Problemy modelarsko-egzystencjalne z wątku "blaszki ...

Hyde Park czyli "magiel" ale w granicach rozsądku

Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
jurek
Posty: 93
Rejestracja: sob sie 13 2005, 15:39
Lokalizacja: Wiedeń

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: jurek »

Tak sobie czytam i zastanawiam się czy coś nie dodać....
Jeszcze nie wiem jak się ustosunkować do całości. Z jednej strony to wszystko smutne, a z drugiej to ja widzę, że w Polsce modelarstwo kwitnie jak nigdy....

Może wyjaśnię, co mam na myśli.
Swego czasu mieszkając w Warszawie uczęszczałem do Pałacu Kultury i Nauki pod skrzydła Romana Kobierskiego. A w sumie, to kolega z klasy z podstawówki mnie tam zaprosił. Wcześniej robiłem Małe Modelarze i oczywiście plastiki... ale wówczas były tylko JAK'i w składnicach harcerskich. No nic... Jak trafiłem do tej modelarni.... to oniemiałem... narzędzie, modelarze, materiały - wszystko było. Inny świat. Mogłem tam mieszkać. Tylko chęci były potrzebne.

Po latach wracając do modelarstwa już mieszkając za granicą znając ludzi z paru tzw. ferajn (Verrein) których jest kilka w Austrii no i w Niemczech pytam się... czy "Wasza ferajna ma jakiś warsztat, modelarnie" Oni wszyscy na mnie patrzą jak na kogoś z innej planety. Każdy dłubie w domu... dumna ferajna się tylko spotka raz na miesiąc aby sobie popić, zjeść i może popływać. Ludzie się nie odwiedzają w domach pogadać o modelach, razem budować. Tego nie ma. Jak na razie nie znalazłem ŻADNEJ modelarni w Austrii takiej, by się można tam zgłosić i uczęszczać.

Więc jak patrzę na Wasze posty, to.... ja bym chętnie się do Olsztyna przeniósł ;)

Może czas by Polski duch modelarski przenieść nad Dunaj... muszę nad tym pomyśleć.

No nic, na razie.
Pozdrawiam
Jurek
mr.jaro
Posty: 571
Rejestracja: wt lip 10 2007, 8:40
Lokalizacja: Hannover
x 13

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: mr.jaro »

jurek pisze:Tak sobie czytam i zastanawiam się czy coś nie dodać....
Jeszcze nie wiem jak się ustosunkować do całości. Z jednej strony to wszystko smutne, a z drugiej to ja widzę, że w Polsce modelarstwo kwitnie jak nigdy....

Po latach wracając do modelarstwa już mieszkając za granicą znając ludzi z paru tzw. ferajn (Verrein) których jest kilka w Austrii no i w Niemczech pytam się... czy "Wasza ferajna ma jakiś warsztat, modelarnie" Oni wszyscy na mnie patrzą jak na kogoś z innej planety. Każdy dłubie w domu... dumna ferajna się tylko spotka raz na miesiąc aby sobie popić, zjeść i może popływać. Ludzie się nie odwiedzają w domach pogadać o modelach, razem budować. Tego nie ma. Jak na razie nie znalazłem ŻADNEJ modelarni w Austrii takiej, by się można tam zgłosić i uczęszczać.

Więc jak patrzę na Wasze posty, to.... ja bym chętnie się do Olsztyna przeniósł...
Tak, rowniez w Niemczech nie spotkalem sie z czyms takim, jak typowa modelarnia w polskim rozumieniu. Wspolne spotkania - owszem (czesto przy obiedzie i piwku w "klubowym" lokalu, czyli jakiejs "zaprzyjaznionej" i zwykle niezbyt drogiej gospodzie), wymiana doswiadczen - takze, demonstracja modeli - rowniez, organizacja wystaw i konkursow - bez watpienia. Ale z tworu w stylu modelarni w polskim rozumieniu, posiadajacej pomieszczenia do pracy, wyposazonej w obrabiarki i oczywiscie prowadzonej przez kompetentnego instruktora, jeszcze tutaj nie spotkalem.

