Antena, „płoza“ ogonowa i kilka (chyba) wlotów powietrza „do czegoś tam“ w kadłubie.
Na tym kończę i pozwalam sobie na krótkie podsumowanie, oczywiści z mojego, subiektywnego punktu widzenia:
Model należy do najtrudniejszych, jakie w swoim życiu budowałem. Trzeba pracować absolutnie precyzyjnie, błędów pasowania nie da się „później“ usunąć, szkielet musi być wykonany super symetrycznie, z dokładnością do 0,001 mm (dla pewności dodam, że to nieco żartobliwie sformułowane). Jako model to w sumie piękna i interesująca konstrukcja, konstruktor zadał sobie wiele trudu (i najczęściej mu się to udawało), wszystko odtworzyć tak wiernie, jak to tylko możliwe. Sporo części nie udało mi się zbudować tak, jak to było pomyślane, bo (już) nie umiem wyciąć i skleić części mniejszej niż 0,5 mm! Spokojnie można zrezygnować z co najmniej 10% wszystkich części, n.p. w kabinie pilota, i tak nikt nie zauważy, że ich brakuje. Poza materiałami z internetu mam jeszcze książkę Yevima Gordona „Early Soviet Jet Fighters“ ze sporą ilością oryginalnych zdjęć tego myśliwca, czyli „wiem co mówię“. Opracowanie jest (w przeważającej części) absolutnie precyzyjne, części pasują bez zarzutu.
Jest jednak tez kilka błędów konstrukcyjnych;
- wycięcie w szkielecie kadłuba na wnękę podwozia przedniego jest za małe. Należy tutaj powiększyć wycięcie (do przodu) a nie tak jak ja zrobiłem skrócić wnękę – wtedy nie pasuje poszycie kadłuba!
- Szkielet steru kierunku nie pozwala na bezproblemowe przyklejenie poszycia – należy go skrócić albo zrobić odpowiednie wycięcie.
- Sam statecznik kierunku odbiega od kształtu w oryginale, w sumie to jednak tylko błąd natury kosmetycznej.
- Przy malowaniu „zapomniano“ o numerach taktycznych (widoczne na okładce) i gwiazdach na stateczniku pionowym.
Jednak największą katastrofą, która w moich oczach degraduje wycinankę do „wersji próbnej“ są błędy numeracji. To już nie „przypadek“, tylko jakaś nieudolność i niefrasobliwość, nie wiem, dlaczego przy budowie surówki nie zwrócono na to uwagi i nie skorygowano. Instrukcja klejenia nie musi być długa, ale nawet w wersji tak skróconej jak tutaj powinna być wzmianka o konieczności umieszczenia balastu w kadłubie i wskazówka, gdzie należy zacząć z przyklejaniem poszycia kadłuba (super ważne!). Niby (bardzo) dużo rysunków montażowych, te są jednak po dużej części mylące i niekompletne, wiele części nie jest na rysunkach w ogóle ponumerowanych.
W sumie olbrzymie wyzwanie dla każdego modelarza, do tego pierwszy MiG o napędzie odrzutowym, który był produkowany seryjnie – dla mnie pokusa nie do opanowania.
Czekam z niecierpliwością na relację kogoś, kto odważy się na budowę tego modelu.
Na koniec mała (malutka) galeria. Kiedyś na pewno do tego modelu powrócę!
[Relacja - koniec] MiG-9; wydawnictwo Oriel - Nr. 78, 1:33
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
- Heinrich Kosmala
- Posty: 2208
- Rejestracja: sob paź 04 2008, 11:28
- Lokalizacja: Landau/Niemcy
- x 169
Ostatnio zmieniony ndz maja 13 2018, 10:35 przez Heinrich Kosmala, łącznie zmieniany 2 razy.
- 19zbyniu95
- Posty: 453
- Rejestracja: wt kwie 28 2009, 17:52
- Lokalizacja: Tychy
Witaj Henryku
Rozpisałeś się kolego Modelarzu jak trzeba i z ogromną dozą samokrytycyzmu. Zbyniu słusznie zauważył, że w bardzo wielu przypadkach model wylądowałby w koszu. A ja się ogromnie cieszę, że go skończyłeś. Oprócz błyszczących pucharów, dyplomów i tytułów w modelarstwie liczy się jeszcze wytrwałość, konsekwencja i wyciąganie wniosków na przyszłość. A tak szczerze mówiąc, to widziałem już na tym i innych forach modele sklejone dużo gorzej. Prezentujący je "modelarze" winą za swoją porażkę obarczali w pierwszej kolejności projektanta, potem pogodę, psa, brak dostępu do narzędzi, a dopiero na samym końcu swoje słabości. Ten model mimo niewątpliwych braków porażką jednak nie jest.
Moje gratulacje
Pozdrawiam
Rozpisałeś się kolego Modelarzu jak trzeba i z ogromną dozą samokrytycyzmu. Zbyniu słusznie zauważył, że w bardzo wielu przypadkach model wylądowałby w koszu. A ja się ogromnie cieszę, że go skończyłeś. Oprócz błyszczących pucharów, dyplomów i tytułów w modelarstwie liczy się jeszcze wytrwałość, konsekwencja i wyciąganie wniosków na przyszłość. A tak szczerze mówiąc, to widziałem już na tym i innych forach modele sklejone dużo gorzej. Prezentujący je "modelarze" winą za swoją porażkę obarczali w pierwszej kolejności projektanta, potem pogodę, psa, brak dostępu do narzędzi, a dopiero na samym końcu swoje słabości. Ten model mimo niewątpliwych braków porażką jednak nie jest.
Moje gratulacje
Pozdrawiam
Ol49;Cid21;Od2;Px48;Coalbrookdale Loc. - R. Trevithicka; Tyn6 - modele ukończone.
W modelarstwie nie ma dróg na skróty. Może być albo dobrze, albo źle!!!
W modelarstwie nie ma dróg na skróty. Może być albo dobrze, albo źle!!!
Nie wiem czy się doczekasz, chyba raczej nie, w większości relacji królują spity, foki, junkersy, mustangi itp., tego typu modeliki jak MiG-9 to raczej rarytas.Heinrich Kosmala pisze:Czekam z niecierpliwością na relację kogoś, kto odważy się na budowę tego modelu.
Powodzenia w dalszych nietypowych pracach i w zmaganiach z GeeBee.
- Heinrich Kosmala
- Posty: 2208
- Rejestracja: sob paź 04 2008, 11:28
- Lokalizacja: Landau/Niemcy
- x 169
Dzięki za pochwały i rzeczowe komentarze!
Darku, nie mam problemów z przyznaniem się do czegoś, co z (przeważająco) mojej winy nie wyszło, nie robię też z tego specjalnej tragedii. Nie jestem takim perfekcjonistą jak ty (chociaż chciałbym być!), dla mnie jest już wspaniałym uczuciem, budowę modelu doprowadzić do końca i mieć „jeszcze jednego“ np. MiG´a. Ale uczymy się do końca życia, jeden szybciej, drugi wolniej, a trzeci…
Jeszcze raz serdeczne dzięki na kibicowanie!
Darku, nie mam problemów z przyznaniem się do czegoś, co z (przeważająco) mojej winy nie wyszło, nie robię też z tego specjalnej tragedii. Nie jestem takim perfekcjonistą jak ty (chociaż chciałbym być!), dla mnie jest już wspaniałym uczuciem, budowę modelu doprowadzić do końca i mieć „jeszcze jednego“ np. MiG´a. Ale uczymy się do końca życia, jeden szybciej, drugi wolniej, a trzeci…
Jeszcze raz serdeczne dzięki na kibicowanie!