*[Relacja/Czołg] Panther G i Bergepanther od AH by Zło Squad
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
*[Relacja/Czołg] Panther G i Bergepanther od AH by Zło Squad
Jak z tytułu wątku można się domyśleć, będzie to relacja z budowy dwóch Panter. A dokładniej Pantery ausf.G i późnej odmiany Bergepanther, oba modele z wydawnictwa AH. Zdecydowałem się budować, je jednocześnie ze względu na znaczne wykorzystanie tych samych elementów w obydwu modelach. Nie licząc drobnych różnic, cały układ jezdny, zawieszenie, kadłuby i przedziały kierowania i napędowy, są takie same. Czyli znaczna część prac, to będzie klejenie dwóch egzemplarzy tego samego modelu. Dopiero po zrobieniu ww. elementów zacznie się klejenie dwóch różnych modeli. Dodatkowo za taką budową przemawia fakt, że chce mieć obydwa sklejone, a po zrobieniu jednego, długo by mi się nie chciało zaczynać od nowa tego samego.
O zaletach ww. opracowań nie ma co się rozpisywać, po prostu świetne modele. Głównym mankamentem dla mnie jest nieudany eksperyment z brudzeniem dołu Berge, w Panterze wygląda to dużo przyjemniej.
Z tego powodu, będę musiał trochę się pobawić z brudzeniem, by jakoś to zniwelować. Ma to swoje plusy, nie trzeba będzie się bardzo starać przy retuszu układu jezdnego.
Papier świetnej jakości, druk też. Z przyjemnością wróciłem do klejenia BCG, nie ukrywam, że to mój ulubiony klej do pancerki, o ile papier pozwala na niego. Zwłaszcza, jak trzeba kleić coś przez kilka godzin.
A teraz konkrety.
Jako wsparcie mam ośmio-tomową monografię Tank Power o Panterze z Aj-pressu.
W modelach będą użyte wszelkie dostępne akcesoria, czyli:
-żywiczne gąsienice od Piterpanzera
-dwa zestawy elementów fototrawionych do Panther ausf.G i jeden do Panther ausf.A/D, od Aber
-liny holownicze 1,25mm i 0,6mm, od Karaya i Eureka-XXL
-2200 laserowo wycinanych śrub, w tym 1700 0,8mm na same koła ,reszta w miarę zapotrzebowania, od Draf Model
-toczona lufa 2cm Flak 38, po skróceniu będzie z niej KwK 38 L/55, od AH
-łańcuszki różnego rozmiaru, w zależności od potrzeb, od Toro Model
- balsowa deseczka 1mm, do elementów drewnianych
Na pewno nie użyję amunicji do armaty i karabinów MG34, jakie są w modelach. Kwestia tylko czy sam będę robił, czy Piterpanzer zdąży coś przygotować w odpowiednim czasie.
Standardowo zacząłem od kół jezdnych. Po tygodniu wyszło, że znacznie się przeliczyłem z siłami robiąc je jednocześnie.
Kół jezdnych jest 32, a każde to 17 elementów. Jakakolwiek czynność, to średnio 3-4h robienia tego samego.
W prawdzie koła są dość proste i przyjemne w budowie, to jakby nie patrzeć wycięcie i sklejenie 64 połówek przestaje być zabawne. Po jakimś czasie to tylko ból i odciski…
Ze zmian, okleiłem bandaże papierem xero, bo takowe oklejki nie występują w modelach. Namalowałem też je na bokach. Nie wyszło to może idealnie, ale koła w Berge już nie są całe jednolite i wyglądają nieporównywalnie lepiej. W Panterze musiałem tylko pomalować część boków kolorem kamo.
Sam kolor retuszu spodu w Berge udało mi się całkiem nieźle dobrać,. W Panterze, mimo, że podczas mieszania, pasował świetnie, w praktyce okazał się nie najlepszy. Może będę go poprawiał, choć ze względu na brudzenie gotowego spodu, wydaje się to mało istotne.
