MAZ-543 (30-lat historii...)

technika, historia, dokumentacja, linki itp

Moderatorzy: kartonwork, kierownik

ODPOWIEDZ
rado
Posty: 149
Rejestracja: czw lip 15 2004, 11:55
Lokalizacja: Wrocław

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: rado »

grzegorz pisze:A o rozpalaniu pod silnikiem...
rozumiem, że instalacji nie ma, jest ognisko :)
skadinąd wiem, że silników maszyn eksploatowanych np. na Alasce w ogóle się nie wyłącza, bo można by ich tam potem nie uruchomić. podobnie chyba będzie w tych zimnych rejonach Rosji.
Shere_Khan
Posty: 11
Rejestracja: wt lut 24 2004, 9:42
Lokalizacja: Toruń

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Shere_Khan »

Rosjanie sprytny naród. Ich kontruktorzy przewidzieli możliwość uruchamiania pojazdów typu maz również w niskich temperaturach. Gdzieś czytałem że przedział temeratur do +50 ... -50 st. C.
W mazie 537 oprócz silnika są dwa "kociołki". Pierwszy [PŻD-600] zasilany tym samym paliwem co silnik [olejem napędowym] podgrzewa kabinę, płyn chłodniczy i olej w silniku przed jego uruchmieniem. Drugi [benzynowy] służy do podgrzewania kabiny kierowcy i obsługi niezależnie od pracy i temperatury silnika. Podejrzewam że w mazie543 jest podobnie.
Pozdrawiam
Bart
Mariusz_wro
Posty: 29
Rejestracja: pt cze 10 2005, 20:15
Lokalizacja: Wrocław

kolejene 3 grosze.....( to juz chyba razem 12....)

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Mariusz_wro »

Co do wyrzutni z ciekawym lozem rakiety:jestem przekonany prawie na 100% ze taki model byl w jednostce szkolnej w Orzyszu.Ja bylem w Boleslawcu i napewno takich tam nie bylo.Jak bylo w pozostalych brygadach tzn.w Biedrusku(pozdrawiam KIEROWNIKA..:)...) i Choszcznie tego nie wiem.W kazdym razie ogladajac jak to niby mialo dzialac dziekowalem losowi ze nie miałem z tym doczynienia:).Bylem funkcyjnym-tzw.,,czworka"(mechanik SPO) ktory musial sie sporo nabiegac po wyrzutni- a te cale ,,patentowe dynksy" bardzo by to utrudnialy.Wspomniales Grzegorzu o glowicach chemicznych do SCUDOW.Wcale mnie to nie dziwi-produkowaly je zaklady ROKITA w Brzegu nad Odra.A co do glowic jadrowych to chyba tez nie jest już tajemnica ze były skladowane w Polsce.Chyba mnie nie zamkna jeśli powiem dokladnie gdzie były skladowane????:). Otoz oczywiście lape na tym trzymali Rosjanie –glowice znajdowaly się na terenie lotniska Kluczewo pod Stargardem Szczecinskim.Do rakiet 8k14 były dwa typy glowic jadrowych : 269A i RA-17 (moc ladunkow do 400kT).W czasie cwiczen nie pamietam by operator nie wprowadzal innych nastaw niż wlasnie dla ,,atmowek”.Do teraz pamietam meldunki operatora brzmiace jakos tak:,,wybuch powietrzny ,500m.....” :).Grzegorzu co do kadry oficerskiej i ich pojeciu jak to wygladalo w komunie....czy mielismy te ,,rakiety atomowe” czy tez nie to wlasnie niedawno gawedzilem z jednym kapitanem z WSO we Wroclawiu....To co mu przekazalem jak mowisz powaznie zachwialo jego wiedza o tym co było ponad 15 lat temu:). Zreszta takie mity były i w czasie gdy sluzylem w Boleslawcu i to wśród kadry wlasnie z tej jednostki :)).Jakies pojecie o tym mieli tylko ci co zasuwali w plutonach startowych i widzieli to z bliska ;).A teraz anegdotka dotyczaca podgrzewacza silnika...W czasie tzw.przejscia czyli co polrocznego,generalnego przegladu technicznego sprzetu zdazyla się historia godna niezlej komedi.Kolega postanowil się gdzies zamelinowac i spokojnie pospac nie niepokojony przez upierdliwego ogniomistrza(sierzant w rakietowce i artylerii).Wybral prawa kabine ,opuscil oparcie przedniego fotela i zasnal snem sparwiedliwego.W tym samym czasie kierowca postanowil sprawdzic jak dziala ten cholerny podgrzewacz silnika.Z tego co pamietam trzeba było tego pilnowac uwazajac czy nie ma przeciekow paliwa....Wtedy miał pecha bo wlasnie przecieki były i cale cale ustrojstwo stanelo w ogniu-czyli dokladnie pod tylkiem spiacego kumpla.Zrobilo się starszne zamieszanie,ogien i sporo dymu i oczywiście bieg sprintem po gasnice.Kierowca dostal takiego kopa adrenaliny ze gasnice wyrwal razem z przysrubowanymi a może nawet przyspawanymi zaczepami.Po stlumieniu ognia ,gdy przyszedl czas na refleksje i uspokojenie skolatanych nerwow otwieraja się drzwi kabiny i ukazuje się zaspane oblicze kolegi...Rozglada się i widzi wszystko upaprane bialym proszkiem z gasnicy.Jego zdziwiona mina i zabawny komentaz pelny wymyslnych przeklenstw wywolala w nas napad ,,glupawki" - skrecalismy się ze smiechu....
Pzdr.
Mariusz
Awatar użytkownika
kierownik
Posty: 2025
Rejestracja: pn kwie 07 2003, 10:33
Lokalizacja: Ruda Śląska
x 11

