[R/G] Messerschmitt Bf-109E-4 (K.A. 2/2007) by ZŁO SQUAD [KONIEC]
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
Re: [R] Messerschmitt Bf-109E-4 (K.A. 2/2007) by ZŁO SQUAD
Klasa! Bardzo mi sie podoba. Dobrze ze mimo schodow nie rzuciles go wp...u. Czekam niecierpliwie na kolejna aktualizacje!
FW-190 D-9 FW-190 A-4 Spitfire mk.Vb Spitfire mk.Vc Spitfire mk.XVIe PZL P.11c JU-88D-1 B-239 P-40E Jak-1b P-47D-11 Spitfire LF.IX Spitfire mk.Ia Hawker Hurricane
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
Re: [R] Messerschmitt Bf-109E-4 (K.A. 2/2007) by ZŁO SQUAD
Gratulacje pierwszej relacji w Super Model. Mam nadzieje ze zobacze jeszcze prace innych forumowiczow.
Re: [R] Messerschmitt Bf-109E-4 (K.A. 2/2007) by ZŁO SQUAD
Dzięki. Też mam nadzieję że to początek nowej świeckiej tradycji.
Fajnie że Super Model dał nam szansę wyjścia z niszy. To że mam zaszczyt być tego pionierem, poczytuję sobie za wielkie wyróżnienie.
Fajnie że Super Model dał nam szansę wyjścia z niszy. To że mam zaszczyt być tego pionierem, poczytuję sobie za wielkie wyróżnienie.
-Dziadku, ruskie w kosmos poleciały!
-Wszystkie?
-Nie, dwóch tylko.
-To co mi d... zawracasz!?
ZŁO SQUAD
-Wszystkie?
-Nie, dwóch tylko.
-To co mi d... zawracasz!?
ZŁO SQUAD
Re: [R] Messerschmitt Bf-109E-4 (K.A. 2/2007) by ZŁO SQUAD
To bardzo dobrze, że publikacja doszła do skutku. Na twoim przykładzie widać dlaczego poza efektem końcowym modelu warto przykładać się do jakości pracy jak i jakości dokumentowania postępów w pracy w formie świetnych zdjęć. Zasłużyłeś sobie. Zaraz załatwię sobie swój egzemplarz i przy okazji poproszę o autograf Autora artykułu ;) Powodzenia w dalszej budowie i Pozdro!
Re: [R] Messerschmitt Bf-109E-4 (K.A. 2/2007) by ZŁO SQUAD
Maćku, zmuszasz mnie do zakupu kolejnej gazety
A tak na serio to gratuluję - zarówno artykułu jak i wygranych potyczek z Meśkiem ... i jak zwykle dziękuję za walor edukacyjny relacji :-)
A tak na serio to gratuluję - zarówno artykułu jak i wygranych potyczek z Meśkiem ... i jak zwykle dziękuję za walor edukacyjny relacji :-)
Re: [R] Messerschmitt Bf-109E-4 (K.A. 2/2007) by ZŁO SQUAD
Witam w kolejnym odcinku.
Na początek dokończymy temat slotów.
Ich powierzchnia zewnętrzna to element krawędzi natarcia skrzydła z oryginalnej wycinanki. Plecy slotów i ich ramiona na których wysuwają się do przodu wziąłem z wycinanki Bf-109T-2. Analogicznie jak przy stałych krawędziach natarcia. Pomalowane to nieco od niechcenia. Tam i tak nic nie widać. Aby mniej więcej kolor się zgadzał.
Klapy, lotki i stery wysokości.
Tu może nieco przybliżę sposób w jaki robię wytłoczenia imitujące strukturę ożebrowania pod płóciennym poszyciem.
Chodzi o to, by narzędziem do wytłaczania trafić dokładnie w miejsce w którym jest grafika takiego przetłoczenia.
Weźmy za przykład połówkę poszycia steru wysokości.
