PZL P 7a - Relacja z budowy
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
Mając chwile czasu przeanalizowałem sprawę malowania P 7a 123 Eskadry i winien jestem kilka sprostowań tego co napisałem.
Pierwsza sprawa to kod wywoławczy na dolnych powierzchniach skrzydeł. PZL P.7a 123 Eskadry nr boczny „5”(zdjęcia we wcześniejszych postach) miała nie dwu a trzy cyfrowy kod wywoławczy 281-K (a nie jak mi się wydawało 88-K).
Druga sprawa to wygląd maszyn 123 Eskadry w ostatnich dniach sierpnia 1939 r. Jak mógł wyglądać samolot dowódcy 123 Eskadry tego nie wiem brak zdjęć. Natomiast wiadomo jak wyglądała inna siódemka tej eskadry nr „5” w dniu 1 września 1939 r. Siódemka ta uczestniczyła w tym samym locie bojowym, w którym został zestrzelony dowódca 123. Eskadry kpt. Mieczysław Olszewski (na samolocie, który ma przedstawiać omawiany model PZL P.7a). Siódemki starły się z Bf 110. Na „5” leciał wtedy ppor. Erwin Kawnik. Jego siódemka otrzymała bezpośrednie trafienie w zbiornik paliwa. Udało mu się jednak dolecieć na lotnisko polowe. Uszkodzenia były na tyle poważne, że zdecydowano się odesłać „5” do PZL na Okęcie.* Samolot już nie wrócił do 123 Eskadry i w takim stanie został zdobyty przez Niemców i obfotografowały. Czyli jest dowód na to, że siódemki ze 123 Eskadry w ostatnich dniach sierpnia i 1 września posiadały komplet oznaczeń i nic nie było zamalowywane.
Dlaczego starałem się udowodnić, że siódemka „ 1” dowódcy posiadała kod wywoławczy pod skrzydłami? Dlatego, żeby z kolei udowodnić, że takie rozmieszczenie szachownic jak w modelu Marka jest nieprawidłowe i na dowód tego symulacja.
Następnie sprawa zamalowania „1” na kadłubie siódemki. Jak już pisałem przeczy temu zdjęcie „5” uszkodzonej 1 września. Jednak rozkaz o zamalowaniu znaków został wykonany. Dotyczył on głównie samolotów Brygady Pościgowej. Zamalowanie godeł w Brygadzie Pościgowej nastąpiło w dniach 5-6 września. Na niektórych samolotach zamalowano także numery.**
W książce „ Czarne krzyże nad Polską” gen. Skalski tak opisuje to zdarzenie, które miało miejsce 7 września i dotyczyło toruńskich P 11c:
„ Maszyny zostały ukryte w gęstym leszczynowym zagajniku. Na rozkaz dowódcy Brygady (Pościgowej) mechanicy III dywizjonu warszawskiego i eskadry krakowskiej (123) przystąpili do zamalowywania znaków rozpoznawczych naszych samolotów. Nastąpił pierwszy zgrzyt, gdyż wcale nie wydawał nam się potrzebna ta przesadna ostrożność. Każda eskadra miała swoje tradycje, swą dumę i do naszych znaków byliśmy bardzo przywiązani (...).Znikły jednak ulubione kaczuszki z rozpiętymi skrzydłami: niebieskie 141 eskadry i zielone 142. Znikła widoma oznaka naszej więzi, bardzo silnej czyniącej z nas zwarty zespół. Trudno było nawet rozpoznać własną maszynę. Przestały się czymkolwiek różnić, były teraz jakieś szare, jak gdyby martwe”.***
Czy Skalskiemu chodziło tylko o zamalowanie godeł czy wszystkiego tzn. nr burtowych, kod radiowych, nr ewidencyjnych, szachownic. Co znaczyło „Przestały się czymkolwiek różnić” ? Co zamalowano na konkretniej maszynie można tylko wywnioskować ze zdjęć.
Jeszcze jeden cytat z książki Skalskiego, kiedy autor jechał do Rumunii po samoloty:
„Tuż przed miastem, nieopodal szosy, leżała wypalona „Jedenastka”. Obecność maszyny w tym miejscu wydawała się wprost niewiarygodna. Skąd ona tutaj – skoro wszystkie maszyny myśliwskie pozostały na wzgórzach otaczających Brzeżany? Stanęliśmy, by stwierdzić, do jakiej należała jednostki.
