*[Relacja/Czołg] Panther G i Bergepanther od AH by Zło Squad
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
Tym razem wnętrze Berge i dalsze prace nad wanną.
Wnętrze można uznać za skończone, bo zespół wyciągarki traktuję jako uzbrojenie tego pojazdu. Więc jestem na takim samym etapie, jak w Panterze.
Nie mam co pisać za bardzo, bo wszystko pasowało doskonale, nic tylko sklejać detale, jeden po drugim.
Tu kontynuowałem eksperymenty z brudzeniem, miało być delikatniej, ale jak zwykle się rozpędziłem. Mimo wszystko jestem zadowolony, z tego, jak to w obydwu wyszło.
Przedział napędowy, ta sama robota ,co poprzednio. Jedynie należy zwrócić uwagę, czy nam nie przeszkadzają wałki skrętne przy wklejeniu silnika. W Berge dzięki dodatkowym otworom w przegrodzie, nawet widać z przedziału bojowego, kawałek silnika i wałki pod nim.
Odnośnie przedziału kierowania, to jedyna uwaga jest taka, by sprawdzić całkowity rozstaw rozpórek 54 i 62 względem przedniego pancerza. Ja tego nie zrobiłem, przez co wyszło mi minimalnie za szeroko i z przodu już nie jest idealnie. Prawdopodobnie na tym etapie dojdzie właz kierowcy, później mogę mieć problemy z jego zamontowaniem, z drugiej strony obawiam się jego uszkodzenia w transporcie.
Przedział bojowy póki co, świeci pustką. Akumulatory przykleję dopiero po zamontowaniu wyciągarki, ponieważ wystają poza półkę i by przeszkadzały w jej włożeniu.
Oklejanie pancerza z przodu obeszło się bez problemów, poza oczywiście maskowaniem mojego wspomnianego błędu. Z tyłu natomiast pojawił się pierwszy poważniejszy błąd w modelu. Cz.381 okazała się kopią cz.393, czyli poszyciem wyżej wystającego pancerza bocznego i całkowicie się nie nadawała do wykorzystania.
Lepiej by mi korekta wyszła, gdybym to wychwycił wcześniej, a tak musiałem na modelu dopasowywać nowe części. Dodatkowo oklejka tego fragmentu pancerza jest cała w kolorze spodu, więc bez malowania też się nie obejdzie, tu już poszło znacznie lepiej.
Dużym zapasem koloru, jest druga strona żeber lemiesza, ta do naklejenia ich, wiecie o co chodzi.
Wnętrze można uznać za skończone, bo zespół wyciągarki traktuję jako uzbrojenie tego pojazdu. Więc jestem na takim samym etapie, jak w Panterze.
Nie mam co pisać za bardzo, bo wszystko pasowało doskonale, nic tylko sklejać detale, jeden po drugim.
Tu kontynuowałem eksperymenty z brudzeniem, miało być delikatniej, ale jak zwykle się rozpędziłem. Mimo wszystko jestem zadowolony, z tego, jak to w obydwu wyszło.
Przedział napędowy, ta sama robota ,co poprzednio. Jedynie należy zwrócić uwagę, czy nam nie przeszkadzają wałki skrętne przy wklejeniu silnika. W Berge dzięki dodatkowym otworom w przegrodzie, nawet widać z przedziału bojowego, kawałek silnika i wałki pod nim.
Odnośnie przedziału kierowania, to jedyna uwaga jest taka, by sprawdzić całkowity rozstaw rozpórek 54 i 62 względem przedniego pancerza. Ja tego nie zrobiłem, przez co wyszło mi minimalnie za szeroko i z przodu już nie jest idealnie. Prawdopodobnie na tym etapie dojdzie właz kierowcy, później mogę mieć problemy z jego zamontowaniem, z drugiej strony obawiam się jego uszkodzenia w transporcie.
Przedział bojowy póki co, świeci pustką. Akumulatory przykleję dopiero po zamontowaniu wyciągarki, ponieważ wystają poza półkę i by przeszkadzały w jej włożeniu.
Oklejanie pancerza z przodu obeszło się bez problemów, poza oczywiście maskowaniem mojego wspomnianego błędu. Z tyłu natomiast pojawił się pierwszy poważniejszy błąd w modelu. Cz.381 okazała się kopią cz.393, czyli poszyciem wyżej wystającego pancerza bocznego i całkowicie się nie nadawała do wykorzystania.
Lepiej by mi korekta wyszła, gdybym to wychwycił wcześniej, a tak musiałem na modelu dopasowywać nowe części. Dodatkowo oklejka tego fragmentu pancerza jest cała w kolorze spodu, więc bez malowania też się nie obejdzie, tu już poszło znacznie lepiej.
Dużym zapasem koloru, jest druga strona żeber lemiesza, ta do naklejenia ich, wiecie o co chodzi.
Ostatnio zmieniony wt sty 15 2013, 1:01 przez Sicore, łącznie zmieniany 1 raz.
Wieża. Słyszałem o problemach z jej poszyciem, ja nie miałem. Może dlatego, że zabrałem się za to, w rozsądny sposób. Najpierw skleiłem poszycie zewnętrzne, potem wkleiłem szkielet, bardziej traktując go jako usztywnienie poszycia. I na końcu poszycie wewnętrzne. Sam szkielet pasował całkiem nieźle, poszycie wewnętrzne już mniej.
Mało to istotne, bo już po wklejeniu dolnej wręgi wieży, nic nie było widać. A i lepiej powycinać rowki po wewnętrznej stronie W1, łatwiej je ukształtować. O detalach wnętrza nie będę się rozpisywał, generalnie bez większych problemów. Trochę drażni ich prostotach, ale nie zapominajmy, że od 2002 dużo się zmieniło w kartonówkach. Jedna uwaga, trochę jest błędów w oznaczeniach części, więc warto wcześniej prześledzić co i jak się klei i czego lepiej nie podklejać tekturą. Dodałem kilka drobiazgów od siebie, porobiłem peryskopy, parę rzeczy uplastyczniłem, wszystko w takim zakresie, by nie malować poszycia.
Armata, a raczej jej część zewnętrzna. Zacząłem od tego czego się najbardziej obawiałem, czyli lufy. W tym przypadku 14cm rura… Najpierw odciąłem po linii z przodu i tyłu, na bokach zostawiłem po 1cm kartonu. Tak wycięty element zacząłem zwijać coraz ciaśniej i jak już było w miarę dobrze, odciąłem resztę białego. Dzięki temu uniknąłem rozwarstwiania się na krawędziach. Potem już tylko skleić powoli to SG i po sprawie. Nie jest może idealnie, ale ja jestem bardzo zadowolony. Hamulec wylotowy też bez problemu, kleiłem na styk wszystko, bez użycia rozrysowanych sklejek. W jarzmie miałem problem tylko w jednym miejscu. cz.389, w ogóle mi nie pasowała do jego przodu. Cały bok tak wkleiłem, by tylko w przedniej dolnej części przyciąć wspomnianą część przy jarzmie, a u góry odciąć to co wystawało.
Z własnych dodatków uchwyty i lufa karabinu.
Zestawy IR w trakcie prac, więc na wieży nie zamontowane.
We wnętrzu znów przesadziłem z brudzeniem, ale to w ramach eksperymentów z nową techniką.
Mało to istotne, bo już po wklejeniu dolnej wręgi wieży, nic nie było widać. A i lepiej powycinać rowki po wewnętrznej stronie W1, łatwiej je ukształtować. O detalach wnętrza nie będę się rozpisywał, generalnie bez większych problemów. Trochę drażni ich prostotach, ale nie zapominajmy, że od 2002 dużo się zmieniło w kartonówkach. Jedna uwaga, trochę jest błędów w oznaczeniach części, więc warto wcześniej prześledzić co i jak się klei i czego lepiej nie podklejać tekturą. Dodałem kilka drobiazgów od siebie, porobiłem peryskopy, parę rzeczy uplastyczniłem, wszystko w takim zakresie, by nie malować poszycia.
Armata, a raczej jej część zewnętrzna. Zacząłem od tego czego się najbardziej obawiałem, czyli lufy. W tym przypadku 14cm rura… Najpierw odciąłem po linii z przodu i tyłu, na bokach zostawiłem po 1cm kartonu. Tak wycięty element zacząłem zwijać coraz ciaśniej i jak już było w miarę dobrze, odciąłem resztę białego. Dzięki temu uniknąłem rozwarstwiania się na krawędziach. Potem już tylko skleić powoli to SG i po sprawie. Nie jest może idealnie, ale ja jestem bardzo zadowolony. Hamulec wylotowy też bez problemu, kleiłem na styk wszystko, bez użycia rozrysowanych sklejek. W jarzmie miałem problem tylko w jednym miejscu. cz.389, w ogóle mi nie pasowała do jego przodu. Cały bok tak wkleiłem, by tylko w przedniej dolnej części przyciąć wspomnianą część przy jarzmie, a u góry odciąć to co wystawało.
Z własnych dodatków uchwyty i lufa karabinu.
Zestawy IR w trakcie prac, więc na wieży nie zamontowane.
We wnętrzu znów przesadziłem z brudzeniem, ale to w ramach eksperymentów z nową techniką.
Ostatnio zmieniony wt sty 15 2013, 1:02 przez Sicore, łącznie zmieniany 1 raz.
Precyzja budzi sacunek, ale podziwiam Cię szczególnie za jedną rzecz. Umiejętność retuszu. Nawet czarne krawędzie części, które tak mi zawsze w standardzie przeszkadzają, są całkiem nieżle zamaskowane.
Co do nadmiernego brudzenia.
Jeśli części masz zaimpregnowane i brudzisz je przed montażem (albo po i masz do nich dobry dostęp), to spróbuj brudzić farbami wodnymi, np. akwarelkami. Po wymazaniu farbą nadmiar brudu ładnie zdejmuje się wycierając go lekko wilgotnym pędzelkiem, a najwięcej zabrudzeń pozostaje w zakamarkach. Podobnie można postąpić z suchymi pigmentami.
Jedyny problem jaki wtedy powstaje, to zabezpieczenie tego przed ścieraniem i dotykaniem paluchami. Ale widziałem już na gotowym obiekcie (makieta kolejowa kolegi), że delikatnie psiknięcie matową fiksatywą (dostępna w sklepach dla plastyków) rozwiązuje ten problem.
Co do nadmiernego brudzenia.
Jeśli części masz zaimpregnowane i brudzisz je przed montażem (albo po i masz do nich dobry dostęp), to spróbuj brudzić farbami wodnymi, np. akwarelkami. Po wymazaniu farbą nadmiar brudu ładnie zdejmuje się wycierając go lekko wilgotnym pędzelkiem, a najwięcej zabrudzeń pozostaje w zakamarkach. Podobnie można postąpić z suchymi pigmentami.
Jedyny problem jaki wtedy powstaje, to zabezpieczenie tego przed ścieraniem i dotykaniem paluchami. Ale widziałem już na gotowym obiekcie (makieta kolejowa kolegi), że delikatnie psiknięcie matową fiksatywą (dostępna w sklepach dla plastyków) rozwiązuje ten problem.
Brudzenie wnetrza tu, bylo w pewnym sensie eksperymentem z nowa technika. A ze wnetrza nie bedzie widac, moglem sobie pozwolic na porazke, choc tak zle chyba nie jest. Wnioski zostana zastosowane w duzo mniejszym zakresie na zewnatrz. I w wiekszym w nastepnych trzech modelach pojazdow. Nie sa one waloryzowane, a bez tego by wygladaly, jak badziewne modeliki z papieru. Z tego tez powodu(wprowadzenie waloryzacji), dopiero od niedawna zaczalem robic pojazdy z kartonu.
Jesli chodzi o suche pastele, to tu juz latwiej bedzie, bo proby z ich utrwalaniem moge robic na byle kawalaku papieru. Polakierowanym tak, jak model.
A z retuszem lini to nie jest taka ciezka sprawa, zwlaszcza w nowszych modelach Halinskiego, gdzie kreska jest bardzo delikatna.
Jesli chodzi o suche pastele, to tu juz latwiej bedzie, bo proby z ich utrwalaniem moge robic na byle kawalaku papieru. Polakierowanym tak, jak model.
A z retuszem lini to nie jest taka ciezka sprawa, zwlaszcza w nowszych modelach Halinskiego, gdzie kreska jest bardzo delikatna.
Wieżowe zestawy UR wraz z uchwytem karabinu dowódcy. W sumie całość od podstaw, poza widocznymi głównymi elementami reflektorów i noktowizorów. Rysunki w monografii Tank Power były jedynym źródłem. Coś Niemcy pod koniec wojny nie robili za dużo zdjęć, ciekawe czemu...
Ułożenie kabli zestawu celowniczego byłoby, jak trzeba gdyby nie barak dość dużego elementu. Blaszanego daszka nad jarzmem, na którym są dwie obejmy kabli. Cześć ta jest na całą szerokość wieży i tu miałaby trzy kolory. Dlatego nie zdecydowałem się na jej dorabianie, z daleka byłoby widać, że coś z nią nie tak. Nie ma szans, bym ją tak pomalował, by się nie odznaczała.
Jeśli chodzi o kable zestawu dowódcy, to moja interpretacja. Nie mam informacji, by był na nie wycinany specjalny otwór, więc by zamknąć właz, musiał on pewnie odpiąć je w środku i jakoś ułożyć, by nie przeszkadzały. Jeśli ktoś ma info, że było inaczej, to byłbym wdzięczny, z poprawką nie będzie problemu.
Konstrukcja zestawu dowódcy, to chyba najbardziej skomplikowany element, jaki zrobiłem od podstaw do tej pory.
A tu ciekawostka, tymczasowo położony MG34 z Preisera. Muszę go sklonować, bo mam tylko jeden egzemplarz i takowy się tu znajdzie na stałe.
Wyciągarka. W standardzie, nie licząc sporej liczby śrub i nitów. Sklejała się bezproblemowo, jednak przez liczbę elementów trochę to trwało.
Myślałem, że już ją zabuduję w kadłubie. Jednak 1m liny holowniczej, nie wystarczył nawet na całkowite owinięcie pierwszego bębna. Lina w wersji surowej, zajmę się nią dopiero, jak będę miał całą gotową.
Coś czuję, że skończy się na 2,5m liny...
Ułożenie kabli zestawu celowniczego byłoby, jak trzeba gdyby nie barak dość dużego elementu. Blaszanego daszka nad jarzmem, na którym są dwie obejmy kabli. Cześć ta jest na całą szerokość wieży i tu miałaby trzy kolory. Dlatego nie zdecydowałem się na jej dorabianie, z daleka byłoby widać, że coś z nią nie tak. Nie ma szans, bym ją tak pomalował, by się nie odznaczała.
Jeśli chodzi o kable zestawu dowódcy, to moja interpretacja. Nie mam informacji, by był na nie wycinany specjalny otwór, więc by zamknąć właz, musiał on pewnie odpiąć je w środku i jakoś ułożyć, by nie przeszkadzały. Jeśli ktoś ma info, że było inaczej, to byłbym wdzięczny, z poprawką nie będzie problemu.
Konstrukcja zestawu dowódcy, to chyba najbardziej skomplikowany element, jaki zrobiłem od podstaw do tej pory.
A tu ciekawostka, tymczasowo położony MG34 z Preisera. Muszę go sklonować, bo mam tylko jeden egzemplarz i takowy się tu znajdzie na stałe.
Wyciągarka. W standardzie, nie licząc sporej liczby śrub i nitów. Sklejała się bezproblemowo, jednak przez liczbę elementów trochę to trwało.
Myślałem, że już ją zabuduję w kadłubie. Jednak 1m liny holowniczej, nie wystarczył nawet na całkowite owinięcie pierwszego bębna. Lina w wersji surowej, zajmę się nią dopiero, jak będę miał całą gotową.
Coś czuję, że skończy się na 2,5m liny...
Ostatnio zmieniony wt sty 15 2013, 1:07 przez Sicore, łącznie zmieniany 1 raz.
Wyciągarka już skończona i zabudowana. W sumie potrzebowałem pięć pół metrowych odcinków liny. Może by wystarczył jeden dwu metrowy, ale bardzo trudno by było go ułożyć. Nawet z tymi pół metrowymi miałem problemy, bo mimo, że miedziane liny są bardzo plastyczne, to z 1,3mm już nie idzie to łatwo. Po washu, efekt jest doskonały.
Poprawiłem płytę nad silnikową, a konkretniej wyloty z chłodnic. Tu użyłem blaszek Abera dedykowanych do modelu A/D. Nie obyło się bez ich skracania, co widać dopiero przy takim powiększeniu. Tu też mi się bardzo podoba, jak to wyszło.
Kadłub już zamknięty. Przez popełnione na początku błędy, nie obyło się bez walki, na szczęście na koniec nie wygląda to źle. Dodałem szybę pancerną kierowcy. By to wyglądało prawidłowo, należałoby zrobić całość od podstaw i lekko przerobić kadłub. Tak jak jest, mi wystarcza.
Na pierwszej fotce, widać pierwszy etap maskowania wpadki grafika ze spodem, waloryzowanym badziewną metodą a'la gpm...
Poprawiłem płytę nad silnikową, a konkretniej wyloty z chłodnic. Tu użyłem blaszek Abera dedykowanych do modelu A/D. Nie obyło się bez ich skracania, co widać dopiero przy takim powiększeniu. Tu też mi się bardzo podoba, jak to wyszło.
Kadłub już zamknięty. Przez popełnione na początku błędy, nie obyło się bez walki, na szczęście na koniec nie wygląda to źle. Dodałem szybę pancerną kierowcy. By to wyglądało prawidłowo, należałoby zrobić całość od podstaw i lekko przerobić kadłub. Tak jak jest, mi wystarcza.
Na pierwszej fotce, widać pierwszy etap maskowania wpadki grafika ze spodem, waloryzowanym badziewną metodą a'la gpm...
Ostatnio zmieniony wt sty 15 2013, 1:08 przez Sicore, łącznie zmieniany 1 raz.
Układ jezdny. Koła były już na początku, na tym etapie musiałem je niemal przemalować i pobrudzić, by znikneło to coś, co grafik zrobił ze spodem Berge. Gąsienice jak obiecywałem, żywiczne od Piterpanzera.
Nie są one tak proste w montażu, jakby się wydawało.
Oszlifowanie z nadmiaru materiału i wiercenie otworów na sworzeń, zajęło mi tydzień pracy, oczywiście tydzień na dwa czołgi. Z laserowymi by wyszło podobnie. Firma odlewająca je, powinna trochę częściej zmieniać formy, bo liczba ogniw które rozpadły się w trakcie prac, z powodu niedokładnego odlania, bardzo zbliża się do liczby dodatkowych ogniw.
Mnie wyszło po 90 ogniw na każdą taśmę w Berge, 12 potrzebuję na kadłub, a w zestawie jest 220.
Samo dopasowanie do kół napędowych nie jest idealne. Bardziej bym nie mógł ich owinąć wokół kół, zęby na końcach musiałem delikatnie zeszlifować. Ogólnie jest troszkę walki z ich naciągnięciem na koła, ale...
Ale efekt końcowy rekompensuje wszystko. Teraz wątpię bym wrócił do papierowych gąsienic.
Reflektor, firmy Bosch w rzeczywistości. Musiałem troszkę go przerobić, bo został dość topornie rozrysowany.
Działko. Użyłem lufy od Halińskiego do Flak 38, naprawdę piękna rzecz.
A że musiałem ją malować, to i reszta działka została pomalowana.
Nadbudówka. Jeszcze brakuje pomostu. Z problemów, to jedynie pamiętam, że wyjątkowo długo mi się zeszło z nią. Lewa burta jest ruchoma, ale nie będę rozkładał do zdjęć, bo może się okazać tylko kilku krotnego użycia. Pojemniki przemalowałem na kolor kamo, bo jakioś białe mi nie pasowały w tym miejscu.
Prowadnica liny.
A tak się prezentuję Berge obecnie. Mam nadzieję, że podoba się to, co zrobiłem ze spodem. Jak to było w oryginale "zwaloryzowane" można zobaczyć np. w relacji JankaM.
Nie są one tak proste w montażu, jakby się wydawało.
Oszlifowanie z nadmiaru materiału i wiercenie otworów na sworzeń, zajęło mi tydzień pracy, oczywiście tydzień na dwa czołgi. Z laserowymi by wyszło podobnie. Firma odlewająca je, powinna trochę częściej zmieniać formy, bo liczba ogniw które rozpadły się w trakcie prac, z powodu niedokładnego odlania, bardzo zbliża się do liczby dodatkowych ogniw.
Mnie wyszło po 90 ogniw na każdą taśmę w Berge, 12 potrzebuję na kadłub, a w zestawie jest 220.
Samo dopasowanie do kół napędowych nie jest idealne. Bardziej bym nie mógł ich owinąć wokół kół, zęby na końcach musiałem delikatnie zeszlifować. Ogólnie jest troszkę walki z ich naciągnięciem na koła, ale...
Ale efekt końcowy rekompensuje wszystko. Teraz wątpię bym wrócił do papierowych gąsienic.
Reflektor, firmy Bosch w rzeczywistości. Musiałem troszkę go przerobić, bo został dość topornie rozrysowany.
Działko. Użyłem lufy od Halińskiego do Flak 38, naprawdę piękna rzecz.
A że musiałem ją malować, to i reszta działka została pomalowana.
Nadbudówka. Jeszcze brakuje pomostu. Z problemów, to jedynie pamiętam, że wyjątkowo długo mi się zeszło z nią. Lewa burta jest ruchoma, ale nie będę rozkładał do zdjęć, bo może się okazać tylko kilku krotnego użycia. Pojemniki przemalowałem na kolor kamo, bo jakioś białe mi nie pasowały w tym miejscu.
Prowadnica liny.
A tak się prezentuję Berge obecnie. Mam nadzieję, że podoba się to, co zrobiłem ze spodem. Jak to było w oryginale "zwaloryzowane" można zobaczyć np. w relacji JankaM.
Ostatnio zmieniony wt sty 15 2013, 2:16 przez Sicore, łącznie zmieniany 2 razy.