*[Relacja/Okręt] "Wodnik"
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
Reje trzy razy pociągnięte dość gęstą mieszanką farbki z Pattexem, wyszlifowane i pomalowane matową farbką akrylową . Kolorek dobrany do koloru masztów. Żagle oklejam farbowanym kordonkiem, opalanym w żywym ogniu dla pozbycia się włosków.
Ostatnio zmieniony pt maja 12 2006, 9:32 przez Syzyf, łącznie zmieniany 2 razy.
Moje modele: archiwum
Czesc Syzyf!
Dzieki uprzejmosci przyjaciol z Polski , dostalem wlasnie ksizke pt: "BUDOWA MODELI
DAWNYCH OKRETOW" z serji - Biblioteka Morza. Podaje ona taki oto opis sejzingowania:
Gordingi sluzyly do podnoszenia ciezkiego plotna zaglowego powyzej rei. Podciagniete i zwiniete zagle mocowano na rei w ten sposob, zeby najwieksza masa plotna obciazala srodek rei i stopniowo zwezala sie ku jej nokom. Po odpowiednim ulozeniu zagla sejzingowano go SPIRALNIE az do konca nokow.
Czyli zwyczajnie na okretke pod katem mniej wiecej 45%. Tak wlasnie pokazuje to ilustracja przy opisie. Jezeli jeszcze potrzebujesz, moge wyslac Ci skany tych stron z opisem. Ale to dopiero w poniedzalek.
Pozdrawiam !
Piotr.
Dzieki uprzejmosci przyjaciol z Polski , dostalem wlasnie ksizke pt: "BUDOWA MODELI
DAWNYCH OKRETOW" z serji - Biblioteka Morza. Podaje ona taki oto opis sejzingowania:
Gordingi sluzyly do podnoszenia ciezkiego plotna zaglowego powyzej rei. Podciagniete i zwiniete zagle mocowano na rei w ten sposob, zeby najwieksza masa plotna obciazala srodek rei i stopniowo zwezala sie ku jej nokom. Po odpowiednim ulozeniu zagla sejzingowano go SPIRALNIE az do konca nokow.
Czyli zwyczajnie na okretke pod katem mniej wiecej 45%. Tak wlasnie pokazuje to ilustracja przy opisie. Jezeli jeszcze potrzebujesz, moge wyslac Ci skany tych stron z opisem. Ale to dopiero w poniedzalek.
Pozdrawiam !
Piotr.
Rutek63 – dzięki za opis sejzingowania. Ze skanów chętnie skorzystam. Starałem się zrobić żagiel wg tej instrukcji. Jak wyszło widać na zdjęciu. Czarna nitka służyła do tymczasowego owinięcia żagla, potem została usunięta.
Grotżagiel przygotowany do zawieszenia. Mordowałem się już dzisiaj chyba z godzinę, aby przeciągnąć fały przez otwory w głowicy – bezskutecznie. Będę próbował dalej.
Grotżagiel przygotowany do zawieszenia. Mordowałem się już dzisiaj chyba z godzinę, aby przeciągnąć fały przez otwory w głowicy – bezskutecznie. Będę próbował dalej.
Ostatnio zmieniony pt maja 12 2006, 9:36 przez Syzyf, łącznie zmieniany 3 razy.
Moje modele: archiwum
Przykleiłem na styk cieńszą nitkę i wyciągnąłem dziada (fał).
Pierwsza reja w górze. Tak to wyglądało:
Zamotałem się z tym przeciąganiem i zapomniałem wcześniej zamocować bloczki szotów i zrobić pertę.
Pertę zrobiłem ale było trochę zabawy „na wysokości” z jej mocowaniem do rei. Udało się po japońsku: jako tako. Gdy zamocowałem topenantę przypomniało mi się, że jest ona liną półstałą i powinna mieć kolor czarny, a nie beżowy. Poszła do wymiany. Trzy błędy na jednej rei – bardzo przyzwoity wynik .
Do kołkownicy przymasztowej zamocowałem fały, topenanty i gejtawy. Fały powinny mieć bloczki przy pokładzie ale zdecydowałem się na uproszczenie i zawiązałem je bezpośrednio.
Straszne zamieszanie z tymi linkami. Dla zmniejszenia włoskowatości nitki i kordonek zostały posmarowane woskiem pszczelim. Likwiduje to dość dobrze włoski, ale wtedy, gdy nitka jest zostawiona w spokoju. Gdy jest przeciągana przez bloczki, dotyka się ją, itp. włoski wracają. Trudno, może coś z tym zrobię.
Ogólne wrażenia po zrobieniu pierwszego olinowania nie są nadzwyczajne. Straszny zamęt z nitkami. Kleją się do siebie (wosk), zawsze są nie tam gdzie nie powinny. Tutaj już trzeba wykazać się cierpliwością.
Pierwsza reja w górze. Tak to wyglądało:
Zamotałem się z tym przeciąganiem i zapomniałem wcześniej zamocować bloczki szotów i zrobić pertę.
Pertę zrobiłem ale było trochę zabawy „na wysokości” z jej mocowaniem do rei. Udało się po japońsku: jako tako. Gdy zamocowałem topenantę przypomniało mi się, że jest ona liną półstałą i powinna mieć kolor czarny, a nie beżowy. Poszła do wymiany. Trzy błędy na jednej rei – bardzo przyzwoity wynik .
