Wojsko-wspomnień czar:)))
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
Ja oczywiście w staży inaczej być nie mogło,a to zdjęcie z kursu podstawowego w Raciborzu.
Pozdrawiam Robert
http://www.strazacy.pl/forum/index.php
http://www.strazacy.pl/forum/index.php
ja zaczałem słuzbę w centrum szkolenia radioelektronicznego w jeleniej górze
potem po przysiędze dostałem skierowanie do jw 5021 we władysławowie pierwsze co tam zobaczyłem to bojowy gaśniczy star 244 ale najpierw zacząłem słuzbę jako wartownik potem strażak i na końcu jako podoficer izby chorych ..przy okazji fajny i niezły ten temat tak trzymać
http://www.ariadna.pl/plstraz/fotki/archiwum-14.jpg
tam stał prawie taki sam star ale oczywiscie czerwony nawet pamietam numer UHO 6953
potem po przysiędze dostałem skierowanie do jw 5021 we władysławowie pierwsze co tam zobaczyłem to bojowy gaśniczy star 244 ale najpierw zacząłem słuzbę jako wartownik potem strażak i na końcu jako podoficer izby chorych ..przy okazji fajny i niezły ten temat tak trzymać
http://www.ariadna.pl/plstraz/fotki/archiwum-14.jpg
tam stał prawie taki sam star ale oczywiscie czerwony nawet pamietam numer UHO 6953
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Drugi raz służyłem w ramach SOR-u w Ośrodku Szkolenia Wojsk Lądowych im. Rodziny Nalazków w Elblągu. To była szkoła, niech ją chudy byk. Dawała w kość, ale żołnierz z niej wychodził kompletny. Co do picia, to niewiele. Nasza drużyna to byli sami abstynenci. Ale w naszej sali był schowek na alkohol dla całej kompanii. Tylko nasza drużyna wiedziała gdzie jest. Jak ktoś przynosił butelczynę na przechowanie, to podawał przez drzwi i znikał, nie miał wglądu na to, gdzie butelka znika. Kiedyś wpadł do nas jeden z dowódców plutonu (w SORze przeważnie byli to porucznicy) i powiada, że fama niesie, że my tu mamy jakiś składzik z napojami wyskokowymi. A my na to, że broń Boże. Odpowiedział żebyśmy nie p---p----i głupot i pokazali, gdzie to jest. To my tak: udostępniamy mu salę, wychodzimy i dajemy mu 15 minut na znalezienie schowka. Jak znajdzie, to to co w schowku, to jego. Jak nie, to żegnaj Pietia. To on cwany, a jaki ja mam dowód, że coś tam jest. My na to , żeby wyszedł na chwilkę. Wyciągnęliśmy jedną butelkę (w schowku były cztery) - pamiętam, że to był Jarzembiak - i zawołaliśmy gościa. Niewierny Tomasz uwierzył i ponownie wyszedł. Po ponownym schowaniu trunku on wszedł, a my wyszliśmy. Buszował po naszej sali przez dwadzieścia minut. I co? Oczywiście nic, bo schowek to był znakomity.
I dwie fotki z Elbląga. Na pierwszym dwie trzecie mojej drużyny na SKOT 2 -cie, pierwszy z prawej, to ja. Na drugim zdjęciu wypatruję gońca, który by przyniósł wiadomość, że dostałem 5 dni urlopu. Ha, ha....
I dwie fotki z Elbląga. Na pierwszym dwie trzecie mojej drużyny na SKOT 2 -cie, pierwszy z prawej, to ja. Na drugim zdjęciu wypatruję gońca, który by przyniósł wiadomość, że dostałem 5 dni urlopu. Ha, ha....