Nieuport 17
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
W związku z brakiem postępu w pracy dzisiaj rozważania nt. karabinu maszynowego.
Muszą one się tu pojawić, bo:
* założyłem, że mam ustalić co i jak działało,
* mam wątpliwości czy dobrze zrozumiałem konstrukcję a czasem ktoś może to wszystko przeczytać i mnie poprawić, zanim zbuduję coś nie tak.
Zatem do rzeczy:
Jest wysoce prawdopodobne, że polskie "17" miały zdemontowane uzbrojenie i służyły do celów obserwacyjnych lub łącznikowych.
Jednak cała konstrukcja jak by nie patrzeć - myśliwca bez karabinu jest trochę niekompletna.
W związku z tym karabin zrobię, mając nadzieję, że może jednak kiedyś był taki zamontowany i w oryginale. Nie ma bowiem też powodu, żeby to wykluczyć.
Najczęstszym uzbrojeniem Nieuporta był Vickers Mk.1 lub Lewis montowany na skrzydle. Ten drugi wariant popularny w armii brytyjskiej.
Samoloty budowane w Rosji, a te trafiały do naszej armii posiadały karabin strzelający przez śmigło:
Jeżeli dobrze przypatrzeć się lwowskiemu zdjęciu - dostrzeżemy zamontowaną prowadnicę taśmy nabojowej - taką, jak na rycinie powyżej.
Zatem już wiadomo: Vickers.
Początkowo miałem zamiar nie zagłębiać się w budowę tego karabinu.
Wiadomo - prosta sprawa:
Jest to taka mniej więcej rura, służąca do miotania metalowych przedmiotów w stronę osób do których żywimy jakąś urazę czy niechęć albo nawet - nic do nich nie mamy ale nam tak kazali.
Jednak bez tego - nie wiedziałem jak zbudować ostoję karabinu.
Ten post jest już i tak za długi, więc muszę skończyć.
W związku z tym, chciałem ostrzec, że jak działał karabin, w szczególności - jak był zasilany napiszę jutro.
Pozdrawiam
Muszą one się tu pojawić, bo:
* założyłem, że mam ustalić co i jak działało,
* mam wątpliwości czy dobrze zrozumiałem konstrukcję a czasem ktoś może to wszystko przeczytać i mnie poprawić, zanim zbuduję coś nie tak.
Zatem do rzeczy:
Jest wysoce prawdopodobne, że polskie "17" miały zdemontowane uzbrojenie i służyły do celów obserwacyjnych lub łącznikowych.
Jednak cała konstrukcja jak by nie patrzeć - myśliwca bez karabinu jest trochę niekompletna.
W związku z tym karabin zrobię, mając nadzieję, że może jednak kiedyś był taki zamontowany i w oryginale. Nie ma bowiem też powodu, żeby to wykluczyć.
Najczęstszym uzbrojeniem Nieuporta był Vickers Mk.1 lub Lewis montowany na skrzydle. Ten drugi wariant popularny w armii brytyjskiej.
Samoloty budowane w Rosji, a te trafiały do naszej armii posiadały karabin strzelający przez śmigło:
Jeżeli dobrze przypatrzeć się lwowskiemu zdjęciu - dostrzeżemy zamontowaną prowadnicę taśmy nabojowej - taką, jak na rycinie powyżej.
Zatem już wiadomo: Vickers.
Początkowo miałem zamiar nie zagłębiać się w budowę tego karabinu.
Wiadomo - prosta sprawa:
Jest to taka mniej więcej rura, służąca do miotania metalowych przedmiotów w stronę osób do których żywimy jakąś urazę czy niechęć albo nawet - nic do nich nie mamy ale nam tak kazali.
Jednak bez tego - nie wiedziałem jak zbudować ostoję karabinu.
Ten post jest już i tak za długi, więc muszę skończyć.
W związku z tym, chciałem ostrzec, że jak działał karabin, w szczególności - jak był zasilany napiszę jutro.
Pozdrawiam
Wcale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi.
Jeżeli idzie o opis budowy karabinu to pewnie bardziej straszyłem, niż faktycznie przyłożyłem się do jego zgłębienia.
Zdjęcie:
w połączeniu z ryciną, którą wcześniej zamieściłem upewniło mnie w przekonaniu, że na bębnie była nawinięta taśma z nabojami.