Najpierw zaczynam od naniesienia punktów na przedłużeniach linii tłoczenia oraz na przedłużeniach linii określających długości tych przetłoczeń wokół nie wyciętej jeszcze części.
Następnie przenoszę naniesione wcześniej punkty na drugą stronę wycinka z niewyciętym elementem przystawiając część do światła.
Punkty łączę ze sobą, w efekcie czego uzyskuję siatkę określającą położenie i długość poszczególnych przetłoczeń, jak widać na zdjęciu powyżej.
Pozostaje już tylko tłoczenie według siatki.
A taki efekt uzyskuję.
W miarę późniejszego sklejania staje się on jednak mniej widoczny i bardziej subtelny.
W ten sposób powstały także klapy, lotki i ster kierunku.
Jako że klapy i lotki to konstrukcje proste, bez łuków, zamykające się z dwóch stron ściankami, zrezygnowałem przy ich budowie ze szkielecików, a wstawiłem na krawędzi spływu sklejkę, która ją usztywniła.
Takie coś.
Stery wysokości i kierunku zbudowałem jednak tradycyjnie.
Tak wyszło to wszystko.
A tak wyglądają sloty zamocowane na sucho. Nie mogłem się powstrzymać żeby tego nie pokazać, choć inne powierzchnie zamontuję dopiero po montażu podwozia.
No i przechodzimy do tematu ostatniego detalu w kokpicie, czyli celownika i owiewki kokpitu.
Celownik. Nic specjalnego, tyle że dorobiłem tylko przewód zasilający wychodzący z tablicy przyrządów. W sumie kosztował mnie on najwięcej nerwów.
Owiewka.
No nie powiem, lekko nie było.
Umyśliłem sobie że będzie ona zamknięta, że będzie zrobiona imitacja lufcika na lewej bocznej szybie wiatrochronu i że lewa szyba owiewki będzie odsunięta do tyłu.
Oszklenie wiatrochronu pochodzi od wydawcy, szyby limuzyny to po prostu odpowiednio docięte prostokąty folii do bindowania, a oszklenie tylnej części tłoczyłem sam, gdyż to od wydawcy miało zbyt duże promienie zagięć i ramka nie chciała ładnie pasować.
Udało mi się zrobić imitację lufcika. Na zewnątrz widać 4 kulki BGA wklejone w otwory w szybie. Od środka drucik z imitacją zamka… Chyba.
Sama szczelina lufcika została tylko wytrasowana na bocznej szybie wiatrochronu.
Boczną szybę limuzyny też udało mi się odsunąć do tyłu. Uchwyty na szybach zrobione z krążków folii do bindowania i kleju BONDIC. Uchwyt górnej szyby z odpowiednio wyciętego kawałka folii i przyklejona na ten sam klej.
Tak wyszła.
No i całość finalnie doklejona do kadłuba.
Jak widać już na tym etapie zamontowałem drut będący szkieletem masztu anteny. Nauczony doświadczeniem z budowy Bf-109F-4 postanowiłem zrobić to teraz i wpuścić drut nie tylko w otworek w owiewce ale także w tylną skośną ścianę za fotelem pilota, co nada całej konstrukcji sztywności a maszt anteny uodporni na wyginanie się w tył. Żeby jednak część drutu pod owiewką nie rzucała się w oczy musiałem ją pomalować na kolor wnętrza, a żeby farba mi się nie zdarła z drutu podczas jego montażu, musiał być on przewleczony przez owiewkę przed jej montażem do kadłuba i dopiero razem z nią zamontowany.
Drut jest sprężysty i stalowy, taki do modeli RC grubości 0,5 mm. Zeszlifowałem go również przy wierzchołku, żeby maszt anteny ładnie się na nim zamknął.
To chyba tyle na dziś.
Pozdro!
Na początek dokończymy temat slotów.