Teraz wątpię, czy bym się przez te koła porwał ponownie na takie przedsięwzięcie, w trakcie ich budowy można stracić zapał do modelarstwa. Godziny wycinania i klejenia, a postęp znikomy. Z resztą i tak nie zapowiada się, bym mógł mieć okazję to powtórzyć. Raczej długo nie będzie nowego modelu, tak dużego czołgu, a tym bardziej wydanego od razu w dwóch, wartych sklejenia odmianach. Obecnie do nowych modeli zaraz są dostępne laserowo wycinane wręgi, a to zawsze parę godzin wycinania i kilka odcisków mniej. A T-34 od AH zdecydowanie odkładam sobie na kiedyś tam…
O kołach napędowych i napinających nie ma co mówić, prosto i bezproblemowo. Koła napinające lekko się różnią w obydwu pojazdach, ale w praktyce ponad połowa elementów jest taka sama. W międzyczasie udało mi się dorobić nową farbę do retuszu spodu Pantery. W efekcie czego, spędziłem parę godzin przemalowując retusz kół do niej. Niestety w farbie do Berge, czerwony tusz uległ chyba biodegradacji, więc musiałem poprawić ją i jeszcze raz wyretuszować koła napinające i napędowe.
A tu zdjęcie zbiorowe kół, to lepiej uwidacznia nakład pracy przy nich.
Gotowe elementy wałków skrętnych. Prawie dwa tygodnie zwijania rurek...
Tu widać różnicę między obydwoma modelami. W Berge doszły oklejki krawędzi tektury oraz parę detali, tu nakrętki na mocowaniach wałków.
Jeszcze skończę wahacze i biorę się za normalne modelarstwo...
O zaletach ww. opracowań nie ma co się rozpisywać, po prostu świetne modele. Głównym mankamentem dla mnie jest nieudany eksperyment z brudzeniem dołu Berge, w Panterze wygląda to dużo przyjemniej.
Z tego powodu, będę musiał trochę się pobawić z brudzeniem, by jakoś to zniwelować. Ma to swoje plusy, nie trzeba będzie się bardzo starać przy retuszu układu jezdnego.
Papier świetnej jakości, druk też. Z przyjemnością wróciłem do klejenia BCG, nie ukrywam, że to mój ulubiony klej do pancerki, o ile papier pozwala na niego. Zwłaszcza, jak trzeba kleić coś przez kilka godzin.
A teraz konkrety.
Jako wsparcie mam ośmio-tomową monografię Tank Power o Panterze z Aj-pressu.
W modelach będą użyte wszelkie dostępne akcesoria, czyli:
-żywiczne gąsienice od Piterpanzera
-dwa zestawy elementów fototrawionych do Panther ausf.G i jeden do Panther ausf.A/D, od Aber
-liny holownicze 1,25mm i 0,6mm, od Karaya i Eureka-XXL
-2200 laserowo wycinanych śrub, w tym 1700 0,8mm na same koła ,reszta w miarę zapotrzebowania, od Draf Model
-toczona lufa 2cm Flak 38, po skróceniu będzie z niej KwK 38 L/55, od AH
-łańcuszki różnego rozmiaru, w zależności od potrzeb, od Toro Model
- balsowa deseczka 1mm, do elementów drewnianych
Na pewno nie użyję amunicji do armaty i karabinów MG34, jakie są w modelach. Kwestia tylko czy sam będę robił, czy Piterpanzer zdąży coś przygotować w odpowiednim czasie.
Standardowo zacząłem od kół jezdnych. Po tygodniu wyszło, że znacznie się przeliczyłem z siłami robiąc je jednocześnie.
Kół jezdnych jest 32, a każde to 17 elementów. Jakakolwiek czynność, to średnio 3-4h robienia tego samego.
W prawdzie koła są dość proste i przyjemne w budowie, to jakby nie patrzeć wycięcie i sklejenie 64 połówek przestaje być zabawne. Po jakimś czasie to tylko ból i odciski…
Ze zmian, okleiłem bandaże papierem xero, bo takowe oklejki nie występują w modelach. Namalowałem też je na bokach. Nie wyszło to może idealnie, ale koła w Berge już nie są całe jednolite i wyglądają nieporównywalnie lepiej. W Panterze musiałem tylko pomalować część boków kolorem kamo.
Sam kolor retuszu spodu w Berge udało mi się całkiem nieźle dobrać,. W Panterze, mimo, że podczas mieszania, pasował świetnie, w praktyce okazał się nie najlepszy. Może będę go poprawiał, choć ze względu na brudzenie gotowego spodu, wydaje się to mało istotne.
Teraz wątpię, czy bym się przez te koła porwał ponownie na takie przedsięwzięcie, w trakcie ich budowy można stracić zapał do modelarstwa. Godziny wycinania i klejenia, a postęp znikomy. Z resztą i tak nie zapowiada się, bym mógł mieć okazję to powtórzyć. Raczej długo nie będzie nowego modelu, tak dużego czołgu, a tym bardziej wydanego od razu w dwóch, wartych sklejenia odmianach. Obecnie do nowych modeli zaraz są dostępne laserowo wycinane wręgi, a to zawsze parę godzin wycinania i kilka odcisków mniej. A T-34 od AH zdecydowanie odkładam sobie na kiedyś tam…
O kołach napędowych i napinających nie ma co mówić, prosto i bezproblemowo. Koła napinające lekko się różnią w obydwu pojazdach, ale w praktyce ponad połowa elementów jest taka sama. W międzyczasie udało mi się dorobić nową farbę do retuszu spodu Pantery. W efekcie czego, spędziłem parę godzin przemalowując retusz kół do niej. Niestety w farbie do Berge, czerwony tusz uległ chyba biodegradacji, więc musiałem poprawić ją i jeszcze raz wyretuszować koła napinające i napędowe.
A tu zdjęcie zbiorowe kół, to lepiej uwidacznia nakład pracy przy nich.
Gotowe elementy wałków skrętnych. Prawie dwa tygodnie zwijania rurek...
Tu widać różnicę między obydwoma modelami. W Berge doszły oklejki krawędzi tektury oraz parę detali, tu nakrętki na mocowaniach wałków.
Jeszcze skończę wahacze i biorę się za normalne modelarstwo...
Ostatnio zmieniony sob lut 02 2013, 17:46 przez Sicore, łącznie zmieniany 16 razy.
- szkodnik_I
- Posty: 37
- Rejestracja: pt mar 16 2007, 21:58
- Lokalizacja: Sosnowiec
- PITERPANZER
- Posty: 523
- Rejestracja: sob mar 19 2005, 18:09
- Lokalizacja: Gdańsk
- x 1
No brawo , Koledzy zoo zakładacie ?
Sicore jeśli już psy wieszasz na jadze to zapytam czy znasz relację Bzdic`a z Czech ? Galerię swojego Kolegi pokazał Berni na Kartonbau i naprawdę jest co podziwiać . Model dodatkowo został umieszcony na fajnej dioramce. Pozostaje też użycie wanny i zawieszenia z AH i zmontowanie tego z górą z GPM ,ale tu od malowania nie uciekniesz .
Muszę do tego zoo z dziećmi się wybrać powodzenia i do zobaczenia.
Sicore jeśli już psy wieszasz na jadze to zapytam czy znasz relację Bzdic`a z Czech ? Galerię swojego Kolegi pokazał Berni na Kartonbau i naprawdę jest co podziwiać . Model dodatkowo został umieszcony na fajnej dioramce. Pozostaje też użycie wanny i zawieszenia z AH i zmontowanie tego z górą z GPM ,ale tu od malowania nie uciekniesz .
Muszę do tego zoo z dziećmi się wybrać powodzenia i do zobaczenia.
Zawieszenie. W Berge wszystkie elementy podklejone tekturą 1mm mają swoje oklejki. Dość przydatna rzecz, przy tak trudnym do dobrania retuszu kolorze. Drugą stroną medalu jest to, że przez nie, pewnie dwa razy dłużej mi się zeszło z zawieszeniem Berge. W takim miejscu jak wahacze nie ma miejsca na delikatność, wszystkie elementy sklejone przy użyciu dużej ilości CA. Nim też będą mocowane do kadłuba, a całość dodatkowo niemal zalana nim.
Silniki. Tu widać, że Berge nie jest tylko przeróbką Pantery. Silnik Pantery sklejałem spokojnie dwa dni, sporo w nim niedokładności, a w porównaniu z tymi z Berge jest wręcz toporny.
Silniki Berge to już inna bajka. Każdy to ponad 100 elementów, model sam w sobie. Doskonale wszystko pasowało. Jednak po tygodniu bardzo się cieszyłem, że mam je za sobą. Taki stopień komplikacji jednego podzespołu może znużyć. Będą one jeszcze brudzone po lakierowaniu, a ten dodatkowy zamierzam ośrubować i okablować, na tyle na ile dokumentacja i rozsadek mi pozwoli.
Chłodnice. Wizualnie lekko się różnią, ale w praktyce skleja się je tak samo. Żadnych problemów z pasowaniem części. Dodatkowa sklejka w Berge, która służy do sklejenia góry w gotowy kształt, przed wklejeniem, bardzo ułatwia robotę. Dobrze jest dorobić sobie taką do Pantery. Po lewej do Pantery.
Zbiorniki paliwa. Tu także prawie to samo. Niestety w Panterze zbiornik nie jest zbyt dobrze spasowany, min. pod tym półokrągłym elementem wyszła mi szpara. Nie będę nic z tym robił, bo i tak po zamontowaniu nie będzie widać. W Berge zbiornik ma lekko zmieniony kształt, przy okazji poprawiono element i nie ma już z nim problemów. Jedyny babol to ten sam element co w Panterze, nie przerobiono go zmieniając zbiornik, przez co na jednym boku trzeba zrobić wstawkę w kształcie klina. Może widać ją na zdjęciu, Berge po prawej.
Wanna kadłuba. Mając już wcześniej przygotowane wręgi, poszło bardzo szybko. Wręgi nie wymagały żadnych poprawek przy dopasowywaniu do poszycia, jedynie ścięcia niektórych krawędzi, zgodnie z oznaczeniami.
Skleiłem to tak, jak zazwyczaj robię. Sprawdzam czy do zewnętrznego poszycia pasują mi wręgi. Następnie wklejam je w zewnętrzne. Najpierw podłoga, potem burty, a na koniec poprzeczne elementy wraz z zewnętrznym poszyciem, w tym przypadku tylko tyłu kadłuba. Przód będę mógł przykleić po zamontowaniu przekładni głównej, inaczej nie miał bym dobrego do niej dostępu. I na koniec dopasowanie i wklejenie poszycia wewnętrznego. I tu nastąpiła seria dramatycznych wydarzeń. Po przyklejeniu podłogi, okazało się, że Budex jest na wyczerpaniu i nie starczy na boki, a plan zakładał jako minimum zamontowanie wałków skrętnych.
W akcie desperacji wyciągnąłem BCG. Nie jest to najlepszy klej do dużych elementów. Na jednym z boków przesadziłem z jego ilością, w efekcie lekko się wybrzuszył. Nie było mowy w takim przypadku o prawidłowym zamontowaniu zawieszenia. Na szczęście udało się go wyprasować, przyciskając do starego niemieckiego, ale jakże gorącego kaloryfera.
Z drugą sprawą nie poszło już tak gładko. Dociskając do blatu odwrócony model, co by się lepiej poszycie wew. nad gąsienicami przykleiło, nie zauważyłem, że się lekko to przesunęło w stronę środka modelu. Przez to też nie mógłbym pary elementów poprawnie zamontować. Tu najpierw trzeba było rozciąć poszycie na rogu, dokleić je przy użyciu CA do wręg, oraz do siebie wzajemnie, co by mocne to było. I znów dramat, Kropelka się kończy, udało mi się to nasączyć niemal wyskrobując tubkę. Teraz tylko ściąć nadmiar papieru na górze, oszlifować i poprawić retusz.
Samo montowanie wałków, mimo że zajęło kilka godzin, nawet przyjemne, bo widać w końcu efekty pracy.
