii zgięcia:
Na żebro zamykające końcówkę statecznika nakleiłem element nr 31a...:
...i dopiero wówczas całość okleiłem poszyciem:
Po zamontowaniu stateczników tył kadłuba wygląda tak:
A tutaj bardzo dobrze widać precyzję opracowania - kształt krawędzi styku statecznika z kadłubem doskonale odpowiada kształtowi kadłuba w tym miejscu:
Na koniec widok ogólny:
----------------
Budowy ciąg dalszy - stateczniki poziome.
Ten element modelu został bardzo fajnie zaprojektowany:
W konstrukcji szkieletu statecznika, jak widać powyżej, zamiast klasycznego dźwigara z tektury, przewidziano użycie sztywnego pręta lub rurki. Ja użyłem patyczka do szaszłyków. Takie rozwiązanie w połączeniu z precyzyjnie i w przemyślany sposób zaprojektowanym szkieletem kadłuba w miejscu mocowania stateczników (patrz: miniaturka na powyższym zdjęciu) , daje rewelacyjny efekt: prosty montaż oraz mocne, sztywne i trwałe połączenie statecznika z kadłubem. Samo osadzanie gotowego statecznika w gnieździe dźwigara w kadłubie to bułka z masłem: dźwigar wsunął się lekko i gładko w otwory - nie było takich kłopotów, jak przy osadzaniu statecznika pionowego, bo gładki patyczek dobrany do średnicy otworów wsunął się w nie bez oporów.
Na powyższym zdjęciu widać, że żebra wymagają zaginania. Zważywszy na fakt, że są one podklejane tekturą 1 mm, uzyskanie ostrej krawędzi zagięcia wymagało wycięcia żyletką głębokiego klina wzdłuż linii zgięcia:
Na żebro zamykające końcówkę statecznika nakleiłem element nr 31a...:
...i dopiero wówczas całość okleiłem poszyciem:
Po zamontowaniu stateczników tył kadłuba wygląda tak:
A tutaj bardzo dobrze widać precyzję opracowania - kształt krawędzi styku statecznika z kadłubem doskonale odpowiada kształtowi kadłuba w tym miejscu:
Na koniec widok ogólny:
Ostatnio zmieniony pt paź 09 2009, 19:27 przez ZbyszekS, łącznie zmieniany 1 raz.
Na warsztacie: Leopard 2A5, J6K1 Jinpu
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
Cześć
Zgadzam się z Tobą, w 100% co do wygody montażu stateczników w takim rozwiązaniu :-) co prawda nie budowałem F-18, ale identyczne rozwiązanie sprawy mam w F-14 i sprawdza się idealnie. Korzystając z faktu osadzenia ich na prętach, rurkach zrezygnowałem z jednej wręgi, która łączyła statecznik z kadłubem i wykonałem je w wersji ruchomej.
[...]
Pozdrawiam
Zgadzam się z Tobą, w 100% co do wygody montażu stateczników w takim rozwiązaniu :-) co prawda nie budowałem F-18, ale identyczne rozwiązanie sprawy mam w F-14 i sprawdza się idealnie. Korzystając z faktu osadzenia ich na prętach, rurkach zrezygnowałem z jednej wręgi, która łączyła statecznik z kadłubem i wykonałem je w wersji ruchomej.
[...]
Pozdrawiam
Skrzydła. Projekt zakłada pełną mechanizację skrzydła (ruchome powierzchnie sterowe, składana końcówką skrzydła), co czyni ich konstrukcję bardzo złożoną, a budowę - pracochłonną.
Najpierw może ogólne spojrzenie na gotowy szkielet skrzydła:
Zapewne niektórzy zwrócą uwagę na dziwnie krótkie końcówki dźwigarów - te, które wsuwa się w gniazda w kadłubie. Skróciłem je, ponieważ podczas prób ich pasowania okazało się, że wchodzą w gniazda z nadmiernym oporem, co groziło efektem podobnym, jak przy stateczniku pionowym. Oczywiście, powiększałem otwory wszelkimi dostępnymi metodami, ale efekt nie był zadowalający. Ostatecznie stwierdziłem, że wchodzą na tyle ciasno, że mimo relatywnie płytkiego ich osadzenia zachowana jest wymagana sztywność konstrukcji. Nauczony doświadczeniem, w przyszłości będę poświęcał takim gniazdom znacznie więcej uwagi na dużo wcześniejszym etapie budowy.
