Szykuj się Panie Kolego na ... wielkie rozczarowaniegk pisze:Widzę, że szykuje się saga co najmniej do końca roku. Choć to chyba zbyt optymistyczne założenie
Modele na niedziele
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
Re: Modele na niedziele
Re: Modele na niedziele
gk pisze:rozczarowania wzmacniają psychikę
Postaram się więc ją wzmocnić już w przyszłą niedzielę.
Ale nie obiecuję.
Re: Modele na niedziele
Hmmm, czyżbyś jednak wykrakałgk pisze:Widzę, że szykuję się saga co najmniej do końca roku. Choć to chyba zbyt optymistyczne założenie .
Chyba bardziej od budowania modeli lubię budować podstawki pod nie
Rzeźba terenu
Retusz boków podstawki i "brudzenie" podmurówki
oraz jej przyklejenie do podstawki co udało się dopiero za drugim razem bo klej w płynie wsiąknął w karton i nie trzymało się to, co wyszło już na etapie dociskania do siebie tych dwóch części. Trzeba było drugą warstwę kleju nałożyć.
I na koniec sianie "trawy". Zawsze robiłem to za pomocą wikolu ale nie mogłem znaleźć tubki z tym specyfikiem a poza tym nawet gdybym znalazł to postanowiłem spróbować zastosować klej w płynie. Ciekawe czy chwyci.
Re: Modele na niedziele
Dziś tylko relacja z prac brukarskich.
Dwa tygodnie temu wyczochrałem podstawkę pędzlem aby pozbyć się niedoklejonych paprochów i nie było ich tak wiele choć kilka łysych miejsc się pojawiło. Jak widać klejenie na klej w płynie też jest możliwe. Wyskrobałem w miejscu gdzie będą drzwi wejściowe do rotundy powierzchnię na drogę, zakropliłem ją surfacerem 1500 zgęstniałym do konsystencji chyba pięćsetki przy pomocy wykałaczki i po kilkunastu minutach postanowiłem to trochę klepiąc palcem wyrównać bo surfacer jednak był zbyt gęsty. No i powstały zmarszczenia powierzchni więc uzupełniłem tylko łyse miejsca na trawniku podsypką i odstawiłem do wyschnięcia.
Miałem to dziś jeszcze poprawić jedną warstwą surfacera ale stwierdziłem, że znowu trzeba by tydzień czekać więc wyryłem tylko igłą imitację bruku,
bruku średniowiecznego więc założyłem, że kostki nie muszą mieć takich idealnie prostokątnych czy kwadratowych kształtów jak współczesne
bo te, po których stąpałem kiedyś w czeskiej Pradze takie idealne chyba nie były.
Zrozumiałem wtedy dlaczego buty "szpilki" nie zostały wynalezione w średniowieczu tylko kilka wieków później.
Po wyryciu bruzd, pomalowałem całość kredką akwarelową koloru piaskowego i przetarłem zwilżonym ręcznikiem papierowym dzięki czemu piasek pozostał tylko w szczelinach pomiędzy kostkami choć gdzieniegdzie go trochę wyssało co dopiero na ostatnim zdjęciu widać.
I na koniec wykałaczką zakropliłem poszczególne kostki kredkami akwarelowymi koloru "cementowego", pomarańczowego i ciemnoszarego. Wygląda to nie tak jak to sobie planowałem ale w takich modelach chodzi mi o sprawdzenie pewnych technik czy pomysłów więc muszę z tym żyć. Przy okazji okazało się, że surfacerem upaćkałem kartonową podmurówkę, próba zamalowanie tego kredką spełzła na niczym czego mogłem się spodziewać więc zeskrobałem to nożykiem. Przy tych operacjach karton i nadruk doznały pewnych uszkodzeń ale to się akurat da jeszcze zamalować. W "prawdziwym" modelu to taśmą takie narażone powierzchnie należy zabezpieczać.
No i na koniec uzupełniłem "trawę" wzdłuż tej drogi i teraz schnie dzięki czemu mam znowu 6 dni wolnego.
