Kawal z moralem :)
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
- Wujek Andrzej
- Posty: 1900
- Rejestracja: czw paź 16 2003, 11:41
- Lokalizacja: Tychy
- x 2
a dalej......
Akt seksuanly , kobieta i mężczyzna , finisz i "wielki wybuch"
Małe stworzonka rozpoczynają szaleńczy bieg... biegną.....biegną......
Wtem ostatni z nich , stary i utykający zaczyna krzyczeć
= sabotaż!!! , sabotaż!!!
reszta obejżała się ale biegnie dalej.... wtem stary znowu
= sabotaż!!! , sabotaż!!!
prowadzący stawkę staje i pyta.
- stary o co ci chodzi ???
= sabotaż!!! , sabotaż!!!
- jaki sabotaż ??? przecież było jak w instrukcj ; najpierw pompa , potem wielki wybuch , teraz szaleńczy bieg a tam w oddali widać już jajeczka !!!
= to nie jajeczka tylko migdałki !!!!!!!!!!!
Akt seksuanly , kobieta i mężczyzna , finisz i "wielki wybuch"
Małe stworzonka rozpoczynają szaleńczy bieg... biegną.....biegną......
Wtem ostatni z nich , stary i utykający zaczyna krzyczeć
= sabotaż!!! , sabotaż!!!
reszta obejżała się ale biegnie dalej.... wtem stary znowu
= sabotaż!!! , sabotaż!!!
prowadzący stawkę staje i pyta.
- stary o co ci chodzi ???
= sabotaż!!! , sabotaż!!!
- jaki sabotaż ??? przecież było jak w instrukcj ; najpierw pompa , potem wielki wybuch , teraz szaleńczy bieg a tam w oddali widać już jajeczka !!!
= to nie jajeczka tylko migdałki !!!!!!!!!!!
Przychodzi koleś do sklepu z zabawkami i mówi do
sprzedawczyni:
Dzień. Dobry, chciałbym żeby Pani poleciła mi jakieś wypasione
puzzle, ale żeby były trudne, bo strasznie dobry jestem w te klocki.
Sprzedawczyni przyniosła mu 1000 elementów - obraz przedstawia dupę
zebry- same czarne i białe elementy. Koleś na to patrzy i mówi:
A czy można cos trudniejszego, bo nie chwaląc się takie klocki to układam
jak się śpieszę na tramwaj.
Klientka popatrzyła na niego i przyniosła mu zestaw wymiatacza puzzli: 10000 elementów, obraz przedstawia zamgloną drogę podczas
śnieżycy -wszystkie szare. Koleś patrzy i mówi:- Chyba se Pani
jaja robi ze mnie!!
Takie klocuszki to moje dzieci pykają na śniadanie. Babka
już złapała ciśnienie i poszła na zaplecze szukać czegoś
trudniejszego. Nie ma jej, nie ma w końcu przychodzi i dźwiga jakieś ogromne pudlo. Zawartość: 50000 puzzli, 25 m2, obraz przedstawia zaćmienie słońca w jaskini - hardcore dla zwykłego wymiatacza puzzli. Ale koleś na to patrzy i mówi: - No nie!!Serio Pani myśli, że taki słaby jestem??!!?! Ona wpadła w szał i krzyczy do kolesia: - PANIE!!!! WYP... PAN ZE SKLEPU, PRZEJDŹ PAN PRZEZ JEZDNIĘ, WEJDŹ PAN DO SKLEPU SPOŻYWCZEGO NA PRZECIWKO, TAM POPROŚ PAN KILOGRAM BUŁKI TARTEJ I SE PAN ROGALA ULÓŻ!!!
sprzedawczyni:
Dzień. Dobry, chciałbym żeby Pani poleciła mi jakieś wypasione
puzzle, ale żeby były trudne, bo strasznie dobry jestem w te klocki.
Sprzedawczyni przyniosła mu 1000 elementów - obraz przedstawia dupę
zebry- same czarne i białe elementy. Koleś na to patrzy i mówi:
A czy można cos trudniejszego, bo nie chwaląc się takie klocki to układam
jak się śpieszę na tramwaj.
Klientka popatrzyła na niego i przyniosła mu zestaw wymiatacza puzzli: 10000 elementów, obraz przedstawia zamgloną drogę podczas
śnieżycy -wszystkie szare. Koleś patrzy i mówi:- Chyba se Pani
jaja robi ze mnie!!