Ich powierzchnia zewnętrzna to element krawędzi natarcia skrzydła z oryginalnej wycinanki. Plecy slotów i ich ramiona na których wysuwają się do przodu wziąłem z wycinanki Bf-109T-2. Analogicznie jak przy stałych krawędziach natarcia. Pomalowane to nieco od niechcenia. Tam i tak nic nie widać. Aby mniej więcej kolor się zgadzał.
Klapy, lotki i stery wysokości.
Tu może nieco przybliżę sposób w jaki robię wytłoczenia imitujące strukturę ożebrowania pod płóciennym poszyciem.
Chodzi o to, by narzędziem do wytłaczania trafić dokładnie w miejsce w którym jest grafika takiego przetłoczenia.
Weźmy za przykład połówkę poszycia steru wysokości.
Najpierw zaczynam od naniesienia punktów na przedłużeniach linii tłoczenia oraz na przedłużeniach linii określających długości tych przetłoczeń wokół nie wyciętej jeszcze części.
Następnie przenoszę naniesione wcześniej punkty na drugą stronę wycinka z niewyciętym elementem przystawiając część do światła.
Punkty łączę ze sobą, w efekcie czego uzyskuję siatkę określającą położenie i długość poszczególnych przetłoczeń, jak widać na zdjęciu powyżej.
Pozostaje już tylko tłoczenie według siatki.
A taki efekt uzyskuję.
W miarę późniejszego sklejania staje się on jednak mniej widoczny i bardziej subtelny.
W ten sposób powstały także klapy, lotki i ster kierunku.
Jako że klapy i lotki to konstrukcje proste, bez łuków, zamykające się z dwóch stron ściankami, zrezygnowałem przy ich budowie ze szkielecików, a wstawiłem na krawędzi spływu sklejkę, która ją usztywniła.
Takie coś.
Stery wysokości i kierunku zbudowałem jednak tradycyjnie.
Tak wyszło to wszystko.
A tak wyglądają sloty zamocowane na sucho. Nie mogłem się powstrzymać żeby tego nie pokazać, choć inne powierzchnie zamontuję dopiero po montażu podwozia.
No i przechodzimy do tematu ostatniego detalu w kokpicie, czyli celownika i owiewki kokpitu.
Celownik. Nic specjalnego, tyle że dorobiłem tylko przewód zasilający wychodzący z tablicy przyrządów. W sumie kosztował mnie on najwięcej nerwów.
Owiewka.
No nie powiem, lekko nie było.
Umyśliłem sobie że będzie ona zamknięta, że będzie zrobiona imitacja lufcika na lewej bocznej szybie wiatrochronu i że lewa szyba owiewki będzie odsunięta do tyłu.
Oszklenie wiatrochronu pochodzi od wydawcy, szyby limuzyny to po prostu odpowiednio docięte prostokąty folii do bindowania, a oszklenie tylnej części tłoczyłem sam, gdyż to od wydawcy miało zbyt duże promienie zagięć i ramka nie chciała ładnie pasować.
Udało mi się zrobić imitację lufcika. Na zewnątrz widać 4 kulki BGA wklejone w otwory w szybie. Od środka drucik z imitacją zamka… Chyba.
Sama szczelina lufcika została tylko wytrasowana na bocznej szybie wiatrochronu.
Boczną szybę limuzyny też udało mi się odsunąć do tyłu. Uchwyty na szybach zrobione z krążków folii do bindowania i kleju BONDIC. Uchwyt górnej szyby z odpowiednio wyciętego kawałka folii i przyklejona na ten sam klej.
Tak wyszła.
No i całość finalnie doklejona do kadłuba.
Jak widać już na tym etapie zamontowałem drut będący szkieletem masztu anteny. Nauczony doświadczeniem z budowy Bf-109F-4 postanowiłem zrobić to teraz i wpuścić drut nie tylko w otworek w owiewce ale także w tylną skośną ścianę za fotelem pilota, co nada całej konstrukcji sztywności a maszt anteny uodporni na wyginanie się w tył. Żeby jednak część drutu pod owiewką nie rzucała się w oczy musiałem ją pomalować na kolor wnętrza, a żeby farba mi się nie zdarła z drutu podczas jego montażu, musiał być on przewleczony przez owiewkę przed jej montażem do kadłuba i dopiero razem z nią zamontowany.