Dwa tygodnie temu wyczochrałem podstawkę pędzlem aby pozbyć się niedoklejonych paprochów i nie było ich tak wiele choć kilka łysych miejsc się pojawiło. Jak widać klejenie na klej w płynie też jest możliwe. Wyskrobałem w miejscu gdzie będą drzwi wejściowe do rotundy powierzchnię na drogę, zakropliłem ją surfacerem 1500 zgęstniałym do konsystencji chyba pięćsetki przy pomocy wykałaczki i po kilkunastu minutach postanowiłem to trochę klepiąc palcem wyrównać bo surfacer jednak był zbyt gęsty. No i powstały zmarszczenia powierzchni więc uzupełniłem tylko łyse miejsca na trawniku podsypką i odstawiłem do wyschnięcia.
Miałem to dziś jeszcze poprawić jedną warstwą surfacera ale stwierdziłem, że znowu trzeba by tydzień czekać więc wyryłem tylko igłą imitację bruku,
bruku średniowiecznego więc założyłem, że kostki nie muszą mieć takich idealnie prostokątnych czy kwadratowych kształtów jak współczesne
bo te, po których stąpałem kiedyś w czeskiej Pradze takie idealne chyba nie były.
Zrozumiałem wtedy dlaczego buty "szpilki" nie zostały wynalezione w średniowieczu tylko kilka wieków później.
Po wyryciu bruzd, pomalowałem całość kredką akwarelową koloru piaskowego i przetarłem zwilżonym ręcznikiem papierowym dzięki czemu piasek pozostał tylko w szczelinach pomiędzy kostkami choć gdzieniegdzie go trochę wyssało co dopiero na ostatnim zdjęciu widać.
I na koniec wykałaczką zakropliłem poszczególne kostki kredkami akwarelowymi koloru "cementowego", pomarańczowego i ciemnoszarego. Wygląda to nie tak jak to sobie planowałem ale w takich modelach chodzi mi o sprawdzenie pewnych technik czy pomysłów więc muszę z tym żyć. Przy okazji okazało się, że surfacerem upaćkałem kartonową podmurówkę, próba zamalowanie tego kredką spełzła na niczym czego mogłem się spodziewać więc zeskrobałem to nożykiem. Przy tych operacjach karton i nadruk doznały pewnych uszkodzeń ale to się akurat da jeszcze zamalować. W "prawdziwym" modelu to taśmą takie narażone powierzchnie należy zabezpieczać.
No i na koniec uzupełniłem "trawę" wzdłuż tej drogi i teraz schnie dzięki czemu mam znowu 6 dni wolnego.
Re: Modele na niedziele
Dziś nie niedziela ale święto więc uznałem że "się liczy".
Odwiedził mnie jakiś czas temu kolega. Kolega modelarz, ale taki prawdziwy, który coś tam ciągle robi a nie taki modelarski obibok jak ja.
I zadał mi pytanie spojrzawszy na pudełko z modelem rotundy czy nie szkoda mi czasu na TAKIE modele. On "siedzi" w pancerce plastikowej trzypiątkowej oraz w samolotach ale takich mniej stojących a więcej latających.
Dało mi to pytanie do myślenia i wymyśliłem, że można przecież jeszcze bardziej wolny czas zmarnować gdy w moje ręce podczas porządkowania szafy z książkami jednej z tzw. pociech a konkretnie pociechy płci męskiej wpadła mi w ręce taka oto książeczka
która jak widać nie wzbudziła zainteresowania wspomnianej tzw. pociechy.
Na pierwszy ogień wybrałem "figurkę" szoguna.
No ale nie mogłem postąpić zgodnie z instrukcją, którą znaleźć można na ostatniej stronie okładki, i którą nawet z uwagą przeczytałem, bo "model" wydawałby mi się jednak zbyt uproszczony i postanowiłem wyciąć a raczej "wydziergać" nożykiem tego szoguna dziobiąc i tnąc wzdłuż linii obrysu tej postaci. Jak widać część prac pod lupą musiałem wykonywać bo wzrok już nie ten i podczas tej zegarmiszczowskiej pracy wpadłem na pomysł że trzeba sobie przygotować taki nożyk "obrzyn" bo rękojeść pełnej długości trochę utrudnia taką prace. Ale to następnym razem, na razie przemogłem się aby w połowie szoguna wymienić ostrze na nowe bo wydawało mi się, że nie tnie najlepiej a może nie była to wina tego ostrza tępości tylko mojej nieumiejętności.
