Nieuport 17
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
Silnik z grubsza gotowy:
Świece wymienię - nie przyłożyłem się do nich ani trochę i traktowałem jedynie jako miejsce zaczepienia przewodu zasilającego.
Dwie podkładki dystansowe pomiędzy blokiem a modułem zasilania - również do usunięcia.
Dopiero w powiększeniu - na zdjęciach zobaczyłem jak dużo zanieczyszczeń po lutowaniu pozostało.
Trochę po czasie znalazłem dobry sposób na korozję i resztki pasty lub kalafonii: miejsce lutowania umyć WD-40.
Świece wymienię - nie przyłożyłem się do nich ani trochę i traktowałem jedynie jako miejsce zaczepienia przewodu zasilającego.
Dwie podkładki dystansowe pomiędzy blokiem a modułem zasilania - również do usunięcia.
Dopiero w powiększeniu - na zdjęciach zobaczyłem jak dużo zanieczyszczeń po lutowaniu pozostało.
Trochę po czasie znalazłem dobry sposób na korozję i resztki pasty lub kalafonii: miejsce lutowania umyć WD-40.
Wcale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi.
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Nieuport 17
Santa Marię Ci trochę „przydepnąłem”, więc tymbardziej tu dla odmiany muszę Ci napisać, że oglądanie tego warsztatu to DUUUUUŻA przyjemność. Jest praca oparta na dokumentacji, poszukiwanie rozwiązań technologicznych i autokorekta błędów. To wszak kwintesencja dobrego modelarstwa. Ale nade wszystko koncepcja budowy polegająca na stosowaniu materiałów zbliżonych do tego, z czego budowano pierwowzory modelu - to taki klasyczny przykład „modelarskich korzeni”. Przy okazji, dla mnie to co robisz, to „dejavu” moich młodzieńczych lat - wszak tak właśnie budowało się wtedy modele redukcyjne. Życzę powodzenia i wspaniałego efektu tej pracy.
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
Jest mi bardzo, bardzo miło. Dziękuję
Podkładki - tak szlifowałem wszystkie. Przede wszystkim dlatego, że ze względu na technologię ich produkcji nie są całkiem płaskie.
Wcześniej zrobiłem dwie nieudane próby:
Żebra wg skali powinny mieć 0.1mm grubości. Uznałem więc, że blacha aluminiowa z puszki będzie ok, zrobiłem domowym sposobem wykrawak, wyciąłem 30 krążków i złożyłem jeden cylinder.
Szlifowanie różnic w zespole pierścieni jednak nie udawało się, a bez niego wyglądało wszystko nienaturalnie.
Potem próbowałem z podkładkami - rozklepując ich krawędzie.
Najprostszy i najmniej pracochłonny wariant okazał się jednak najlepszy.
Znowu trzeba wykonać kilka mało efektownych ale pracochłonnych elementów.
Najpierw zespół mechanicznych dźwigni i popychaczy służących do sterowania pracą silnika. Nazwijmy go sterownicą.
Sterownica będzie zamontowana z lewej strony kadłuba, jeden koniec do stalowej ramy (zespół drążka), drugi - do ramy silnika.
Sterownica ma dwie dźwignie. Ta bliżej, zakończona owalnym uchwytem, za pośrednictwem wygiętego w łuk popychacza sterowała regulatorem przepływu paliwa (element z prawej). Regulator później będzie połączony rurkami z gaźnikiem i bakiem.
Druga, smukła dźwignia jest połączona ze zwrotnicą (mechanizm w środkowej części). Do zwrotnicy będzie podłączony drugi popychacz poruszający przepustnicą.
Drugi element, to bak wraz ze wskaźnikiem poziomu paliwa. Podawanie benzyny odbywało się grawitacyjnie, zatem pojemnik musiał być umieszczony jak najwyżej i blisko silnika.
Mark Miller ozdobił pojemnik rzędami nitów. Uznałem jednak, że to tylko wyobrażenia autora rysunków. Zbiornik raczej miał łączenia "na rąbek", które są w tym wypadku mocniejsze i nie stwarzają problemów z uszczelnieniem. Tak samo chyba kombinowali autorzy replik w Czechach i Szwajcarii.
No i gaźnik wraz z rurami dolotowymi. Tam gdzie przyzwyczailiśmy się widzieć rury wydechowe (myśliwce z silnikami rzędowymi WW2) - Nieuport miał dwa "chwytaki" powietrza.