Drut jest sprężysty i stalowy, taki do modeli RC grubości 0,5 mm. Zeszlifowałem go również przy wierzchołku, żeby maszt anteny ładnie się na nim zamknął.
To chyba tyle na dziś.
Pozdro!
-Dziadku, ruskie w kosmos poleciały!
-Wszystkie?
-Nie, dwóch tylko.
-To co mi d... zawracasz!?
ZŁO SQUAD
-Wszystkie?
-Nie, dwóch tylko.
-To co mi d... zawracasz!?
ZŁO SQUAD
Re: [R] Messerschmitt Bf-109E-4 (K.A. 2/2007) by ZŁO SQUAD
OMG,
Tak jest, tak jest.
Dzięki za pokazanie co i jak. Super.
Inspiracja.
pzdr Grzegorz
Tak jest, tak jest.
Dzięki za pokazanie co i jak. Super.
Inspiracja.
pzdr Grzegorz
pzdr Grzegorz
ZŁO SQUAD
ZŁO SQUAD
Re: [R] Messerschmitt Bf-109E-4 (K.A. 2/2007) by ZŁO SQUAD
Owiewka to coś, czego za specjalnie nie lubię robić. Jest trudna. A tu - wszystko wygląda rewelacyjnie.
Przetłoczenia, sloty - też fajnie wyglądają. Ale to już standard u Ciebie...
Przetłoczenia, sloty - też fajnie wyglądają. Ale to już standard u Ciebie...
Re: [R] Messerschmitt Bf-109E-4 (K.A. 2/2007) by ZŁO SQUAD
Ten drobny smaczek w postaci wychylonych znacznie poprawił atrakcyjność modelu. Cała reszta jak zwykle - uczta dla oczu - a szczególnie to owiewka.
Re: [R] Messerschmitt Bf-109E-4 (K.A. 2/2007) by ZŁO SQUAD
Czołgiem!
Witam po ponad dwu miesiącach przerwy.
Oczywiście nie próżnowałem przez cały ten czas, ale dzięki strajkowi nauczycieli, przez 3 tygodnie nie ruszyłem prawie nic.
Nie będę tu jednak roztrząsał moich frustracji z tym związanych. Pokażę może lepiej co udało mi się zrobić.
Otóż Mesiowi przybyło skrzydeł, oraz w końcu stanął na własnych nogach.
Swoją aktualizacją trafiłem chyba na sezon podwoziowy na forach.
No dobrze, od początku może.
Kilka zdjęć z zamontowanym skrzydłem.
Tutaj słowo komentarza co do pasowania samych oprofilowań. Niby wszystko ładnie przylega i na długość się zgadza, ale wydaje się że albo sięgają one za wysoko na kadłubie, albo grafika tabliczki znamionowej na lewej burcie samolotu jest za nisko. Oprofilowanie nachodzi na nią.
Od spodu widoczne wszystkie wyloty drenaży i oprofilowania oraz jakiś płaski wlot powietrza.
Widać też oczywiście zamocowane golenie podwozia. Do tego właśnie zmierzamy.
Niby proste podwozie w prostym samolocie, jednak modyfikacje które przeprowadziłem i sam sposób montażu podwozia drastycznie wszystko skomplikowały.
Zacząłem od próby wykonania goleni z wycinanki. Niestety, albo coś ze mną nie tak już, albo papier jakiś dziwny. Zmarnowałem dwie golenie z tego zeszytu i jedną z T-2. Gdy została mi już tylko jedna, postanowiłem zrobić je sobie od podstaw, gdyż te wycinankowe wyglądałyby bardzo słabo, nawet jeżeli udałoby się je poprawnie zwinąć.