Chyba z uwagi na kilkumiesięczną przerwę w modelarskiej robocie a może z powodu panującego upału napociłem się nad tym szogunem ponad godzinę a może i dłużej.
Część czarnych konturów zeskrobałem ale nie wiem czy to był dobry pomysł
czasami musiałem poprawiać cięcie od lewej strony
a podczas wykończeniowego docinania i wycinania niedociętych skrawków papieru przydatny okazał się duży pędzel z twardym włosiem.
Teraz szogun czeka na retusz.
Ale to w następną niedzielę a może i później.
W ten oto sposób "zmarnowałem" znowu część wolnego czasu choć gdybym nie zabrał się za tę robotę przeleżałbym pewnie ten czas na tapczanie palcując na tablecie strony z modelami których jeszcze nie mam a które nie wiem po co chciałbym zakupić.
Może jednak nie był to czas tak bezpowrotnie zmarnowany ponieważ ów wojownik stanowił będzie jeden z elementów dwuelementowej "dioramy" do której pierwszy element mam już od 20 lat gotowy więc nie ma obaw że jej dokończenie będzie trwało następne 20 lat bo retusz chyba tyle czasu mi jednak nie zajmie.
Odwiedził mnie jakiś czas temu kolega. Kolega modelarz, ale taki prawdziwy, który coś tam ciągle robi a nie taki modelarski obibok jak ja.
I zadał mi pytanie spojrzawszy na pudełko z modelem rotundy czy nie szkoda mi czasu na TAKIE modele. On "siedzi" w pancerce plastikowej trzypiątkowej oraz w samolotach ale takich mniej stojących a więcej latających.
Dało mi to pytanie do myślenia i wymyśliłem, że można przecież jeszcze bardziej wolny czas zmarnować gdy w moje ręce podczas porządkowania szafy z książkami jednej z tzw. pociech a konkretnie pociechy płci męskiej wpadła mi w ręce taka oto książeczka
która jak widać nie wzbudziła zainteresowania wspomnianej tzw. pociechy.
Na pierwszy ogień wybrałem "figurkę" szoguna.
No ale nie mogłem postąpić zgodnie z instrukcją, którą znaleźć można na ostatniej stronie okładki, i którą nawet z uwagą przeczytałem, bo "model" wydawałby mi się jednak zbyt uproszczony i postanowiłem wyciąć a raczej "wydziergać" nożykiem tego szoguna dziobiąc i tnąc wzdłuż linii obrysu tej postaci. Jak widać część prac pod lupą musiałem wykonywać bo wzrok już nie ten i podczas tej zegarmiszczowskiej pracy wpadłem na pomysł że trzeba sobie przygotować taki nożyk "obrzyn" bo rękojeść pełnej długości trochę utrudnia taką prace. Ale to następnym razem, na razie przemogłem się aby w połowie szoguna wymienić ostrze na nowe bo wydawało mi się, że nie tnie najlepiej a może nie była to wina tego ostrza tępości tylko mojej nieumiejętności.
Chyba z uwagi na kilkumiesięczną przerwę w modelarskiej robocie a może z powodu panującego upału napociłem się nad tym szogunem ponad godzinę a może i dłużej.
Część czarnych konturów zeskrobałem ale nie wiem czy to był dobry pomysł
czasami musiałem poprawiać cięcie od lewej strony
a podczas wykończeniowego docinania i wycinania niedociętych skrawków papieru przydatny okazał się duży pędzel z twardym włosiem.
Teraz szogun czeka na retusz.
Ale to w następną niedzielę a może i później.
W ten oto sposób "zmarnowałem" znowu część wolnego czasu choć gdybym nie zabrał się za tę robotę przeleżałbym pewnie ten czas na tapczanie palcując na tablecie strony z modelami których jeszcze nie mam a które nie wiem po co chciałbym zakupić.
Może jednak nie był to czas tak bezpowrotnie zmarnowany ponieważ ów wojownik stanowił będzie jeden z elementów dwuelementowej "dioramy" do której pierwszy element mam już od 20 lat gotowy więc nie ma obaw że jej dokończenie będzie trwało następne 20 lat bo retusz chyba tyle czasu mi jednak nie zajmie.
