USS Wasp CV7 - budowa od podstaw
Moderator: kartonwork
Tymczasem na budowie pojawił sie komin. Zachęcające, że tym razem wszystko pasowało jak ulał. W trakcie budowy wpadłem też na kilka pomysłów optymalizujących jego sklejanie w przyszłości. Pojawi się też kilka dodatkowych szczegółów, jadnak w „surówce” nie będę ich już testował.
Ostatnio zmieniony wt maja 24 2005, 19:07 przez origami, łącznie zmieniany 2 razy.
Skoro przy komienie się zatrzymałem, to może mała ciekawostka ich dotycząca.
USS Ranger CV4 był pierwszym lotniskowcem amerykańskim który z takim przeznaczeniem został od podstaw zaprojektowany i zbudowany. Trzeba tu wspomnieć o interesującej polemice środowisk pilotów, inżynierów oraz specjalistów od marynarki wojennej, dotyczącej koncepcji właściwej dla lotniskowców. Piloci morscy, prawdopodobnie pod wpływem doświadczeń z USS Langley CV1 byli znacznie bardziej przychylni koncepcji nie zakłóconego niczym pokładu startowego. Niezakłóconego a więc pozbawionego jakichkolwiek na nich nadbudówek oraz komina. Nie było to rozwiązanie proste do zrealizowania. USS Ranger miał znacznie potężniejszy zespół napędowy niż USS Langley, co wymagało zastosowania bardzo wydajnego systemu odprowadzania spalin. Dla porównania moc siłowni USS Langley to jedynie 7 150 koni mechanicznych, podczas gdy siłownia USS Ranger miała dawać moc 53 500 koni mechanicznych. Dyskusyjne było też pozbawienie okrętu wyspy, mieszczącej pomieszczeń kontroli lotów. Dyskusja przyniosła taki efekt, że na USS „Ranger” zbudowano standardową wyspę, przy krawędzi prawej burty, ciekawe jednak, że dziwaczne kominy pozostały, taj jak pierwotnie je zaplanowano. Było ich sześć i na czas startów i lądowań były pochylane pod kątem 90 stopni. Każdy później budowany duży lotniskowiec amerykański miał już komin zespolony z bryłą wyspy.
USS Ranger CV4 był pierwszym lotniskowcem amerykańskim który z takim przeznaczeniem został od podstaw zaprojektowany i zbudowany. Trzeba tu wspomnieć o interesującej polemice środowisk pilotów, inżynierów oraz specjalistów od marynarki wojennej, dotyczącej koncepcji właściwej dla lotniskowców. Piloci morscy, prawdopodobnie pod wpływem doświadczeń z USS Langley CV1 byli znacznie bardziej przychylni koncepcji nie zakłóconego niczym pokładu startowego. Niezakłóconego a więc pozbawionego jakichkolwiek na nich nadbudówek oraz komina. Nie było to rozwiązanie proste do zrealizowania. USS Ranger miał znacznie potężniejszy zespół napędowy niż USS Langley, co wymagało zastosowania bardzo wydajnego systemu odprowadzania spalin. Dla porównania moc siłowni USS Langley to jedynie 7 150 koni mechanicznych, podczas gdy siłownia USS Ranger miała dawać moc 53 500 koni mechanicznych. Dyskusyjne było też pozbawienie okrętu wyspy, mieszczącej pomieszczeń kontroli lotów. Dyskusja przyniosła taki efekt, że na USS „Ranger” zbudowano standardową wyspę, przy krawędzi prawej burty, ciekawe jednak, że dziwaczne kominy pozostały, taj jak pierwotnie je zaplanowano. Było ich sześć i na czas startów i lądowań były pochylane pod kątem 90 stopni. Każdy później budowany duży lotniskowiec amerykański miał już komin zespolony z bryłą wyspy.
Ostatnio zmieniony czw kwie 07 2005, 18:23 przez origami, łącznie zmieniany 1 raz.
W razie, gdyby to kogoś interesowało, skończyłem projektować szkielet pokładu hangarowego. Teraz zacznę go wyposażać.
Ostatnio zmieniony czw kwie 07 2005, 18:25 przez origami, łącznie zmieniany 1 raz.
- Sleepwalker
- Posty: 185
- Rejestracja: śr maja 19 2004, 18:25
- Lokalizacja: Singapore
Faktycznie pokład rufowy jest trochę zamotany ale mam nadzieję, że jak już przejdę do niego na dobre, rozwikłam jego zagadkę.
Nie opieram się wyłącznie na PM, choć opracowanie jest według mnie bardzo dobre. Do pomocy mam również trochę historycznych fotografii z netu i kilka fotek modeli tego okrętu w różnych skalach.
Z braku dokładnej dokumentacji pokładu hangarowego, posiłkuje się fotografiami dotyczącymi typu Yorktown – projekt Waspa powstał na podstawie pomniejszonego nieco projektu Yorktown.
Jeśli chcesz coś zmajstrować sam, gorąco polecam. Mnie daje to nieporównanie większą frajdę niż składanie gotowego modelu. Nie musze się też stresować jak mi coś nie wyjdzie. Po prostu przygotowuję element jeszcze raz i znów sklejam.
Nie opieram się wyłącznie na PM, choć opracowanie jest według mnie bardzo dobre. Do pomocy mam również trochę historycznych fotografii z netu i kilka fotek modeli tego okrętu w różnych skalach.
Z braku dokładnej dokumentacji pokładu hangarowego, posiłkuje się fotografiami dotyczącymi typu Yorktown – projekt Waspa powstał na podstawie pomniejszonego nieco projektu Yorktown.
Jeśli chcesz coś zmajstrować sam, gorąco polecam. Mnie daje to nieporównanie większą frajdę niż składanie gotowego modelu. Nie musze się też stresować jak mi coś nie wyjdzie. Po prostu przygotowuję element jeszcze raz i znów sklejam.
Przedstawiam efekt kilku tygodni mojej pracy. Nie jest tego wiele ale czasu miałem bardzo mało. Poza tym, może tego nie widać na pierwszu rzut oka, szkielet jest zrobiony zupełnie od nowa. Pierwszy był po prostu w skali 1:400. Patent z tym "szkicem" w 1:400 był trochę bezsensowny. Myślałem, że to ułatwi właściwą budowę. Rzeczywiście paru błędów się ustrzegłem ale równie dobrze mogłem je dość prosto poprawić we właściwym szkielecie.
Błędem było też naklejenie elementów szkieletu na tekturę 1 mm. W wielu modelach to wystarcza, tu nastręcza tylko dodatkowych trudności ze sztywnością konstrukcji. Okręt będzie wysoki. Całość usztywni się po nałożeniu pokładu startowego ale i tak troche się obawiam.
Błędem było też naklejenie elementów szkieletu na tekturę 1 mm. W wielu modelach to wystarcza, tu nastręcza tylko dodatkowych trudności ze sztywnością konstrukcji. Okręt będzie wysoki. Całość usztywni się po nałożeniu pokładu startowego ale i tak troche się obawiam.
Ostatnio zmieniony wt maja 24 2005, 19:08 przez origami, łącznie zmieniany 1 raz.
i jeszcze jeden rzut z góry
Ostatnio zmieniony wt maja 24 2005, 19:09 przez origami, łącznie zmieniany 1 raz.