Gaźnik, po dodaniu paru drobiazgów, będzie zamontowany na końcu wału silnika.
Widoczna jest dźwignia, do której zostanie zaczepiony biegnący od sterownicy popychacz.
Pozdrawiam
Tomek
Podkładki - tak szlifowałem wszystkie. Przede wszystkim dlatego, że ze względu na technologię ich produkcji nie są całkiem płaskie.
Wcześniej zrobiłem dwie nieudane próby:
Żebra wg skali powinny mieć 0.1mm grubości. Uznałem więc, że blacha aluminiowa z puszki będzie ok, zrobiłem domowym sposobem wykrawak, wyciąłem 30 krążków i złożyłem jeden cylinder.
Szlifowanie różnic w zespole pierścieni jednak nie udawało się, a bez niego wyglądało wszystko nienaturalnie.
Potem próbowałem z podkładkami - rozklepując ich krawędzie.
Najprostszy i najmniej pracochłonny wariant okazał się jednak najlepszy.
Znowu trzeba wykonać kilka mało efektownych ale pracochłonnych elementów.
Najpierw zespół mechanicznych dźwigni i popychaczy służących do sterowania pracą silnika. Nazwijmy go sterownicą.
Sterownica będzie zamontowana z lewej strony kadłuba, jeden koniec do stalowej ramy (zespół drążka), drugi - do ramy silnika.
Sterownica ma dwie dźwignie. Ta bliżej, zakończona owalnym uchwytem, za pośrednictwem wygiętego w łuk popychacza sterowała regulatorem przepływu paliwa (element z prawej). Regulator później będzie połączony rurkami z gaźnikiem i bakiem.
Druga, smukła dźwignia jest połączona ze zwrotnicą (mechanizm w środkowej części). Do zwrotnicy będzie podłączony drugi popychacz poruszający przepustnicą.
Drugi element, to bak wraz ze wskaźnikiem poziomu paliwa. Podawanie benzyny odbywało się grawitacyjnie, zatem pojemnik musiał być umieszczony jak najwyżej i blisko silnika.
Mark Miller ozdobił pojemnik rzędami nitów. Uznałem jednak, że to tylko wyobrażenia autora rysunków. Zbiornik raczej miał łączenia "na rąbek", które są w tym wypadku mocniejsze i nie stwarzają problemów z uszczelnieniem. Tak samo chyba kombinowali autorzy replik w Czechach i Szwajcarii.
No i gaźnik wraz z rurami dolotowymi. Tam gdzie przyzwyczailiśmy się widzieć rury wydechowe (myśliwce z silnikami rzędowymi WW2) - Nieuport miał dwa "chwytaki" powietrza.
Gaźnik, po dodaniu paru drobiazgów, będzie zamontowany na końcu wału silnika.
Widoczna jest dźwignia, do której zostanie zaczepiony biegnący od sterownicy popychacz.
Pozdrawiam
Tomek
Wcale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi.
Przy niedzieli postępów w pracy brak.
W perspektywie 3-4 tygodni trzeba będzie zrobić malowanie steru kierunku i poszycia kadłuba, więc w związku z przerwą w pracy parę słów na ten temat.
Kilka Nieuportów 17 znalazło się na stanie polskiej armii odradzającego się państwa, dzięki temu i model może być w polskich barwach, bez naruszania prawdy historycznej.
Tak też zamierzam go pomalować.
Wyboru dokonałem już wcześniej, bowiem determinuje on nie tylko wygląd poszycia ale też typ silnika oraz rodzaj uzbrojenia (lub jego brak).
Jedyne zdjęcie "17" pochodzi z 1918r. i z tego, co się dowiedziałem zostało zrobione we Lwowie:
Jak widać, szachownica na sterze jest przekręcona. Rozkaz naczelnego wodza dotyczący barw w lotnictwie został wydany w grudniu tego roku, więc pewnie brakowało jeszcze potrzebnej praktyki lub przyzwyczajeń i ktoś się pomylił.
Samolot prawdopodobnie został zdobyty na armii ukraińskiej a innego systemu rozpoznawania swój-obcy nie było, więc malowanie wykonano pewnie w pośpiechu.