Takie klocuszki to moje dzieci pykają na śniadanie. Babka
już złapała ciśnienie i poszła na zaplecze szukać czegoś
trudniejszego. Nie ma jej, nie ma w końcu przychodzi i dźwiga jakieś ogromne pudlo. Zawartość: 50000 puzzli, 25 m2, obraz przedstawia zaćmienie słońca w jaskini - hardcore dla zwykłego wymiatacza puzzli. Ale koleś na to patrzy i mówi: - No nie!!Serio Pani myśli, że taki słaby jestem??!!?! Ona wpadła w szał i krzyczy do kolesia: - PANIE!!!! WYP... PAN ZE SKLEPU, PRZEJDŹ PAN PRZEZ JEZDNIĘ, WEJDŹ PAN DO SKLEPU SPOŻYWCZEGO NA PRZECIWKO, TAM POPROŚ PAN KILOGRAM BUŁKI TARTEJ I SE PAN ROGALA ULÓŻ!!!
Kochana Mamusiu!
W Unii jest fajnie, niczego tu nie brakuje. Cukier jest po 4 zł za kg, benzyna po 5,50 zł za litr, masło po 4,10 zł za kostkę, chleb po 3,20 zł za bochenek, a paczka papierosów po 12 zł. Jeśli chodzi o nasz dom, to latem przyjechał pan Helmut z Berlina. Najpierw postawił piwo, a potem pokazał akt własności z 1937 r. i powiedział, że teraz to jego ziemia i wszystko, co na niej. Może to i lepiej, i tak nie byłem w stanie płacić podatku katastralnego (Mamusia wie, 2% od wartości nieruchomości rocznie). Za to w przytułku mamy kolorową telewizję i fajne filmy. Pracy na razie nie ma, ale mówią, że będzie. Jak dożyję, to za 6 lat będę mógł pracować w Niemczech albo Austrii. W mieście budują nowy urząd. Unia dała trochę grosza.
Firma Heńka Kowalskiego startowała w przetargu, ale rozstrzygano go w Brukseli i wygrali Szwedzi. Co prawda inżynierów sprowadzili od siebie, ale Heniek i tak się cieszy, bo uznali jego kwalifikacje i pozwolili nosić cegły. Niech sobie chłop zarobi, bo jego firma już nie wytrzymuje tego zwiększonego VAT-u w budownictwie. Chciał wysłać syna na studia do Francji, ale nie miał na to pieniędzy. Córka jednego z ministrów miała więcej szczęścia i dostała unijne stypendium. Chłopak Henia jest całkiem zdolny, więc zdawał na naszą politechnikę. Byłby się dostał, gdyby nie konkurencja młodzieży z innych krajów unijnych. W końcu tam uczelnie też są przepełnione. Na razie jest na darmowym stażu w hipermarkecie. Ostatnio w mieście pojawiło się mnóstwo byłych rolników. Mówią coś o nierównej konkurencji, niskich dopłatach i limitach produkcyjnych. Nie wiem o co im chodzi, przecież mieli najwięcej zyskać na integracji. Do domu naprzeciwko wprowadziło się młode małżeństwo - Tomek i Jacek. To bardzo wrażliwi ludzie, nawet starają się o adopcję. Pani kurator jest bardzo tolerancyjna i świeżo po aborcji, więc mają duże szanse. Niech Mamusia na razie siedzi na tej Białorusi, bo tu szaleje eutanazja, zwłaszcza, że ubezpieczalnia już o Mamusię pytała. To tyle, bo idę po zasiłek. Będę go pobierał jeszcze dwa miesiące.
Całuję mocno,
Zdzisiek
p.s. Przyślij mi ,mamo, szynkę bo ta nasza to ze świń, co po nocach świecą.
W Unii jest fajnie, niczego tu nie brakuje. Cukier jest po 4 zł za kg, benzyna po 5,50 zł za litr, masło po 4,10 zł za kostkę, chleb po 3,20 zł za bochenek, a paczka papierosów po 12 zł. Jeśli chodzi o nasz dom, to latem przyjechał pan Helmut z Berlina. Najpierw postawił piwo, a potem pokazał akt własności z 1937 r. i powiedział, że teraz to jego ziemia i wszystko, co na niej. Może to i lepiej, i tak nie byłem w stanie płacić podatku katastralnego (Mamusia wie, 2% od wartości nieruchomości rocznie). Za to w przytułku mamy kolorową telewizję i fajne filmy. Pracy na razie nie ma, ale mówią, że będzie. Jak dożyję, to za 6 lat będę mógł pracować w Niemczech albo Austrii. W mieście budują nowy urząd. Unia dała trochę grosza.