Na pierwszym zdjęciu porównanie wycinankowych i moich goleni.
Dodałem nieco drobiazgów.
Zamontowałem przewody hydrauliczne do hamulców oraz ich obejmy.
Powinienem zrobić imitację skórzanych mieszków na gładziach amortyzatorów, ale niestety przerosło mnie to i nie dałem rady. To co mi wychodziło, nie podobało mi się i finalnie zdecydowałem że ich nie będzie. Sama gładź tłoczyska amortyzatora zrobiona z samoprzylepnej taśmy aluminiowej. Używamy takiej w robocie do tymczasowych napraw, lub zabezpieczania dopuszczalnych uszkodzeń powłoki lakierniczej, lub uszkodzeń struktur kompozytowych. Właściwie do wszystkiego się nadaje. Nazywa się High Speed Tape, w skrócie HST.
Jest ona grubsza od domowej folii aluminiowej, dlatego rdzenie tłoczysk amortyzatorów musiałem znacznie pocienić, żeby jakoś to wyglądało. Ale poza tym taśma chyba zdaje egzamin w temacie imitacji gładzi.
Osłony goleni i kół tym razem pocieniłem bardzo znacznie, żeby uniknąć tego co wyszło w Airacobrze, czyli osłon pancernych.
Od wewnątrz dorobiłem przestrzenną strukturę.
Na zdjęciach widać też widelec tylnego koła, ale o tym za chwilę.
Całość razem prezentuje się tak.
Poważnym wyzwaniem okazało się samo zamontowanie goleni we wnękach. Projekt zakładał że golenie mają trzymać położenie tylko dzięki niecałym 3 mm drucika wystającym ze zwijki który miał siedzieć w odpowiednim wycięciu w jednej z wręg skrzydła. No oczywiście, jak łatwo było przewidzieć, golenie po włożeniu na swoje miejsca gibały się na wszystkie strony z tendencją do całkowitego składania się do pozycji schowanej we wnękach. Trzeba było coś wymyślić, żeby golenie zamocować solidnie i żeby zachować ich geometrię.
Jeżeli chodzi o „solidnie”, to Rowin podsunął mi prosty pomysł, a mianowicie Poxipol. Ten dwuskładnikowy klej świetnie zdał egzamin i przyklejone nim golenie trzymają się bardzo sztywno.
Jeżeli chodzi zaś o geometrię, to wykombinowałem sobie taki oto szablon-stelaż do montażu goleni.
Powstał metodą prób i błędów na podstawie kątów uchwyconych na rzutach z instrukcji. Kąt wychylenia goleni do przodu skorygowałem nieco, bo według wycinanki był za duży.
Trochę mało fachowo to wygląda, ale nie miałem akurat kątomierza, więc musiałem znaleźć alternatywny sposób określania kątów. Najważniejsze że zdało to egzamin i udało się zrobić dobry przyrząd.
Jego działanie w praktyce ilustrują poniższe zdjęcia.
No i koła…
Taaa… Myślałem że wścieknę z ich malowaniem.
Ale od początku. Kupiłem sobie zestaw Eduarda, bo te z wydawnictwa nie grzeszyły niestety dokładnością. Jedno ramie w feldze jest grubsze niż inne a jedno cieńsze.
Te od Edka fajne, dwa rodzaje felgi, z czego tylko jedna pasująca wymiarem do opony. Drugi rodzaj felgi, fajniejszy i bardziej skomplikowany był za mały. Użyłem więc felgi prostszej ale pasującej na wcisk.
Prostsza, nie znaczy że uproszczona w stosunku do oryginału. Nie. Po prostu faktycznie były dwa rodzaje felg.
Wróćmy jednak do malowania. Sklejone koła najpierw potraktowałem Surfacerem od Gunze w nadziei że po tym będzie to bułka z masłem.
