Cześć
Pozdrawiam Noworocznie, życząc Wam udanych kontynuacji i nowych kartonowych przedsięwzięć modelarskich.
Cuda po sąsiedzku Koledzy pokazują, to może ja dorzucę dwa grosze, chociaż na razie u mnie wciąż szaro, beżowo i raczej mało atrakcyjnie. Rybik dostał stateczniki, które nabierają formy po zamocowaniu. Mój robaczek ma też kolejną perforację w miejscu gdzie będzie mocowane skrzydło do kadłuba. Kadłub oryginalnego samolotu w tym fragmencie jest kompletną wydmuszką. W wycinance strop kadłubowej wnęki podwozia jest niestety zaślepiony. Budując sam kadłub wklejałem tam wręgi, ale tylko na kilka drobnych punktów, dzięki czemu spełniły swoją rolę w trakcie kształtowania kadłuba, a teraz po wycięciu otworu mogłem je łatwo ze środka usunąć. Mam w planach próbę odtworzenia tej jaskini aby być nieco bliżej rzeczywistości.
Powstały fragmenty oklejek skrzydeł oraz szkielet skrzydła. Zamocowałem na nim papierowe tulejki na późniejsze (oby) zainstalowanie podwozia. Sam szkielet oparłem głównie o to co jest w wycinance, wzmacniając fragmenty dla lepszego podparcia oklejek. Najpierw elementy dźwigara głównego złożyłem w komputerze przed drukowaniem, ustalając kąty wzniosu o plany. Niestety wyszedł mi zonk, bo szkielet i tak w końcu uległ lekkiemu odkształceniu i końcówki pomimo starań skręciły się brzydko – niewiele, ale zauważalnie. Zarządzanie kryzysowe nie pomogło i szkielet poszedł do kosza…
Zrobiłem własny szkielet, z założeniem maksymalnego uproszczenia i jednocześnie usztywnienia tej konstrukcji. Ze względu na „technologię” produkcji muszę budować jak najbardziej wytrzymałe podbudowy poszycia. Trzonem został wycinankowy dźwigar, ale do niego jako element usztywniający i ustalający pozostałe części dorobiłem „pudełka” z naklejanymi na nie wręgami i dodatkowymi listwami modelującymi profil skrzydła. Na razie gra, niedługo zobaczymy jak będzie przy oklejaniu.
Do siego!