Szczególnie pracochłonnym elementem jest zawias, na którym zawieszona jest ruchoma końcówka skrzydła. Elementy są drobne, podklejone na tekturę 2 mm (!) i jest ich od pioruna:
Otwory wycinałem spiłowaną igłą - bardzo dobrze sprawdziła się ta metoda. Gorzej natomiast sprawdziła się inna, nieco nowatorska metoda. Otóż podczas prac z tekturą wielokrotnie zaobserwowałem, że w trakcie wycinania elementów tektura miewa tendencję do strzępienia się wzdłuż krawędzi cięcia pod spodem czy też rozwarstwiania (przy małych elementach). Postanowiłem ją więc od spodu podkleić cienkim papierem. Eksperyment się udał - rzeczywiście, krawędzie są gładkie (patrz zdjęcie wyżej), nic złego się nie dzieje. No, prawie... Jak się wkrótce okazało, "prawie" robi wielka różnicę... Ale o tym za chwilę.
Po sklejeniu szkieletu należało przygotować przednią klapę - taka jest technologia budowy. Konstrukcję klapy widać na poniższym zdjęciu:
Zwracam uwagę na zagiętą przednią krawędź poszycia - widać, że zachowuje trwale swój kształt (formowana na klej BCG). To ważne spostrzeżenie, bowiem po zamknięciu poszycia okazuje się, że żebra tworzące końcówki klapy są za małe:
Okazuje się jednak, że nie ma powodu do paniki, bowiem - jak pisałem przed chwilą - pożądany kształt krawędzi i tak udaje się łatwo uzyskać, a poza tym te fragmenty klapy będą po ostatecznym montażu i tak zakryte przed ludzkim okiem. Ale uwaga: żebra trzeba dopasować do poszycia tą ostro zakończoną krawędzią, pozostawiając dziurę w łukowato zakończonej części, czyli tak, jak ja to zrobiłem. Ostra krawędź klapy stanowi bowiem krawędź natarcia, a nie spływu, więc ona będzie widoczna, a wraz z nią dziura, jeśli żebro przesunięte zostanie ku krawędzi spływu klapy.
A tak wygląda przymiarka klapy:
I po zamontowaniu do dolnego poszycia płata:
Oglądając wszystkie te zdjęcia wydawać by się mogło, że jest OK. A jednak, niestety, znowu dałem plamę. Namieszałem przy zawiasku... Zaczyna się jak w bajce... Elementy składowe wyglądają całkiem do rzeczy:
Przymiarka do szkieletu także nie wróży jeszcze nic złego...:
Co więcej, ten zawias nawet ładnie pracuje:
Dopiero przymiarka górnego poszycia płata ukazała moim oczom fatalny błąd - zawias nie zmieścił się w wycięcie w poszyciu:
Dlaczego ten błąd jest fatalny? Bo okazuje się, że zawias nie mieści się także w wycięcie w szkielecie:
Blisko dwa dni zachodziłem w głowę, skąd taki błąd? I nagle mnie olśniło! Podklejałem tekturę cienkim papierem - pisałem o tym na początku tego postu. Papier jest cienki (załóżmy, że ok. 0,1mm), więc przy tekturze 2 mm nie powinien mieć znaczenia. Byłaby to prawda, gdyby nie fakt, że sklejenie ze sobą 9 czy 11 elementów pogrubionych o tak znikomą jednostkowo wartość powoduje, że łączna grubość elementu jest większa o 0,9 lub 1,1 mm !!!. Aby uświadomić sobie skalę problemu wystarczy wziąć do ręki 10 kartek papieru - dopiero wówczas widać, jaka to grubość.
Cóż - przekombinowałem, więc trzeba się jakoś ratować. Zaryzykowałem obcięcie jednego "ogniwka" zawiasu:
Teraz już zawias się mieści w wycięcie na szerokość, ale okazuje się, że wycięcie jest dodatkowo... za płytkie!
No jak ma nie być za płytkie, skoro zawias wkleiłem za głęboko w stosunku do krawędzi poszycia:
Nie było rady - pogłębiłem wycięcie w poszyciu. Zobaczymy, na ile odbije się to czkawką w dalszych etapach montażu.
Na razie, po oklejeniu końcówki, wygląda to umiarkowanie dobrze - to znaczy z daleka OK, z bliska trochę się porozjeżdżały względem siebie linie podziału blach na poszyciu płata i końcówki, a także trochę krzywo przykleiłem poszycie:
Najpierw może ogólne spojrzenie na gotowy szkielet skrzydła:
Zapewne niektórzy zwrócą uwagę na dziwnie krótkie końcówki dźwigarów - te, które wsuwa się w gniazda w kadłubie. Skróciłem je, ponieważ podczas prób ich pasowania okazało się, że wchodzą w gniazda z nadmiernym oporem, co groziło efektem podobnym, jak przy stateczniku pionowym. Oczywiście, powiększałem otwory wszelkimi dostępnymi metodami, ale efekt nie był zadowalający. Ostatecznie stwierdziłem, że wchodzą na tyle ciasno, że mimo relatywnie płytkiego ich osadzenia zachowana jest wymagana sztywność konstrukcji. Nauczony doświadczeniem, w przyszłości będę poświęcał takim gniazdom znacznie więcej uwagi na dużo wcześniejszym etapie budowy.
