HMS Granado (Shipyard) by Piotr [relacja z budowy]
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
Metoda wykonania pokładu bardzo fajna, szczególnie dla tej skali. W dwusetce raczej już nie do wykonania. Niemniej, moje wątpliwości budzi taki jednolity kolor tego pokładu. Pokłady w tamtym czasie nie były malowane a jedynie szorowane dosyć często. Tak więc, przy zachowaniu dbałości o szczegóły, należałoby pomyśleć nad metodą bardziej oddającą różnorodność desek. Zapisy historyczne mówią o malowaniu pokładów przed większymi bitwami ale wtedy malowano je na czerwono, tak by widok krwi na pokładzie nie wpływał aż tak bardzo na morale załogi.
Wracając do stanowisk moździerzy to, nie znając projektu tego okrętu, pomyślałem sobie, że być może powinny być jakieś wejścia do nich i dlatego ten krótszy element.
Wracając do stanowisk moździerzy to, nie znając projektu tego okrętu, pomyślałem sobie, że być może powinny być jakieś wejścia do nich i dlatego ten krótszy element.
Ostatnio zmieniony śr paź 13 2004, 15:15 przez Jeta, łącznie zmieniany 1 raz.
Masz rację Jeta, co malowania starych żaglowców. Problem nie dotyczy tylko pokładów. Kolorystyka kadłubów (części nie malowanych) też była różna w wyniku chociażby wpływu słonej wody i słońca.
Z żaglowcami jest ten problem, że zwykle brak miarodajnych informacji jak jaką miały kolorystykę. Za źródła służą zwykle stare obrazy, albo opisy. Pamiętajmy jednak, że są one dość ogólne, a w minionych czasach raczej nie używano żadnych palet kolorów. Wszystko jest wiec przybliżone.
Oczywiście jest Victory... jest też parę odtworzonych żaglowców...
Bardzo często plany które można spotkać opierają się na autentycznych projektach stoczniowych, ale jeśli chodzi o malowanie to często jet to tylko gdybanie autorów (bardzo często poparte wnikliwą analizą ówczesnych realiów, czy też badaniami heraldycznymi).
W przypadku modeli żaglowców zwykle nie uwzględnia się wpływu środowiska na wygląd poszczególnych partii modelu. Jest to pewnie szokujące dla miłośników "pancerki" i samolotów. Wydaje mi się, że jest to dośc wyraźnie zaznaczone w przepisach NAVIGA (ale nie jestem specjalisą w tej dziedzinie wiec może się mylę). Jeśli ktoś chce robić "weathering" to robi więc to tylko dla własnej przyjemności.
Wracając jednak do mojego malowania. Oczywiście jednolote malowanie nie jest ideałem. Myślę, że można je poprawić stosując np. "płukanki", technikę suchego pędzla czy tez suche pastele (wszystko to techniki znane i stosowane przez modelarzy tworzących modele broni pancernej).
Kazdy model jest kompromisem między ideałem (1:1) a uproszczeniami związanymi ze skalą oraz zastosowanymi technikami. Tworząc mój model nie zakładam, że stworzę ideał. Nie robię go z myślą o konkursach, a tylko i wyłącznie dla mojej przyjemności. Dlatego już na początku założyłem sobie, że pomaluję go farbami bez zabawy w mieszanie farb. Wiem, że to herezja dla wielu fanów realizmu, ale cóż...
..no może kiedyś zmienię zdanie...
"Wyciskanie" desek rzeczywiście nie nadaje się do skali 1:200. Myślę, że dla zapaleńców wygodniejsze będzie maskowanie taśmą i malowanie różnymi kolorami (spójrzcie pod ten link http://www.steelnavy.com/wood%20deck.htm - propozycja do 1:350).
Co do stanowisk moździerzy to nie było tam żadnych wejść. Jutro załączę fragment rysunku montażowego.
pozdrawiam
Piotr
Z żaglowcami jest ten problem, że zwykle brak miarodajnych informacji jak jaką miały kolorystykę. Za źródła służą zwykle stare obrazy, albo opisy. Pamiętajmy jednak, że są one dość ogólne, a w minionych czasach raczej nie używano żadnych palet kolorów. Wszystko jest wiec przybliżone.
