[Relacja] USS "Gambier Bay" MilitaryModel 1-2/2003
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
[Relacja] USS "Gambier Bay" MilitaryModel 1-2/2003
Witam!
Na początek przedstawię się wszystkim, którzy jeszcze nie mieli okazji mnie poznać. Na imię mam Łukasz, pochodzę z małego miasteczka Brzozów na Podkarpaciu, a obecnie od paru lat mieszkam w Rzeszowie. Modelarstwem kartonowym zajmuję się od połowy lat 90-tych.
Na prośbę kolegi z sąsiedniego forum postanowiłem uruchomić relację z budowy amerykańskiego lotniskowca eskortowego z II wojny światowej USS „Gambier Bay” wydawnictwa Military Model.
Wydanie to przedstawia okręt w kamuflażu z marca 1944 roku. Będzie to moja pierwsza relacja dlatego proszę o wyrozumiałość oraz ewentualne sugestie co do sposobu jej prowadzenia. Jako że nie była ona wcześniej planowana, w telegraficznym skrócie opiszę budowę kadłuba oraz pokładu startowego. Z góry przepraszam za jakość zdjęć, ale robiłem je na użytek własny tym, co w danej chwili miałem pod ręką, obiecuję się jednak poprawić. Ze względu na notoryczny brak czasu model buduję już dość długo i z przerwami na mniej czasochłonne modele dlatego zapewne wiele wody jeszcze w Wisłoku upłynie nim go skończę, nie mniej jednak chciałem pokazać swoje dotychczasowe dokonania w nadziei, że relacja dostarczy mi sporo cennych porad ze strony bardziej doświadczonych kolegów, pomocnych w dalszej budowie tego efektownego modelu.
Na początek wykonałem szkielet kadłuba, klasyczny tekturowy plus wzmocnienie podposzyciem, które to wykonałem po części z tekturki „piwnej” (co zresztą widać). Jako że nie miałem jej za wiele, a i kupić nigdzie jej nie mogłem pozostałą część wykonałem z tej samej tektury co resztę szkieletu. Jej formowani było nieco trudniejsze ale po odpowiednio długim męczeniu udało się dopasować. Drobne fragmenty uzupełniłem balsą, a następnie wszelkie luki szpachlą modelarską. Całość została polakierowana lakierem akrylowym oraz zeszlifowana (czynność powtórzona trzykrotnie). Poniżej efekty tejże pracy.
W następnej kolejności wykonałem hangary
Całość została “przykryta” balsą grubości 1mm. Prostokątne otwory to efekt pierwotnego zamierzenia wykonania zdejmowanego pokładu. Pomysł ten jednak zarzuciłem w obawie przed niszczeniem modelu przy tego typu manewrach.
Tak uformowany kadłub okleiłem elementami poszycia burt.
Keson pokładu startowego wykonałem z dwóch listew balsy grubości 1mm, pomiędzy które wkleiłem szkielet wykonany z tektury grubości również 1mm. Gotowy keson okleiłem odpowiednim pokryciem, po czym wykonałem ożebrowanie dziobowej i rufowej części pokładu startowego.
Obecnie budowa modelu nieco przystopowała ze względu na budowę Bryzy, która zresztą jest już na wykończeniu, a zatem wkrótce nastąpi wznowienie prac przy owym modelu, dlatego też postanowiłem zamieścić post już teraz aby przed „powrotem” uzyskać jeszcze ewentualne porady dotyczące dalszej budowy.
Na początek przedstawię się wszystkim, którzy jeszcze nie mieli okazji mnie poznać. Na imię mam Łukasz, pochodzę z małego miasteczka Brzozów na Podkarpaciu, a obecnie od paru lat mieszkam w Rzeszowie. Modelarstwem kartonowym zajmuję się od połowy lat 90-tych.
Na prośbę kolegi z sąsiedniego forum postanowiłem uruchomić relację z budowy amerykańskiego lotniskowca eskortowego z II wojny światowej USS „Gambier Bay” wydawnictwa Military Model.