Szczególnie pracochłonnym elementem jest zawias, na którym zawieszona jest ruchoma końcówka skrzydła. Elementy są drobne, podklejone na tekturę 2 mm (!) i jest ich od pioruna:
Otwory wycinałem spiłowaną igłą - bardzo dobrze sprawdziła się ta metoda. Gorzej natomiast sprawdziła się inna, nieco nowatorska metoda. Otóż podczas prac z tekturą wielokrotnie zaobserwowałem, że w trakcie wycinania elementów tektura miewa tendencję do strzępienia się wzdłuż krawędzi cięcia pod spodem czy też rozwarstwiania (przy małych elementach). Postanowiłem ją więc od spodu podkleić cienkim papierem. Eksperyment się udał - rzeczywiście, krawędzie są gładkie (patrz zdjęcie wyżej), nic złego się nie dzieje. No, prawie... Jak się wkrótce okazało, "prawie" robi wielka różnicę... Ale o tym za chwilę.
Po sklejeniu szkieletu należało przygotować przednią klapę - taka jest technologia budowy. Konstrukcję klapy widać na poniższym zdjęciu:
Zwracam uwagę na zagiętą przednią krawędź poszycia - widać, że zachowuje trwale swój kształt (formowana na klej BCG). To ważne spostrzeżenie, bowiem po zamknięciu poszycia okazuje się, że żebra tworzące końcówki klapy są za małe:
Okazuje się jednak, że nie ma powodu do paniki, bowiem - jak pisałem przed chwilą - pożądany kształt krawędzi i tak udaje się łatwo uzyskać, a poza tym te fragmenty klapy będą po ostatecznym montażu i tak zakryte przed ludzkim okiem. Ale uwaga: żebra trzeba dopasować do poszycia tą ostro zakończoną krawędzią, pozostawiając dziurę w łukowato zakończonej części, czyli tak, jak ja to zrobiłem. Ostra krawędź klapy stanowi bowiem krawędź natarcia, a nie spływu, więc ona będzie widoczna, a wraz z nią dziura, jeśli żebro przesunięte zostanie ku krawędzi spływu klapy.
A tak wygląda przymiarka klapy:
I po zamontowaniu do dolnego poszycia płata:
Oglądając wszystkie te zdjęcia wydawać by się mogło, że jest OK. A jednak, niestety, znowu dałem plamę. Namieszałem przy zawiasku... Zaczyna się jak w bajce... Elementy składowe wyglądają całkiem do rzeczy:
Przymiarka do szkieletu także nie wróży jeszcze nic złego...:
Co więcej, ten zawias nawet ładnie pracuje:
Dopiero przymiarka górnego poszycia płata ukazała moim oczom fatalny błąd - zawias nie zmieścił się w wycięcie w poszyciu:
Dlaczego ten błąd jest fatalny? Bo okazuje się, że zawias nie mieści się także w wycięcie w szkielecie:
Blisko dwa dni zachodziłem w głowę, skąd taki błąd? I nagle mnie olśniło! Podklejałem tekturę cienkim papierem - pisałem o tym na początku tego postu. Papier jest cienki (załóżmy, że ok. 0,1mm), więc przy tekturze 2 mm nie powinien mieć znaczenia. Byłaby to prawda, gdyby nie fakt, że sklejenie ze sobą 9 czy 11 elementów pogrubionych o tak znikomą jednostkowo wartość powoduje, że łączna grubość elementu jest większa o 0,9 lub 1,1 mm !!!. Aby uświadomić sobie skalę problemu wystarczy wziąć do ręki 10 kartek papieru - dopiero wówczas widać, jaka to grubość.
Cóż - przekombinowałem, więc trzeba się jakoś ratować. Zaryzykowałem obcięcie jednego "ogniwka" zawiasu:
Teraz już zawias się mieści w wycięcie na szerokość, ale okazuje się, że wycięcie jest dodatkowo... za płytkie!
No jak ma nie być za płytkie, skoro zawias wkleiłem za głęboko w stosunku do krawędzi poszycia:
Nie było rady - pogłębiłem wycięcie w poszyciu. Zobaczymy, na ile odbije się to czkawką w dalszych etapach montażu.
Na razie, po oklejeniu końcówki, wygląda to umiarkowanie dobrze - to znaczy z daleka OK, z bliska trochę się porozjeżdżały względem siebie linie podziału blach na poszyciu płata i końcówki, a także trochę krzywo przykleiłem poszycie:
Ostatnio zmieniony pt paź 09 2009, 19:49 przez ZbyszekS, łącznie zmieniany 1 raz.
Na warsztacie: Leopard 2A5, J6K1 Jinpu
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357