"Blaszki" niefototrawione
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
- greatgonzo
- Posty: 295
- Rejestracja: pt lis 30 2007, 22:45
- Lokalizacja: Giżycko
- x 12
Moim zdaniem tego typu debaty w Twoim wątku nie są żadnym OT, tylko naturalną konsekwencją publikacji Twojej pracy w przestrzeni publicznej. Powiedziałbym nawet, że to jest podstawowy sens tej prezentacji .
Masz rację. Ale tylko w części dotyczącej praktyki konkursowej, gdzie nawet nie sposób mi się wypowiadać. Te pięć stów natomiast to nie tyle jest kłopot finansowy sam w sobie. W Polsce znajdzie się spora grupa modelarzy gotowa wydać znacznie więcej byle zaznać splendoru należnego zwycięzcom. Już teraz tak jest. W Kraśniku rozmawiałem z modelarzem, który narzekał na dzieci sięgające swoimi łapkami do modeli. Mówił '... a powiedz takiej mamusi, ze model wart jest dwa tysiące! Jak zrozumie, że to tyle jest warte to przypilnuje bachora!'. Biorąc pod uwagę wkład pracy jaki wkładamy w model te dwa koła wydają się być mocno problematyczną kwotą, czyż nie? A co tam 500 PLN?
Mnie chodziło o stopniowe równanie kosztów związanych z budową modelu z gotowych części i scratcha w nowym rozumieniu tego terminu. To jeszcze nie teraz, ale w miarę upraszczania programów obsługujących sprzęt i spadku jego cen wzrastać będzie pokusa 'zrobienia od podstaw'. Bo niebawem okaże się, ze da się załapać do elity scratchowców daleko tańszym kosztem. Tu według mnie jest szansa tej klasy. Tylko ciągle wydaje mi się, że tradycyjne budowanie będzie tym bardziej w wyższej cenie.
A z kasą, upraszczając, to będzie tak:
Za 1kzł będzie można kupić model o fantastycznej składalności i stopniu zdetalowania. Z tym modelem będzie się można mierzyć ze stadem takich samych modeli w klasie standard.
Za tę samą kwotę będzie można kupić wyposażenie do zbudowania modelu w podobnym stopniu zdetalowania, który pozwoli nam wystąpić w klasie dla najlepszych.
To, czy lepiej jest przegrać z mistrzem świata, czy wygrać z przedszkolakiem zależy już od indywidualnych preferencji.
Masz rację. Ale tylko w części dotyczącej praktyki konkursowej, gdzie nawet nie sposób mi się wypowiadać. Te pięć stów natomiast to nie tyle jest kłopot finansowy sam w sobie. W Polsce znajdzie się spora grupa modelarzy gotowa wydać znacznie więcej byle zaznać splendoru należnego zwycięzcom. Już teraz tak jest. W Kraśniku rozmawiałem z modelarzem, który narzekał na dzieci sięgające swoimi łapkami do modeli. Mówił '... a powiedz takiej mamusi, ze model wart jest dwa tysiące! Jak zrozumie, że to tyle jest warte to przypilnuje bachora!'. Biorąc pod uwagę wkład pracy jaki wkładamy w model te dwa koła wydają się być mocno problematyczną kwotą, czyż nie? A co tam 500 PLN?
Mnie chodziło o stopniowe równanie kosztów związanych z budową modelu z gotowych części i scratcha w nowym rozumieniu tego terminu. To jeszcze nie teraz, ale w miarę upraszczania programów obsługujących sprzęt i spadku jego cen wzrastać będzie pokusa 'zrobienia od podstaw'. Bo niebawem okaże się, ze da się załapać do elity scratchowców daleko tańszym kosztem. Tu według mnie jest szansa tej klasy. Tylko ciągle wydaje mi się, że tradycyjne budowanie będzie tym bardziej w wyższej cenie.
A z kasą, upraszczając, to będzie tak:
Za 1kzł będzie można kupić model o fantastycznej składalności i stopniu zdetalowania. Z tym modelem będzie się można mierzyć ze stadem takich samych modeli w klasie standard.
Za tę samą kwotę będzie można kupić wyposażenie do zbudowania modelu w podobnym stopniu zdetalowania, który pozwoli nam wystąpić w klasie dla najlepszych.