Wydanie to przedstawia okręt w kamuflażu z marca 1944 roku. Będzie to moja pierwsza relacja dlatego proszę o wyrozumiałość oraz ewentualne sugestie co do sposobu jej prowadzenia. Jako że nie była ona wcześniej planowana, w telegraficznym skrócie opiszę budowę kadłuba oraz pokładu startowego. Z góry przepraszam za jakość zdjęć, ale robiłem je na użytek własny tym, co w danej chwili miałem pod ręką, obiecuję się jednak poprawić. Ze względu na notoryczny brak czasu model buduję już dość długo i z przerwami na mniej czasochłonne modele dlatego zapewne wiele wody jeszcze w Wisłoku upłynie nim go skończę, nie mniej jednak chciałem pokazać swoje dotychczasowe dokonania w nadziei, że relacja dostarczy mi sporo cennych porad ze strony bardziej doświadczonych kolegów, pomocnych w dalszej budowie tego efektownego modelu.
Na początek wykonałem szkielet kadłuba, klasyczny tekturowy plus wzmocnienie podposzyciem, które to wykonałem po części z tekturki „piwnej” (co zresztą widać). Jako że nie miałem jej za wiele, a i kupić nigdzie jej nie mogłem pozostałą część wykonałem z tej samej tektury co resztę szkieletu. Jej formowani było nieco trudniejsze ale po odpowiednio długim męczeniu udało się dopasować. Drobne fragmenty uzupełniłem balsą, a następnie wszelkie luki szpachlą modelarską. Całość została polakierowana lakierem akrylowym oraz zeszlifowana (czynność powtórzona trzykrotnie). Poniżej efekty tejże pracy.
W następnej kolejności wykonałem hangary
Całość została “przykryta” balsą grubości 1mm. Prostokątne otwory to efekt pierwotnego zamierzenia wykonania zdejmowanego pokładu. Pomysł ten jednak zarzuciłem w obawie przed niszczeniem modelu przy tego typu manewrach.
Tak uformowany kadłub okleiłem elementami poszycia burt.
Keson pokładu startowego wykonałem z dwóch listew balsy grubości 1mm, pomiędzy które wkleiłem szkielet wykonany z tektury grubości również 1mm. Gotowy keson okleiłem odpowiednim pokryciem, po czym wykonałem ożebrowanie dziobowej i rufowej części pokładu startowego.
Obecnie budowa modelu nieco przystopowała ze względu na budowę Bryzy, która zresztą jest już na wykończeniu, a zatem wkrótce nastąpi wznowienie prac przy owym modelu, dlatego też postanowiłem zamieścić post już teraz aby przed „powrotem” uzyskać jeszcze ewentualne porady dotyczące dalszej budowy.
Na warsztacie:USS Gambier Bay.
Witam kamrata z Rzeszowa.
Z tego co pokazałeś, wszystko idzie dobrze. Ale oczywiście nas interesują szczegóły.
Może to wina fotki, ale te otwory we wspornikach pokładu startowego są troszkę postrzępione, ale i tak ich nie będzie widać. I oczywiście w następnych pokazaniach daj jednolite tło bez czajników – bo tu przez te dodatkowe atrakcje bardzo nas czołgają „marchewą”.
Powodzenia w budowie,
będziem oglądać.
PS. Tekturę piwną (ale i inną w różnych grubościach) możesz kupić u plastyków (w Rynku, u wylotu na Plac Mickiewicza).
Z tego co pokazałeś, wszystko idzie dobrze. Ale oczywiście nas interesują szczegóły.
Może to wina fotki, ale te otwory we wspornikach pokładu startowego są troszkę postrzępione, ale i tak ich nie będzie widać. I oczywiście w następnych pokazaniach daj jednolite tło bez czajników – bo tu przez te dodatkowe atrakcje bardzo nas czołgają „marchewą”.
Powodzenia w budowie,
będziem oglądać.
