Obserwuję i podziwiam – bo jest co podziwiać – Twoją relację prawie od samego początku. Podobnie jak Ty postanowiłem po latach wrócić do klejenia modeli i jak to w takich chwilach bywa, zacząć od czegoś ambitnego, czegoś co chodziło za mną przez lata, czyli jak łatwo się domyśleć od Bismarcka. Na szczęście w porę trafiłem na Twoją relację i udało mi się uniknąć profanacji tego modelu. Ofiarą mojej chęci powrotu padła Burza wg. p. Wasiaka ale chwalić się nie ma czym. Twoją relację w przyszłości – bo Bismarckowi na pewno nie odpuszczę – potraktuję jako, praktycznie niedościgły, instruktaż. Oglądając prawie końcowy, porażający – oczywiście pozytywnie – efekt mam tylko jedną uwagę. Śruby, a właściwie ich łopaty, dokładnie rzecz ujmując ich kąt natarcia, czy jak kto woli zaklinowania na wale. Myślę, że jest niewłaściwy. Może to złudzenie, ale są prawie równoległe – widać to dobrze na drugiej fotografii – do osi wału. Przy takim kącie, uwzględniając masę okrętu myślę, że Bismarck nie miałby szans ruszyć z miejsca. Mam nadzieję, że nie potraktujesz moich uwag jako czepiania się, po prostu od razu rzuciło mi się to w oczy.
Pozdrawiam i nadal podziwiam
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)