Oczywiście jest Victory... jest też parę odtworzonych żaglowców...
Bardzo często plany które można spotkać opierają się na autentycznych projektach stoczniowych, ale jeśli chodzi o malowanie to często jet to tylko gdybanie autorów (bardzo często poparte wnikliwą analizą ówczesnych realiów, czy też badaniami heraldycznymi).
W przypadku modeli żaglowców zwykle nie uwzględnia się wpływu środowiska na wygląd poszczególnych partii modelu. Jest to pewnie szokujące dla miłośników "pancerki" i samolotów. Wydaje mi się, że jest to dośc wyraźnie zaznaczone w przepisach NAVIGA (ale nie jestem specjalisą w tej dziedzinie wiec może się mylę). Jeśli ktoś chce robić "weathering" to robi więc to tylko dla własnej przyjemności.
Wracając jednak do mojego malowania. Oczywiście jednolote malowanie nie jest ideałem. Myślę, że można je poprawić stosując np. "płukanki", technikę suchego pędzla czy tez suche pastele (wszystko to techniki znane i stosowane przez modelarzy tworzących modele broni pancernej).
Kazdy model jest kompromisem między ideałem (1:1) a uproszczeniami związanymi ze skalą oraz zastosowanymi technikami. Tworząc mój model nie zakładam, że stworzę ideał. Nie robię go z myślą o konkursach, a tylko i wyłącznie dla mojej przyjemności. Dlatego już na początku założyłem sobie, że pomaluję go farbami bez zabawy w mieszanie farb. Wiem, że to herezja dla wielu fanów realizmu, ale cóż...
..no może kiedyś zmienię zdanie...
"Wyciskanie" desek rzeczywiście nie nadaje się do skali 1:200. Myślę, że dla zapaleńców wygodniejsze będzie maskowanie taśmą i malowanie różnymi kolorami (spójrzcie pod ten link http://www.steelnavy.com/wood%20deck.htm - propozycja do 1:350).
Co do stanowisk moździerzy to nie było tam żadnych wejść. Jutro załączę fragment rysunku montażowego.
pozdrawiam
Piotr
Dziś tylko uzupełnienie do poprzedniego postu. Dwa rysunki montażowe stanowisk moździerzy.
... za krótki element to ten z numerem 74...
Przy okazji pytanko - Czy wie ktoś do czego na żaglowcu służyła belka oznaczona na rysunku numerem 105a ?
Stanowisko na pokładzie
... za krótki element to ten z numerem 74...
Przy okazji pytanko - Czy wie ktoś do czego na żaglowcu służyła belka oznaczona na rysunku numerem 105a ?
Stanowisko na pokładzie
Ostatnio zmieniony pn mar 21 2005, 15:09 przez Piotr K, łącznie zmieniany 1 raz.
Poczycie zewenętrzne już przyklejone.
Poszycie zewnętrzne położone.
Kolejny element to kil. Wymaga to wycięcia w poszyciu szczeliny na jego montaż.
Wzdłuż widocznej płaszczyzny symetrii kadłuba należy wykonać dwu milimetrową szczelinę (aż do szkieletu) na kil
Można było oczywiście zamontować kil przed poszyciem zewnętrznym, ale proponowana kolejność wydała mi się lepsza i wygodniejsza.
Łatwiej teraz wyciąć szczelinę niż dopasowywać w trakcie klejenia poszczególne częsci poszycia do istniejącego kilu. Szczególnie, że krzywizna kilu dokładnie odpowiada szkieletowi (a jest już na nim przyklejone poszycie wewnętrzne czyli dodatkowe 0,4 mm).
Poszycie zewnętrzne położone.
Kolejny element to kil. Wymaga to wycięcia w poszyciu szczeliny na jego montaż.