Tego egzemplarza nie będę jednak starał się pokazać tylko spróbuję ustalić jak samoloty te wyglądały później, w sytuacji mniej prowizorycznej.
Ostatni z Nieuportów 17 z oznaczeniem bocznym 11.05 latał jeszcze w 1920r. Nie udało mi się ustalić, czy miał jakikolwiek udział w wojnie bolszewickiej.
Jego zdjęcia nie ma. Zachowała się natomiast fotografia samolotu 11.04. Tam szachownice są w porządku.
Był to wprawdzie Nieuport 23 ale z zewnątrz samoloty nie różniły się.
A ponieważ prace remontowe były już później częściowo scentralizowane, można spodziewać się, że obydwa egzemplarze wyszły spod tej samej ręki i powinny mieć wiele wspólnego.
Jeżeli ktoś posiada wiedzę lub materiały w tej materii, bardzo proszę o wsparcie.
A propos zdjęcia:
Jego miejsce i data może wskazywać na związek z obroną miasta przed armią ukraińską. Ponieważ regularne polskie oddziały znajdowały się daleko - walkę podjęły dzieci i młodzież.
Zdołali oni utrzymać miasto do czasu przybycia wojska gen. Hallera.
Jeżeli zajrzycie na cmentarz Orląt Lwowskich - na tabliczkach nagrobkowych zobaczycie prawie samych nastolatków - studentów, harcerzy, uczniów. Można zobaczyć np. taki napis: "Imię, Nazwisko starszy strzelec zginął lat 14".
Specjalnie załączam fotkę w większej rozdzielczości.
Na polecenie Breżniewa cmentarz został zniszczony (rozjeżdżony przez czołgi). Po 1992r., gdy nastało państwo ukraińskie, można było przystąpić do odbudowy. Zrobiły to polskie firmy prowadzące na Ukrainie prace eksportowe. Kiedy byłem tam w 2004 nie było jeszcze tabliczek i składaliśmy się na nie (były "cegiełki" do kupienia).
Wypada tylko BARDZO żałować, że w naszych miastach tak rzadko są szkoły i ulice im. "Orląt Lwowskich"
W perspektywie 3-4 tygodni trzeba będzie zrobić malowanie steru kierunku i poszycia kadłuba, więc w związku z przerwą w pracy parę słów na ten temat.
Kilka Nieuportów 17 znalazło się na stanie polskiej armii odradzającego się państwa, dzięki temu i model może być w polskich barwach, bez naruszania prawdy historycznej.
Tak też zamierzam go pomalować.
Wyboru dokonałem już wcześniej, bowiem determinuje on nie tylko wygląd poszycia ale też typ silnika oraz rodzaj uzbrojenia (lub jego brak).
Jedyne zdjęcie "17" pochodzi z 1918r. i z tego, co się dowiedziałem zostało zrobione we Lwowie:
Jak widać, szachownica na sterze jest przekręcona. Rozkaz naczelnego wodza dotyczący barw w lotnictwie został wydany w grudniu tego roku, więc pewnie brakowało jeszcze potrzebnej praktyki lub przyzwyczajeń i ktoś się pomylił.
Samolot prawdopodobnie został zdobyty na armii ukraińskiej a innego systemu rozpoznawania swój-obcy nie było, więc malowanie wykonano pewnie w pośpiechu.
Tego egzemplarza nie będę jednak starał się pokazać tylko spróbuję ustalić jak samoloty te wyglądały później, w sytuacji mniej prowizorycznej.
Ostatni z Nieuportów 17 z oznaczeniem bocznym 11.05 latał jeszcze w 1920r. Nie udało mi się ustalić, czy miał jakikolwiek udział w wojnie bolszewickiej.
Jego zdjęcia nie ma. Zachowała się natomiast fotografia samolotu 11.04. Tam szachownice są w porządku.
Był to wprawdzie Nieuport 23 ale z zewnątrz samoloty nie różniły się.
A ponieważ prace remontowe były już później częściowo scentralizowane, można spodziewać się, że obydwa egzemplarze wyszły spod tej samej ręki i powinny mieć wiele wspólnego.
Jeżeli ktoś posiada wiedzę lub materiały w tej materii, bardzo proszę o wsparcie.
A propos zdjęcia:
Jego miejsce i data może wskazywać na związek z obroną miasta przed armią ukraińską. Ponieważ regularne polskie oddziały znajdowały się daleko - walkę podjęły dzieci i młodzież.