To, czy lepiej jest przegrać z mistrzem świata, czy wygrać z przedszkolakiem zależy już od indywidualnych preferencji.
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Blaszki niefototrawione
Mundziowe „Coś z czegoś w czymś” staje się chyba modne. Ja też mam tu takie swoje „coś z czegoś w czymś”. Różne różności do dwóch pierwszych segmentów komory zespołu napędowego, które będą w kolorze wnętrza komory, czyli w szarym. Są gotowe, tylko trzeba je poprzyklejać we właściwych miejscach. Ale najpierw mała wystawka:
P.s. 1. Gonzo sorry, że nie kontynuuję debaty, ale będzie inna okazja niebawem
P.s. 2. ZzB napisał:
P.s. 1. Gonzo sorry, że nie kontynuuję debaty, ale będzie inna okazja niebawem
P.s. 2. ZzB napisał:
Czy ja w tym Lublinie miałem jakieś rogi, albo zęby jak wampir? O ile sobie dobrze przypominam, to nie wywijałem tam także jakimś niebezpiecznym narzędziem. Miałem tylko aparat fotograficznyWirtualne pozdrowienia dla P. Andrzeja bo choć miałem przyjemność zobaczyć go w realu w Lublinie to na odezwanie się choć słowem odwagi już zabrakło.
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Też się trochę "bzykowi" dziwiłem. Gdybym był wtedy w Lublinie nic bym się nie szczypał, ino Andrzeja zapytałbym na śmierć..., he, he... Przecież BzZ i Andrzej to pokrewne dusze - zajmują się wszelkimi maleństwami i wykonują swoje dziełka ze "śmieci".
Skoro Andrzej wspomniał o cosiu z czegoś i w dodatku w czymś, to muszę wątek chyba uzupełnić o dalsze dzieje...
Skoro Andrzej wspomniał o cosiu z czegoś i w dodatku w czymś, to muszę wątek chyba uzupełnić o dalsze dzieje...
Fajny patent z trzymajnikiem taśmowym dla drobiażdżków - prosto z aplikatora
To jakaś specjalna taśma? Kolor jakoś mi się nie kojarzy...
Czy ja dobrze widzę? to coś jak klamka koło groszówki jest oklejona dookoła na styk?
Wymiatasz Andrzej
To jakaś specjalna taśma? Kolor jakoś mi się nie kojarzy...
Czy ja dobrze widzę? to coś jak klamka koło groszówki jest oklejona dookoła na styk?
Wymiatasz Andrzej
- Do not try to make a model. Instead only try to realize the truth.
- What truth?
- There is no model. Then you will see that it's not the model that you make, it is only yourself.
- What truth?
- There is no model. Then you will see that it's not the model that you make, it is only yourself.
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Blaszki niefototrawione
To oczywiście kawałek taśmy Tamiya w plastikowym pudełeczku. Zacząłem go stosować, gdy kiedyś sporo zrobionych podobnych drobiazgów ułożonych w pudełku strąciłem niechcący na podłogę. „Skok ciśnienia”, jaki wówczas przeżyłem, gdy okazało się, że połowy nie jestem w stanie odnaleźć, a kilka tych najbardziej pracochłonnych rozgniotłem w czasie poszukiwań, spowodował, że już zawsze taki „trzymajnik” stosuję.Fajny patent z trzymajnikiem taśmowym dla drobiażdżków...
Ta „klamka” to fragment dźwigni sterującej armatury dopływu paliwa. I jest faktycznie oklejona plastikowym włoskiem. Ale o co chodzi? Przecież to dość spory element, więc łatwo go zrobić. Przycinasz odpowiedniej szerokości pasek plastiku, ale trochę dłuższy, niż długość „klamki” (żeby było za co łapać), następnie formujesz dziobek papierem ściernym, potem zaginasz plastikowy włosek (też dłuższy , niż „klamka”) i przykładasz go do tego paska trzymając całość w pincecie (żeby równo do siebie przylegały oba elementy) i „wlewasz” do środka kropelkę rozrzedzonego bezbarwnego lakieru, żeby uszczelnić styk obu elementów, potem od zewnątrz oklejasz naokoło super glue (dzięki lakierowi klej nie wlewa się do środka). Potem tylko trzeba ładnie papierem ściernym całość opiłować z nadmiaru kleju i odciąć dziobek (przyłożony do „trzymajnika” nie odskoczy w siną dal). Następnie spiłowaną igłą lekarską na szerszym końcu „klamki” nacinasz łuk, żeby można było ją wpasować do następnego patyczka plastikowego i kleisz na kropelkę super glue. Potem tylko watą mineralną przeszlifować spoinkę i „klamka” gotowa. Materiały produkcyjne: wspomniany super glue i lakier olejny, jednorazowy kubek plastikowy i kawałek ramki wlewowej. Narzędzia: papier ścierny, wata mineralna, żyletka, nożyk olfa, ostra pinceta, igła lekarska, drucik (jako aplikator supe glue i lakieru) i po dwa palce z obu rąk. Jak w reklamie Heyah - absurdalnie proste!to coś jak klamka koło groszówki jest oklejona dookoła na styk?
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Nie wątpię Andrzeju, że dla ciebie to dość spory element
Natomiast przyznam się że dopiero za trzecim przeczytaniem opisu załapałem o co chodzi...
No ale ja nie oklejam części papierowym włoskiem... jeszcze
Natomiast przyznam się że dopiero za trzecim przeczytaniem opisu załapałem o co chodzi...
No ale ja nie oklejam części papierowym włoskiem... jeszcze
- Do not try to make a model. Instead only try to realize the truth.
- What truth?
- There is no model. Then you will see that it's not the model that you make, it is only yourself.
- What truth?
- There is no model. Then you will see that it's not the model that you make, it is only yourself.
1. Zapewniam was , że Plastikowcy do tego wątku zagladają . Nawet często. Przynajmniej piszący ten post .
2. Zapewniam was , że Andrzej nie ma rogów , nie zionie siarką i można z nim normalnie porozmawiać , co piszący ten post uczynił w Lublinie przynajmniej przez kilkanaście minut .
3. Co do samej pokazywanej przez Andrzeja technologii to powiem szczerze zaskoczyło mnie to wykorzystanie lakieru bezbarwnego . Zwykłe kleje do plastiku odrzuciłem od razu ( rozpuszczanie tworzywa ) pozostał mi w rozważaniach tylko klej cyjanoakrylowy + debonder . Na to że lakier bezbarwny ma zapobiec wylewaniu się cyjanoakrylu nie wpadłem.
2. Zapewniam was , że Andrzej nie ma rogów , nie zionie siarką i można z nim normalnie porozmawiać , co piszący ten post uczynił w Lublinie przynajmniej przez kilkanaście minut .
3. Co do samej pokazywanej przez Andrzeja technologii to powiem szczerze zaskoczyło mnie to wykorzystanie lakieru bezbarwnego . Zwykłe kleje do plastiku odrzuciłem od razu ( rozpuszczanie tworzywa ) pozostał mi w rozważaniach tylko klej cyjanoakrylowy + debonder . Na to że lakier bezbarwny ma zapobiec wylewaniu się cyjanoakrylu nie wpadłem.
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Blaszki niefototrawione
Piękne dzięki Merlin, bo o te rogi to się najbardziej bałem.Zapewniam was , że Andrzej nie ma rogów...
A klejenie lakierem bezbarwnym (Humbrol 35 Gloss) i używanie go niekiedy do blokowania wypływania cyjanoakrylu to jest taki mój stary patent bardzo przydatny do mikroczęści. Debonder też można stosować, ale raczej na większych (i dość grubych) powierzchniach i nie na elementach przezroczystych (np. na kabinach z vacu), bo może coś zmatowić, a cieniutkie części może "rozmiękczyć".
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
Re: Blaszki niefototrawione
He, he, jaaasne. Tak samo brzmialaby wypowiedz np. Lance Armstronga po kolejnym, wygranym, gorskim etapie. Czyli cos w rodzaju "naciskaj mocno na pedaly i nie zatrzymuj sie pod gorke, a nikt ci nie podskoczy"Andrzej Ziober pisze: I jest faktycznie oklejona plastikowym włoskiem. Ale o co chodzi? Przecież to dość spory element, więc łatwo go zrobić.
Pozdrawiam
erkamo
erkamo