Wzdłuż widocznej płaszczyzny symetrii kadłuba należy wykonać dwu milimetrową szczelinę (aż do szkieletu) na kil
Można było oczywiście zamontować kil przed poszyciem zewnętrznym, ale proponowana kolejność wydała mi się lepsza i wygodniejsza.
Łatwiej teraz wyciąć szczelinę niż dopasowywać w trakcie klejenia poszczególne częsci poszycia do istniejącego kilu. Szczególnie, że krzywizna kilu dokładnie odpowiada szkieletowi (a jest już na nim przyklejone poszycie wewnętrzne czyli dodatkowe 0,4 mm).
Ostatnio zmieniony pn mar 21 2005, 15:15 przez Piotr K, łącznie zmieniany 1 raz.
Witam w kolejnym "odcinku" mojej relacji.
Wkleiłem już kil. Teraz przychodzi czas na prace malarskie.
Znikną więc czarne ślady które zostawiłem swoimi paluszkami na białej tekturze w trakcie sklejania.
Model (po)maluję farbami akrylowymi Pactra.
Wybrałem już kolory.
A118 - pokłady (i wszystkie elementy wykonane z jasnego drewna)
A 53 - zewnętrzne powierzchnie burt (i elementy z średnio ciemnego drewna)
A105 - na niektóre elementy takie jak kosz dziobowy, knagi itp.
A 79 - czerwone wewnętrzne powierzchnie burt
A47, A2 - część podwodna (najpierw podkład z A47 i na koniec jedna warstwa A2)
A 1 - czarny (pas wzmacniający??, poręcze itp.)
A 4 - niebieski
Przy wyborze kierowałem się rzeczywistym kolorem farby, a nie jej nazwą
(... jeśli sprawdzicie ich nazwy to możecie się troszkę zdziwić ) oraz ...własną wizją rzeczywistego wyglądu okrętu .
Oczywiście jest to mój subiektywny wybór i pewnie wielu się z nim nie zgodzi.
Jedna uwaga do dołączanych zdjęć. Kolory często będą odbiegać od oryginału. Cóż najczęściej mam czas na wykonanie zdjęć wieczorem. Przy sztucznym świetle ciężko jest oddać poprawnie barwy...
Szczelina wycięta; Czeka na wklejenie kilu (trzy części przed modelem)
Kil już wklejony. Burty wstępnie pomalowane. (Tak jak pisałem w głównej części postu kolor w rzeczywistości jest jaśniejszy)
pozdrawiam
Piotr
Wkleiłem już kil. Teraz przychodzi czas na prace malarskie.
Znikną więc czarne ślady które zostawiłem swoimi paluszkami na białej tekturze w trakcie sklejania.
Model (po)maluję farbami akrylowymi Pactra.
Wybrałem już kolory.
A118 - pokłady (i wszystkie elementy wykonane z jasnego drewna)
A 53 - zewnętrzne powierzchnie burt (i elementy z średnio ciemnego drewna)
A105 - na niektóre elementy takie jak kosz dziobowy, knagi itp.
A 79 - czerwone wewnętrzne powierzchnie burt
A47, A2 - część podwodna (najpierw podkład z A47 i na koniec jedna warstwa A2)
A 1 - czarny (pas wzmacniający??, poręcze itp.)
A 4 - niebieski
Przy wyborze kierowałem się rzeczywistym kolorem farby, a nie jej nazwą
(... jeśli sprawdzicie ich nazwy to możecie się troszkę zdziwić ) oraz ...własną wizją rzeczywistego wyglądu okrętu .
Oczywiście jest to mój subiektywny wybór i pewnie wielu się z nim nie zgodzi.
Jedna uwaga do dołączanych zdjęć. Kolory często będą odbiegać od oryginału. Cóż najczęściej mam czas na wykonanie zdjęć wieczorem. Przy sztucznym świetle ciężko jest oddać poprawnie barwy...
Szczelina wycięta; Czeka na wklejenie kilu (trzy części przed modelem)
Kil już wklejony. Burty wstępnie pomalowane. (Tak jak pisałem w głównej części postu kolor w rzeczywistości jest jaśniejszy)
pozdrawiam
Piotr
Ostatnio zmieniony pn mar 21 2005, 15:20 przez Piotr K, łącznie zmieniany 1 raz.
Tytułem uzupełnienia wcześniejszego postu.
Jeszcze jedno zdjęcie z kolorami bliższymi rzeczywistości.
...kolorystycznie nie ideał, ale już lepiej...
pozdrawiam
Piotr
Jeszcze jedno zdjęcie z kolorami bliższymi rzeczywistości.
...kolorystycznie nie ideał, ale już lepiej...
pozdrawiam
Piotr
Ostatnio zmieniony pn mar 21 2005, 15:21 przez Piotr K, łącznie zmieniany 1 raz.
Witam serdecznie ! naprawdę ładnie Ci idzie, a co do tempa to chyba nawet mnie przegonisz
Natomiast część 105a to tak zwana "fiszbelka" i służyła do wyciągnięcia kotwicy w drugim etepie. Za pomocą talii zawieszonej pod kotbelką podciągano kotwice do góry natomiast przy pomocy haku i liny zawieszonej właśnie na fiszbelce dźwigano dolną część kotwy aby zahaczyć ją o nadburcie, o ławę wantową lub inną część .
Pozdrowienia, hej !
Natomiast część 105a to tak zwana "fiszbelka" i służyła do wyciągnięcia kotwicy w drugim etepie. Za pomocą talii zawieszonej pod kotbelką podciągano kotwice do góry natomiast przy pomocy haku i liny zawieszonej właśnie na fiszbelce dźwigano dolną część kotwy aby zahaczyć ją o nadburcie, o ławę wantową lub inną część .
Pozdrowienia, hej !
Pożeglowałem sobie trochę i - LUDZIE, JA CHCĘ NA MORZE
Cześć!
Malowanko idzie pełną parą. Pomalowałem już dno okrętu.
Dodałem też wzmocnienia kadłuba oraz poręcze na burtach (nie wiem czy tak to się nazywa).
Efekt na dołączonej fotografii.
Na zdjęciu lepiej niż w rzeczywistości widać wszystkie niedoróbki malarskie. Poprawiać je jednak będę w końcowym etapie wyposażania kadłuba.
Tymoty, dzięki za informację o "fiszbelce". Nie wpadłbym na to, że była ona używana przy mocowaniu kotwicy.
Żaglowce kryją w sobie tyle tajemnic...
Pozdrawiam
Piotr
Malowanko idzie pełną parą. Pomalowałem już dno okrętu.
Dodałem też wzmocnienia kadłuba oraz poręcze na burtach (nie wiem czy tak to się nazywa).
Efekt na dołączonej fotografii.
Na zdjęciu lepiej niż w rzeczywistości widać wszystkie niedoróbki malarskie. Poprawiać je jednak będę w końcowym etapie wyposażania kadłuba.
Tymoty, dzięki za informację o "fiszbelce". Nie wpadłbym na to, że była ona używana przy mocowaniu kotwicy.
Żaglowce kryją w sobie tyle tajemnic...
Pozdrawiam
Piotr
Ostatnio zmieniony pn mar 21 2005, 15:23 przez Piotr K, łącznie zmieniany 1 raz.
Cześć!
W miniony weekend uzupełniłem model o kosz dziobowy.
Kosz na miejscu. Czas zacząć myśleć o figurze galionowej.
Zabieram się też za to co najgorsze... czyli całą drobnicę.
Początek drobnicy ... czyli furty armatnie
Czasem wśród wyposażenia znajdują się też i większe sztuki...
pozdrawiam
Piotr
W miniony weekend uzupełniłem model o kosz dziobowy.
Kosz na miejscu. Czas zacząć myśleć o figurze galionowej.
Zabieram się też za to co najgorsze... czyli całą drobnicę.
Początek drobnicy ... czyli furty armatnie
Czasem wśród wyposażenia znajdują się też i większe sztuki...
pozdrawiam
Piotr
Ostatnio zmieniony pn mar 21 2005, 15:26 przez Piotr K, łącznie zmieniany 1 raz.