Zdołali oni utrzymać miasto do czasu przybycia wojska gen. Hallera.
Jeżeli zajrzycie na cmentarz Orląt Lwowskich - na tabliczkach nagrobkowych zobaczycie prawie samych nastolatków - studentów, harcerzy, uczniów. Można zobaczyć np. taki napis: "Imię, Nazwisko starszy strzelec zginął lat 14".
Specjalnie załączam fotkę w większej rozdzielczości.
Na polecenie Breżniewa cmentarz został zniszczony (rozjeżdżony przez czołgi). Po 1992r., gdy nastało państwo ukraińskie, można było przystąpić do odbudowy. Zrobiły to polskie firmy prowadzące na Ukrainie prace eksportowe. Kiedy byłem tam w 2004 nie było jeszcze tabliczek i składaliśmy się na nie (były "cegiełki" do kupienia).
Wypada tylko BARDZO żałować, że w naszych miastach tak rzadko są szkoły i ulice im. "Orląt Lwowskich"
Wcale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi.
Przygotowane podzespoły po zamontowaniu:
Silnik na razie tymczasowo, do zdjęcia.
Z grubszych prac lutowniczych czeka na wykonanie ostoja karabinu maszynowego.
Po jej wykonaniu i zabudowie planuję "pacykowanie" malarskie.
Od gaźnika, w dół - biegnie rurka przelewowa paliwa.
Przez rurki miedziane biegnące wzdłuż sterownicy przepływał olej - od pompy oleju do inżektora u nasady wału.
Będzie do nich dołączony pulsometr: indykator przepływu oleju.
Cała awionika składała się tylko z dwóch przyrządów: pulsometra właśnie i obrotomierza.
Linki sterownicze na razie luźne. Te biegnące od orczyka były zdublowane.
Pozdrawiam
Silnik na razie tymczasowo, do zdjęcia.
Z grubszych prac lutowniczych czeka na wykonanie ostoja karabinu maszynowego.
Po jej wykonaniu i zabudowie planuję "pacykowanie" malarskie.
Od gaźnika, w dół - biegnie rurka przelewowa paliwa.
Przez rurki miedziane biegnące wzdłuż sterownicy przepływał olej - od pompy oleju do inżektora u nasady wału.
Będzie do nich dołączony pulsometr: indykator przepływu oleju.
Cała awionika składała się tylko z dwóch przyrządów: pulsometra właśnie i obrotomierza.
Linki sterownicze na razie luźne. Te biegnące od orczyka były zdublowane.
Pozdrawiam
Wcale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi.
Przed zainstalowaniem kolejnych elementów w kabinie trzeba zamontować usterzenie.
A to z kolei determinuje konieczność przygotowania grzbietu kadłuba.
Zatem dzisiaj grzbiet.
W kilku replikach w całości został on pokryty sklejką.
Jednak z rysunków zrobionych przez Niemców jak też z co najmniej kilku zdjęć - jednoznacznie wynika, że sztywne pokrycie było tylko za wręgą przy kabinie - dalej płótno.
Tak też będzie w modelu:
Przy okazji pracy nad drewnianym pokryciem grzbietu kadłuba, w podobny sposób przygotowałem pokrycie lewego boku.
Na wysokości kabiny było ono wykonane ze sklejki.
Za "wypukłością" znajdował się bęben, na który zwijana była zużyta taśma amunicyjna.
Z prawej strony nie było niczego podobnego, więc i kształt kadłuba był niesymetryczny.
Ponieważ jednak chcę odsłonić wnętrze - prawego boku na wysokości kabiny nie będę robił a o asymetrii wspominam dla porządku.
Widoczna wręga w rzeczywistości nie występowała. U mnie też pełni tylko rolę pomocy montażowej. Po wyschnięciu kleju zostanie zeszlifowana w całości.
A to z kolei determinuje konieczność przygotowania grzbietu kadłuba.
Zatem dzisiaj grzbiet.
W kilku replikach w całości został on pokryty sklejką.
Jednak z rysunków zrobionych przez Niemców jak też z co najmniej kilku zdjęć - jednoznacznie wynika, że sztywne pokrycie było tylko za wręgą przy kabinie - dalej płótno.