Teraz widzę, mając niemal gotowy kadłub i porównanie do poprzednich modeli, jakim kawałem żelastwa Pantery były.
Planowałem ruszyć z przekładnią główną, ale bez kleju jakoś ciężko. W ramach bezsenności nawet pojechałem do sklepu po jakiś klej, ale znów okazał się do d… Tym razem nazywało się to Pattex Kraftkleber. Jak większość klejów które testowałem wcześniej, momentalnie po nałożeniu gęstnieje i ciężko rozsmarować coś o konsystencji kisielu. Dodatkowo wali tak, że zatyka przy smarowaniu nawet małego kawałka tektury pod wręgi.
A niby nasz Budex taki szkodliwy. Póki co nie znalazłem zamiennika, co by tak dobrze się rozprowadzał, tak cienką warstwą, nie gęstniał momentalnie i tak dobrze kleił po posmarowaniu obydwu stron. Zaprzestanie jego produkcji może dla mnie oznaczać koniec klejenia kartonówek. Nie mam cierpliwości, by się bujać z innymi badziewnymi klejami.
Silniki. Tu widać, że Berge nie jest tylko przeróbką Pantery. Silnik Pantery sklejałem spokojnie dwa dni, sporo w nim niedokładności, a w porównaniu z tymi z Berge jest wręcz toporny.
Silniki Berge to już inna bajka. Każdy to ponad 100 elementów, model sam w sobie. Doskonale wszystko pasowało. Jednak po tygodniu bardzo się cieszyłem, że mam je za sobą. Taki stopień komplikacji jednego podzespołu może znużyć. Będą one jeszcze brudzone po lakierowaniu, a ten dodatkowy zamierzam ośrubować i okablować, na tyle na ile dokumentacja i rozsadek mi pozwoli.
Chłodnice. Wizualnie lekko się różnią, ale w praktyce skleja się je tak samo. Żadnych problemów z pasowaniem części. Dodatkowa sklejka w Berge, która służy do sklejenia góry w gotowy kształt, przed wklejeniem, bardzo ułatwia robotę. Dobrze jest dorobić sobie taką do Pantery. Po lewej do Pantery.
Zbiorniki paliwa. Tu także prawie to samo. Niestety w Panterze zbiornik nie jest zbyt dobrze spasowany, min. pod tym półokrągłym elementem wyszła mi szpara. Nie będę nic z tym robił, bo i tak po zamontowaniu nie będzie widać. W Berge zbiornik ma lekko zmieniony kształt, przy okazji poprawiono element i nie ma już z nim problemów. Jedyny babol to ten sam element co w Panterze, nie przerobiono go zmieniając zbiornik, przez co na jednym boku trzeba zrobić wstawkę w kształcie klina. Może widać ją na zdjęciu, Berge po prawej.
Wanna kadłuba. Mając już wcześniej przygotowane wręgi, poszło bardzo szybko. Wręgi nie wymagały żadnych poprawek przy dopasowywaniu do poszycia, jedynie ścięcia niektórych krawędzi, zgodnie z oznaczeniami.
Skleiłem to tak, jak zazwyczaj robię. Sprawdzam czy do zewnętrznego poszycia pasują mi wręgi. Następnie wklejam je w zewnętrzne. Najpierw podłoga, potem burty, a na koniec poprzeczne elementy wraz z zewnętrznym poszyciem, w tym przypadku tylko tyłu kadłuba. Przód będę mógł przykleić po zamontowaniu przekładni głównej, inaczej nie miał bym dobrego do niej dostępu. I na koniec dopasowanie i wklejenie poszycia wewnętrznego. I tu nastąpiła seria dramatycznych wydarzeń. Po przyklejeniu podłogi, okazało się, że Budex jest na wyczerpaniu i nie starczy na boki, a plan zakładał jako minimum zamontowanie wałków skrętnych.
W akcie desperacji wyciągnąłem BCG. Nie jest to najlepszy klej do dużych elementów. Na jednym z boków przesadziłem z jego ilością, w efekcie lekko się wybrzuszył. Nie było mowy w takim przypadku o prawidłowym zamontowaniu zawieszenia. Na szczęście udało się go wyprasować, przyciskając do starego niemieckiego, ale jakże gorącego kaloryfera.
Z drugą sprawą nie poszło już tak gładko. Dociskając do blatu odwrócony model, co by się lepiej poszycie wew. nad gąsienicami przykleiło, nie zauważyłem, że się lekko to przesunęło w stronę środka modelu. Przez to też nie mógłbym pary elementów poprawnie zamontować. Tu najpierw trzeba było rozciąć poszycie na rogu, dokleić je przy użyciu CA do wręg, oraz do siebie wzajemnie, co by mocne to było. I znów dramat, Kropelka się kończy, udało mi się to nasączyć niemal wyskrobując tubkę. Teraz tylko ściąć nadmiar papieru na górze, oszlifować i poprawić retusz.
Samo montowanie wałków, mimo że zajęło kilka godzin, nawet przyjemne, bo widać w końcu efekty pracy.
Teraz widzę, mając niemal gotowy kadłub i porównanie do poprzednich modeli, jakim kawałem żelastwa Pantery były.
Planowałem ruszyć z przekładnią główną, ale bez kleju jakoś ciężko. W ramach bezsenności nawet pojechałem do sklepu po jakiś klej, ale znów okazał się do d… Tym razem nazywało się to Pattex Kraftkleber. Jak większość klejów które testowałem wcześniej, momentalnie po nałożeniu gęstnieje i ciężko rozsmarować coś o konsystencji kisielu. Dodatkowo wali tak, że zatyka przy smarowaniu nawet małego kawałka tektury pod wręgi.
A niby nasz Budex taki szkodliwy. Póki co nie znalazłem zamiennika, co by tak dobrze się rozprowadzał, tak cienką warstwą, nie gęstniał momentalnie i tak dobrze kleił po posmarowaniu obydwu stron. Zaprzestanie jego produkcji może dla mnie oznaczać koniec klejenia kartonówek. Nie mam cierpliwości, by się bujać z innymi badziewnymi klejami.
Ostatnio zmieniony wt sty 15 2013, 0:58 przez Sicore, łącznie zmieniany 1 raz.
- Krzysiek D
- Posty: 92
- Rejestracja: pn sty 22 2007, 16:31
- Lokalizacja: Dębica
To nie moda, tylko wygoda.
Robienie równolegle dwóch różnych modeli raczej nie ma sensu, ale przy dwóch w znacznej części identycznych zaoszczędza się na czasie i pracy.
Myślę, że Pantery zrobię w 8 miesięcy. Oddzielnie by mi zajęły łącznie rok, jak nie lepiej.
Tak samo będę robił Spity, jak Grabciu. Zaczynać drugiego niemal takiego samego modelu się nie chce, a razem to idzie sprawnie.
Robienie równolegle dwóch różnych modeli raczej nie ma sensu, ale przy dwóch w znacznej części identycznych zaoszczędza się na czasie i pracy.
Myślę, że Pantery zrobię w 8 miesięcy. Oddzielnie by mi zajęły łącznie rok, jak nie lepiej.
Tak samo będę robił Spity, jak Grabciu. Zaczynać drugiego niemal takiego samego modelu się nie chce, a razem to idzie sprawnie.
Długo nie było nic nowego, ale poprzednim wyjazdem skupiłem się na Fw-190. I tylko w ostatnich dniach , by odpocząć od niego, ruszyłem Pantere. W Foce mogłem zrobić w te trzy dni fotel i drążek, a tu powstała wanna kadłuba i wkleiłem wałki. Czyli z kadłubem byłem na takim samym etapie, jak z Berge.
Tym razem powstało znacznie więcej, bo całe wnętrze i by skończyć kadłub, trzeba tylko przykleić gotową górną płytę. Oczywiście po wyposażeniu wnętrza w amunicje, która ma być dostępna niedługo, jak i MG34 z lufą także od Piterpanzera.
Na tym etapie prac wyszło, że jakby nie patrzeć, jest to stary model, za czasów wczesno komputerowych. Czyli tylko narysowany, bądź przerysowany na komputerze. W wielu miejscach natknąłem się na drobne niedokładności, oczywiście proste do poprawienia. Chyba za bardzo się rozpieściłem modelami Hala z ostatnich lat, gdzie nie ma mowy o jakichkolwiek niedokładnościach. I nie to, bym narzekał, bo model wciąż na bardzo wysokim poziomie, do którego wielu obecnym “super produkcją” wiele brakuje.
W Berge już będzie wszystko w myśl zasady: No mercy for cowards and trailors!
Najwięcej kombinowania było z dopasowywaniem szkieletu do poszycia. Duzo przymiarek, docinania, ścinania itp. Ale teraz mam już to za sobą i po zbudowaniu wieży będzie z górki.
Większych problemów we wnętrzu nie napotkałem.
Na zewnątrz poza oklejeniem wystających z wanny boków, powstało tylko jarzmo km-u.
Nie powiem, by było ono najlepiej zaprojektowane, i chodzi o kształt średnio zgodny z rzeczywistością, bo samo sklejenie bez problemów. Dodałem we środku trzy ścianki dochodzące do kulki z dziurką, co by to wyglądało, jak kawałek pancernego mela, a nie, jak przyspawana miska z szparą do machania w niej lufą.
Górną płytę pokażę dopiero po jej zamontowaniu. Dla ciekawostki powiem, że nieszczęsne cztery kratki nad chłodnicami zajęły mi ze cztery godziny, a i tak nie jest to ideał. Z resztą i tak pójdzie na to siatka…
Brudzenie wnętrza, to efekt moich eksperymentów z nową techniką.
Więcej nie ma co się rozpisywać nad tym etapem, zdjęcia wszystko pokażą lepiej.
Tym razem powstało znacznie więcej, bo całe wnętrze i by skończyć kadłub, trzeba tylko przykleić gotową górną płytę. Oczywiście po wyposażeniu wnętrza w amunicje, która ma być dostępna niedługo, jak i MG34 z lufą także od Piterpanzera.
Na tym etapie prac wyszło, że jakby nie patrzeć, jest to stary model, za czasów wczesno komputerowych. Czyli tylko narysowany, bądź przerysowany na komputerze. W wielu miejscach natknąłem się na drobne niedokładności, oczywiście proste do poprawienia. Chyba za bardzo się rozpieściłem modelami Hala z ostatnich lat, gdzie nie ma mowy o jakichkolwiek niedokładnościach. I nie to, bym narzekał, bo model wciąż na bardzo wysokim poziomie, do którego wielu obecnym “super produkcją” wiele brakuje.
W Berge już będzie wszystko w myśl zasady: No mercy for cowards and trailors!
Najwięcej kombinowania było z dopasowywaniem szkieletu do poszycia. Duzo przymiarek, docinania, ścinania itp. Ale teraz mam już to za sobą i po zbudowaniu wieży będzie z górki.
Większych problemów we wnętrzu nie napotkałem.
Na zewnątrz poza oklejeniem wystających z wanny boków, powstało tylko jarzmo km-u.
Nie powiem, by było ono najlepiej zaprojektowane, i chodzi o kształt średnio zgodny z rzeczywistością, bo samo sklejenie bez problemów. Dodałem we środku trzy ścianki dochodzące do kulki z dziurką, co by to wyglądało, jak kawałek pancernego mela, a nie, jak przyspawana miska z szparą do machania w niej lufą.
Górną płytę pokażę dopiero po jej zamontowaniu. Dla ciekawostki powiem, że nieszczęsne cztery kratki nad chłodnicami zajęły mi ze cztery godziny, a i tak nie jest to ideał. Z resztą i tak pójdzie na to siatka…
Brudzenie wnętrza, to efekt moich eksperymentów z nową techniką.
Więcej nie ma co się rozpisywać nad tym etapem, zdjęcia wszystko pokażą lepiej.
Ostatnio zmieniony wt sty 15 2013, 0:59 przez Sicore, łącznie zmieniany 1 raz.