Nieuport 17
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
Płótno na skrzydle pewnie lepiej jest porównać do membrany w bębnie.
Ugięcie jej nawet o kilka milimetrów wymaga dość znacznej siły.
Dostęp do replik WW1 pewnie wszyscy mamy raczej ograniczony ale organoleptycznie można to stwierdzić badając skrzydło popularnego An-2.
Napięcie wstępne poszycia musi być znacznie większe niż jego przyrosty związane z eksploatacją.
W przeciwnym razie przekrój będzie się odkształcał i wyjdzie nam lotnia.
W związku z tym stawiam tezę, że na wklęsłym spodzie bez gwoździ albo zszywek ani rusz. A jeżeli będzie coś co dziurawi tkaninę musi być wzmocnienie, coś jak taśma tapicerska przy meblach.
Faktycznie byłem nieprecyzyjny pisząc o "wzmocnieniach".
Taśma z płótna klejona na krawędziach lub żebrach w skali nie będzie widoczna, co najwyżej jako zmiana koloru.
Chodziło mi o grubsze, widoczne i w skali elementy - trywializując: naklejać na poszyciu modelu paski czy nie?
Z podobnym problemem zmagali się dyskutanci na innym forum, aż znalazł się ochotnik i zbadał sprawę osobiście w muzeum LeBourget:
Na spodzie natomiast:
Podsumowałbym to tak:
* Jeżeli są gwoździe lub zszywki, to są pod nimi wzmocnienia aby lepiej dociskały tkaninę - paski w modelu naklejać.
* Jeżeli gwoździ nie ma - pasków w modelu nie naklejać, bo sama taśma jest cienka i jak pisze badacz z LeBourget: "can be seen because of color not because of thicknes"
* Gwoździe (zszywki) na wklęsłym spodzie są chyba zawsze, przynajmniej w N17
* Gwoździe na wypukłym wierzchu czasem są czasem nie, zależy od konstrukcji.
Nie wiem tylko po co zszywki u góry. Może chodzi o to aby w przypadku rozdarcia nie "szło" ono jak popadnie, tylko zatrzymało się na żebrze?
Pozdrawiam
Tomek
Ugięcie jej nawet o kilka milimetrów wymaga dość znacznej siły.
Dostęp do replik WW1 pewnie wszyscy mamy raczej ograniczony ale organoleptycznie można to stwierdzić badając skrzydło popularnego An-2.
Napięcie wstępne poszycia musi być znacznie większe niż jego przyrosty związane z eksploatacją.
W przeciwnym razie przekrój będzie się odkształcał i wyjdzie nam lotnia.
W związku z tym stawiam tezę, że na wklęsłym spodzie bez gwoździ albo zszywek ani rusz. A jeżeli będzie coś co dziurawi tkaninę musi być wzmocnienie, coś jak taśma tapicerska przy meblach.
Faktycznie byłem nieprecyzyjny pisząc o "wzmocnieniach".
Taśma z płótna klejona na krawędziach lub żebrach w skali nie będzie widoczna, co najwyżej jako zmiana koloru.
Chodziło mi o grubsze, widoczne i w skali elementy - trywializując: naklejać na poszyciu modelu paski czy nie?
Z podobnym problemem zmagali się dyskutanci na innym forum, aż znalazł się ochotnik i zbadał sprawę osobiście w muzeum LeBourget:
Na spodzie natomiast:
Podsumowałbym to tak:
* Jeżeli są gwoździe lub zszywki, to są pod nimi wzmocnienia aby lepiej dociskały tkaninę - paski w modelu naklejać.
* Jeżeli gwoździ nie ma - pasków w modelu nie naklejać, bo sama taśma jest cienka i jak pisze badacz z LeBourget: "can be seen because of color not because of thicknes"
* Gwoździe (zszywki) na wklęsłym spodzie są chyba zawsze, przynajmniej w N17
* Gwoździe na wypukłym wierzchu czasem są czasem nie, zależy od konstrukcji.
Nie wiem tylko po co zszywki u góry. Może chodzi o to aby w przypadku rozdarcia nie "szło" ono jak popadnie, tylko zatrzymało się na żebrze?
Pozdrawiam
Tomek
Wcale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi.