Kupiłem sobie specjalnie, polecaną przez Rowina Tamiye XF-85 Rubber Black, żeby pomalować opony i Tamiyę czarny połysk w sprayu do felg.
Z tym sprayem nie było w ogóle problemu. Pięknie pokrył, farba szybko wyschła a efekt bardzo mi się podobał.
Kłopoty zaczęły się przy malowaniu opon.
Jako że nie używałem tej akrylowej Tamiyi wcześniej, nie bardzo wiedziałem jak się z nią obchodzić. Najpierw pomalowałem koła z pędzla nierozcieńczoną farbą. Skończyło się zmywaniem wszystkiego do żywego, razem z surfacerem, bo porobiły się gluty przy malowaniu. Następnie spróbowałem aerografem. Nie wiedziałem że rozcieńcza się ją wodą. Użyłem więc dedykowanego rozcieńczalnika. Niby wyszło ładnie, ale przy pierwszym dotyku wyschniętej farby, zaczęła ona miejscami odłazić. Zdziwiło mnie to, gdyż odtłuszczałem powierzchnię spirytusem po poprzednim zmywaniu farby.
Po konsultacjach z Rowinem finalnie pomalowałem te koła z pędzla tą farbą rozcieńczoną zwykłą wodą. Wyszło w końcu bardzo dobrze a farba już nie odłaziła.
Ale nie koniec na tym. Następne schody zaczęły się przy brudzeniu.
Nie chciałem żeby koła wyszły tak jak w Airacobrze. Ten efekt w ogóle do mnie nie przemawia. Chciałem by brud był delikatniejszy. To w końcu nie model samolotu operującego z lotnisk piaszczystych, tylko trawiastych we Francji w lecie 1940 r. A poza tym przesadne brudzenie kół modelu nie stojącego na podstawce uważam za bezsensowne.
Po kilku dniach oglądania tutoriali na YT,prób, błędów, zmywania, ponownego i malowania i brudzenia postanowiłem że kurz na kołach będzie raczej symboliczny. Tyle co widać na zdjęciach poniżej.
Jest to ostateczna wersja i nic już nie będę zmieniał. Lepiej niestety nie umiem.
No i kilka zdjęć modelu z kompletnym podwoziem.
Dałem trochę zdjęć na czarnym tle, dla porównania. Czarne koła lepiej widać na czarnym tle niż na białym, gdzie są po prostu czarną plamą.
Widać też kółko ogonowe wraz z widelcem. Jest to element zestawu od Eduarda. Widelec w wycinance jest nieprawidłowy. Ten pasuje idealnie po minimalnej przeróbce. Trzeba odciąć trzpień u góry goleni, nawiercić otwór 0,6 mm i włożyć weń drut. Wymiarami goleń jest identyczna jak wycinankowa.
To chyba tyle na dziś. Jeżeli czegoś nie dopowiedziałem to pytać śmiało.
Miłego wieczoru.
Witam po ponad dwu miesiącach przerwy.
Oczywiście nie próżnowałem przez cały ten czas, ale dzięki strajkowi nauczycieli, przez 3 tygodnie nie ruszyłem prawie nic.
Nie będę tu jednak roztrząsał moich frustracji z tym związanych. Pokażę może lepiej co udało mi się zrobić.
Otóż Mesiowi przybyło skrzydeł, oraz w końcu stanął na własnych nogach.
Swoją aktualizacją trafiłem chyba na sezon podwoziowy na forach.
No dobrze, od początku może.
Kilka zdjęć z zamontowanym skrzydłem.
Tutaj słowo komentarza co do pasowania samych oprofilowań. Niby wszystko ładnie przylega i na długość się zgadza, ale wydaje się że albo sięgają one za wysoko na kadłubie, albo grafika tabliczki znamionowej na lewej burcie samolotu jest za nisko. Oprofilowanie nachodzi na nią.