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: kierownik »

Co do załadunku rakiety bez dźwigu - głowy nie dam, ale chyba II dywizjon w Biedrusku ćwiczył załadunki rakiet bez dźwigu!
Dopowiem, że rakieta przewożona na naczepie Ziła była maskowana brezentem rozpinanym na pałąkach. Całość dość kuriozalnie przypominała ... kombajn zbożowy - pałąki specjalnie deformowały kształt.
Głowice przewożone były w samochodach - chłodniach.

Podgrzewacze - zarówno w "łajbie" jak i w Uazach 469 i 452 T były montowane podgrzewacze benzynowe. O ile jednak w Mazie działało to dosyć sprawnie (tylko te kłęby dymu przy rozruchu :shock: ) - to w Uazach było zalecenie: nie stosować. Benzyna lała się na glebę.

Wcześniej była mowa o czasie do odpalenia "z marszu". Otóż jednym z kryteriów wyboru załogi na strzelania do Kazachstanu było właśnie skrócenie go. Powiem, że mieliśmy poniżej 30 minut . Najdłużej się smolił dowódca wycelowując rakietę, bo azymuty od topków i celowniczych miał podane najdalej w 15 minucie, dane od rachmistrzów niemal równo, paliwo dawkowano do 22-24 minuty.

Dodam, że ja byłem topogeodetą, jeżdziłem z tyłu nowiuteńkiego 452T z aparaturą nawigacyjną, byłem najlepszy w brygadzie jeśli chodzi o podawanie azymutu z żyrokompasu 1G9 (ręczne odblokowanie wirnika !).
Potem dostałem żyrokompas 1G17 (automat) :lol:
Mariusz_wro
Posty: 29
Rejestracja: pt cze 10 2005, 20:15
Lokalizacja: Wrocław

3 grosze

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Mariusz_wro »

Witam KIEROWNIKA:).30 minut to dobry czas:).Przy zgranej obsludze(stare wojsko) mielismy podobne.Najslabszym ogniwiem byla wlasnie praca celowniczych-jak im cos sie pochrzanilo bylo kiepsko z ocenami.W czasie zadania z marszu mialem zapieprz przez pierwsze 10 minut a pozniej nudzilem sie i marzlem zima stojac przy stole startowym.Przed samym startem napelnianie rakiety paliwem rozruchowym,testy,dopelnienie butli sprezonym powietrzem,uaktywnienie bateri ampulowych i cos tam jeszcze:).Pluton startowy dostawal w d...naprawde na tzw.POC-cie(punkt obslugi technicznej) w czasie pobierania rakiety.Trwalo to tez ok pol godziny ale pamietam ze zawsze bylem po tym niesamowicie spocony.,,Kopnal" mnie zaszczyt pracy przy paliwie rozruchowym czyli maska p-gaz i czasami ubior ochronny(rewelacja w czasie letnich upalow),przeladunek rakiety,mordega z pokrowcami zima gdy robily sie jak z blachy i tym podbne uroki:).Ale gwozdziem programu to zawsze byla tzw.STYKOWKA...hehehe.Doskonala nazwa na laczenie glowicy z nosicielem ale i na okreslenie tzw,,grzejacych sie stykow "mojego dowodcy...hihihihhi.W czasie laczenia glowicy z nosicielem i laczeniu kabli do glowicy czasami pojawial sie problem...............SZNURKA!!!!!!!!!:).Mlodsi bywalcy forum byc moze nie wiedza ze kiedys problemem akcji zniwnej byl NIESMIERTELNY SZNUREK DO SNOPOWIAZALEK tak tam bywal problem ze sznurkiem do powiazania tych paletajach sie kabli w przedziale sterowania rakiety:))).Piszacy te slowa w akcie desperacji poswiecal sie kilka razy i wyciagal sznurowadla z kamaszy dzieki czemu mozna bylo dokonczyc zadanie a potem spopielic w czasie wojny jakies miasto czy inne zgrupowanie wojsk npla:))).Jak udalo sie wreszcie to powiazac przychodzila kolej na poskrecanie wszystkiego do kupy 16 nakretkami M10.Ja dostawalem 8 nakretek i koles tez 8 i zaczynalo sie skrecanie na czas.Oczywiscie bylo dostepnych tylko 16 nakretek i ani JEDNEJ awaryjnej w zapasie.A w nocy wiadomo-ciemno,pospiech wrzaski komend,stres,przeklenstwa.....:)Po wszystkim dyskretnie wymienailismy informacje ile srub brakuje w dolnej sekcji i czy sie ta rakieta nie polamie w czasie podnoszenia...hehehe:)))
Awatar użytkownika
grzegorz
Posty: 652
Rejestracja: pn lis 24 2003, 19:19
Lokalizacja: Gorzów Wlkp

