Kolejna aktualizacja. W internecie można kupić wszystko. Nie znalazłem jeszcze oferty na kawałek czasu do własnej dyspozycji. Szkoda. Trzeba się więc cieszyć tym co się ma.
"Vanity" dorobiła się od ostatniego czasu kilkunastu nowych elementów. Głównie na środokręciu.Dokończyłem sklejać i malować wszystkie chyba stojące to skrzynki, domki, pudełeczka i jak to tam jeszcze ponazywać. Na platformie pojawił się reflektor. Wiem że to oklepany tekst, ale zdjęcia naprawdę bezlitośnie pokazują wszelkie błędy, zabrudzenia i niedociągnięcia. Część z nich zobaczyłem dopiero na monitorze komputera. Niektóre do usunięcia, z innymi trzeba będzie nauczyć się żyć.
Poniżej ujęcie ukazujące wszystkie nowe cosie na pokładzie. Kominy dalej się robią. Nie podobały mi się okapy w formie nadrukowanych pająków. Zamiaruję je wykonać z drutu - będą plastyczniejsze.
Popastwiłem się też nieco nad dziobową nadbudówką. Skrzydła pomostu dostały podpory i nieuwzględnione z projekcie kolorowe lampy pozycyjne. Niby nic, a dodaje kolorytu i smaczku. Jeśli się je dojrzy oczywiście. Powstała też antena radaru i reflektory (sygnałowe?) z których nie jestem zadowolony. Wyszły topornie, szczególnie na zdjęciach. Ale wydzięciolenie kółek o średnicy niecałych 2mm i ulepienie z tego walca graniczy na razie z moimi możliwościami.
Tak, wiem dalmierz jest ubabrany farbą... Zdradziecka robota paluchów, które zechciały drgnąć nie wtedy kiedy trzeba. Za karę chodzę bez rękawiczek.
Na koniec kilka fotek ukazujących postępy przy 102mm grzmotnicach.
Jak widać porobiły mi się nieciekawe szparootworki. Nie dało się ich uniknąć, inaczej się maski działa nie sklei. Nie wiem czy to moje faux pas, czy błąd projektowy. Ustrojstwo jest na tyle małe że pewnie nawet błąd w wycinaniu skutkuje takimi niespodziankami. Kleiłem toto za pomocą BCG. Całkiem ciekawy specyfik, chociaż trzeba się chyba do niego przyzwyczaić. Póki co, całkiem dobrze mi się klei butaprenoidami, ale chińskie smarki są zdecydowanie warte uwagi, i na pewno przydatne do małych detali.
Ambrazurę w masce wyciąłem (w oryginale był to czarny prostokąt - chodzi o model oczywiście). Ubytki będzie trzeba czymś zapchać. Nie zdecydowałem jeszcze jak. Wikol? Gęsta farba? Superglut? Jak sądzicie, współmodelarze?
Druga rzecz to brezentowy pokrowiec. Ze zdjęć (różnych okrętów) wynika że stodwójki raz miały je zakładane, raz nie. Nie wiem czy była jakaś reguła, czy przypadek? Tutaj uśmiecham się z nadzieją do ekspertów w dziedzinie Royal Navy. Szeroko, o tak:
Robić czy nie? A jak robić to jak? Ja nie mam szczerze mówiąc pomysłu. Bibułka? Chustka smarkatka? Torebka po herbacie? Nie wiem, kruca.