- Moja „Zosia”! - krzyknąłem widząc napis na kadłubie. Ale jakim cudem tutaj i dlaczego spalona?
Ktoś z naszych musiał chyba przymusowo lądować i zapalił się.”****
Fragment ten pokazuje, że napis „Zosia” pozostał mimo zamalowywania znaków. Może oznacza to, że zamalowano tylko godła. Może zdanie „czymkolwiek różnić” oznacza że zamalowano wszystko jak leci? Znane jest zdjęcie jedenastki z 1 Pułku Lotniczego, na którym zamalowano wszystko łącznie z szachownicami zostawiając tylko kod radiowy 935 –N !!!!! Co było a co nie było zamalowane można odnosić do konkretnych maszyn tylko na podstawie ich zdjęć. Nie da się wysunąć jakiś generalnych wniosków. A wracając do modelu Marka zostawienie godła a zamalowanie „1” na kadłubie „sierpniowej siódemki” dowódcy 123. Eskadry nijak nie da się logicznie wytłumaczyć.
I ostatnia sprawa. Numer ewidencyjny 6.100. Marek napisał, że posiada kilka schematów malowania samolotu dowódcy 123 Eskadry numer boczny „1” .Schematy te różnią się wojskowymi numerami ewidencyjnymi. Zdjęcie, którego fragment pokazałem, czasami jest błędnie podpisywane. Błąd dotyczy złego odczytana nr ewidencyjnego jako 6.100 a w rzeczywistości jest to 6.110. Wydaje mi się, że sylwetki boczne pokazujące PZL P7a 6.100 i 6.110 dotoczą tego samego samolotu 6.110! Błąd taki jest np. w książce „Polski samolot i barwa” na stronie 74 oraz w książce „Samoloty myśliwskie września 1939” - plansza barwna na stronie 113. Jaki był numer ewidencyjny siódemki, na której został zestrzelony dowódca 123 Eskadry nie znalazłem danych na ten temat.
To tyle co udało mi się ustalić w tej sprawie i co mam do dodania.
*Tomasz J. Kopański, PZL P.7a, Aj-press nr 73, str.60- 63.
** Praca zbiorowa, Samoloty myśliwskie września 1939. Warszawa 1987, str.66.
***Tadeusz Królikiewicz , Polski samolot i barwa, Warszawa 1990, str. 40.
**** Stanisław Skalski, Czarne krzyże nad Polską, Warszawa 1968, str. 205.
Pierwsza sprawa to kod wywoławczy na dolnych powierzchniach skrzydeł. PZL P.7a 123 Eskadry nr boczny „5”(zdjęcia we wcześniejszych postach) miała nie dwu a trzy cyfrowy kod wywoławczy 281-K (a nie jak mi się wydawało 88-K).
Druga sprawa to wygląd maszyn 123 Eskadry w ostatnich dniach sierpnia 1939 r. Jak mógł wyglądać samolot dowódcy 123 Eskadry tego nie wiem brak zdjęć. Natomiast wiadomo jak wyglądała inna siódemka tej eskadry nr „5” w dniu 1 września 1939 r. Siódemka ta uczestniczyła w tym samym locie bojowym, w którym został zestrzelony dowódca 123. Eskadry kpt. Mieczysław Olszewski (na samolocie, który ma przedstawiać omawiany model PZL P.7a). Siódemki starły się z Bf 110. Na „5” leciał wtedy ppor. Erwin Kawnik. Jego siódemka otrzymała bezpośrednie trafienie w zbiornik paliwa. Udało mu się jednak dolecieć na lotnisko polowe. Uszkodzenia były na tyle poważne, że zdecydowano się odesłać „5” do PZL na Okęcie.* Samolot już nie wrócił do 123 Eskadry i w takim stanie został zdobyty przez Niemców i obfotografowały. Czyli jest dowód na to, że siódemki ze 123 Eskadry w ostatnich dniach sierpnia i 1 września posiadały komplet oznaczeń i nic nie było zamalowywane.
Dlaczego starałem się udowodnić, że siódemka „ 1” dowódcy posiadała kod wywoławczy pod skrzydłami? Dlatego, żeby z kolei udowodnić, że takie rozmieszczenie szachownic jak w modelu Marka jest nieprawidłowe i na dowód tego symulacja.