- greatgonzo
- Posty: 295
- Rejestracja: pt lis 30 2007, 22:45
- Lokalizacja: Giżycko
- x 12
Nie sadze. Po (nieumiejetnym) potraktowaniu substancjami napinajacymi, wypadkowe sil naciagajacych poszycie moga w ekstremalnym przypadku doprowadzic do zwichrowania konstrukcji plata.greatgonzo pisze:Zresztą nawet na ziemi siły dążące do wyprostowania materiału, będące skutkiem profilu skrzydła będą niewielkie. Rozciągnij pół metra płótna i spróbuj ugiąć je te parę cm na środku.
Jarek M
___________________________________________
NIE OTWIERAM MINIATUREK!
___________________________________________
NIE OTWIERAM MINIATUREK!
Okleiłem skrzydło.
Wytłumaczyłem sobie, że skoro tkanina ma grubość mniej więcej taką samą jak w prawdziwym samolocie, a nawet jeśli nie - na pewno nie jest 16x cieńsza, to wszystkie niedoróbki w jej naklejaniu robię w skali 1:1.
A skoro tak, no to muszę przyjąć to co uzyskałem.
Wklęsły spód stwarzał więcej problemów.
Stosownie do wcześniejszych dywagacji, na spodzie płata zrobiłem wypukłe paski wzdłuż żeber.
W czasie gdy schły kolejne warstwy kleju, lakieru, nitrocellonu i co tam jeszcze było - powstał zbiornik na rycynę.
Ponieważ był wciśnięty pomiędzy silnik a ramę, ma dość fikuśny kształt.
Ponieważ po oświadczeniu żony, że na blachę miedzianą w odpadach z gospodarstwa domowego nie mam co liczyć - wykosztowałem się i za 5 PLN nabyłem potrzebny kawałek.
W związku z tym nawet trochę szkoda, że zbiornik prawie w całości zostanie zakryty przez osłonę silnika.
Teraz kolej na jedno z trudniejszych zadań w budowie modelu: połączenie kadłuba ze skrzydłem.
Największych kłopotów spodziewam się przy montażu popychaczy lotek.
Liczę jednak na to, że jeżeli nie za pierwszym, to za drugim razem się uda i ciąg dalszy nastąpi.
Pozdrawiam
Tomek
Wytłumaczyłem sobie, że skoro tkanina ma grubość mniej więcej taką samą jak w prawdziwym samolocie, a nawet jeśli nie - na pewno nie jest 16x cieńsza, to wszystkie niedoróbki w jej naklejaniu robię w skali 1:1.
A skoro tak, no to muszę przyjąć to co uzyskałem.
Wklęsły spód stwarzał więcej problemów.
Stosownie do wcześniejszych dywagacji, na spodzie płata zrobiłem wypukłe paski wzdłuż żeber.
W czasie gdy schły kolejne warstwy kleju, lakieru, nitrocellonu i co tam jeszcze było - powstał zbiornik na rycynę.
Ponieważ był wciśnięty pomiędzy silnik a ramę, ma dość fikuśny kształt.
Ponieważ po oświadczeniu żony, że na blachę miedzianą w odpadach z gospodarstwa domowego nie mam co liczyć - wykosztowałem się i za 5 PLN nabyłem potrzebny kawałek.
W związku z tym nawet trochę szkoda, że zbiornik prawie w całości zostanie zakryty przez osłonę silnika.
Teraz kolej na jedno z trudniejszych zadań w budowie modelu: połączenie kadłuba ze skrzydłem.
Największych kłopotów spodziewam się przy montażu popychaczy lotek.
Liczę jednak na to, że jeżeli nie za pierwszym, to za drugim razem się uda i ciąg dalszy nastąpi.
Pozdrawiam
Tomek
Wcale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi.
Aby dołączyć skrzydło potrzebne są dwa wsporniki:
Wygiąłem je z blaszki, w środku są puste.
Dzięki temu można nasunąć je na sterczące w górę w przedniej części konstrukcji kadłuba - dwa pręty.
Wcześniej - gwintowane (M3) końcówki zostaną wkręcone w konstrukcję płata.
Jeżeli ktoś ma mało widocznych efektów w pracy, to z reguły dużo mówi.
W związku z tym, chciałem dodać kilka słów na temat dynamiki lotu Nieuporta.
Samolot był znany ze swojej "wyjątkowej" zwrotności, dzięki temu niejednokrotnie całkowicie zaskakiwał przeciwnika w trakcie walki.
Podejrzewam jednak, że owe "zaskakujące" manewry były nieprzewidziane tak dla wroga jak i dla samego pilota maszyny, no chyba, że miał za sobą wiele godzin za drążkiem.