PS. Tekturę piwną (ale i inną w różnych grubościach) możesz kupić u plastyków (w Rynku, u wylotu na Plac Mickiewicza).
Ostatnio zmieniony ndz mar 13 2011, 17:18 przez Art, łącznie zmieniany 1 raz.
Cieszę się że relacja spotkała się z zainteresowaniem, będzie to na pewno motywujące do dalszych działań.
W między czasie popełniłem pierwszą partie samolotów pokładowych. Jako że będzie ich sporo, (12 Avengerów i 18 Wildcatów) postanowiłem ich budowę rozpocząć już na początku budowy modelu aby później nie zabrakło zapału do zbudowania całego dywizjonu. Oto kilka fotek:
Zdjęcie grupowe pierwszego klucza Avengerów ...
... zbliżenie na egzemplarz o numerze taktycznym B2 ...
... i ponownie zdjęcie grupowe w towarzystwie egzemplarza B12 w wersji 2D
Dodam jeszcze że modele samolotów opracowane są na bardzo wysokim poziomie,a ich budowa to czysta przyjemność, nie miałem jak dotąd nawet najmniejszego problemu z pasowaniem czy modelowaniem części.
Art, tak jak napisałem zdjęcia były robione na użytek własny stąd ich jakość, natomiast postaram się aby kolejne były już zgodne z obowiązującymi kanonami i oczywiście będę ukazywał więcej szczegółów, gdyż wiem że własnie one są w relacjach najważniejsze. Co to tektury piwnej to obiegałem pół Rzeszowa gdy była mi potrzebna, ale tam akurat nie zajrzałem
W między czasie popełniłem pierwszą partie samolotów pokładowych. Jako że będzie ich sporo, (12 Avengerów i 18 Wildcatów) postanowiłem ich budowę rozpocząć już na początku budowy modelu aby później nie zabrakło zapału do zbudowania całego dywizjonu. Oto kilka fotek:
Zdjęcie grupowe pierwszego klucza Avengerów ...
... zbliżenie na egzemplarz o numerze taktycznym B2 ...
... i ponownie zdjęcie grupowe w towarzystwie egzemplarza B12 w wersji 2D
Dodam jeszcze że modele samolotów opracowane są na bardzo wysokim poziomie,a ich budowa to czysta przyjemność, nie miałem jak dotąd nawet najmniejszego problemu z pasowaniem czy modelowaniem części.
Art, tak jak napisałem zdjęcia były robione na użytek własny stąd ich jakość, natomiast postaram się aby kolejne były już zgodne z obowiązującymi kanonami i oczywiście będę ukazywał więcej szczegółów, gdyż wiem że własnie one są w relacjach najważniejsze. Co to tektury piwnej to obiegałem pół Rzeszowa gdy była mi potrzebna, ale tam akurat nie zajrzałem
Na warsztacie:USS Gambier Bay.
Witam ponownie. Przed dalszą budowa postanowiłem dorzucić jeszcze kilka fotek obnażających błędy dotychczas wykonanych prac.
Pierwsze przykre niespodzianki spotkały mnie już przy oklejaniu burt, zarówno na dziobie jak i na rufie konieczny był retusz:
Zadowolony z elegancko wykonanego kesonu pokładu przystąpiłem do jego oklejenia i tutaj pojawiła się kolejna przykra niespodzianka, keson był nieco dłuższy od swojego poszycia, ponadto jak słusznie zauważył Art otwory w ożebrowaniu wyszły nieco postrzępione, ale jako że na żywo nie wygląda to aż tak drastycznie postanowiłem nie poprawiać tego na siłę aby nie zawalić sprawy dokumentnie.
Co do problemów z długością pokładu, w instrukcji modelu widnieje informacja że mogą wystąpić tego typu problemy jeśli model będzie przechowywany w różnych temperaturach gdyż papier zmienia swoją objętość. Ja w trakcie jego budowy już 3-krotnie zmieniłem lokal więc może to było przyczyną.