Następnie sprawa zamalowania „1” na kadłubie siódemki. Jak już pisałem przeczy temu zdjęcie „5” uszkodzonej 1 września. Jednak rozkaz o zamalowaniu znaków został wykonany. Dotyczył on głównie samolotów Brygady Pościgowej. Zamalowanie godeł w Brygadzie Pościgowej nastąpiło w dniach 5-6 września. Na niektórych samolotach zamalowano także numery.**
W książce „ Czarne krzyże nad Polską” gen. Skalski tak opisuje to zdarzenie, które miało miejsce 7 września i dotyczyło toruńskich P 11c:
„ Maszyny zostały ukryte w gęstym leszczynowym zagajniku. Na rozkaz dowódcy Brygady (Pościgowej) mechanicy III dywizjonu warszawskiego i eskadry krakowskiej (123) przystąpili do zamalowywania znaków rozpoznawczych naszych samolotów. Nastąpił pierwszy zgrzyt, gdyż wcale nie wydawał nam się potrzebna ta przesadna ostrożność. Każda eskadra miała swoje tradycje, swą dumę i do naszych znaków byliśmy bardzo przywiązani (...).Znikły jednak ulubione kaczuszki z rozpiętymi skrzydłami: niebieskie 141 eskadry i zielone 142. Znikła widoma oznaka naszej więzi, bardzo silnej czyniącej z nas zwarty zespół. Trudno było nawet rozpoznać własną maszynę. Przestały się czymkolwiek różnić, były teraz jakieś szare, jak gdyby martwe”.***
Czy Skalskiemu chodziło tylko o zamalowanie godeł czy wszystkiego tzn. nr burtowych, kod radiowych, nr ewidencyjnych, szachownic. Co znaczyło „Przestały się czymkolwiek różnić” ? Co zamalowano na konkretniej maszynie można tylko wywnioskować ze zdjęć.
Jeszcze jeden cytat z książki Skalskiego, kiedy autor jechał do Rumunii po samoloty:
„Tuż przed miastem, nieopodal szosy, leżała wypalona „Jedenastka”. Obecność maszyny w tym miejscu wydawała się wprost niewiarygodna. Skąd ona tutaj – skoro wszystkie maszyny myśliwskie pozostały na wzgórzach otaczających Brzeżany? Stanęliśmy, by stwierdzić, do jakiej należała jednostki.
- Moja „Zosia”! - krzyknąłem widząc napis na kadłubie. Ale jakim cudem tutaj i dlaczego spalona?
Ktoś z naszych musiał chyba przymusowo lądować i zapalił się.”****
Fragment ten pokazuje, że napis „Zosia” pozostał mimo zamalowywania znaków. Może oznacza to, że zamalowano tylko godła. Może zdanie „czymkolwiek różnić” oznacza że zamalowano wszystko jak leci? Znane jest zdjęcie jedenastki z 1 Pułku Lotniczego, na którym zamalowano wszystko łącznie z szachownicami zostawiając tylko kod radiowy 935 –N !!!!! Co było a co nie było zamalowane można odnosić do konkretnych maszyn tylko na podstawie ich zdjęć. Nie da się wysunąć jakiś generalnych wniosków. A wracając do modelu Marka zostawienie godła a zamalowanie „1” na kadłubie „sierpniowej siódemki” dowódcy 123. Eskadry nijak nie da się logicznie wytłumaczyć.
I ostatnia sprawa. Numer ewidencyjny 6.100. Marek napisał, że posiada kilka schematów malowania samolotu dowódcy 123 Eskadry numer boczny „1” .Schematy te różnią się wojskowymi numerami ewidencyjnymi. Zdjęcie, którego fragment pokazałem, czasami jest błędnie podpisywane. Błąd dotyczy złego odczytana nr ewidencyjnego jako 6.100 a w rzeczywistości jest to 6.110. Wydaje mi się, że sylwetki boczne pokazujące PZL P7a 6.100 i 6.110 dotoczą tego samego samolotu 6.110! Błąd taki jest np. w książce „Polski samolot i barwa” na stronie 74 oraz w książce „Samoloty myśliwskie września 1939” - plansza barwna na stronie 113. Jaki był numer ewidencyjny siódemki, na której został zestrzelony dowódca 123 Eskadry nie znalazłem danych na ten temat.
To tyle co udało mi się ustalić w tej sprawie i co mam do dodania.
*Tomasz J. Kopański, PZL P.7a, Aj-press nr 73, str.60- 63.
** Praca zbiorowa, Samoloty myśliwskie września 1939. Warszawa 1987, str.66.
***Tadeusz Królikiewicz , Polski samolot i barwa, Warszawa 1990, str. 40.
**** Stanisław Skalski, Czarne krzyże nad Polską, Warszawa 1968, str. 205.
"Orły nie wchodzą na górę po schodach...."
