HMS Nelson z 1943 roku skala 1:200
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
Piękna rzecz. Jedyne na co zwróciłem uwagę to dziwny wygląd wnętrz luf -- na pierwszych wieżach tak jakby aluminiowe, a na ostatniej pomalowane tak, jak zewnętrzna część. Wnętrza luf były zabezpieczane dość grubą warstwą smaru, więc na pewno się nie błyszczały. proponowałbym kolor w stylu gunmetal, albo mieszankę czarnego ze srebrnym.
Pozdrawiam,
Szymon
Szymon
-= Kawiarenka =-
Niektórzy zagrozili mojemu Lordowi, że go potraktują młotkiem , jak nie zacznę publikować jakichkolwiek zdjęć. Aby nie dać im tej okazji postanowiłem coś opublikować , aby nie mieli pretekstu do użycia narzędzia zbrodni.
-= Kuluary Projektu =-
Buszowanie po pokładzie zacząłem od dziobu. Wydawał się on dość nieskomplikowaną częścią okrętu. Nelson posiadał trzy kotwice, co było dość typowym rozwiązaniem w Royal Navy. Duża ilość pancerników posiadała potrójny system kotwiczny, który poza drobnymi różnicami i malowaniem nie różnił się zbytnio na pierwszy rzut oka.
Jednak wraz ze wzrostem świadomości i małej ilości dostępnego materiału zdjęciowego okazało się, że aby wykonać to na poziomie przyzwoitym trzeba ruszyć nie tylko mózgownicą ale i rączkami. Zanim prace ruszyły z miejsca trzeba było zastanowić się nad tym jak wykonać pewne elementy, aby odwzorowały one istotę sprawy, a nie utraciły zbyt dużej ilości szczegółów.
Porównując różne okręty i dostępne materiały udało się ustalić pewne szczegóły i zabrałem się do pracy.
Niektórzy zagrozili mojemu Lordowi, że go potraktują młotkiem , jak nie zacznę publikować jakichkolwiek zdjęć. Aby nie dać im tej okazji postanowiłem coś opublikować , aby nie mieli pretekstu do użycia narzędzia zbrodni.
-= Kuluary Projektu =-
Buszowanie po pokładzie zacząłem od dziobu. Wydawał się on dość nieskomplikowaną częścią okrętu. Nelson posiadał trzy kotwice, co było dość typowym rozwiązaniem w Royal Navy. Duża ilość pancerników posiadała potrójny system kotwiczny, który poza drobnymi różnicami i malowaniem nie różnił się zbytnio na pierwszy rzut oka.
Jednak wraz ze wzrostem świadomości i małej ilości dostępnego materiału zdjęciowego okazało się, że aby wykonać to na poziomie przyzwoitym trzeba ruszyć nie tylko mózgownicą ale i rączkami. Zanim prace ruszyły z miejsca trzeba było zastanowić się nad tym jak wykonać pewne elementy, aby odwzorowały one istotę sprawy, a nie utraciły zbyt dużej ilości szczegółów.
Porównując różne okręty i dostępne materiały udało się ustalić pewne szczegóły i zabrałem się do pracy.