Dlaczego tak jest? Na ten temat mozna zapewne dlugo spekulowac.
Spoleczenstwa "zachodnie" sa bardziej skomercjalizowane, co zapewne wydatnie wplywa na tutejszy sposob rozwoju modelarstwa. Jesli juz istnieje dostep do wspolnego pomieszczenia, odbywa sie to zwykle na zasadzie "cos za cos" (koniecznosc oplaty, wykonania w zamian pewnego zakresu prac spolecznych lub na innych, podobnych zasadach), gdyz przeznaczeniem kosztownej nieruchomosci jest przynoszenie dochodu, a nie pelnienie funcji dobroczynnych na rzecz grupki zapalencow. Czesto pomieszczenie takie, na codzien pelniace funkcje szkolnej klasy, pokoju biurowego, sali sportowej, czy czego tam jeszcze, jest wynajmowane na kilka godzin w miesiacu i po spotkaniu nalezy je przywrocic do stanu wyjsciowego, zatem o postawieniu tam stolow warsztatowych, czy obrabiarek nawet nie moze byc mowy. Z tego powodu kazdy "dlubie" we wlasnym, lepiej lub gorzej wyposazonym, prywatnym warsztaciku.

Trudno osadzic, ktora forma jest lepsza. Byc moze wlasnie polska forma bardziej nadaje sie do polskich warunkow, natomiast forma niemiecka wlasnie do warunkow niemieckich? Osobiscie odnosze wrazenie, ze system "polski" wcale nie jest taki zly, jesli uda sie obejsc czesto stojaca na przeszkodzie, urzednicza "nieruchawosc".
Jarek M
___________________________________________
NIE OTWIERAM MINIATUREK!
Bryska Andrzej
Posty: 19
Rejestracja: czw lip 19 2007, 10:15
Lokalizacja: Olsztyn

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Bryska Andrzej »

Mnie akurat się nie udało :-(.
Jednakże w wieku 20 lat syn sam "zagarnął się" do modeli. Na razie Shermann 1/35.
Co do klubów modelarskich lub modelarni jako takich. Otóż na tzw Zachodzie modelarnie raczej racji bytu nie mają, bo każdy dłubie indywidualnie, sklepy modelarskie zaopatrzone są że hej ! Tak więc nikt nie musi szukać modelarni, by móc/chcieć/musieć od kogoś czegoś się uczyć. Stąd też brak młodzieży na zawodach (piszę o F2, F4 - czyli redukcyjno - pływających). U nas w tej materii o tyle ciekawiej, że na ostatnich Mistrzostwach Polski 75% uczestników to młodzicy i juniorzy !
Czyli zdawać by się mogło, że idzie ku lepszemu. Pod względem liczby uczestników tak, co do modeli i jakości, to już zupełnie inna bajka.

Jurku ! wszystkich zapraszamy na stałe lub choćby na chwilę będąc przejazdem, zawsze możemy się zmówić na kawę z "popływankiem" ! Modele czekają przyczajone z naładowanymi akumulatorami.
Andrzej Ziober
Posty: 483
Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
x 58

Problemy modelarsko-egzystencjalne

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Andrzej Ziober »