Od spodu widoczne wszystkie wyloty drenaży i oprofilowania oraz jakiś płaski wlot powietrza.
Widać też oczywiście zamocowane golenie podwozia. Do tego właśnie zmierzamy.
Niby proste podwozie w prostym samolocie, jednak modyfikacje które przeprowadziłem i sam sposób montażu podwozia drastycznie wszystko skomplikowały.
Zacząłem od próby wykonania goleni z wycinanki. Niestety, albo coś ze mną nie tak już, albo papier jakiś dziwny. Zmarnowałem dwie golenie z tego zeszytu i jedną z T-2. Gdy została mi już tylko jedna, postanowiłem zrobić je sobie od podstaw, gdyż te wycinankowe wyglądałyby bardzo słabo, nawet jeżeli udałoby się je poprawnie zwinąć.
Na pierwszym zdjęciu porównanie wycinankowych i moich goleni.
Dodałem nieco drobiazgów.
Zamontowałem przewody hydrauliczne do hamulców oraz ich obejmy.
Powinienem zrobić imitację skórzanych mieszków na gładziach amortyzatorów, ale niestety przerosło mnie to i nie dałem rady. To co mi wychodziło, nie podobało mi się i finalnie zdecydowałem że ich nie będzie. Sama gładź tłoczyska amortyzatora zrobiona z samoprzylepnej taśmy aluminiowej. Używamy takiej w robocie do tymczasowych napraw, lub zabezpieczania dopuszczalnych uszkodzeń powłoki lakierniczej, lub uszkodzeń struktur kompozytowych. Właściwie do wszystkiego się nadaje. Nazywa się High Speed Tape, w skrócie HST.
Jest ona grubsza od domowej folii aluminiowej, dlatego rdzenie tłoczysk amortyzatorów musiałem znacznie pocienić, żeby jakoś to wyglądało. Ale poza tym taśma chyba zdaje egzamin w temacie imitacji gładzi.
Osłony goleni i kół tym razem pocieniłem bardzo znacznie, żeby uniknąć tego co wyszło w Airacobrze, czyli osłon pancernych.
Od wewnątrz dorobiłem przestrzenną strukturę.
Na zdjęciach widać też widelec tylnego koła, ale o tym za chwilę.
Całość razem prezentuje się tak.
Poważnym wyzwaniem okazało się samo zamontowanie goleni we wnękach. Projekt zakładał że golenie mają trzymać położenie tylko dzięki niecałym 3 mm drucika wystającym ze zwijki który miał siedzieć w odpowiednim wycięciu w jednej z wręg skrzydła. No oczywiście, jak łatwo było przewidzieć, golenie po włożeniu na swoje miejsca gibały się na wszystkie strony z tendencją do całkowitego składania się do pozycji schowanej we wnękach. Trzeba było coś wymyślić, żeby golenie zamocować solidnie i żeby zachować ich geometrię.
Jeżeli chodzi o „solidnie”, to Rowin podsunął mi prosty pomysł, a mianowicie Poxipol. Ten dwuskładnikowy klej świetnie zdał egzamin i przyklejone nim golenie trzymają się bardzo sztywno.
Jeżeli chodzi zaś o geometrię, to wykombinowałem sobie taki oto szablon-stelaż do montażu goleni.
Powstał metodą prób i błędów na podstawie kątów uchwyconych na rzutach z instrukcji. Kąt wychylenia goleni do przodu skorygowałem nieco, bo według wycinanki był za duży.
Trochę mało fachowo to wygląda, ale nie miałem akurat kątomierza, więc musiałem znaleźć alternatywny sposób określania kątów. Najważniejsze że zdało to egzamin i udało się zrobić dobry przyrząd.
Jego działanie w praktyce ilustrują poniższe zdjęcia.
No i koła…
Taaa… Myślałem że wścieknę z ich malowaniem.