Do kołkownicy przymasztowej zamocowałem fały, topenanty i gejtawy. Fały powinny mieć bloczki przy pokładzie ale zdecydowałem się na uproszczenie i zawiązałem je bezpośrednio.
Straszne zamieszanie z tymi linkami. Dla zmniejszenia włoskowatości nitki i kordonek zostały posmarowane woskiem pszczelim. Likwiduje to dość dobrze włoski, ale wtedy, gdy nitka jest zostawiona w spokoju. Gdy jest przeciągana przez bloczki, dotyka się ją, itp. włoski wracają. Trudno, może coś z tym zrobię.
Ogólne wrażenia po zrobieniu pierwszego olinowania nie są nadzwyczajne. Straszny zamęt z nitkami. Kleją się do siebie (wosk), zawsze są nie tam gdzie nie powinny. Tutaj już trzeba wykazać się cierpliwością.
Ostatnio zmieniony pt maja 12 2006, 9:39 przez Syzyf, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje modele: archiwum
Wydawać by się mogło, że użycie nici bawełnianych jest bliższe prawdy jako iż liny były z włókien naturalnych. Niestety mamy wtedy do czynienia z włoskami. Dlatego też lepiej jest używać nici z tworzyw sztucznych. Takich jakimi szyje się buty. Dostępne są w sklepach z artykułami szewskimi. Z reguły włosków nie mają. Ponoć równie dobre są nici jedwabne ale w przeciwieństwie do tych pierwszych takich nigdy nie używałem więc tej opinii nie mogę potwierdzić.Syzyf pisze:Gdy jest przeciągana przez bloczki, dotyka się ją, itp. włoski wracają.
Jeta - z bawełnianych nici używam tylko kordonka. Te cieńsze nici są w 100 % sztuczne (chyba polipropylen), a mimo to są włoskowate jak diabli. To dziwne. Takie całkiem gładkie są chyba z nylonu, ale wydaje mi się, że się za mocno błyszczą. Trudno, będę się męczył dalej z takimi jakie mam.
Może po zakończeniu budowy uda mi się co bardziej kudłate ulizać .
Korzystając z wolnego czasu po raz trzeci zmierzyłem się z topenantami. Uznałem, że bloczki przy maszcie są za nisko, więc podniosłem je wyżej – bliżej marsa. Teraz tworzą bardziej wyrazisty trójkąt. Oczywiście trzeba było zrobić nowe liny. Zrobiłem też drugi żagiel (fok). Leży sobie na bocianim gnieździe. Technika wykonania taka sama jak grotżagla. Wystrugałem do niego bloczki z papieru (opisanym już sposobem). Żebym tylko znowu nie zapomniał o pertach. Wszystko to zajęło mi 7 godzin czasu. Prace linowe są bardzo czaso/nerwochłonne.
Może po zakończeniu budowy uda mi się co bardziej kudłate ulizać .
Korzystając z wolnego czasu po raz trzeci zmierzyłem się z topenantami. Uznałem, że bloczki przy maszcie są za nisko, więc podniosłem je wyżej – bliżej marsa. Teraz tworzą bardziej wyrazisty trójkąt. Oczywiście trzeba było zrobić nowe liny. Zrobiłem też drugi żagiel (fok). Leży sobie na bocianim gnieździe. Technika wykonania taka sama jak grotżagla. Wystrugałem do niego bloczki z papieru (opisanym już sposobem). Żebym tylko znowu nie zapomniał o pertach. Wszystko to zajęło mi 7 godzin czasu. Prace linowe są bardzo czaso/nerwochłonne.
Ostatnio zmieniony pt maja 12 2006, 9:45 przez Syzyf, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje modele: archiwum
Górne żagle i bezan będą rozwinięte. Zrobiłem tak, żeby żagle nie zasłaniały pokładu.
Druga reja poszła do góry. Tym razem nie mocowałem wszystkich nitek, bo równie dobrze można je zawiązać, gdy nadejdzie ich czas. Trochę mniej plątaniny.
Teraz chyba trochę odpocznę od nitek i zabiorę się za wykończenie kadłuba i gretingi na pokładzie.
Druga reja poszła do góry. Tym razem nie mocowałem wszystkich nitek, bo równie dobrze można je zawiązać, gdy nadejdzie ich czas. Trochę mniej plątaniny.
Teraz chyba trochę odpocznę od nitek i zabiorę się za wykończenie kadłuba i gretingi na pokładzie.
Moje modele: archiwum
Zrobiłem drabinkę i budkę sternika. W przypadku drabinki posłużyłem się przyrządem, który widziałem w jednej z książek o modelarstwie. Tamten przyrząd był z drewna. W moim są to kawałki tekturki przyklejone pod kątem do płaskiego kawałka. Ma to zapewnić równy skos wszystkich stopni i równe odległości między nimi. Przyda się do zrobienia drugiej drabinki, która będzie prowadzić pod pokład (tam, gdzie jest dziura w pokładzie – obok budki sternika).
Ostatnio zmieniony pt maja 12 2006, 9:54 przez Syzyf, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje modele: archiwum