Tak też będzie w modelu:
Przy okazji pracy nad drewnianym pokryciem grzbietu kadłuba, w podobny sposób przygotowałem pokrycie lewego boku.
Na wysokości kabiny było ono wykonane ze sklejki.
Za "wypukłością" znajdował się bęben, na który zwijana była zużyta taśma amunicyjna.
Z prawej strony nie było niczego podobnego, więc i kształt kadłuba był niesymetryczny.
Ponieważ jednak chcę odsłonić wnętrze - prawego boku na wysokości kabiny nie będę robił a o asymetrii wspominam dla porządku.
Widoczna wręga w rzeczywistości nie występowała. U mnie też pełni tylko rolę pomocy montażowej. Po wyschnięciu kleju zostanie zeszlifowana w całości.
Wcale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi.
Jeżeli się nie pomyliłem, to dzisiaj 13 odcinek relacji.
Jak na "13" przystało, relacja fatalna, tylko jedno zdjęcie i to takie, że nic na nim nie widać.
Nie zrobiłem tego złośliwie, tylko dopiero teraz zorientowałem się, że wyszło nieostro.
Skoro nic nie widać, to muszę opowiedzieć co na nim jest:
to jest płoza ogonowa.
Przepraszam, jeżeli ktoś tu zaglądnął i obiecuję się poprawić.
(( Tomek
Jak na "13" przystało, relacja fatalna, tylko jedno zdjęcie i to takie, że nic na nim nie widać.
Nie zrobiłem tego złośliwie, tylko dopiero teraz zorientowałem się, że wyszło nieostro.
Skoro nic nie widać, to muszę opowiedzieć co na nim jest:
to jest płoza ogonowa.
Przepraszam, jeżeli ktoś tu zaglądnął i obiecuję się poprawić.
(( Tomek
Wcale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi.
Zatem, zgodnie z planem, przygotowany został szkielet grzbietu kadłuba:
Płoza ogonowa, stosownie do swojej nazwy, została zainstalowana na ogonie:
A usterzenie, tam gdzie usterzenie najczęściej w samolotach bywa, czyli też na końcu ogona:
Postarałem się odtworzyć mechanizm zatrzaskowy mocujący usterzenie, ten, o którym wcześniej się rozpisywałem:
Jeżeli się przypatrzeć: pomiędzy dwoma grubymi sworzniami (mają poszerzone łby) wsunięte są dwa płaskowniki. Jeden - połączony ze sterem kierunku, drugi - ze statecznikiem.
Przed wysunięciem chroni blokada: wystający centralnie malutki sworzeń (oryginalnie: 12mm więc w skali tylko 0.8mm).
W górnym położeniu utrzymuje go ukryta w konstrukcji sprężyna.
Pociągnięcie za kółko u dołu (widoczne nad płozą na drugim zdjęciu) zwalnia sworzeń blokujący i stery można wyjąć:
Przy końcowym malowaniu elementy stalowe nieco pocieniuję, wtedy konstrukcja będzie trochę czytelniejsza.
Jarku, przepraszam ale znowu zapomniałem o jednogroszówce.
Pozdrawiam
Tomek
Płoza ogonowa, stosownie do swojej nazwy, została zainstalowana na ogonie:
A usterzenie, tam gdzie usterzenie najczęściej w samolotach bywa, czyli też na końcu ogona:
Postarałem się odtworzyć mechanizm zatrzaskowy mocujący usterzenie, ten, o którym wcześniej się rozpisywałem:
Jeżeli się przypatrzeć: pomiędzy dwoma grubymi sworzniami (mają poszerzone łby) wsunięte są dwa płaskowniki. Jeden - połączony ze sterem kierunku, drugi - ze statecznikiem.
Przed wysunięciem chroni blokada: wystający centralnie malutki sworzeń (oryginalnie: 12mm więc w skali tylko 0.8mm).
W górnym położeniu utrzymuje go ukryta w konstrukcji sprężyna.
Pociągnięcie za kółko u dołu (widoczne nad płozą na drugim zdjęciu) zwalnia sworzeń blokujący i stery można wyjąć:
Przy końcowym malowaniu elementy stalowe nieco pocieniuję, wtedy konstrukcja będzie trochę czytelniejsza.
Jarku, przepraszam ale znowu zapomniałem o jednogroszówce.
Pozdrawiam
Tomek
Wcale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi.