*[Relacja/Okręt] "Wodnik"
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
hey, Syzyf, proponuję żebyś we wrędze 13 nawiercił dziurę na osadzenie bukszprytu. ja tego nie zrobilem i było trochę problemów z doklejeniem patyczka na styk. zadziałało dopiero obfite polanie super glutem a i tak niebezpiecznie spreżynuje.
proponuję tez żebyś dokleił kołkownicę - rozwiązanie z MM spowoduje (u mnie przynajmniej tak było) rozwarstwienie tektury relingu.
co do olinowania - dzięki uprzejmości hartmanna mam skany poradnika, jeśli chcesz daj znać i podaj maila.
proponuję tez żebyś dokleił kołkownicę - rozwiązanie z MM spowoduje (u mnie przynajmniej tak było) rozwarstwienie tektury relingu.
co do olinowania - dzięki uprzejmości hartmanna mam skany poradnika, jeśli chcesz daj znać i podaj maila.
* teoria [R.I.P.] i praktyka są zgodne tylko w teorii, a nie w praktyce *
Jerry – właśnie zastanawiałem się, jak się trzyma ten bukszpryt. Zrobię jak mówisz. Za poradnik dziękuję, już mam z tego samego źródła .
Jeśli chodzi o samo zrozumienie koncepcji olinowania „Wodnika”, to chyba nie będzie tak źle. Ok. 50 % rozumiem. Gorzej będzie z wykonaniem. Ale nie ma co się martwić na zapas.
Zacząłem od ściany najmniejszej z nadbudówek (pierwsza od rufy). Pociąłem ją na kawałki, tak jak burty. Z cienkich pasków papieru zrobiłem czerwone obramowanie drzwi i okienka (oklejane na kawałku tekturki w kształcie otworu drzwi). Wspomniałem poprzednio o szablonie. Dopiero, gdy go zrobiłem przypomniałem sobie, że nie był to najlepszy pomysł. Skoro jednak zrobiłem go, to i wykorzystałem. W kawałku tektury są wycięte rowki, które mają zapewnić równomierne rozmieszczenie poprzeczek relingu. Potem smaruje się każdy kawałek odrobiną kleju (tutaj rozcieńczony Pattex) i dosuwa do ścianki. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie pewne niedokładności przy wycinaniu. Niektóre poprzeczki są zbyt dopasowane i nie chcą opuścić szablonu. Ale jeśli ktoś jest super precyzyjny, to może się udać. Odciąłem kawałek relingu, bo w planach są schodki na górny pokład (na zielono). Gdyby zostawić cały reling, marynarze musieliby przeskakiwać przez niego, co nie wydaje mi się zbyt wygodne. Dlatego wyciąłem „drzwiczki” I tak będzie z następnymi ściankami, co zajmie mi ze 2-3 dni.
Ale c.d.n.
Jeśli chodzi o samo zrozumienie koncepcji olinowania „Wodnika”, to chyba nie będzie tak źle. Ok. 50 % rozumiem. Gorzej będzie z wykonaniem. Ale nie ma co się martwić na zapas.
Zacząłem od ściany najmniejszej z nadbudówek (pierwsza od rufy). Pociąłem ją na kawałki, tak jak burty. Z cienkich pasków papieru zrobiłem czerwone obramowanie drzwi i okienka (oklejane na kawałku tekturki w kształcie otworu drzwi). Wspomniałem poprzednio o szablonie. Dopiero, gdy go zrobiłem przypomniałem sobie, że nie był to najlepszy pomysł. Skoro jednak zrobiłem go, to i wykorzystałem. W kawałku tektury są wycięte rowki, które mają zapewnić równomierne rozmieszczenie poprzeczek relingu. Potem smaruje się każdy kawałek odrobiną kleju (tutaj rozcieńczony Pattex) i dosuwa do ścianki. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie pewne niedokładności przy wycinaniu. Niektóre poprzeczki są zbyt dopasowane i nie chcą opuścić szablonu. Ale jeśli ktoś jest super precyzyjny, to może się udać. Odciąłem kawałek relingu, bo w planach są schodki na górny pokład (na zielono). Gdyby zostawić cały reling, marynarze musieliby przeskakiwać przez niego, co nie wydaje mi się zbyt wygodne. Dlatego wyciąłem „drzwiczki” I tak będzie z następnymi ściankami, co zajmie mi ze 2-3 dni.