Tymczasem Vickers Mk.1 w wersji najczęściej produkowanej tj. do stosowania na lądzie (chłodzona cieczą) był zasilany z prawej strony.
Powstał problem: czy wersja chłodzona powietrzem miała również zmieniony system zasilania.
Okazuje się, że nie. Bęben służył do zbierania zużytej taśmy. Obracał się dzięki wcześniej nakręconej sprężynie. Dzięki temu zużyta taśma nabojowa pozostawała zawsze napięta i w trakcie akrobacji nie blokowała mechanizmów karabinu.
Można zatem było zabrać się już za odtwarzanie urządzenia.
Po przymiarce do rysunku technicznego ogarnęły mnie nastroje pacyfistyczne i chęć do rezygnacji z uzbrojenia: na karabin trzeba chyba więcej części niż na całą resztę samolotu.
Po dwu nieudanych podejściach powstała konstrukcja:
Osłona lufy - z pręta aluminiowego 6mm, choć lepiej było, ze względu na lutowanie, użyć stalowego gwoździa.
Całość składa się z ok. 40 elementów wycinanych z blaszki ocynkowanej 0.5mm
Dźwignia o złożonym "S-owatym" kształcie służyła do strzelania.
Przed malowaniem zrobię na niej imitację okładzin drewnianych.
Uwagę zwraca długa, zrobiona z trochę za grubego drutu, rączka u góry.
Element ten nie występuje u karabinów lądowych.
Przypuszczam zatem, że jest to wyłącznik synchronizatora, tj.
* "do siebie" - synchronizator włączony, da się strzelać
* "zwolniony" (do zwalniania chyba mniejsza dźwignia obok) - synchronizator wyłączony, strzelać się nie da.
Pozdrawiam
Tomek
Zdjęcie:
w połączeniu z ryciną, którą wcześniej zamieściłem upewniło mnie w przekonaniu, że na bębnie była nawinięta taśma z nabojami.
Tymczasem Vickers Mk.1 w wersji najczęściej produkowanej tj. do stosowania na lądzie (chłodzona cieczą) był zasilany z prawej strony.
Powstał problem: czy wersja chłodzona powietrzem miała również zmieniony system zasilania.
Okazuje się, że nie. Bęben służył do zbierania zużytej taśmy. Obracał się dzięki wcześniej nakręconej sprężynie. Dzięki temu zużyta taśma nabojowa pozostawała zawsze napięta i w trakcie akrobacji nie blokowała mechanizmów karabinu.
Można zatem było zabrać się już za odtwarzanie urządzenia.
Po przymiarce do rysunku technicznego ogarnęły mnie nastroje pacyfistyczne i chęć do rezygnacji z uzbrojenia: na karabin trzeba chyba więcej części niż na całą resztę samolotu.
Po dwu nieudanych podejściach powstała konstrukcja:
Osłona lufy - z pręta aluminiowego 6mm, choć lepiej było, ze względu na lutowanie, użyć stalowego gwoździa.
Całość składa się z ok. 40 elementów wycinanych z blaszki ocynkowanej 0.5mm
Dźwignia o złożonym "S-owatym" kształcie służyła do strzelania.
Przed malowaniem zrobię na niej imitację okładzin drewnianych.
Uwagę zwraca długa, zrobiona z trochę za grubego drutu, rączka u góry.
Element ten nie występuje u karabinów lądowych.
Przypuszczam zatem, że jest to wyłącznik synchronizatora, tj.
* "do siebie" - synchronizator włączony, da się strzelać
* "zwolniony" (do zwalniania chyba mniejsza dźwignia obok) - synchronizator wyłączony, strzelać się nie da.
Pozdrawiam
Tomek
Wcale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi.
Przy okazji grzebania w starych zdjęciach i opisach co raz coś zaskakuje.
Okazało się, że Nieuport nie tylko miał składane powierzchnie sterowe ale też częściowo zmienną geometrię skrzydeł i do tego bywał uzbrojony w niekierowane pociski rakietowe.
Natomiast system wczesnego ostrzegania z 1917, to już absolutny hit:
Nie mogłem się powstrzymać przed pokazaniem tego dzieła.
