Eee tam. Z tego co widać na zdjęciach to Ty bardzo dużo umiesz.
Widzę że prace idą szybko, a kadłub jest bardzo ładnie sklejony.
Z niecierpliwością czekam na efekt końcowy.
Witam Henryku
Śledzę w milczeniu Twoje relacje i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem Twojego uporu a jednocześnie wielkiej pasji jaką widać w tym co robisz oraz to, że czerpiesz z tego dużo radości.
Rzeczą, która skłoniła mnie do zabrania głosu jest stosowana przez Ciebie taśma dwustronna. O ile spokojny jestem o wręgi kadłuba bo w tym projekcie jest to metoda łączenia segmentów na jedną wręgę i elementem łączącym tak naprawdę jest pasek łączący, to mam pewne wątpliwości co do używania jej do przyklejania ramek w owiewkach kabiny. Nie obawiasz się Henryku, że klej z tej taśmy puści po pewnym czasie i ramka będzie się odklejać po pewnym czasie? Czy nie lepiej było by użyć kleju adhezyjnego takiego jak Budapren czy jakiegokolwiek innego neoprenowego?
Pozdrawiam
Paolo
----------------------------------------------------------
Kleję bo lubię a nie dlatego, że potrafię
Witaj Paolo vanKossi,
tę metodę stosuję od „niepamiętnych czasów“, tzn. od 1981 roku. Wszystkie modele, w których oszklenie kabiny tak przymocowałem, trzymają do dzisiaj…
Butaprenu tutaj nie ma (nie znalazłem albo nie szukałem tak zawzięcie), ale do kopułek głęboko tłoczonych („obłych“) przyklejam ramę za pomocą kleju Uhu-flinke flasche. To było dla mnie za trudne, takie bryły okleić „na raz, jednym ruchem“ – co jest nieodzowne przy użyciu taśmy - zawsze wychodziło coś krzywo, a oderwać część tak zamocowaną jest rzeczą prawie niemożliwą. To ma jeszcze (dla mnie) tę zaletę, że gdy części papierowe pomalowane są przed sklejeniem bezbarwnych akrylem (zawsze tak robię), można usunąć ewentualne resztki kleju (u mnie pozostają zawsze) rozpuszczalnikiem uniwersalnym, bez jakiegokolwiek naruszenia farby drukarskiej, także wydruk z atramentówki nie boi się „Nitro“. Taśmę dwustronną używam więc wyłącznie do owiewek o prostej geometrii, tzn. gdy można je rozwinąć na płaszczyznę, ta jak to jest w większości „starych“ samolotów.
Pozdrawiam
Teraz silnik gwiazdowy. Dużo dłubaniny, ok. 110 części (zdj. 13), czyli więcej, niż np. cała wycinanka mojego Jaka-3! Przejście cylinder/głowica (zdj. 15) nie udało mi się skleić „jednym ruchem“, najpierw przykleiłem więc bok (a), po zaschnięciu całość (b).
Przy pasowaniu na sucho (zdj. 16) stwierdziłem, że silnik ledwo mieści się w osłonie, tak że musiałem nieco przeszlifować podstawy cylindrów (zdj. 17 – zielone strzałki).
Popychacze zaworów zrobiłem z igieł lekarskich, troszeczkę też poszalałem i dorobiłem w ramach małej walorki przewody zapłonowe i osłony świec zapłonowych. Silnik gotowy (zdj. 20) i czeka na ostateczne zamocowanie.
Ostatnio zmieniony sob maja 12 2018, 18:31 przez Heinrich Kosmala, łącznie zmieniany 2 razy.