Firma Heńka Kowalskiego startowała w przetargu, ale rozstrzygano go w Brukseli i wygrali Szwedzi. Co prawda inżynierów sprowadzili od siebie, ale Heniek i tak się cieszy, bo uznali jego kwalifikacje i pozwolili nosić cegły. Niech sobie chłop zarobi, bo jego firma już nie wytrzymuje tego zwiększonego VAT-u w budownictwie. Chciał wysłać syna na studia do Francji, ale nie miał na to pieniędzy. Córka jednego z ministrów miała więcej szczęścia i dostała unijne stypendium. Chłopak Henia jest całkiem zdolny, więc zdawał na naszą politechnikę. Byłby się dostał, gdyby nie konkurencja młodzieży z innych krajów unijnych. W końcu tam uczelnie też są przepełnione. Na razie jest na darmowym stażu w hipermarkecie. Ostatnio w mieście pojawiło się mnóstwo byłych rolników. Mówią coś o nierównej konkurencji, niskich dopłatach i limitach produkcyjnych. Nie wiem o co im chodzi, przecież mieli najwięcej zyskać na integracji. Do domu naprzeciwko wprowadziło się młode małżeństwo - Tomek i Jacek. To bardzo wrażliwi ludzie, nawet starają się o adopcję. Pani kurator jest bardzo tolerancyjna i świeżo po aborcji, więc mają duże szanse. Niech Mamusia na razie siedzi na tej Białorusi, bo tu szaleje eutanazja, zwłaszcza, że ubezpieczalnia już o Mamusię pytała. To tyle, bo idę po zasiłek. Będę go pobierał jeszcze dwa miesiące.
Całuję mocno,
Zdzisiek
p.s. Przyślij mi ,mamo, szynkę bo ta nasza to ze świń, co po nocach świecą.
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Dwóch przyjaciół wraca późnym wieczorem z pokera. Jeden skarży się drugiemu:
- Wiesz, nigdy nie mogę oszukać żony. Gaszę silnik samochodu dwie ulice wcześniej, potem go pcham i wtaczam po cichu do garażu, zdejmuję buty, skradam się na piętro, przebieram w łazience. Ale ona zawsze się budzi i wydziera na mnie, ze tak późno wracam.
- Masz kiepską technikę, stary. Ja wjeżdżam do garażu na pełnym gazie, trzaskam drzwiami, tupię nogami, wpadam do pokoju, klepię ją w tyłek i mówię: Co powiesz na mały numerek? A ona zawsze udaje, że śpi!
- Wiesz, nigdy nie mogę oszukać żony. Gaszę silnik samochodu dwie ulice wcześniej, potem go pcham i wtaczam po cichu do garażu, zdejmuję buty, skradam się na piętro, przebieram w łazience. Ale ona zawsze się budzi i wydziera na mnie, ze tak późno wracam.
- Masz kiepską technikę, stary. Ja wjeżdżam do garażu na pełnym gazie, trzaskam drzwiami, tupię nogami, wpadam do pokoju, klepię ją w tyłek i mówię: Co powiesz na mały numerek? A ona zawsze udaje, że śpi!
Rzymskie legiony wracają ze zwycięskiej wojny. Żołnierze w galowych mundurach prężą pierś, wyczyszczona broń lśni w słońcu, proporce powiewają na wietrze. Długą na kilka kilometrów kolumnę kończy złota lektyka, w której podróżuje Cezar. Dzielni wojownicy maszerują duktem, wzdłuż którego ustawiono setki krzyży. Na każdym z nich dogorywa zbuntowany niewolnik, przestępca lub chrześcijanin... W pewnym momencie Cezar usłyszał szept dobiegający z jednego z przydrożnych krzyży.
- Stać! - krzyknął boski imperator, rozkaz powtórzyli setnicy i kolumna wojska zatrzymała się. Cezar wyskoczył z lektyki i podszedł do krzyża.
- Przynieść drabinę! - rozkazał po chwili.
- Drabina, drabina, przynieść drabinę - powtarzali setnicy, aż znalazła się drabina dla Cezara. Boski wspiął się po szczeblach i przyłożył ucho do ust umierającego niewolnika.
- Co powiedziałeś? - zapytał.
- Wody, najpierw wody... - wyszeptał ukrzyżowany.
- Wody! - rozkazał Cezar.
- Wody, wody, wody! - powtórzyli setnicy, aż wreszcie znalazł się bukłak z wodą.
Niewolnik ugasił pragnienie.
- Co powiedziałeś?! - niecierpliwi się Cezar.
- Powiedziałem, że zaj***sta defilada...