Świadczy o tym bardzo duża ilość wypadków na Nieuportach i podobnych im innych samolotach np. Sopwith Camel.
Pilot polskiego N17, z oznaczeniem 11.01 rozbił go prawie zaraz, po remoncie i wprowadzeniu maszyny do eksploatacji.
Cały problem zasadzał się w silniku rotacyjnym. Ten w połączeniu z dużym śmigłem (2.5m) tworzył spory żyroskop.
Jeżeli poparzymy na rysunek:
i wyobrazimy sobie samolot szybujący, z wyłączonym silnikiem, wszystko będzie działało zgodnie z intuicją.
Gdy przyłożymy moment siły (moment siły = siła x ramię ) zaznaczony na zielono - samolot skręci w lewo.
Jeżeli przyłożymy moment siły narysowany na czerwono - samolot zadrze dziób.
To wydaje się oczywiste i nikt nie będzie spodziewał się czego innego.
Teraz uruchamiamy silnik.
Pojawia się niebieski wektor momentu pędu.
Gdy przyłożymy zielony moment siły: samolot zamiast skręcać w lewo - zacznie zadzierać dziób, tj. będzie obracał się zgodnie z czerwoną strzałką.
I na odwrót: przyłożenie czerwonego momentu siły - spowoduje obrót zgodny ze strzałką zieloną.
Ponieważ żyroskop nie jest idealny tj. ma tarcie i luzy w łożyskach, skręt w założonym kierunku też będzie się odbywał, ale niepożądana dodatkowa składowa ruchu pozostanie.
W efekcie: przy skręcie w prawo samolot zaczyna dodatkowo nurkować, przy skręcie w lewo - dodatkowo zadziera dziób.
Ten drugi przypadek jest wbrew pozorom bardziej niebezpieczny - niekontrolowany prowadzi nieodwołalnie do przeciągnięcia tj. utraty siły nośnej - i korkociąg gotowy.
Podobno początkującym pilotom nawet zalecano zamiast: 90 stopni w lewo wykonywanie 270 stopni w prawo.
Choć nie wiem, czy to trochę nie mitologizowanie problemu.
Rzecz wydawała mi się ciekawa i warta opisania.
Jeżeli nie trafiłem i poruszyłem kwestie oczywiste, to przepraszam.
Pozdrawiam
Tomek
Wygiąłem je z blaszki, w środku są puste.
Dzięki temu można nasunąć je na sterczące w górę w przedniej części konstrukcji kadłuba - dwa pręty.
Wcześniej - gwintowane (M3) końcówki zostaną wkręcone w konstrukcję płata.
Jeżeli ktoś ma mało widocznych efektów w pracy, to z reguły dużo mówi.
W związku z tym, chciałem dodać kilka słów na temat dynamiki lotu Nieuporta.
Samolot był znany ze swojej "wyjątkowej" zwrotności, dzięki temu niejednokrotnie całkowicie zaskakiwał przeciwnika w trakcie walki.
Podejrzewam jednak, że owe "zaskakujące" manewry były nieprzewidziane tak dla wroga jak i dla samego pilota maszyny, no chyba, że miał za sobą wiele godzin za drążkiem.
Świadczy o tym bardzo duża ilość wypadków na Nieuportach i podobnych im innych samolotach np. Sopwith Camel.
Pilot polskiego N17, z oznaczeniem 11.01 rozbił go prawie zaraz, po remoncie i wprowadzeniu maszyny do eksploatacji.
Cały problem zasadzał się w silniku rotacyjnym. Ten w połączeniu z dużym śmigłem (2.5m) tworzył spory żyroskop.
Jeżeli poparzymy na rysunek:
i wyobrazimy sobie samolot szybujący, z wyłączonym silnikiem, wszystko będzie działało zgodnie z intuicją.
Gdy przyłożymy moment siły (moment siły = siła x ramię ) zaznaczony na zielono - samolot skręci w lewo.
Jeżeli przyłożymy moment siły narysowany na czerwono - samolot zadrze dziób.
To wydaje się oczywiste i nikt nie będzie spodziewał się czego innego.
Teraz uruchamiamy silnik.
Pojawia się niebieski wektor momentu pędu.
Gdy przyłożymy zielony moment siły: samolot zamiast skręcać w lewo - zacznie zadzierać dziób, tj. będzie obracał się zgodnie z czerwoną strzałką.
I na odwrót: przyłożenie czerwonego momentu siły - spowoduje obrót zgodny ze strzałką zieloną.