Re: Modele na niedziele
Cześć.
Nie wiem jak to się dzieje...., ale ostatnio w modzie temat modeli dla początkujących/prostych.
Jak dla mnie, żaden model nie jest prosty, a jak będzie złożony zależy tylko od tego co mamy w głowie.
Ja na przykład bardzo upodobałem sobie ostatnio modele pojazdów z Kartonowego Expressu i w każdym budowanym staram się coś zmienić/uplastycznić. I nie zawsze jest to proste.
Ot np. w kanciastej Nysce Pomocy drogowej postanowiłem dodać koła i zupełnie zmienić wózek holowniczy na bardziej wiarygodny.
to zdjęcie jeszcze z budowy.
Tak wyglądał wózek w orygianle:
A tak po moich przeróbkach:
Do tego zrobiłem sobie Robura od nich z kilkoma własnymi dodatkami:
Wlaczę teraz ze Starem C-25 z LOHR'a do przewozu samochodów i model daje mi tak w kość, że bardzo ale to bardzo mam ochotę złożyć w między czasie coś innego.
A na dokładkę jak może dobrze wyglądać prosty model to proszę:
okładka:
i model:
Na tegorocznej Ścinawce zdobył Grad Prix Answera za propagowanie modelarstwa wśród najmłodszych, z dopowiedzeniem "jak bardzo można zwaloryzować prosty model"
Także podsumowując, nawet z prostego modelu można zrobić coś niezwykłego dodając zwykłe rzeczy od siebie.
I nie zawsze trzeba kleić Bismarcki czy Yamato, żeby pokazać coś fajnego.
Dalej kibicuję w modelech na niedzielę bo jest to fajny post i uważam go za bardzo pomocnego
Nie wiem jak to się dzieje...., ale ostatnio w modzie temat modeli dla początkujących/prostych.
Jak dla mnie, żaden model nie jest prosty, a jak będzie złożony zależy tylko od tego co mamy w głowie.
Ja na przykład bardzo upodobałem sobie ostatnio modele pojazdów z Kartonowego Expressu i w każdym budowanym staram się coś zmienić/uplastycznić. I nie zawsze jest to proste.
Ot np. w kanciastej Nysce Pomocy drogowej postanowiłem dodać koła i zupełnie zmienić wózek holowniczy na bardziej wiarygodny.
to zdjęcie jeszcze z budowy.
Tak wyglądał wózek w orygianle:
A tak po moich przeróbkach:
Do tego zrobiłem sobie Robura od nich z kilkoma własnymi dodatkami:
Wlaczę teraz ze Starem C-25 z LOHR'a do przewozu samochodów i model daje mi tak w kość, że bardzo ale to bardzo mam ochotę złożyć w między czasie coś innego.
A na dokładkę jak może dobrze wyglądać prosty model to proszę:
okładka:
i model:
Na tegorocznej Ścinawce zdobył Grad Prix Answera za propagowanie modelarstwa wśród najmłodszych, z dopowiedzeniem "jak bardzo można zwaloryzować prosty model"
Także podsumowując, nawet z prostego modelu można zrobić coś niezwykłego dodając zwykłe rzeczy od siebie.
I nie zawsze trzeba kleić Bismarcki czy Yamato, żeby pokazać coś fajnego.
Dalej kibicuję w modelech na niedzielę bo jest to fajny post i uważam go za bardzo pomocnego
Pozdrawiam,
Karol
Karol
Re: Modele na niedziele
Fajne modeliki, choć te niebieskie szybki lepiej by wyglądały gdyby były szare co wydawcy należałoby zasugerować.
Byle nie przesadzić bo w tym rajdowym maluchu gdyby nie to, że pewnie trudno byłoby zrobić i wydrukować kalkomanie to spokojnie można by budę wykonać "od podstaw" i "wycinanka" stałaby się niepotrzebnaKarol1985 pisze:jak bardzo można zwaloryzować prosty model
Re: Modele na niedziele
Co za oburzające pytanie.
Kolega powinien minimum flaszkę postawić na przeprosiny.
pzdr Grzegorz
ZŁO SQUAD
ZŁO SQUAD
Re: Modele na niedziele
Kolega jest abstynentem więc może nie kumać takiej czaczy