Nie było mnie jakiś czas na forum, bo wreszcie mogłem tydzień urlopu spędzonego w Tatrach poświęcić na udowadnianie sobie, że jeszcze całkiem nie straciłem kondycji ;-) . W tym czasie Jurek i Jarek zaprezentowali ciekawe spojrzenie na nasze „problemy egzystencjalne” z perspektywy zachodnich środowisk modelarskich. Ja wprawdzie podawałem kilka przykładów z własnych obserwacji funkcjonowania klubów zagranicznych tu:
viewtopic.php?t=10257&postdays=0&postorder=asc&start=70
ale zawsze spojrzenie ludzi działających „tam” jest o wiele bardziej wnikliwe, niż wyrywkowe i z konieczności krótkotrwałe spojrzenie człowieka, który tylko przez moment może być gościem takiego klubu. Mam jednak wrażenie, że kluby ( te „ferajny”) niemieckie i austriackie są w swej działalności dość siermiężne nie tyle z samej istoty działania takich klubów, co ze specyficznej mentalności społeczeństw – w tym przypadku niemieckiego i austriackiego. Odnoszę wrażenie (choć to oczywiście bardzo subiektywna ocena), że w klubach francuskich, belgijskich (ale tu głównie te ze strefy francuskojęzycznej) włoskich, hiszpańskich i portugalskich - gdzie wprawdzie też nie ma modelarni - ale chyba jest więcej tego „modelarskiego kształcenia” na ich spotkaniach (czyli tak, jakby nawiązującego do atmosfery modelarni w polskim rozumieniu). I to w jakimś stopniu chyba także generalnie przekłada się na poziom modelarstwa tych krajów. W wymienionych przeze mnie krajach podczas modelarskich imprez można zobaczyć więcej modeli nietypowych i nowatorskich, a same imprezy są jakby bardziej „przyjazne” dla uczestników. Więcej tam luzu towarzyskiego i fantazji, przy jednocześnie bardzo podniosłej atmosferze tworzącej prestiż modelarstwa jako dziedziny działalności społecznej. Jednak zarówno w Niemczech, jak i w Austrii są chyba także korzystne wyjątki na tym tle – ja np. bardzo miło wspominam działalność ludzi organizujących Modelmanię we Frankfurcie nad Menem i austriacką imprezę w Graz w tamtejszym muzeum lotnictwa. W obu tych ośrodkach działają bardzo prężnie grupy modelarzy potrafiących nie tylko spotykać się „na pierdoły”, ale wzajemnie uczyć się modelarskiego fachu. Takie przynajmniej miałem odczucia z perspektywy „gościa”.
A tak na marginesie, to polskie modelarnie - piszę to z pełnym przekonaniem – mogłyby być znakomitym „towarem eksportowym” dla zachodnich środowisk modelarskich. Te, którym udało się utrzymać w „kapitalistycznych realiach” mają moim zdaniem bardzo ciekawe narzędzie promocyjne. Ale (niestety!) wymagające wsparcia instytucjonalnego. A z tym już gorzej. Gorzej dlatego, że polskie spojrzenie urzędnicze na rolę modelarstwa jest wypadkową mentalności urzędniczej i NASZEJ (czyli modelarzy) niezdolności do budowania wizerunku modelarstwa, jako wartościowej dziedziny działalności społecznej. Te ciągłe bełkotliwie powtarzające się gadki nieodpowiedzialnych facetów, że modelarstwo to tylko zabawa wyrażane nie tylko na forach, ale co gorsze, również w publicznych wypowiedziach do mediów, naprawdę nie służą budowaniu prestiżu dla modelarstwa.
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
mr.jaro
Posty: 571
Rejestracja: wt lip 10 2007, 8:40
Lokalizacja: Hannover
x 13

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: mr.jaro »

Hmm, odnosze wrazenie, ze wlasnie takie, a nie inne podejscie modelarzy niemieckich (lub niemieckojezycznych) do modelarstwa wynika z wielu czynnikow. Postaram sie wymienic niektore z nich, ale w zadnym wypadku nie bedzie to pelna "lista" (jakos nie mam ambicji do pisania wydluzonych rozpraw o socjologicznych aspektach rozwoju modelarstwa).

Wczesniej wspomnialem juz o dalekoidacym skomercjalizowaniu spoleczenstwa. Prawdopodobnie jest ono w Niemczech bardziej odczuwalne lub (jak kto woli) widoczne, anizeli w innych krajach "zachodnioeuropejskich".

