), a następnie wszystko to zostało pomalowane. Po tych pracach "lokomotywa" stała na komodzie, aż do wczoraj, kiedy postanowiłem zabrać się ponownie za pracę nad nią. Na początku postanowiłem zmontować silnik, a właściwie to maskę od niego.
Oczywiście przy całym projekcie pozwoliłem sobie na uproszczenia ze względu na skalę oraz to, że nie mam jeszcze takiego doświadczenia
.Gdy klej sobie schnął, ja zabrałem się za robienie zestawów kołowych. Ze względu na szerokość toru do jakiej miały pasować, musiałem pozwolić sobie na przeskalowanie szerokości kół, co na pierwszy rzut oka jest na szczęście niedostrzegalne. Po zamontowaniu zestawów kołowych (z czym męczyłem się prawie godzinę) przyszła kolej na doklejenie silnika i pomalowanie całości.
Prawda, że brzydko?Gdy farba sobie schła, ja zabrałem się za robienie osprzętu "kabiny", buforów i jakiegoś tam elemenciku. Wszystko ładnie przykleiłem i pozostało mi czekać, aż klej wyschnie i będę mógł zabrać się za malowanie. Jeszcze co do buforów, to zdecydowałem się na okrągłe tarcze zderzakowe (po jednej z każdej strony) spotykane na "wąskich torach". Zrobiłem je z... wykałaczki i kółek wyciętych dziurkaczem. Wiem, wiem. Wyszły jak wyszły i są przeskalowane, a do tego średnio tu pasują
. Potem przyszła kolej na pomalowanie pozostałych elementów i praca była skończona. Prawda, że brzydko?
.
