Jakoś nie mam ostatnio mocy kleić kartonowych kawałków i bawię się plastikowymi. Ulepek z hałdy gratów przygotowanych z grubsza do malowania. Sklejony "spudełka" - lista niezbędnych poprawek jakie trzeba byłoby zrobić żeby był prawdziwą miniaturą M51 jest zbyt długa jak dla mnie. Odświeżony stary model Dragona, poprawili zawieszenie HVSS (miliard części i durne sprężyny umożliwiające teoretyczną ruchomość), fakturę odlewu na kadłubie i wieży (tak, była przedtem jeszcze brzydsza!) oraz dorzucili trochę blach, z których spora część w ogóle nie daje się zastosować. Do tego spore problemy z dopasowaniem osłony transmisji do reszty kadłuba. Robota ciągnęła się dzięki temu jak jeżyna po dupsku. Zdecydowanie nie polecam. Stare Academy albo nowa Tamiya zdecydowanie fajniejsze.
Model pomalowany podkładem z czymś w rodzaju preshadingu. Jak wyjdzie, nie wiem. Próbować warto. Na to pójdzie sugerowany przez producenta kolor.
No i mamy koniec października. Przez ten czas wymalowałem przebrzydłego czołga, uświniłem świnidłami, nakleiłem naklejki. Teraz czekam aż do niego przypełzną gąsienice.
Pomimo wad zestawu, bardzo ladnie to wyglada. Przed laty rowniez go budowalem.
Ja bym mimo wszystko z Twojej listy pochwalnej (poczatek watku) skreslil zestaw Academy. Niemozliwie gruby, a przez to wykazujacy tendencje do deformacji Plastik i na moj gust przesadnie odwzorowana struktura odlewu. Mialem dwa zestawy Academy - w kazdym to samo. Bez ciecia i wstawiania dodatkowych usztywnien nie da sie porzadnie wyprostowac skreconej wanny. Pod tym wzgledem Dragon chyba jednak przyjemniejszy, gdyby nie to pasowanie przy transmisji i kolach napedowych oraz nieprzyzwoite przesuniecia form (przynajmniej w moich egzemplarzach tak bylo).
Tamiya - to jest to. Pieknie spasowany (w wolnych chwilach wlasnie buduje, ale wolniutko to idzie), delikatna struktura odlewu, zadnych deformacji. Jednak mimo wszystko brak mu jednego, jakze istotnego i charakterystycznego dla tej maszyny elementu - owego wielkiego reflektora na wiezy. Trzeba brac z Dragona. Ach, brezentowa oslona jarzma tez nie bardzo pasuje - Projektant modelu nie wiadomo dlaczego uparl sie, by wykonac ruchoma lufe i takie sa tego skutki. Ale z tym mozna sobie poradzic.
Jarek M
___________________________________________ NIE OTWIERAM MINIATUREK!
No i nadejszła wiekopomna chwila w której udało mi się skończyć toto. Nadejszła i minęła, a toto garażuje na półce.
Doszły obicia, zacieki, kurz i tym podobne zabiegi uświniające.
Uświniony Sherman wygląda tak:
Teraz pora pomyśleć o powrocie do papierowych okręcików. Tak na chwilkę