Powyzsze z kolei wiaze sie scisle z sama mentalnoscia spoleczenstwa. Spoleczenstwa niemieckojezyczne wydaja sie wykazywac bardziej chlodne, zamkniete w sobie, powiedzialbym nawet egoistyczne podejscie do wszelkich dzialalnosci socjalnych (i nie tylko). Moje doswiadczenia odnosza sie glownie do Niemcow i Szwajcarow (z Austriakami mialem dotychczas zbyt malo do czynienia, by wypowiadac sie na ich temat). Te kontrasty mentalnosci sa szczegolnie dobrze widoczne w Szwajcarii - spoleczenstwo niemieckojezyczne o mentalnosci chlodnej i skrytej, spoleczenstwo wloskojezyczne o mentalnosci spontanicznej, otwartej... Skrajnym przykladem "chlodnego" obejscia sa zdecydowanie obywatele Niemiec polnocnych. W uproszczeniu mozna z duzym przyblizeniem powiedziec: zanim Niemiec poswieci godzine czasu na to, by komus pomoc, bedzie trzy dni zastanawial sie, czy to bedzie dla niego oplacalne i nastepne trzy dni dyskutowal, czy ta pomoc nie przyniesie mu jakichs problemow. Oczywiscie, to nie jest regula absolutna, gdyz istnieje wiele wyjatkow. Niemniej jednak daje sie zaobserwowac pewna, stosunkowo wyrazna "srednia" zachowania i mentalnosci. Stad bierze sie zwiekszona podatnosc spoleczenstwa na komercjalizacje i mala gotowosc do dzialan socjalnych.

Innym faktorem moze byc malo sprzyjajacy rozwojowi modelarstwa stosunek do pracy zawodowej. Otoz dla wiekszosci tutejszego spoleczenstwa, na pierwszym miejscu stoi praca zawodowa, na drugim w pocie czola zdobyta wlasnosc materialna (w mysl popularnego przyslowia: "samochod najukochanszym dzieckiem Niemca"), nastepnie rodzina, a dopiero potem hobby - czyli miedzy innymi modelarstwo. Dlaczego? Zarowno dobro materialne, jak rodzine, czy hobby trzeba z czegos finansowac. Nawiasem mowiac, z tej kolejnosci "priorytetow" wynika prawdopodobnie zastraszajaca ilosc rozwodow (cale szczescie, ze przynajmniej czesciowo zachowalem polska mentalnosc).

Takze tutejszy rozklad godzin pracy nie sprzyja rozwojowi modelarstwa w formie przynajmniej zblizonej do "polskiej". Wracajac do domu o godzinie 18,00, 19.00 lub czesto nawet jeszcze pozniej, trudno jest wygospodarowac czas dla wlasnej rodziny, jeszcze trudniej na budowe jakiegos modelu, nie mowiac juz o dzialalnosci wychowawczej w modelarni.

I tak mozna wyliczac w nieskonczonosc, a jeden faktor zalezny jest od drugiego. W ten sposob "kolko" sie zamknie, a sam wniosek jest prosty: trudno jest plynac pod prad...
Jarek M
___________________________________________
NIE OTWIERAM MINIATUREK!
Awatar użytkownika
jrap3
Posty: 64
Rejestracja: ndz wrz 19 2004, 18:10
Lokalizacja: Olsztyn

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: jrap3 »

Bryska Andrzej pisze: Otóż na tzw Zachodzie modelarnie raczej racji bytu nie mają, bo każdy dłubie indywidualnie, sklepy modelarskie zaopatrzone są że hej !
Może w Europie. Podczas wycieczki po Kanadzie przejechalem prawie 1500 km i pomimo usilnych prób poszukiwań zarówno w internecie jak i pytania napotkanych ludzi udało mi się znaleźć zaledwie 2 (słownie dwa) Hobby Shopy. Na dodatek zaopatrzenie w nich było cokolwiek mizerne.....
Moja wizja zachodniego sklepu modelarskiego runęła w gruzy......
Bosman
Posty: 121
Rejestracja: śr lip 18 2007, 18:53
Lokalizacja: centralna Polska

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Bosman »

W " mojej " modelarni jednym z uczestniczących jest rodowity francuz Henri - pan w wieku około 50 kilka lat, nader zaawansowany modelarz lotniczy RC i redukcje. Wręcz za każdym razem podkreśla radość że "coś" takiego jak nasza modelarnia istnieje. We Francji to w zasadzie rzecz niespotykana. Tylko na zasadzie klubu lub ośrodka przy muzeum albo firmie modelarskiej. Pojęcia wspólnego budowania czy wymiany poglądów na bieżąco chyba nie istnieje. Jego klub spotykał się raz w miesiącu albo rzadziej na dłuuuugie pogaduchy, połączone z ewentualnym pokazaniem tego co się zrobiło. Ale obowiązku takowego nie było. Przyszedł do nas, i dzieli się chętnie swoimi umiejętnościami, wiedzą - udziela pomocy sprzętowej. bardzo miły człowiek. Twierdzi ze w szkołach nie ma również jak u as technicznego przygotowania, chyba że chodzi o szkoły techniczne. Mamy zresztą z niego mnóstwo korzyści, bo część chłopaków ma darmowe konwersacje językowe, co jest niebagatelne. Inna sprawa, że przywozi na zamówienie z Francji sporo wszelakiego "dobra" w tym planów i książek dla okrętowców.
Dobrze Andrzeju że wypocząłeś i nic Ci się w tych Tatrach nie przydarzyło.
Pozdrawiam Wietrzny Bosman
Wietrzny Bosman
mr.jaro
Posty: 571
Rejestracja: wt lip 10 2007, 8:40
Lokalizacja: Hannover
x 13