J-311
J-311
A teraz powrót do relacji. Jak już pisałem zawsze mam kłopot przy wyborze malowania. Siódemka pomalowana na "koguta" zmywalną farba w czasie manewrów od razu przypadła mi do gustu. Jednak chciałem mieć siódemkę ze 111 Eskadry. Dlatego robię dwa modele.
"Orły nie wchodzą na górę po schodach...."
J-311
J-311
Większość pracy przy modelu to poprawianie, co poprawić się da. Gdy kleiłem testowo ostatni segment kadłuba zauważyłem, że ogon za bardzo ucieka do góry. Musiałem poprawić obrys tej części. Robiłem to na wyczucie, ale udało mi się opuścić kadłub o 2 stopnie. Na pewno jest lepiej niż było.
Zdjęcie bez lampy żeby wyeliminować cienie.
Zdjęcie bez lampy żeby wyeliminować cienie.
"Orły nie wchodzą na górę po schodach...."
J-311
J-311
Połowa kadłuba już zrobiona. Wręgi w dwóch pierwszych segmentach jeszcze nie wklejone. Mimo radykalnej zmiany kształtu wręg z owalnego na okrągły wręgi "jakoś" pasują do oklejek : ). Teraz kolej na wnętrze kabiny.
"Orły nie wchodzą na górę po schodach...."
J-311
J-311
Do druku raczej się nie nadaje za dużo niedokładności. Temat PZL P.7a w skali 1:33 wymaga zaprojektowania od podstaw. Niestety nasze szanowne wydawnictwa nie wpadły na pomysł wydania tego modelu (model z Cardplastu pominę milczeniem). Ja bym kupił, Ty byś kupił i pewnie wiele innych osób. Widocznie wydawnictwa kierują się jeszcze czymś innym niż popyt. Na pocieszenie (choć marne) dodam, że "plastikowcy" też nie są rozpieszczani. A szkoda, bo to bardzo ładny samolot i duma naszego lotnictwa w początkach lat trzydziestych ubiegłego wieku.
"Orły nie wchodzą na górę po schodach...."
J-311
J-311
- Grzegorz Nowak (W)
- Posty: 242
- Rejestracja: wt cze 03 2003, 23:47
- Lokalizacja: Łódź-Wieluń
Re: PZL P 7a - Relacja z budowy
Zarzuciłem budowę tego modelu, bo skrzydła były zbyt niedokładne. Tego modelu nie da się poprawić.
Natomiast powyższy (poniższy) monolog dotyczy innego modelu PZL P 7a w skali 1:50 autorstwa Marka Pacyńskiego.
Kilka dni temu z ciekawości nabyłem ten model drogą korespondencyjną. Niestety model posiada fikcyjne malowanie o czym już pisałem. A w takich szarościach kamuflażu nie powinien nawet trafić do sprzedaży. Obiecałem sobie, że odstawie ten model do kolejki. Muszę skończyć to co rozgrzebałem.
W postanowieniu nie wytrwałem i poprawiłem model nadając mu normalne barwy. O dziwo zajęło mi to 2 min w photoshopie. Praca przy malowaniu poprzedniego modelu nie poszła na marne i udało się zaadoptować większość oznaczeń. Model przeskalowałem do 1:48
A więc drugie podejście do łaciatej siódemki Pamuły z 4 Pułku lotniczego.
Na początek skrzydła
Natomiast powyższy (poniższy) monolog dotyczy innego modelu PZL P 7a w skali 1:50 autorstwa Marka Pacyńskiego.
Kilka dni temu z ciekawości nabyłem ten model drogą korespondencyjną. Niestety model posiada fikcyjne malowanie o czym już pisałem. A w takich szarościach kamuflażu nie powinien nawet trafić do sprzedaży. Obiecałem sobie, że odstawie ten model do kolejki. Muszę skończyć to co rozgrzebałem.
W postanowieniu nie wytrwałem i poprawiłem model nadając mu normalne barwy. O dziwo zajęło mi to 2 min w photoshopie. Praca przy malowaniu poprzedniego modelu nie poszła na marne i udało się zaadoptować większość oznaczeń. Model przeskalowałem do 1:48
A więc drugie podejście do łaciatej siódemki Pamuły z 4 Pułku lotniczego.
Na początek skrzydła
"Orły nie wchodzą na górę po schodach...."
J-311
J-311