- Stać! - krzyknął boski imperator, rozkaz powtórzyli setnicy i kolumna wojska zatrzymała się. Cezar wyskoczył z lektyki i podszedł do krzyża.
- Przynieść drabinę! - rozkazał po chwili.
- Drabina, drabina, przynieść drabinę - powtarzali setnicy, aż znalazła się drabina dla Cezara. Boski wspiął się po szczeblach i przyłożył ucho do ust umierającego niewolnika.
- Co powiedziałeś? - zapytał.
- Wody, najpierw wody... - wyszeptał ukrzyżowany.
- Wody! - rozkazał Cezar.
- Wody, wody, wody! - powtórzyli setnicy, aż wreszcie znalazł się bukłak z wodą.
Niewolnik ugasił pragnienie.
- Co powiedziałeś?! - niecierpliwi się Cezar.
- Powiedziałem, że zaj***sta defilada...
Klub Modelarsko-Historyczny Sokół Radom
Nowy ksiądz byl spięty jak prowadził swoją pierwszą mszę w parafi,
więc prosił koscielnego żeby mógł do swiętej wody dołożyć kilka
kropelek wódki, aby się rozluźnic. I tak się stało. Na drugiej mszy zrobił tak samo i czuł się tak dobrze ( a nawet lepiej ) jak na pierwszej mszy, ale gdy wrócił do pokoju
znalazł list:
DROGI BRACIE
-Następnym razem dolóż kropelki wódki do wody, a nie kropelki wody do
wódki;
-Na początku mówi się "Niech bedzie pochwalony", a nie "kurwa mac"
-Po drugie, Jezusa ukrzyżowali Żydzi, a nie Indianie,
-Po trzecie Kain nie ciągnal kabla, tylko zabił Abla,
-Po czwarte po zakończeniu kazania schodzi sie z ambony po schodach,
a nie zjeżdża po poręczy.
-A na koniec mówi sie Bóg zapłać a nie Ciao -Krzyż trzeba nazwać po
imieniu
a nie to "duze t"
-Nie wolno na Judasz mówic "ten skurwysyn"
-Na krzyżu jest Jezus a nie Che Guevara
-Jest 10 przekazań a nie 12;
-Jest 12 apostołów a nie 10;
-Ci co zgrzeszyli idą do piekła, a nie w pizdu;
-Inicjatywa aby ludze klaskali była imponujaca ale tańczyć makarene i
robić "pociąg" to przesada;
-Opłatki są dla wiernych a nie na deser do wina;
-Pamiętaj że msza trwa godzinę, a nie dwie polówki po 45 minut;
-Poza tym Maria Magdalena była jawnogrzesznicą a nie kurwą;
-Jezusa ukrzyżowli, a nie zajebali;
-Ten obok w "czerwonej sukni" to nie był transwestyta, to byłem ja,
Biskup.
więc prosił koscielnego żeby mógł do swiętej wody dołożyć kilka
kropelek wódki, aby się rozluźnic. I tak się stało. Na drugiej mszy zrobił tak samo i czuł się tak dobrze ( a nawet lepiej ) jak na pierwszej mszy, ale gdy wrócił do pokoju
znalazł list:
DROGI BRACIE
-Następnym razem dolóż kropelki wódki do wody, a nie kropelki wody do
wódki;
-Na początku mówi się "Niech bedzie pochwalony", a nie "kurwa mac"
-Po drugie, Jezusa ukrzyżowali Żydzi, a nie Indianie,
-Po trzecie Kain nie ciągnal kabla, tylko zabił Abla,
-Po czwarte po zakończeniu kazania schodzi sie z ambony po schodach,
a nie zjeżdża po poręczy.
-A na koniec mówi sie Bóg zapłać a nie Ciao -Krzyż trzeba nazwać po
imieniu
a nie to "duze t"
-Nie wolno na Judasz mówic "ten skurwysyn"
-Na krzyżu jest Jezus a nie Che Guevara
-Jest 10 przekazań a nie 12;
-Jest 12 apostołów a nie 10;
-Ci co zgrzeszyli idą do piekła, a nie w pizdu;
-Inicjatywa aby ludze klaskali była imponujaca ale tańczyć makarene i
robić "pociąg" to przesada;
-Opłatki są dla wiernych a nie na deser do wina;
-Pamiętaj że msza trwa godzinę, a nie dwie polówki po 45 minut;
-Poza tym Maria Magdalena była jawnogrzesznicą a nie kurwą;
-Jezusa ukrzyżowli, a nie zajebali;
-Ten obok w "czerwonej sukni" to nie był transwestyta, to byłem ja,
Biskup.