Relacja Niszczyciel "SOWRIEMIENNYJ" Fly Model

wszystko o modelach kartonowych

Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork

Awatar użytkownika
Kemot
Posty: 505
Rejestracja: pn mar 17 2003, 11:37
Lokalizacja: Kielce
x 11

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Kemot »

Niestety muszę Cię ostrzec, że szpachlowanie modelu wcale nie należy do łatwych i przyjemnych. Dlaczego tak szybko się poddałeś? Jak na razie nie wyglądało to aż tak źle.

Nie wiem czemu tak dużej grupie osób wydaje się, że szpachla załatwi wszystko. Jeszcze dodatkowo piszesz...
"Na początek zamierzam cały kadłub okleić poszyciem, nie będę się zbytnio starał bo i tak szpachel wszystko zatuszuje"

Nic bardziej mylnego. Ta wypowiedź wyraźnie wskazuje, że jeszcze nigdy nie szpachlowałeś modelu. Przy malowanym modelu kadłub musi być gładziutki jak pupa niemowlaka. W przeciwnym wypadku widać wszystkie (nawet te najdrobniejsze) niedokładności.

Co do mizernego zainteresowania. Na razie nie ma co oglądać. Jakbyś pokazał dalsze postępy prac to zapewne byłoby co i o czym pisać.
pzdr
Kemot
Awatar użytkownika
herbaciany
Posty: 670
Rejestracja: czw lis 04 2004, 23:22
Lokalizacja: Strzegom

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: herbaciany »

Zgodzę się z Kemotem- szpachlowanie kadłuba KARTONOWEGO to "koszmarek".
Po zamalowaniu wszystko widać, innym niebezpieczeństwem jest pojawienie się po jakimś czasie pęknięć.Stwierdzam to na własnym doświadczeniu "Radomkę" którą zacząłem kleić w całości wyszpachlowałem, po półrocznej przerwie w klejeniu oglądając jej kadłub znalazłem pełno pęknięć, oczywiście nie znaczy to ,że nie trzeba próbować ;-) .
oxygene13
Posty: 61
Rejestracja: wt lis 07 2006, 14:02
Lokalizacja: Kościan

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: oxygene13 »

Dokładnie zgodzę się z wami model może jest fajny ale opracowanie jego nie jest najlepsze. Obrys części jest strasznie mocno zarysowany czarną kreską, która jest zbyt gruba i widoczna dlatego gdy przykleiłem orginalne poszycie lewej burty od razu mi się to nie spodobało i szpeciło cały model. Sądze że może dam radę wyszpachlować kadłub ale nie będzie to miało idealnego efektu dlatego poddaje się i chowam model do szafki może kiedyś się do nie go przyprosze.

Przepraszam moderatorów i forumowiczów że tak wyszło, ale od poczatku nie miałem przekonania co do budowy tego modelu. Wezmę się za coś innego, może mój Camel z MM, który czeka na dokończenie to chyba będzie najlepszy pomysł. Pozdrawiam wszystkich.
Awatar użytkownika
Kemot
Posty: 505
Rejestracja: pn mar 17 2003, 11:37
Lokalizacja: Kielce
x 11

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Kemot »

No cóż. Trochę mnie zmartwiłeś swoją decyzją o porzuceniu budowy tego modelu. W modelarstwie kartonowym, oprócz umiejętności bardzo ważna jest konsekwencja w dążeniu do założonego celu (czyli ukończenia modelu). Ty poddajesz się po przyklejeniu kilku elementów. W ten sposób nie zdobędziesz potrzebnego doświadczenia.
Ja modele kleję od 82 roku. Nie pamiętam dokładnie ile ich skleiłem, pamiętam za to ile nie dokończyłem. Były to w sumie 4 modele, przy czym Halny ukończony był w 99%, więc nawet ciężko powiedzieć, że go nie skończyłem (pozostało przykleić jedynie tą wysoką antenę i jakieś inne drobiazgi, których już nie pamiętam). Kolejny nieukończony (a raczej nie zaczęty porządnie model) to Santa Maria z małego modelarza. Wyciąłem tylko szkielet i zabrałem się za pokład. Więc praktycznie też się nie liczy.

Czyli pozostają 2 modele. Oba to czołgi. T-72, przy którym "wysiadłem" klejąc gąsienice z pojedynczych ogniwek (model miał mieć ruchome podwozie i to też była przyczyna zaniechania nad nim prac - wszystko kołysało się na boki i straciłem wiarę, że uda mi się go normalnie skleić). Kolejny czołg to Renault R-17, przy którym to z kolei ubzdurałem sobie wmontować silniczek (niezłe co :-). Jak łatwo się domyśleć poległ w walce, ukończony w jakiś 60%.

Pisze to wszystko, aby uświadomić Ci (i nie tylko Tobie), że nasz upór w dążeniu do celu jest chyba najważniejszy w modelarstwie kartonowym.
Jeśli schowasz model do szafki masz 5% szans, że go kiedyś ukończysz.

Oczywiście, jeśli faktycznie nie masz siły, chęci czy umiejętności na sklejenie tego niszczyciela... trudno. Model (jego budowa) ma sprawiać przyjemność a nie być jakąś karą.
pzdr
Kemot
Edmund_Nita
Posty: 2057
Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
Lokalizacja: Koszalin
x 8

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Edmund_Nita »

Kemot napisał: Model (jego budowa) ma sprawiać przyjemność, a nie być jakąś karą.
I to jest całe sedno uprawiania modelarstwa. :lol:
oxygene13
Posty: 61
Rejestracja: wt lis 07 2006, 14:02
Lokalizacja: Kościan

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: oxygene13 »

zgodzę się z Wami Drodzy Koledzy w 100% Ja z modelarstwem mam do czynienia jakieś 12-13 lat. Wile z nich popełniłem, potem studia i brak czasu sprawił że moją stertę modeli wydałem za bezcen (w tym przepiękny Prinz Eugen) do dziś go pamiętam, ale cóż zawsze są wzloty i upadki. W tym momencie schowałem model niszczyciela to była moja druga próba sklejenia tego modelu może jeszcze bedzie trzecia. Obecie sciagnąłem trochę przyniszczonego Potiomkina chcę go trochę upiększyć i wyremontować. Mama moja czesto jeździ kurzawką no i to maszt ugnie albo nitkę urwię :) Ale cóż póki co zapraszam na renowację potiomkina na ninijszym forum. Drobne poprawki odmalowanie nadbudówek i naprawa oliniowania.
Kiedy to skończe chciałbym sklejić jakić pancernik lub krążownik z okresu 1900-1906. Co chyba przypada na lata wojny japońsko-rosyjskiej.
Pozdrawiam i dzięki Kemot i inni za wsparcie i słowa otuchy. Do usłyszenia.
ODPOWIEDZ