rowin-ds pisze:witam
ja mam pytanie, bo szczerze to nie miałem w rękach wydań SHIPYARDu. Czy w wycinance sa elementy nie pomalowane, czy poprostu robisz ksero modelu i dopiero później malujesz? Zauważyłem, że większość Twoich elementów ma tylko linie podziałowe bez kolorystyki, czy tak jest w orginale??
Wydawane przez Shipyard modele są oczywiście normalne tzn. kolorowe. Użyte kolory czasem denerwują (no bynajmniej mnie denerwują).
Mój model wykonuję w oparciu o wydaną w połowie lat 90-tych minionego wieku (ale to fajnie brzmi) wycinankę (dokładniej pierwsze wydanie HMS Granado - Shipyard Nr 2).
Nie podobała mi się użyta kolorystyka (np. żółte pokłady). Postanowiłem, że model pomaluję.
Na początku chciałem sprawdzić jak jest spasowany kadłub i postanowiłem zrobić to nie z użyciem oryginalnej wycinanki, ale wydruku skanu (bo ksero jakoś nie lubię).
Później doszedłem do wniosku, że skanowanie to dobry pomysł. Wszystko drukuję na jednakowym papierze. Jeśli jakiś element wymaga zwinięcia to mogę wydrukować go na cienkim papierze. Łatwo coś poprawić, bo jak nie wyjdzie to drukuję dany element jeszcze raz. Nie marudzę, że czegoś zapomniano w wycinance (np. jednej ze schodni), że coś ma zły kolor itp.
Tak jak zauważyłeś po przeskanowaniu usuwam kolory zostawiając same kontury. To bardzo ułatwia dalszą pracę, a jest operacją bardzo prostą. Szczególnie gdy wydruk nie jest rastrowy (a tak jest w przypadku tego wydania).
----------------
Wracając do modeli Shipyardu. Uważam, że są to w tej chwili najlepsze na polskim rynku kartonowe modele historycznych żaglowców.
Autorzy starają się jak najwierniej oddać rzeczywisty wygląd okrętu.
W przypadku HMS Granado wiem, że nie zawsze im to w pełni wyszło. Dotarłem do planu stoczniowego HMS Granado z 1741 i jest tam parę różnic, ale i tak bardzo podoba mi się ten model.
Niestety poziom opracowania nie jest równy. Każde kolejne opracowanie jest oczywiście coraz lepsze, ale czasem widać niekonsekwencje (najbardziej to widać w użyciu różnych technik imitacji deskowania w jednym modelu - dokładniej HMS "REVENGE" - galeonu elżbietańskiego).
Są one jednak doskonałą podstawą do dalszej waloryzacji. Często wykonywane są na ich podstawie nie tylko modele papierowe, ale również drewniane.
Mimo tych paru słów krytyki czekam na kolejne publikacje tego wydawnictwa (i na pewno nie jestem w tym osamotniony).
----------------
rowin-ds przeczytałem w innym wątku, że pracujesz nad HMS Victory z MM, a w planach masz HMS Victory z Shipyardu. Jest to bardzo odważny wybór. Nie wiem jakie masz doświadczenie, ale model Shipyardu to niezłe wyzwanie. Może warto wcześniej wykonać coś mniejszego np. jakąś fregatę? Wielkością będzie zbliżona do Twojego HMS Victory, a różnica w trudności wykonania znacząca. Oczywiście jeśli możesz to Victory warto kupić by nie szukać później na allegro tylko na półce.
No i oczywiście czekam na Twoją [foto]relację z budowy HMS Victory z MM.
...a może tylko tak ględzę, bo sam z chęcią bym zrobił flagowiec Nelsona, ale wciąż nie mam odwagi by go zacząć...