Tak się zastanawiam patrząc na mój porządnie przecięty palec czy Wam też zdarzają się wypadki przy pracy. Np przetniecie sobie palec, rozlejecie farbe itp.
Czy tylko ja jestem takim modelarzem-amatorem??
P.S. Palec został rozcięty podczas budowy Apacha z MM
Gutor, masz dopiero 15 lat, wszystko przed tobą. Jeżeli będziesz tak "zdolny" jak ja, to masz jeszcze niejedno skaleczenie jak w banku. A rozlana farba itp. - normalka.
Ja w czasie budowy dosyć dużego modelu złamałem rękę w łokciu. Do dziasiaj ręka się nie prostuje i nie zgina tak jak powinna. Odtąd mówia o mnie, że "mam coś z łokciem"
to moza ja coś powiem. Nie było to podczas klejenia modelu tylko w jakiś dzień po szkółce. Siadłem se przy biórku na którym leżała kartonowa rurka ( od taśmy klejącej) . Rurka była dość gruba i z nudó chciałem ją przeciąć. Poszłem więc po nożyczki fryzjerskie ( fryzjerskie=super ostre) i zacząłem ciąć to ustrojstwo , szło dosyć ciężko ale się poddawałem - lecz w pewnym momencie NOŻYCZKI MI SIĘ WYMCKNĘŁY i przeciołem se palca wskazującego wzdłuż ( wyszło że mam 6 palców u jednej ręki) naruszyłem kość ale nie poszłem do pana doktora choć ból był straszny a woda sączyła się jak z kranu ( bojąc się wykrwawienia owinąłem palec w chusteczke) na całe szczęście wszystko się zrosło bez pomocy wachowca a blizny już nie ma. Jeśli ktoś jest ciekaw to wjechałem sobie tymi nożyczkami jakieś 2.5cm - 3 cm w głąb palca - a że byłem wtedy mały to była to dosć dużo.
Może i historia nieprawdopodona ale moge was zapewnić że prawdziwa.
Obecnie to zdarza mi się jedynie wbić sobie czasem igłę w palec, ale tak, że krew leci tylko, jeżeli się naciśnie, więc to się właściwie nie liczy. Chyba opanowałem zasady bezpieczeństwa. Jednak, kiedy zaczynałem, raz wbiłem sobie w palec żyletkę, a raz skalpel (to było w 6 czy 7 klasie). A tak poza tym, to był już podobny temat tutaj: http://www.kartonwork.pl/forum/viewtopic.php?t=486
He ostatnio zaznajomiłem się bliżej z cyjanopanem - chciałem tylko wycisnąć - nie leciało no to przydusiłem tubkę - a ta sik mi prosto w brodę - rozkosz musiałe sobie wyciąć sporo kłaczorów!!! Teraz niedość, że moja "miotła" siwiejąca to jeszcze wyskubana.....
Maciek
UUUU... az takich uszkodzen to nie mialem. Moze za malo sie staram przy sklejaniu ? Pare razy musialem wyciagac skalpel z palca, a wtedy praca zatrzymywala sie na pare dni. Raz tak ladnie pojechalem, ze przez 15 minut polewalem dlon zimna woda. Bylem tak spanikowany a tu nie chce przestac leciec Ale ostatecznie krwotok sie zatrzymal.
Ja przeciołem sobie trzy palce naraz skalpelm . Jeden tak głęboko aż do kosci a pozostałe to draśnięcia. Teraz po tym zdażeniu została mi tylko blizna.