Ale c.d.n.
Ostatnio zmieniony czw maja 11 2006, 16:16 przez Syzyf, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje modele: archiwum
Przypadkowo wpadła mi w rekę prototypowa kratka do zrobienia grettingu. Podłożyłem w miejsce starego okna i się spodobało. Mi. Zrobiłem więc jeszcze dwie kratki (czerwone) w następnej nadbudówce, załatwiając hurtem 6 okienek. Reszta elementów ze stoickim spokojem czeka na wycięcie.
Ostatnio zmieniony czw maja 11 2006, 16:23 przez Syzyf, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje modele: archiwum
Zabrałem się za drugą ściankę nadbudówki (druga od dziobu). Drzwiczki wykonam "w standardzie" - z futrynami. Szukając dziury w całym, natrafiłem na dziwne białe paseczki. Okazało się, że to drabinka, po której załoga dostaje się na górny pokład dziobowy. Starym marynarskim zwyczajem wchodzi po drabince, a potem: hop przez barierkę. Tacy dzielni. W wycinance drabinka, to po prostu naklejone paski. Postanowiłem przerobić je na pałąki, aby było za co się chwycić przy wchodzeniu. Zmagania z kartonową materią uwieczniłem na zdjęciach.
Mam jednak dylemat, czy wycinać "wejściówkę" po obu stronach relingu, czy zostawić całą barierkę. Ta drabinka jest słabo widoczna, natomiast wyrżnięcie dużego kawałka barierki rzuca się w oczy. Zobaczymy, ale chyba nie wytnę.
Mam jednak dylemat, czy wycinać "wejściówkę" po obu stronach relingu, czy zostawić całą barierkę. Ta drabinka jest słabo widoczna, natomiast wyrżnięcie dużego kawałka barierki rzuca się w oczy. Zobaczymy, ale chyba nie wytnę.
Ostatnio zmieniony czw maja 11 2006, 16:24 przez Syzyf, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje modele: archiwum
Cześć!
Nie wiem czy pomysł z pałąkami jest dobry. Nie pasuje to do epoki (Wodnik to początek XVII w). Wydaje mi się, że na drewnianych żaglowcach nie stosowano takiego rozwiązania . Jeśli były jakieś stopnie to raczej pełne. A jeśli miała by być drabinka to chyba raczej sznurowa z drewnianymi stopniami lub zwykła drabina.Syzyf pisze: Postanowiłem przerobić je na pałąki, aby było za co się chwycić przy wchodzeniu.
Pewnie masz rację - poniosło mnie . Ale już tego nie odkleję.
Niestety z wysokością relingów też mam problemy i wszystkie nadbudówki są nieco przycięte od dołu.
Zdecydowałem się wyciąć barierkę. Zacząłem też robić następną ściankę (uległa nieznacznej waloryzacji, czyli cięcia, gięcia, malowania, doklejania, itp czynności zrobionych przez wykonawcę, a nie przewidzianych przez projektanta modelu).
Niestety z wysokością relingów też mam problemy i wszystkie nadbudówki są nieco przycięte od dołu.
Zdecydowałem się wyciąć barierkę. Zacząłem też robić następną ściankę (uległa nieznacznej waloryzacji, czyli cięcia, gięcia, malowania, doklejania, itp czynności zrobionych przez wykonawcę, a nie przewidzianych przez projektanta modelu).
Ostatnio zmieniony czw maja 11 2006, 16:34 przez Syzyf, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje modele: archiwum
Podobną drabinkę znalazłem - uwaga, uwaga - na mayflowerze.
Wydaje mi się (moje zdanie, moje zdanie, moje bardzo skromne zdanie) że pałąk pojawił się razem z przemysłową technologią wytopu stali - wykonanie czegoś takiego w drewnie jest raczej uciążliwe - trwałe połączenie takich elementów wymaga dość skomplikowanych wiązan ciesielskich, deska położona na wspornikach jest raczej logiczniejsza (patrz rysunek). może dodatkowo do relingu górnego pokładu wiazano linę jako pochwyt?
a dlaczego pałąki nie pasują do epoki? wyobraź sobie facetow w butach na obcasach i w pludrach i ze szpadą przy boku zbiegających po takiej drabince...
Wydaje mi się (moje zdanie, moje zdanie, moje bardzo skromne zdanie) że pałąk pojawił się razem z przemysłową technologią wytopu stali - wykonanie czegoś takiego w drewnie jest raczej uciążliwe - trwałe połączenie takich elementów wymaga dość skomplikowanych wiązan ciesielskich, deska położona na wspornikach jest raczej logiczniejsza (patrz rysunek). może dodatkowo do relingu górnego pokładu wiazano linę jako pochwyt?
a dlaczego pałąki nie pasują do epoki? wyobraź sobie facetow w butach na obcasach i w pludrach i ze szpadą przy boku zbiegających po takiej drabince...
* teoria [R.I.P.] i praktyka są zgodne tylko w teorii, a nie w praktyce *
Przekonałeś mnie Jerry. Zasugerowałem się tym, że w wycinance są paski papieru przyklejone do ścianki. Nie pomyślałem więc o tym, że może to być półka. To rzeczywiście wygląda sensownie. Ale nie przerobię już tego w modelu, bo zrobiłbym za dużo zniszczeń. W następnym modelu będą półki .
Nie zdążyłem wczoraj wrzucić dwóch skanów z wykonania waloryzacji ścianki, więc wrzucam, choć rewelacji nie ma. Na górze przyklejone kwadraciki z tektury, na dole 1 warstwa cienkiego, czerwonego papieru. Całość pomalowana kilka razy czerwoną farbką akrylową.
Nie zdążyłem wczoraj wrzucić dwóch skanów z wykonania waloryzacji ścianki, więc wrzucam, choć rewelacji nie ma. Na górze przyklejone kwadraciki z tektury, na dole 1 warstwa cienkiego, czerwonego papieru. Całość pomalowana kilka razy czerwoną farbką akrylową.
Ostatnio zmieniony czw maja 11 2006, 16:37 przez Syzyf, łącznie zmieniany 2 razy.
Moje modele: archiwum
Zrobiłem w końcu wszystkie 4 ścianki nadbudówek. Przed przyklejeniem zeskanowałem je z obu stron. Przy naklejaniu ich miałem trochę kłopotów na dziobie, bo burty są nierówno (lewa wyżej o 2 mm). Musiałem przyciąć ściankę na dole aby barierka pasowała z obu stron. Jest nieco krzywo, ale gdy dojdą inne elementy, to może nie będzie tego widać.
Przykleiłem też drugą część stępki, co widać na dołączonych obrazkach.
Przykleiłem też drugą część stępki, co widać na dołączonych obrazkach.
Ostatnio zmieniony czw maja 11 2006, 16:38 przez Syzyf, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje modele: archiwum
Prace pozornie stanęły w miejscu. Doszedłem do wniosku, że z elementami, które pozostały do zrobienia (m.in. budka sternika, grettingi, galeria na rufie, szalupa) jakoś sobie poradzę. Poza tym mogą mi zawadzać przy robieniu olinowania i mogą się uszkodzić, więc zrobię je potem. Albo dla relaksu, gdy dostanę szału zaplątany w linki.
Nadszedł więc czas olinowania i żagli. Próbuję od soboty różnych metod farbowania nici (herbata, kawa, szelak, farbka z Pattexem), usztywniania (nasączanie Pattexem, BCG i pozostawianie w zwisie z obciążeniem- do wyschnięcia), usuwania włosków (opalanie nad gazem). Nie próbowałem jeszcze skręcania 3 włókien w jedną linkę. Widziałem już maszynki do skręcania, ale zrobienie jej zajęło by mi kilka dni (zobaczę jeszcze).
Jest też metoda bez maszynki .