Na koniec tejże wyliczanki zdewastowane ożebrowanie galeryjki na boku kadłuba, to jeden z głównych powodów, dla którego zarzuciłem pomysł zdejmowanego pokładu startowego, teraz trzeba będzie owe elementy wymienić z rezerwy koloru.
To tyle jeśli chodzi o jakieś poważniejsze gafy z mojej strony na tym etapie budowy. Wkrótce relacja mam nadzieję ruszy do przodu jako że odkurzyłem model i biorę się za wyposażenie dziobu i rufy okrętu.
Pierwsze przykre niespodzianki spotkały mnie już przy oklejaniu burt, zarówno na dziobie jak i na rufie konieczny był retusz:
Zadowolony z elegancko wykonanego kesonu pokładu przystąpiłem do jego oklejenia i tutaj pojawiła się kolejna przykra niespodzianka, keson był nieco dłuższy od swojego poszycia, ponadto jak słusznie zauważył Art otwory w ożebrowaniu wyszły nieco postrzępione, ale jako że na żywo nie wygląda to aż tak drastycznie postanowiłem nie poprawiać tego na siłę aby nie zawalić sprawy dokumentnie.
Co do problemów z długością pokładu, w instrukcji modelu widnieje informacja że mogą wystąpić tego typu problemy jeśli model będzie przechowywany w różnych temperaturach gdyż papier zmienia swoją objętość. Ja w trakcie jego budowy już 3-krotnie zmieniłem lokal więc może to było przyczyną.
Na koniec tejże wyliczanki zdewastowane ożebrowanie galeryjki na boku kadłuba, to jeden z głównych powodów, dla którego zarzuciłem pomysł zdejmowanego pokładu startowego, teraz trzeba będzie owe elementy wymienić z rezerwy koloru.
To tyle jeśli chodzi o jakieś poważniejsze gafy z mojej strony na tym etapie budowy. Wkrótce relacja mam nadzieję ruszy do przodu jako że odkurzyłem model i biorę się za wyposażenie dziobu i rufy okrętu.
Na warsztacie:USS Gambier Bay.
Witam ponownie. Tak jak nadmieniłem w poście wyżej wziąłem się za wyposażenie dziobu i rufy budowanego modelu. Na chwile obecną niema tego wiele ale korzystając z wolnej chwili wrzucam parę fotek tego co zrobiłem
Tytułem komentarza:
- na pierwszym zdjęciu widać nieco sfatygowane otwory, na żywo oczywiście aż tak dramatycznie nie wyglądają, ale na potrzeby kolejnych detali tego typu zaopatrzyłem się już w nowe igły lekarskie, dzięki którym tego typu zabiegi powinny wyjść bardzie estetyczne.
- "słupki" należało wykonać ze zwiniętych pasków kartonu, ja wykonałem je z odpowiednio przeciętych i pomalowanych wykałaczek
- ostatnie zdjęcie nie wymaga komentarza: wyciąłem, wyretuszowałem i teraz trzeba toto przykleić w odpowiednie miejsca.
Tytułem komentarza:
- na pierwszym zdjęciu widać nieco sfatygowane otwory, na żywo oczywiście aż tak dramatycznie nie wyglądają, ale na potrzeby kolejnych detali tego typu zaopatrzyłem się już w nowe igły lekarskie, dzięki którym tego typu zabiegi powinny wyjść bardzie estetyczne.
- "słupki" należało wykonać ze zwiniętych pasków kartonu, ja wykonałem je z odpowiednio przeciętych i pomalowanych wykałaczek
- ostatnie zdjęcie nie wymaga komentarza: wyciąłem, wyretuszowałem i teraz trzeba toto przykleić w odpowiednie miejsca.
Na warsztacie:USS Gambier Bay.
Kolejna odsłona i kolejna choć niewielka porcja detali wyposażenia pokładu dziobowego i rufowego. Z przykrością stwierdzam że najlepiej wyszedł mi ... ten pierwszy
Wszystkie "słupki" i "wałki" które autor opracowania przewidział jako ciasno zwinięte paski papieru tradycyjnie wykonałem z przyciętych wykałaczek (cz.43 i 44) oraz wkładu do długopisu (cz. 38). Niestety otwory w cz. 38 pozostawiają wiele do życzenia, nie pomogła nowa ostra igła lekarska, nasuwa się więc stare porzekadło: "złej baletnicy itd. ...", ale cóż człowiek uczy się na błędach, głowa do góry i jedziemy dalej.
Wszystkie "słupki" i "wałki" które autor opracowania przewidział jako ciasno zwinięte paski papieru tradycyjnie wykonałem z przyciętych wykałaczek (cz.43 i 44) oraz wkładu do długopisu (cz. 38). Niestety otwory w cz. 38 pozostawiają wiele do życzenia, nie pomogła nowa ostra igła lekarska, nasuwa się więc stare porzekadło: "złej baletnicy itd. ...", ale cóż człowiek uczy się na błędach, głowa do góry i jedziemy dalej.
Na warsztacie:USS Gambier Bay.
Kolejna partia wyposażenia pokładu gotowa do umieszczenia na miejscu.
Ja widać retusz cz. 41 nie wyszedł zbyt estetycznie, fakt że w rzeczywistości nie wygląda to jakoś dramatycznie z powodu wielkości elementu, jednak zastanawiam się nad całkowitym jego pomalowaniem.
Na tym etapie mam pytanie do "wiedzących":
Czy zaznaczone na powyższym zdjęciu elementy mają być połączone liną bądź łańcuchem kotwiczym? Jeśli tak, to w jaki sposób, jeśli nie, to jak mam zakończyć ułożenie w tym miejscu łańcucha? Będę wdzięczny za pomoc, chciałbym aby budowany okręt miał jak najmniej elementów z gatunku s-f, a moja wiedza o okrętach niestety nie jest zbyt duża .
Ja widać retusz cz. 41 nie wyszedł zbyt estetycznie, fakt że w rzeczywistości nie wygląda to jakoś dramatycznie z powodu wielkości elementu, jednak zastanawiam się nad całkowitym jego pomalowaniem.
Na tym etapie mam pytanie do "wiedzących":
Czy zaznaczone na powyższym zdjęciu elementy mają być połączone liną bądź łańcuchem kotwiczym? Jeśli tak, to w jaki sposób, jeśli nie, to jak mam zakończyć ułożenie w tym miejscu łańcucha? Będę wdzięczny za pomoc, chciałbym aby budowany okręt miał jak najmniej elementów z gatunku s-f, a moja wiedza o okrętach niestety nie jest zbyt duża .
Na warsztacie:USS Gambier Bay.
Może coś tutaj podpatrzysz przez analogię:
http://news.webshots.com/photo/14498442 ... 4951ZeQLik
(poprzewijaj listę fotek)
Pogmeraj jeszcze u wujka gogulka.
Jednak moim zdaniem, to zwykły bęben z nawiniętą liną.
Łańcuchy kotwiczne wchodziły „za pośrednictwem” kabestanów – wyciągarek, do wewnątrz tego płaskiego wielościanu (?)
Co do wykonawstwa, nie maluj całości, spróbuj „pogadać” z BCG. Ale przed łączeniem styków zeszlifuj krawędzie pod skosem (można wówczas nawet wykluczyć retusz).
Powodzenia.
http://news.webshots.com/photo/14498442 ... 4951ZeQLik
(poprzewijaj listę fotek)
Pogmeraj jeszcze u wujka gogulka.
Jednak moim zdaniem, to zwykły bęben z nawiniętą liną.
Łańcuchy kotwiczne wchodziły „za pośrednictwem” kabestanów – wyciągarek, do wewnątrz tego płaskiego wielościanu (?)
Co do wykonawstwa, nie maluj całości, spróbuj „pogadać” z BCG. Ale przed łączeniem styków zeszlifuj krawędzie pod skosem (można wówczas nawet wykluczyć retusz).
Powodzenia.