*[Galeria/Samochód] Nysa N59M
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
*[Galeria/Samochód] Nysa N59M
Witam serdecznie Forumowiczów.
Chciałbym Wam zaprezentować modelik, którego budowę ostatnio udało mi się zakończyć. Chociaż moje zainteresowania krążą wokół modeli lotniczych, to jednak od dawna korciło mnie, żeby spróbować czegoś bardziej „przyziemnego”. Mam w swojej stercie kilka samochodowych wycinanek i od jakiegoś czasu bliżej wierzchu znalazła się wycinanka Modelikowego Towosa. Plany uległy jednak zmianie kiedy zobaczyłem pięknie odrestaurowaną krakowską Nyskę N59M -> link. Samochody tego typu w różnych wersjach poruszały się po polskich i nie tylko drogach w latach 60-tych i 70-tych, zanim zostały stopniowo wyparte przez nowsze warianty Nysy. Malowanie i oznaczenia wybrałem w oparciu o informacje pochodzące z tej strony -> link, w której ciekawie opisano historię wykorzystywania Nysek N59M w warszawskim MPT w latach 60-tych. Jest tam kilka zdjęć takiego pojazdu, które posłużyły mi za wzór.
Do budowy modelu wykorzystałem kilka elementów Modelikowego Towosa – tj. przerobioną nieco ramę i podłogę podwozia (po skróceniu z przodu i lekkim wydłużeniu z tyłu), korpus silnika, większość zawieszenia i to co tam jeszcze wisi pod spodem, koła i kilka mniejszych drobiazgów. Reszta to moja twórczość wynikająca z analizy zdjęć i kilku prostych rzutów na schematycznych rysuneczkach dostępnych w Internecie. W rezultacie powstał model, który niestety nie odwzorowuje dokładnie samochodu. Braki w zgromadzonych rysunkach i zdjęciach plus moje ograniczone umiejętności (i pewnie głównie to) dały jedynie pewną wypadkową tego eleganckiego mikrobusu. W trakcie budowy dużo problemów nastręczyło mi malowanie nadwozia, a dokładniej uzyskanie ładnej, jednolitej i gładkiej powierzchni lakierniczej charakterystycznej dla samochodów cywilnych. Zakładałem, że samochodzik będzie trochę przybrudzony. Najbardziej zatem dostało się dachowi plus trochę po bokach delikatnych zacieków i popaćkane podwozie. Dość średnio w moim odczuciu wyszły kalkomanie (te na drzwiach), chociaż może i tak lepiej wyglądają niż jakbym próbował namalować te napisy i symbole ręcznie. Są na Forum przykłady radzenia sobie z tym, ale jak na razie to dla mnie jeszcze alchemia . Inny problem to uszczelki zewnętrzne okien – naklejałem je na położony już ostatecznie lakier i miejscami moje dopasowanie ich do obrysu pozostawia sporo do życzenia. Nie robiłem przy nich zbyt dużych korekt bo bałem się odprysków lakieru i innych nieprzewidzianych rzeczy przy odklejaniu. Elementy „chromowane” – lampy przednie to szlifowany krążek kartonowy oklejony folią Bare Metal, tak samo oklejane były zderzaki i kołpaki. Napis Nysa na froncie też był najpierw wycięty z kartonu i oklejony. To moje pierwsze w życiu spotkanie z tymi foliami i wyszło tak sobie.
Zatem zapraszam do „zwiedzania” mojego pierwszego kartonowego autka. Psioczenie, marudzenie i wyrzekanie dozwolone.
Kilka zdjęć z budowy:
Sesja plenerowa:
Sesja w „studio”:
A to jest Pan Andrzej, mój niezastąpiony kierownik planu zdjęciowego, który załatwił m.in. ładną pogodę i formalności z Żoną na pozarozkładowy wypad na łączkę .
Pozdrowionka
Chciałbym Wam zaprezentować modelik, którego budowę ostatnio udało mi się zakończyć. Chociaż moje zainteresowania krążą wokół modeli lotniczych, to jednak od dawna korciło mnie, żeby spróbować czegoś bardziej „przyziemnego”. Mam w swojej stercie kilka samochodowych wycinanek i od jakiegoś czasu bliżej wierzchu znalazła się wycinanka Modelikowego Towosa. Plany uległy jednak zmianie kiedy zobaczyłem pięknie odrestaurowaną krakowską Nyskę N59M -> link. Samochody tego typu w różnych wersjach poruszały się po polskich i nie tylko drogach w latach 60-tych i 70-tych, zanim zostały stopniowo wyparte przez nowsze warianty Nysy. Malowanie i oznaczenia wybrałem w oparciu o informacje pochodzące z tej strony -> link, w której ciekawie opisano historię wykorzystywania Nysek N59M w warszawskim MPT w latach 60-tych. Jest tam kilka zdjęć takiego pojazdu, które posłużyły mi za wzór.