Okazało się, że Nieuport nie tylko miał składane powierzchnie sterowe ale też częściowo zmienną geometrię skrzydeł i do tego bywał uzbrojony w niekierowane pociski rakietowe.
Natomiast system wczesnego ostrzegania z 1917, to już absolutny hit:
Nie mogłem się powstrzymać przed pokazaniem tego dzieła.
Wcale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi.
Cieszę się, że spodobała Ci się relacja. Tym bardziej, że ciągle obawiam się, czy jej przyjęta konwencja jest odpowiednia.
Karabin trafił na swoje miejsce:
Stelaż z drutu 1.2mm, poprzeczny pałąk (łuk) - 2mm.
Pomimo wielogodzinnych poszukiwań w necie nie udało mi się ustalić jak wyglądał zasobnik z amunicją i w jaki sposób był umocowany.
Chyba rzeczywiście brakuje informacji, bo poddał się w tej kwestii nawet wspominany Mark Miller, który wspaniale opracował w autocadzie niemal wszystkie szczegóły konstrukcji.
Jest wprawdzie N23 w Brukseli ale tam nie było bębna nawijającego.
Na jego podstawie zrobił opracowanie kabiny Eduard i autorzy RiseOfFlight.
W efekcie powstało coś, co moim zdaniem może służyć jako szafka na drugie śniadanie dla pilota, bo jak do tego upchać taśmę z amunicją - nie jestem w stanie sobie wyobrazić.
Na razie zatem zajmę się łączeniem linek pomiędzy drążkiem i orczykiem a sterami.
Jeżeli ktoś dysponuje wiedzą we wspomnianej wcześniej kwestii i zechce się nią podzielić - będę bardzo wdzięczny.
W przeciwnym razie pozostanie mi już tylko zabawienie się w konstruktora.
Pozdrawiam
Tomek
Karabin trafił na swoje miejsce:
Stelaż z drutu 1.2mm, poprzeczny pałąk (łuk) - 2mm.
Pomimo wielogodzinnych poszukiwań w necie nie udało mi się ustalić jak wyglądał zasobnik z amunicją i w jaki sposób był umocowany.
Chyba rzeczywiście brakuje informacji, bo poddał się w tej kwestii nawet wspominany Mark Miller, który wspaniale opracował w autocadzie niemal wszystkie szczegóły konstrukcji.
Jest wprawdzie N23 w Brukseli ale tam nie było bębna nawijającego.
Na jego podstawie zrobił opracowanie kabiny Eduard i autorzy RiseOfFlight.
W efekcie powstało coś, co moim zdaniem może służyć jako szafka na drugie śniadanie dla pilota, bo jak do tego upchać taśmę z amunicją - nie jestem w stanie sobie wyobrazić.
Na razie zatem zajmę się łączeniem linek pomiędzy drążkiem i orczykiem a sterami.
Jeżeli ktoś dysponuje wiedzą we wspomnianej wcześniej kwestii i zechce się nią podzielić - będę bardzo wdzięczny.
W przeciwnym razie pozostanie mi już tylko zabawienie się w konstruktora.
Pozdrawiam
Tomek
Wcale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi.
Linki udało się szczęśliwie połączyć.
Teraz oklejanie i malowanie kadłuba:
- okleić, czekać aż wyschnie,
- nitrocellon, czekać aż wyschnie x3 albo 4
- srebrna farba, czekać aż wyschnie,
- biała, czekać aż wyschnie,
- czerwona, czekać aż wyschnie,
- biała, czekać aż wyschnie,
- czerwona, czekać aż wyschnie,
- czarna, czekać aż wyschnie.
A potem ewentualnie, jeżeli nie wyjdzie - od nowa
Chyba w międzyczasie zacznę skrzydło.
Teraz oklejanie i malowanie kadłuba:
- okleić, czekać aż wyschnie,
- nitrocellon, czekać aż wyschnie x3 albo 4
- srebrna farba, czekać aż wyschnie,
- biała, czekać aż wyschnie,
- czerwona, czekać aż wyschnie,
- biała, czekać aż wyschnie,
- czerwona, czekać aż wyschnie,
- czarna, czekać aż wyschnie.
A potem ewentualnie, jeżeli nie wyjdzie - od nowa
Chyba w międzyczasie zacznę skrzydło.
Wcale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi.