W wątku mistrza Andrzeja Ziobra pokusiłem się o prośbę by przedstawił On w osobnym temacie historię swego modelarstwa, jego rozwój, kolejne modele, wzrastający stopień trudności, zmiany technologiczne i warsztatowe.
Wciąż wierzę, że Pan Andrzej na taki wspomnień czar da się namówić.
Dla modelarstwa redukcyjnego w skali 1:72 dawno już "umarłem". Będąc jednak małą dziewczynką w wieku lat zda mi się 16-tu zająłem się zabawą w modele nieco bardziej na poważnie, choć nigdy w aż tak zaawansowanym stopniu. Przygoda ta trwała lat kilka, przyszły inne zainteresowania, które przerodziły się w pasje i wyparły stopniowo modelarstwo redukcyjne. So it goes...
Jednak z tamtych czasów pozostały mi modele. Wszystkie jakoś się uchowały, choć niektóre bezpowrotnie straciły drobne części zgodnie z 2 zasadą termodynamiki. Chciałbym kilka takich najważniejszych dla mnie modeli pokazać w tym temacie, ot jako ciekawostkę. Nie są to żadne arcydzieła, a jedynie modele młodego szczyla, które dziś mają już wartość jedynie sentymentalną.
Na wstępie Jak-1M, model, który na początku lat 80-tych był, poza "Czaplą", w zasadzie jedynym dostępnym w sklepach. Aby zdobyć modele Kovozavody trzeba było się już nieźle nagimnastykować...
Był to mój pierwszy poważny model zrobiony w "klubie modelarskim" w poznańskim pałacu kultury. Było to miejsce spotkań i wymiany doświadczeń modelarzy, a nie modelarnia. Sporo wówczas z tych spotkań dla siebie wyniosłem. W modelu samodzielnie wykonałem owiewkę kabiny i golenie podwozia głównego. Malowanie pędzelkami, farbkami revella. Szpachlówka własnej roboty...
Tak toto dziś, po ponad 20-tu latach wygląda:
Moje modele z lamusa, czyli wspomnień czar
Moderatorzy: kartonwork, Edmund_Nita, Tempest
Moje modele z lamusa, czyli wspomnień czar
Ostatnio zmieniony śr lut 04 2009, 21:57 przez irimi, łącznie zmieniany 1 raz.
Cierpliwość łyżką dół wykopie.
"It's not a race, it's a journey..." RUSH, Out of the cradle
"It's not a race, it's a journey..." RUSH, Out of the cradle
Polikarpow Po-2 vel Kukuruźnik
Model Kovozavody Prostejov, kto w tamtych czasach go nie miał... Model ma już 22 lata... "Waloryzacja" to tablice przyrządów i olinowanie z nitek od pończoch.
Westland Lysander Mk. II(jeśli dobrze pamiętam. Matchbox. Poważna sprawa . Stracił niestety kilka części. Jako junior startowałem nim w jakimś konkursie we Wrocławiu. Wstawiłem do środka pana pilota, bo nikt mi nie powiedział, że się tego na konkursach nie robi Zrobiłem mu nieco wnętrza w postaci kratownicy, tablicy przyrządów, foteli...
Hawker Tempest Mk. VI (?) Również model Matchboxa. To już poważna robota, bo wpadłem na pomysł by go nieco rozebrać, pokazać 'kaemy' w skrzydłach i radiostację w kadłubie
Model Kovozavody Prostejov, kto w tamtych czasach go nie miał... Model ma już 22 lata... "Waloryzacja" to tablice przyrządów i olinowanie z nitek od pończoch.
Westland Lysander Mk. II(jeśli dobrze pamiętam. Matchbox. Poważna sprawa . Stracił niestety kilka części. Jako junior startowałem nim w jakimś konkursie we Wrocławiu. Wstawiłem do środka pana pilota, bo nikt mi nie powiedział, że się tego na konkursach nie robi Zrobiłem mu nieco wnętrza w postaci kratownicy, tablicy przyrządów, foteli...
Hawker Tempest Mk. VI (?) Również model Matchboxa. To już poważna robota, bo wpadłem na pomysł by go nieco rozebrać, pokazać 'kaemy' w skrzydłach i radiostację w kadłubie
Cierpliwość łyżką dół wykopie.
"It's not a race, it's a journey..." RUSH, Out of the cradle
"It's not a race, it's a journey..." RUSH, Out of the cradle
-
- Posty: 421
- Rejestracja: pn cze 27 2005, 19:41
- x 1
-
- Posty: 421
- Rejestracja: pn cze 27 2005, 19:41
- x 1
oj tak, tak Toff święte słowa !
Hurtowo zazwyczaj sklejałem Łosie oraz Ił'y 2m3, bo tego akurat nigdy w Czuj-Czynie nie brakowało. ...i ten ochydny klej dołączany do modelu, który ciągnął się nitkami... Matchbox'y (miałem P-38 Lightning i Gloster Gladiator) to było świeto, prawie jak pomarańcze i mandarynki na Boże Narodzenie ;) Z tymi czechosłowackimi modelami było trochę lepiej
Hurtowo zazwyczaj sklejałem Łosie oraz Ił'y 2m3, bo tego akurat nigdy w Czuj-Czynie nie brakowało. ...i ten ochydny klej dołączany do modelu, który ciągnął się nitkami... Matchbox'y (miałem P-38 Lightning i Gloster Gladiator) to było świeto, prawie jak pomarańcze i mandarynki na Boże Narodzenie ;) Z tymi czechosłowackimi modelami było trochę lepiej