"Blaszki" niefototrawione
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Dzięki bardzo Andrzeju za dedykację. Oglądając ją wyzbyłem się dzisiaj uczucia zazdrości, które zostało zamienione na uczucie współczucia... No, bo jak pomyślę ile czasu zajmie Ci maskowanie tych wszystkich "luźnych bajerów" przed malowaniem kadłuba, to....
Ale tak trzymaj, tak trzymaj..., jako i ja trzymam... - kciuki, ma się rozumieć...
Ale tak trzymaj, tak trzymaj..., jako i ja trzymam... - kciuki, ma się rozumieć...
- Piotr Wawer
- Posty: 17
- Rejestracja: wt lis 18 2008, 19:13
- Lokalizacja: Zegrze Pomorskie-Rosnowo/ Bydgoszcz
Witam wszystkich.
Naprawdę nie mogę uwierzyć co tutaj się dzieje z Tym Pięknym modelem. Dla mnie i pewnie jak innych modelarzy Pan jest Mistrzem... choć i te słowo Mistrz to za mało.....
Jest Pan moim idolem. Czytam każdy artykuł od deski do deski... i Zawsze jest to szokujące....
Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów przy budowie.
Naprawdę nie mogę uwierzyć co tutaj się dzieje z Tym Pięknym modelem. Dla mnie i pewnie jak innych modelarzy Pan jest Mistrzem... choć i te słowo Mistrz to za mało.....
Jest Pan moim idolem. Czytam każdy artykuł od deski do deski... i Zawsze jest to szokujące....
Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów przy budowie.
Mig-21bis 9 plm Zegrze Pomorskie - I LOVE
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Blaszki niefototrawione
Mundziu: Maskowanie bywa męczące. To fakt. Ale można na to spojrzeć w ten sposób, że to jedynie tylko kwestia czasu. Proporcje są proste: pięć dni maskowania i potem pięć minut malowania. Później doba niepewności, gdy schnie farba i... wreszcie jaka radocha , jeśli po zdjęciu maskowania kolorki się pięknie mienią i nic nie „zaciekło”.
Erkamo: Każdy oczywiście sam sobie stawia wymagania, takie jakie mu odpowiadają.
Piotrze Z tym idolem to gruba przesada. Ale jeśli rzeczywiście chcesz pójść „moją drogą”, to musisz się liczyć z dość ciężką pracą przez wiele lat i rezygnacją z wielu różnych przyjemności (na które nie będzie po prostu czasu). W przeciwieństwie do wielu modelarzy, ja nie mówię, że modelarstwo to WYŁĄCZNIE „przyjemna zabawa”. To czasami również sporo stresu, gdy coś nie wychodzi lub jeśli w jakimś momencie człowiek nie umie znaleźć dobrego rozwiązania. To ciągłe szukanie „czegoś nowego”, czyli to, co młodzież nie zawsze lubi – nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Ale można zajść tą drogą daleko. I tego Ci życzę.
Wracając do niefototrawionych „blaszek”, zrobiłem klapy w podłodze komory transportowej. Trzy dni pracy i wyszły tak:
Erkamo: Każdy oczywiście sam sobie stawia wymagania, takie jakie mu odpowiadają.
Piotrze Z tym idolem to gruba przesada. Ale jeśli rzeczywiście chcesz pójść „moją drogą”, to musisz się liczyć z dość ciężką pracą przez wiele lat i rezygnacją z wielu różnych przyjemności (na które nie będzie po prostu czasu). W przeciwieństwie do wielu modelarzy, ja nie mówię, że modelarstwo to WYŁĄCZNIE „przyjemna zabawa”. To czasami również sporo stresu, gdy coś nie wychodzi lub jeśli w jakimś momencie człowiek nie umie znaleźć dobrego rozwiązania. To ciągłe szukanie „czegoś nowego”, czyli to, co młodzież nie zawsze lubi – nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Ale można zajść tą drogą daleko. I tego Ci życzę.
Wracając do niefototrawionych „blaszek”, zrobiłem klapy w podłodze komory transportowej. Trzy dni pracy i wyszły tak:
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Blaszki niefototrawione
A co to znaczy „możliwości” Bo nie wierzę, że nie masz MOŻLIWOŚCI kupienia kilku wiertełek, nożyków Olfy (lub innych) trochę pilniczków, papierów ściernych, wełny mineralnej i kilku innych równie „skomplikowanych” narzędzi!
Mogę przyjąć, że modelarz mający lat np. 15 nie ma jeszcze doświadczenia i odpowiedniej cierpliwości – wtedy jemu taka robota nie wychodzi. Mogę przyjąć, że modelarz, który ma np. 30-40 lat nie ma aż tak dużo czasu, żeby brać się za głęboką konwersję modelu wielkiego samolotu, bo faktycznie wówczas budowa może ciągnąć się w nieskończoność, gdyż trzeba wtedy wykonać dziesiątki tysięcy detali. Ale można np. spróbować na początku z modelem mniej skomplikowanego statku powietrznego, gdzie tych części do odwzorowania jest relatywnie dużo mniej i są dużo łatwiejsze do wykonania. Wtedy jego budowa nie musi trwać latami, jak u mnie. Taki „brak możliwości”, o jakim pisze Erkamo to moim zdaniem ograniczenia, które modelarz sam sobie stwarza poprzez własny brak wiary, że potrafi coś takiego zrobić.
To, co ja pokazuję tutaj i opisuję w AeroPlanie nie wymaga ani trudnych do opanowania technologii, ani drogich narzędzi. Czyli niema w tym NICZEGO, co uniemożliwiłoby przeciętnemu/statystycznemu dorosłemu modelarzowi wykonywanie takich rzeczy (przynajmniej do etapu malowania). Mogę również zrozumieć, że jakiegoś modelarza po prostu nie interesuje taka postać modelarstwa, mogę zrozumieć, że mu się takie rozebrane modele nie podobają, ale nie mogę zrozumieć, gdy ktoś mówi, że mu „możliwości to... uniemożliwiają”!
Cały ten wątek założyłem nie po to, żeby tutaj lansować się na jakiegoś modelarskiego mistrza (bo to byłoby śmieszne!), ale właśnie dlatego, żeby pokazać, iż w przeciwieństwie do wielu innych dziedzin modelarstwa, w plastikowym modelarstwie redukcyjnym wcale nie trzeba zgłębiać jakiś technologii kosmicznych, naukowych teorii wymagających lat trudnych studiów, komputerowych wynalazków (przynajmniej na razie to nie jest niezbędne) lub wydawać sporych pieniędzy na drogie części do waloryzacji. Trzeba jedynie dobrze poznać konstrukcję statku powietrznego, ale to akurat moim zdaniem powinno być czymś naturalnym dla modelarza, bowiem jakoś nie umiem zrozumieć człowieka, który robi np. model silnika i nie odróżnia, że „cieńsze rurki” to np. popychacze, jakieś grubsze, to np. kolektory wylotu spalin, etc., etc. Innymi słowy jedyny problem w modelarstwie redukcyjnym to kwestia wyrobienia w sobie CIERPLIWOŚCI. Tej nie dostaje się w genach po dziadkach, trzeba ją po prostu w sobie kształtować. I KAŻDY JĄ MOŻE W SOBIE UKSZTAŁTOWAĆ. Jeśli tylko tego chce!
Mogę przyjąć, że modelarz mający lat np. 15 nie ma jeszcze doświadczenia i odpowiedniej cierpliwości – wtedy jemu taka robota nie wychodzi. Mogę przyjąć, że modelarz, który ma np. 30-40 lat nie ma aż tak dużo czasu, żeby brać się za głęboką konwersję modelu wielkiego samolotu, bo faktycznie wówczas budowa może ciągnąć się w nieskończoność, gdyż trzeba wtedy wykonać dziesiątki tysięcy detali. Ale można np. spróbować na początku z modelem mniej skomplikowanego statku powietrznego, gdzie tych części do odwzorowania jest relatywnie dużo mniej i są dużo łatwiejsze do wykonania. Wtedy jego budowa nie musi trwać latami, jak u mnie. Taki „brak możliwości”, o jakim pisze Erkamo to moim zdaniem ograniczenia, które modelarz sam sobie stwarza poprzez własny brak wiary, że potrafi coś takiego zrobić.
To, co ja pokazuję tutaj i opisuję w AeroPlanie nie wymaga ani trudnych do opanowania technologii, ani drogich narzędzi. Czyli niema w tym NICZEGO, co uniemożliwiłoby przeciętnemu/statystycznemu dorosłemu modelarzowi wykonywanie takich rzeczy (przynajmniej do etapu malowania). Mogę również zrozumieć, że jakiegoś modelarza po prostu nie interesuje taka postać modelarstwa, mogę zrozumieć, że mu się takie rozebrane modele nie podobają, ale nie mogę zrozumieć, gdy ktoś mówi, że mu „możliwości to... uniemożliwiają”!
Cały ten wątek założyłem nie po to, żeby tutaj lansować się na jakiegoś modelarskiego mistrza (bo to byłoby śmieszne!), ale właśnie dlatego, żeby pokazać, iż w przeciwieństwie do wielu innych dziedzin modelarstwa, w plastikowym modelarstwie redukcyjnym wcale nie trzeba zgłębiać jakiś technologii kosmicznych, naukowych teorii wymagających lat trudnych studiów, komputerowych wynalazków (przynajmniej na razie to nie jest niezbędne) lub wydawać sporych pieniędzy na drogie części do waloryzacji. Trzeba jedynie dobrze poznać konstrukcję statku powietrznego, ale to akurat moim zdaniem powinno być czymś naturalnym dla modelarza, bowiem jakoś nie umiem zrozumieć człowieka, który robi np. model silnika i nie odróżnia, że „cieńsze rurki” to np. popychacze, jakieś grubsze, to np. kolektory wylotu spalin, etc., etc. Innymi słowy jedyny problem w modelarstwie redukcyjnym to kwestia wyrobienia w sobie CIERPLIWOŚCI. Tej nie dostaje się w genach po dziadkach, trzeba ją po prostu w sobie kształtować. I KAŻDY JĄ MOŻE W SOBIE UKSZTAŁTOWAĆ. Jeśli tylko tego chce!
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
- greatgonzo
- Posty: 295
- Rejestracja: pt lis 30 2007, 22:45
- Lokalizacja: Giżycko
- x 12
Znowu mala pomylka i interpretacja mojej uwagi idzie w zupelnie innym, od spodziewanego przeze mnie , kierunku.
Piszac mozliwosci, mialem na mysli zdolnosci wykonania takich mikroelementow. I to zdolnosci manualno-mentalne , a nie zdolnosci gromadzenia narzedzi i materialow (tych mam az za nadto).
Najwyrazniej nie idzie mi pisanie
Przypuszczam, ze masa modelarzy jest przekonana o tym, ze potrafi wykonac, bezbledny patyczek 0,5x0,5x1. Czesc z nich po obejrzeniu dokonan Andrzeja pozostanie nadal w tym przeswiadczeniu (z tych, czy innych wzgledow) inni dojda do wniosku, ze czegos im brak. Czy to beda zdolnosci, czy pewne predyspozycje (np. cierpliwosc) bedzie w tym momecie nieistotne. Ja naleze, na razie , do tych drugich i dlatego po dokonaniu obiektywno-subiektywnej oceny stwierdzam, ze mozliwosc wykonania czegos podobnego przez moja osobe jest ograniczona. NA RAZIE!
Piszac mozliwosci, mialem na mysli zdolnosci wykonania takich mikroelementow. I to zdolnosci manualno-mentalne , a nie zdolnosci gromadzenia narzedzi i materialow (tych mam az za nadto).
Najwyrazniej nie idzie mi pisanie
Przypuszczam, ze masa modelarzy jest przekonana o tym, ze potrafi wykonac, bezbledny patyczek 0,5x0,5x1. Czesc z nich po obejrzeniu dokonan Andrzeja pozostanie nadal w tym przeswiadczeniu (z tych, czy innych wzgledow) inni dojda do wniosku, ze czegos im brak. Czy to beda zdolnosci, czy pewne predyspozycje (np. cierpliwosc) bedzie w tym momecie nieistotne. Ja naleze, na razie , do tych drugich i dlatego po dokonaniu obiektywno-subiektywnej oceny stwierdzam, ze mozliwosc wykonania czegos podobnego przez moja osobe jest ograniczona. NA RAZIE!
Pozdrawiam
erkamo
erkamo
A czy w tych patyczkach będzie otwór, albo dwa? Bo u pana Andrzeja są .greatgonzo pisze:Potrafię zrobić równy, plastilowy patyczek o wumiarach, no, 2mm na 0,5mm na 0,5mm? Znaczy mam możlwości zbudować model jak AZ. To się mniej więcej do tego sprowadza. Reszta niewiele ma wspólnego z możliwościami.
Pozdro
- greatgonzo
- Posty: 295
- Rejestracja: pt lis 30 2007, 22:45
- Lokalizacja: Giżycko
- x 12