Ale od początku. Kupiłem sobie zestaw Eduarda, bo te z wydawnictwa nie grzeszyły niestety dokładnością. Jedno ramie w feldze jest grubsze niż inne a jedno cieńsze.
Te od Edka fajne, dwa rodzaje felgi, z czego tylko jedna pasująca wymiarem do opony. Drugi rodzaj felgi, fajniejszy i bardziej skomplikowany był za mały. Użyłem więc felgi prostszej ale pasującej na wcisk.
Prostsza, nie znaczy że uproszczona w stosunku do oryginału. Nie. Po prostu faktycznie były dwa rodzaje felg.
Wróćmy jednak do malowania. Sklejone koła najpierw potraktowałem Surfacerem od Gunze w nadziei że po tym będzie to bułka z masłem.
Kupiłem sobie specjalnie, polecaną przez Rowina Tamiye XF-85 Rubber Black, żeby pomalować opony i Tamiyę czarny połysk w sprayu do felg.
Z tym sprayem nie było w ogóle problemu. Pięknie pokrył, farba szybko wyschła a efekt bardzo mi się podobał.
Kłopoty zaczęły się przy malowaniu opon.
Jako że nie używałem tej akrylowej Tamiyi wcześniej, nie bardzo wiedziałem jak się z nią obchodzić. Najpierw pomalowałem koła z pędzla nierozcieńczoną farbą. Skończyło się zmywaniem wszystkiego do żywego, razem z surfacerem, bo porobiły się gluty przy malowaniu. Następnie spróbowałem aerografem. Nie wiedziałem że rozcieńcza się ją wodą. Użyłem więc dedykowanego rozcieńczalnika. Niby wyszło ładnie, ale przy pierwszym dotyku wyschniętej farby, zaczęła ona miejscami odłazić. Zdziwiło mnie to, gdyż odtłuszczałem powierzchnię spirytusem po poprzednim zmywaniu farby.
Po konsultacjach z Rowinem finalnie pomalowałem te koła z pędzla tą farbą rozcieńczoną zwykłą wodą. Wyszło w końcu bardzo dobrze a farba już nie odłaziła.
Ale nie koniec na tym. Następne schody zaczęły się przy brudzeniu.
Nie chciałem żeby koła wyszły tak jak w Airacobrze. Ten efekt w ogóle do mnie nie przemawia. Chciałem by brud był delikatniejszy. To w końcu nie model samolotu operującego z lotnisk piaszczystych, tylko trawiastych we Francji w lecie 1940 r. A poza tym przesadne brudzenie kół modelu nie stojącego na podstawce uważam za bezsensowne.
Po kilku dniach oglądania tutoriali na YT,prób, błędów, zmywania, ponownego i malowania i brudzenia postanowiłem że kurz na kołach będzie raczej symboliczny. Tyle co widać na zdjęciach poniżej.
Jest to ostateczna wersja i nic już nie będę zmieniał. Lepiej niestety nie umiem.
No i kilka zdjęć modelu z kompletnym podwoziem.
Dałem trochę zdjęć na czarnym tle, dla porównania. Czarne koła lepiej widać na czarnym tle niż na białym, gdzie są po prostu czarną plamą.
Widać też kółko ogonowe wraz z widelcem. Jest to element zestawu od Eduarda. Widelec w wycinance jest nieprawidłowy. Ten pasuje idealnie po minimalnej przeróbce. Trzeba odciąć trzpień u góry goleni, nawiercić otwór 0,6 mm i włożyć weń drut. Wymiarami goleń jest identyczna jak wycinankowa.
To chyba tyle na dziś. Jeżeli czegoś nie dopowiedziałem to pytać śmiało.
Miłego wieczoru.
-Dziadku, ruskie w kosmos poleciały!
-Wszystkie?
-Nie, dwóch tylko.
-To co mi d... zawracasz!?
ZŁO SQUAD
-Wszystkie?
-Nie, dwóch tylko.
-To co mi d... zawracasz!?
ZŁO SQUAD