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: mr.jaro »

jrap3 pisze:Podczas wycieczki po Kanadzie przejechalem prawie 1500 km i pomimo usilnych prób poszukiwań zarówno w internecie jak i pytania napotkanych ludzi udało mi się znaleźć zaledwie 2 (słownie dwa) Hobby Shopy. Na dodatek zaopatrzenie w nich było cokolwiek mizerne.....
Moja wizja zachodniego sklepu modelarskiego runęła w gruzy......
Hmm, w odniesieniu do gestosci zaludnienia (czyli istnienia potencjalnego grona klientow, niezbednego dla zapewnienia egzystencji sklepu), zapewne takze w Europie zachodniej nie bedzie przedstawiala sie duzo lepiej. Ale to przeciez zupelnie nieistotne. Akurat w epoce internetu, istnienie sklepow modelarskich w tradycyjnej formie nie musi miec (i prawdopodobnie nie ma) znaczacego wplywu na intensywnosc rozwoju modelarstwa, nie wspominajac nawet o wplywie na jego forme.
Jarek M
___________________________________________
NIE OTWIERAM MINIATUREK!
Andrzej Ziober
Posty: 483
Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
x 58

Problemy modelarsko-egzystencjalne

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Andrzej Ziober »

Na moment pozwolę sobie zmienić główny nurt dyskusji. Dziś Święto Wojska Polskiego. Teoretycznie znakomity moment na promocję modelarstwa! Mam w związku z tym pytanie: czy jacyś modelarze spoza Warszawy (bo tam sporo się dzieje) zostali zaproszeni lub też sami zainicjowali jakąś wystawę, czy też inną imprezę modelarską tego dnia? Jestem ciekaw, co dzieje się w różnych miejscach kraju, bo w Poznaniu zdaje się zapomniano o tym święcie. Nawet na stronie 31 Bazy lotniczej nic nie odnotowano a w zakładce 3 Eskadry mamy tylko taką info: „Dzisiaj jest środa, 15 sierpnia 2007r. połowa tygodnia. Czy Twój tydzień jest również udany? Imieniny obchodzą: Maria, Napoleon, Stefan, Stella, Trzebimir,”
:twisted: :(
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
Bryska Andrzej
Posty: 19
Rejestracja: czw lip 19 2007, 10:15
Lokalizacja: Olsztyn

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Bryska Andrzej »

Andrzeju masz rację.
W Olsztynie święto to odbyło się tylko i wyłącznie w telewizji i nic poza tym.
Również w Olsztynie mamy dwóch francuskich pracowników Michelina - latających modelarzy. Spotykamy się czasami na lotnisku.
Oprócz nich lata około dwudziestu olsztyniaków. Jednakże nie zauważyłem jakiejkolwiek chęci na podjęcie przez nich próby rozszerzenia ISTNIEJĄCEJ również modelarni lotniczej. Bo przyczyną są zadawnione (25 - 30lat) waśnie personalne.
To że w Polsce istniały modelarnie (i jeszcze kilka z nich zosało) to mimo wszystko zasługa poprzedniego systemu (przynajmniej jeden plus).
Natomiast ich brak w krajach "zachodnich" skutkuje od lat mizernym udziałem młodzików i juniorów na imprezach międzynarodowych.
Uważam jednak, że najwięcej do zrobienia mamy my sami.
Pozdrawiam
ODPOWIEDZ