Ponieważ żyroskop nie jest idealny tj. ma tarcie i luzy w łożyskach, skręt w założonym kierunku też będzie się odbywał, ale niepożądana dodatkowa składowa ruchu pozostanie.
W efekcie: przy skręcie w prawo samolot zaczyna dodatkowo nurkować, przy skręcie w lewo - dodatkowo zadziera dziób.
Ten drugi przypadek jest wbrew pozorom bardziej niebezpieczny - niekontrolowany prowadzi nieodwołalnie do przeciągnięcia tj. utraty siły nośnej - i korkociąg gotowy.
Podobno początkującym pilotom nawet zalecano zamiast: 90 stopni w lewo wykonywanie 270 stopni w prawo.
Choć nie wiem, czy to trochę nie mitologizowanie problemu.
Rzecz wydawała mi się ciekawa i warta opisania.
Jeżeli nie trafiłem i poruszyłem kwestie oczywiste, to przepraszam.
Pozdrawiam
Tomek
Wcale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi.
Łączenie lotek z drążkiem nie okazało się takie strasznie kłopotliwe, jak się obawiałem.
W związku z tym skrzydło trafiło na swoje miejsce i można w relacji trochę poprawić proporcje: słowa / czyny:
Wsporniki skrzydła nie są jeszcze umyte i widać na nich zbyt grubą fakturę farby.
Płozie ogonowej zrobiłem kiedyś nieostre zdjęcie, więc, żeby nie miała do mnie pretensji, przy okazji poprawka:
Ogólnie model wygląda teraz tak:
Cała mechanika drążka już funkcjonuje. Ster kierunku i wysokości juz pokazywałem. Teraz kolej na lotki:
Od strony kabiny wygląda to tak:
Koniec budowy pojawił się już na horyzoncie.
Pozostały dolne płaty i otoczenie silnika.
W związku z tym drugim - w następnym odcinku będą dywagacje nt. rury wydechowej.
Korzystając z okazji:
Życzę wszystkim szczęśliwych i dobrze przeżytych Świat Bożego Narodzenia !
Pozdrawiam
Tomek
W związku z tym skrzydło trafiło na swoje miejsce i można w relacji trochę poprawić proporcje: słowa / czyny:
Wsporniki skrzydła nie są jeszcze umyte i widać na nich zbyt grubą fakturę farby.
Płozie ogonowej zrobiłem kiedyś nieostre zdjęcie, więc, żeby nie miała do mnie pretensji, przy okazji poprawka:
Ogólnie model wygląda teraz tak:
Cała mechanika drążka już funkcjonuje. Ster kierunku i wysokości juz pokazywałem. Teraz kolej na lotki:
Od strony kabiny wygląda to tak:
Koniec budowy pojawił się już na horyzoncie.
Pozostały dolne płaty i otoczenie silnika.
W związku z tym drugim - w następnym odcinku będą dywagacje nt. rury wydechowej.
Korzystając z okazji:
Życzę wszystkim szczęśliwych i dobrze przeżytych Świat Bożego Narodzenia !
Pozdrawiam
Tomek
Ostatnio zmieniony ndz gru 23 2012, 15:19 przez TikTak, łącznie zmieniany 1 raz.
Wcale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi.
Piękny model. Teraz kiedy masz już wszystko przemyślane, ktoś z muzeum lotnictwa powinien do Ciebie się zgłosić, żebyś zrobił to jeszcze raz, ale w skali 1:1. Byłoby na co popatrzeć.
"Orły nie wchodzą na górę po schodach...."
J-311
J-311
- dominik294
- Posty: 68
- Rejestracja: sob lut 26 2011, 21:27
- Lokalizacja: Lublin
Witam.
Ależ to wszystko ładnie wygląda, Tomku mam pytanie przyznaj się jak długo bawiłeś się ruchomymi elementami ? bo ja jak połączyłem drażek w Sroce to ze dwie godziny cieszyłem się mechanizacją jak młody pies pchłami.
Pozdrawiam.
Paweł O.
Ależ to wszystko ładnie wygląda, Tomku mam pytanie przyznaj się jak długo bawiłeś się ruchomymi elementami ? bo ja jak połączyłem drażek w Sroce to ze dwie godziny cieszyłem się mechanizacją jak młody pies pchłami.
Pozdrawiam.
Paweł O.
Umysł jest jak spadochron, działa o wiele lepiej gdy jest otwarty