Przedstawiam właśnie zwodowany francuski okręt z okresu II wojny światowej.
Pancernik Richelieu wyd Mały Modelarz, przeskalowany do 1:400 i dodany kamuflaż po remoncie w USA.
Model jak na swój wiek dość dobrze się sklejało, choć przy następnym napewno zamaluję wszystkie oznaczenia gdzie co ma być na pokładach.
Polecam sposób sklejania w odwrotnej kolejności, ma to takie plusy, że kadłub przez całą budowę nie zawala i się nie kurzy. No i na koniec się niechce robić tych wszystkich małych pudełeczek, a ja z przyjemnością poskładałem sobie go jak plastika ;D
Trochę statystyk: Budowa trwała ok 40 dni czyli jakieś 120 godzin, relingu poszło 162 cm, kleju ok 60ml butaprenu, pół tuby sylikonu i trochę farbek ;)
Miłego oglądania ;)
Ps. RELACJA Z BUDOWY
PZDR
Jak był mokry ok, a jak wysechł to już widać....
Ale może by wejść w inny rodzaj papieru tj. jakiś taki mniej farfoclujący się i nie barwiony, bo nie ukrywam, że kojarzy mi się to z pierwszym wydaniem Yamato i Chokai w 1:300 (wydawcy nie pamiętam ale modele wydane na początku lat 90tych i strasznie słabe)? Co dalej, sklejasz coraz lepiej to może by spróbować w końcu "przeskoczyć płot" i zacząć bawić się w prawdziwy retusz farbkami a nie markerem? Kiedyś jak sklejałem modele z JSC to lufy do pancerników robiłem z blaszki zaciśniętej kombinerkami na odpowiedniej średnicy gwoździu potem wsuwałem jedną w drugą i wyglądało to nawet przyzwoicie ;) No i na koniec, żeby nie słodzić za bardzo, pytanie: jak mogłeś zdradzić Kuzniecowa dla jakiegoś Ryszarda??!! "Naten tychmiast" zwijaj bambetle z Brestu i do Siewieromorska! ;)