Do budowy modelu wykorzystałem kilka elementów Modelikowego Towosa – tj. przerobioną nieco ramę i podłogę podwozia (po skróceniu z przodu i lekkim wydłużeniu z tyłu), korpus silnika, większość zawieszenia i to co tam jeszcze wisi pod spodem, koła i kilka mniejszych drobiazgów. Reszta to moja twórczość wynikająca z analizy zdjęć i kilku prostych rzutów na schematycznych rysuneczkach dostępnych w Internecie. W rezultacie powstał model, który niestety nie odwzorowuje dokładnie samochodu. Braki w zgromadzonych rysunkach i zdjęciach plus moje ograniczone umiejętności (i pewnie głównie to) dały jedynie pewną wypadkową tego eleganckiego mikrobusu. W trakcie budowy dużo problemów nastręczyło mi malowanie nadwozia, a dokładniej uzyskanie ładnej, jednolitej i gładkiej powierzchni lakierniczej charakterystycznej dla samochodów cywilnych. Zakładałem, że samochodzik będzie trochę przybrudzony. Najbardziej zatem dostało się dachowi plus trochę po bokach delikatnych zacieków i popaćkane podwozie. Dość średnio w moim odczuciu wyszły kalkomanie (te na drzwiach), chociaż może i tak lepiej wyglądają niż jakbym próbował namalować te napisy i symbole ręcznie. Są na Forum przykłady radzenia sobie z tym, ale jak na razie to dla mnie jeszcze alchemia . Inny problem to uszczelki zewnętrzne okien – naklejałem je na położony już ostatecznie lakier i miejscami moje dopasowanie ich do obrysu pozostawia sporo do życzenia. Nie robiłem przy nich zbyt dużych korekt bo bałem się odprysków lakieru i innych nieprzewidzianych rzeczy przy odklejaniu. Elementy „chromowane” – lampy przednie to szlifowany krążek kartonowy oklejony folią Bare Metal, tak samo oklejane były zderzaki i kołpaki. Napis Nysa na froncie też był najpierw wycięty z kartonu i oklejony. To moje pierwsze w życiu spotkanie z tymi foliami i wyszło tak sobie.
Zatem zapraszam do „zwiedzania” mojego pierwszego kartonowego autka. Psioczenie, marudzenie i wyrzekanie dozwolone.
Kilka zdjęć z budowy:
Sesja plenerowa:
Sesja w „studio”:
A to jest Pan Andrzej, mój niezastąpiony kierownik planu zdjęciowego, który załatwił m.in. ładną pogodę i formalności z Żoną na pozarozkładowy wypad na łączkę .
Pozdrowionka
Po prostu świetny model polskiego busika
Budowałem na piasku/I zawaliło się.
Budowałem na skale/I zawaliło się.
Teraz budując, zacznę/Od dymu z komina.
/L. Staff/
MARINE TRAFFIC
Budowałem na skale/I zawaliło się.
Teraz budując, zacznę/Od dymu z komina.
/L. Staff/
MARINE TRAFFIC
Serdeczne dzięki Panowie za pozytywne opinie o mojej robocie choć wiem, że daleko jej do doskonałości.
Rzeczywiście nie miałem i nie mam zbyt dużo czasu na budowanie modeli, a tym bardziej na prowadzenie relacji. Od zbudowania Foki minął szczęśliwie rok i dopiero teraz udało mi się zakończyć budowę niewielkiej Nyski. Teraz pewnie znowu wejdę w „zanurzenie” na dłuuugo.
Co do malowania nadwozia. Plan był w zasadzie prosty. Po zbudowaniu ostatecznej bryły nadwozia malowałem szarą podkładową farbą Motip. Po kontroli jakości, szczególnie w miejscach szlifowanych i głaskanych obłości zabrałem się za nakładanie właściwych kolorów. Postawiłem na farbki Model-Air vallejo. Muszę zaznaczyć, że jestem początkującym użytkownikiem aerografu. Do malowania stosowałem aerograf firmy MAR AB133. Na początek poszedł czerwony (scarlet red), który dość słabo krył – trzeba było tak z 10 cienkich warstewek położyć, ale za to nie potrzebowałem tej farby niczym rozcieńczać. Kropelka retardera i można było długo malować – żadnego zapychania dyszy i czyszczenia w trakcie. Potem taśmy maskujące i biały (nr 71001). Ta była dla odmiany gęściejsza, wymagała solidnego rozcieńczania plus retarder, ale i tak dość szybko potrafiła skutecznie przytykać dyszę. Jak z tego wynika niby farby gotowe do malowania, a i tak mocno różniące się między sobą w eksploatacji. Swoją drogą nie jest napisane, że malowanie aerografem jest proste, łatwe i przyjemne. Po tych zabawach trzeba było nadać połysk matowym farbkom. Zatem spróbowałem na fragmencie najpierw Model-Air satynowej – z mizernym rezultatem a potem błyszczącej. Chodziło o to, że wybierając satynę miałem nadzieję uzyskać efekt lekko zmatowiałego lakieru, a wyszedł bardziej mat niż satyna. Zatem poleciał Gloss na fragment busika – ten za to dał połysk ale o chropowatej fakturze. I tu „prosty” plan się sypnął. Więc na tym skończyłem z tymi farbkami eksperymenty i wróciłem do starego znajomego tj. lakieru wodnego do drewna (satynowy Domalux) i cienkimi warstewkami pędzelkiem jedna po drugiej nakładałem na całość. Pomiędzy warstwami matowienie i wyrównywanie drobnych chropowatości. Po jakiś 8 cyklach wyszło jak na zdjęciach. Przepraszam za przydługi opis.
Pozdrawiam
Rzeczywiście nie miałem i nie mam zbyt dużo czasu na budowanie modeli, a tym bardziej na prowadzenie relacji. Od zbudowania Foki minął szczęśliwie rok i dopiero teraz udało mi się zakończyć budowę niewielkiej Nyski. Teraz pewnie znowu wejdę w „zanurzenie” na dłuuugo.
Co do malowania nadwozia. Plan był w zasadzie prosty. Po zbudowaniu ostatecznej bryły nadwozia malowałem szarą podkładową farbą Motip. Po kontroli jakości, szczególnie w miejscach szlifowanych i głaskanych obłości zabrałem się za nakładanie właściwych kolorów. Postawiłem na farbki Model-Air vallejo. Muszę zaznaczyć, że jestem początkującym użytkownikiem aerografu. Do malowania stosowałem aerograf firmy MAR AB133. Na początek poszedł czerwony (scarlet red), który dość słabo krył – trzeba było tak z 10 cienkich warstewek położyć, ale za to nie potrzebowałem tej farby niczym rozcieńczać. Kropelka retardera i można było długo malować – żadnego zapychania dyszy i czyszczenia w trakcie. Potem taśmy maskujące i biały (nr 71001). Ta była dla odmiany gęściejsza, wymagała solidnego rozcieńczania plus retarder, ale i tak dość szybko potrafiła skutecznie przytykać dyszę. Jak z tego wynika niby farby gotowe do malowania, a i tak mocno różniące się między sobą w eksploatacji. Swoją drogą nie jest napisane, że malowanie aerografem jest proste, łatwe i przyjemne. Po tych zabawach trzeba było nadać połysk matowym farbkom. Zatem spróbowałem na fragmencie najpierw Model-Air satynowej – z mizernym rezultatem a potem błyszczącej. Chodziło o to, że wybierając satynę miałem nadzieję uzyskać efekt lekko zmatowiałego lakieru, a wyszedł bardziej mat niż satyna. Zatem poleciał Gloss na fragment busika – ten za to dał połysk ale o chropowatej fakturze. I tu „prosty” plan się sypnął. Więc na tym skończyłem z tymi farbkami eksperymenty i wróciłem do starego znajomego tj. lakieru wodnego do drewna (satynowy Domalux) i cienkimi warstewkami pędzelkiem jedna po drugiej nakładałem na całość. Pomiędzy warstwami matowienie i wyrównywanie drobnych chropowatości. Po jakiś 8 cyklach wyszło jak na zdjęciach. Przepraszam za przydługi opis.
Pozdrawiam
Jacob, co do malowania, to popełniłeś pospolity błąd, używając do malowania fabr modelarskich. Do malowania karoserii modeli cywilnych zdecydowanie najlepsze są farby samochodowe, ale na pewno nie w spreyu. Chodzi mi o matowe bazy samochodowe, które dobiera się w mieszalniach z katalogu danej marki samochodowej, a miły pan robi nam konkretny odcień. Do tego dokłada jeszcze rozcieńczalnik. Porcja farby 100g kosztuje ok 15zł. Do tego dochodzi jeszcze lakier, również specjalny, dozowany w mieszalni. Składa się na niego sam lakier, utwardzacz i rozcieńczalnik, taki sam, jak do bazy. Koszt lakieru w ilości 100g to również ok. 15-20zł.
Co dają te farby? Najważniejsze, że baza samochodowa nie tworzy skórki pomarańczy, co niestety na Twoim modelu jest widoczne. Natomiast lakier, nakładany pod niskim ciśnieniem, grubą warstwą, tworzy tak krystaliczną, lustrzaną powierzchnię, że nawet nie trzeba go polerować. Poza tym, taka warstwa bazy i lakieru jest bardzo odporna mechanicznie.
Tak więc ogólnie farby modelarskie, zdecydowanie odpadają przy malowaniu nadwozi cywilów, o czym już sam się przekonałem.
Co dają te farby? Najważniejsze, że baza samochodowa nie tworzy skórki pomarańczy, co niestety na Twoim modelu jest widoczne. Natomiast lakier, nakładany pod niskim ciśnieniem, grubą warstwą, tworzy tak krystaliczną, lustrzaną powierzchnię, że nawet nie trzeba go polerować. Poza tym, taka warstwa bazy i lakieru jest bardzo odporna mechanicznie.
Tak więc ogólnie farby modelarskie, zdecydowanie odpadają przy malowaniu nadwozi cywilów, o czym już sam się przekonałem.