Próbuję też z materiałem na żagle. Niestety żadne stare obrusy, prześcieradła się do tego nie nadają (za grube). W sklepach nie ma batystu (chusteczki są ale w fantazyjne wzorki). Próbuję więc zrobić żagle z papieru. Te z wycinanki są całkiem niezłe (patrz model Jarosława) ale mają jeden feler – jest jeden komplet i nie można na nich przeprowadzać nieudanych eksperymentów. Robię wydruki. Jednak żagiel nie może być śnieżnobiały. Powinien być lekko zażółcony, zużyty. Malowanie papieru nie przyniosło efektów (marszczy się). I tu przyszła mi z pomocą substancja opisywana przez Rutka63 w relacji Jhradcy – szelak. Jest to mieszanina pewnej naturalnej żywicy z denaturatem. Proporcje objętościowe: 40 % szelaku 60 % denata (wagowo: 14 g szelaku, 86 g denaturatu -wg zapytanego malarza). W sklepach chemicznych nie ma. Dostałem w sklepie dla plastyków (stan suchy, na wagę: 10 zł za 50 gramów(objętościowo - słoik dżemu)). Jutro pokażę jak wygląda. Po rozpuszczeniu otrzymuje się ciecz koloru brązowego (po fiolecie z denaturatu nie ma śladu). Substancja ta używana jest przez plastyków do gruntowania papieru przed malowaniem. Papier nie pije wówczas wody i nie marszczy się. Podobno można malować dowolnymi farbkami.
Wydruk żagla (dwustronny), na zwykłym papierze do drukarek, pomalowałem szelakiem i uzyskałem lekko brązowy, przybrudzony kolor papieru, a nie pomarszczył się. Dołączam jedno zdjęcie z próbnymi żaglami z papieru potraktowanymi szelakiem. Próbuję też robić bloczki i inne drobiazgi. Szaleństwo. Ale fajnie jest
Nadszedł więc czas olinowania i żagli. Próbuję od soboty różnych metod farbowania nici (herbata, kawa, szelak, farbka z Pattexem), usztywniania (nasączanie Pattexem, BCG i pozostawianie w zwisie z obciążeniem- do wyschnięcia), usuwania włosków (opalanie nad gazem). Nie próbowałem jeszcze skręcania 3 włókien w jedną linkę. Widziałem już maszynki do skręcania, ale zrobienie jej zajęło by mi kilka dni (zobaczę jeszcze).
Jest też metoda bez maszynki .
Próbuję też z materiałem na żagle. Niestety żadne stare obrusy, prześcieradła się do tego nie nadają (za grube). W sklepach nie ma batystu (chusteczki są ale w fantazyjne wzorki). Próbuję więc zrobić żagle z papieru. Te z wycinanki są całkiem niezłe (patrz model Jarosława) ale mają jeden feler – jest jeden komplet i nie można na nich przeprowadzać nieudanych eksperymentów. Robię wydruki. Jednak żagiel nie może być śnieżnobiały. Powinien być lekko zażółcony, zużyty. Malowanie papieru nie przyniosło efektów (marszczy się). I tu przyszła mi z pomocą substancja opisywana przez Rutka63 w relacji Jhradcy – szelak. Jest to mieszanina pewnej naturalnej żywicy z denaturatem. Proporcje objętościowe: 40 % szelaku 60 % denata (wagowo: 14 g szelaku, 86 g denaturatu -wg zapytanego malarza). W sklepach chemicznych nie ma. Dostałem w sklepie dla plastyków (stan suchy, na wagę: 10 zł za 50 gramów(objętościowo - słoik dżemu)). Jutro pokażę jak wygląda. Po rozpuszczeniu otrzymuje się ciecz koloru brązowego (po fiolecie z denaturatu nie ma śladu). Substancja ta używana jest przez plastyków do gruntowania papieru przed malowaniem. Papier nie pije wówczas wody i nie marszczy się. Podobno można malować dowolnymi farbkami.
Wydruk żagla (dwustronny), na zwykłym papierze do drukarek, pomalowałem szelakiem i uzyskałem lekko brązowy, przybrudzony kolor papieru, a nie pomarszczył się. Dołączam jedno zdjęcie z próbnymi żaglami z papieru potraktowanymi szelakiem. Próbuję też robić bloczki i inne drobiazgi. Szaleństwo. Ale fajnie jest
Ostatnio zmieniony wt lut 08 2005, 19:58 przez Syzyf, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje modele: archiwum