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: grzegorz »

Obok mojego miasta leży mała mieścina Skwierzyna.... Wojsko Polskie posiadało tam dwie jednostki... przeciw lotniczą rakietową i rakiet taktycznych... kolega miał nieszczęście służyć w taktycznych i był odpowiedzialny za logistykę, zaopatrzenie i przeładunek na tak zwanym polu walki... jako że w latach 94-98 upodobali sobie tę jednostkę dziennikarze Żołnierza Polskiego i sztab generalny z przytulnego miejsca dekowników zapragnęli zrobić wzorzec w armii..... Nie ustające ćwiczenia na placu... ciągłe mycie wyrzutni bo nie wiadomo kiedy ktoś zajedzie z wizytą (kolega nawet załapał się na zdjęciu do któregoś z numerów ŻP. ...) wszystko to po to żeby na poligonie stwierdzić iluzorycznie że trafili...
W trakcie z jednych ćwiczeń na terenie parku przeładowywano skompletowane na transporterze rakiety ....procedura wyglądała tak...Dźwigowy siedzi przy pulpicie i manewruje specjalną podwieszoną belka do której przyczepiona jest na równie specjalnych hihihihihihi zawiesiach rakieta i tu uwaga rakieta z głowicą.... chemiczną...oficjalnie... za wiedzą przełożonych ...tuż przed wyjazdem na poligon ostatni sprawdzian..... kolega stoi tyłem do dźwigu nie widzi rakiety ale ma przed sobą oficera odpowiedzialnego za cały proces.... nagle głuche uderzenie... pomyślał że może belka uderzyła w ramy tenta albo spadła jedna z wielu walających się przy dźwigu belek drewnianych służących do podkładania pod wysuwane podpory.........
A tutaj niespodzianka trep przed nim zemdlał...tak po prostu przywalił o ziemię...... jedna z lin pękła...i rakieta przywaliła głowicą o beton... ćwiczyli chemiczną głowicą bojową....Biedak jak to zobaczył zszedł...hihihihihi

Skrócę opowieść, kumpla za gdakanie o raporcie i zagrożeniu przenieśli do „trójkąta bermudzkiego” czyli Żary, Żagań itd. Tyle że trafił do jednostki gdzie nawet sprzątaczki miały swoje karty magnetyczne...hm..... no a potem go po cichaczu zwolnili ze służby ... No i tak przynajmniej w naszym regionie tajemnica głowic chemicznych przestała być tajemnicą.... sprawa się rypła....hihihihi

Naszymi ELLBRUSAMI bardzo interesowało się NATO...... akurat Polskimi.... Nasi inżynierowie udoskonalili układy naprowadzania i korygowania lotu rakiety zwiększając celność ..ale najważniejsze czego dokonali to obniżenie trajektorii lotu rakiety co w opinii wojskowych było skokiem rozwojowym w stosunku do tego co potrafiły rakiety oryginalne made in CCCP. Obniżenie to w dość znaczny sposób zmniejszało możliwość wykrycia i zestrzelenia tejże przez systemy NATO... jestem przekonany że tak gwałtowne wycofanie tego systemu z naszej armii było podyktowane obawami wielkiego brata ... tym razem nowego zza oceanu ... hihihihi dotyczącymi możliwości wycieku tajemnic tej modernizacji do krajów arabskich....(IRAQ...itp....)

Opowiadajcie, opowiadajcie, nieźle się uśmiałem... ja byłem na szkoleniu spadochronowym to dopiero były jazdy... horror ...hihihi opowiem przy innej okazji.... moze przy omawianiu sprzętu desantowego...hihihihihi
Obrazek
Awatar użytkownika
grzegorz
Posty: 652
Rejestracja: pn lis 24 2003, 19:19
Lokalizacja: Gorzów Wlkp

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: grzegorz »

Żeby podsumować czymś dla oka wspominane przez nas....

Termoizolacja zakładana na głowicę jądrową...

Obrazek

Belka dźwigowa służąca do przenoszenia rakiety....

Obrazek

I sama rakieta ....

Obrazek


:) :idea: :)
Mariusz_wro
Posty: 29
Rejestracja: pt cze 10 2005, 20:15
Lokalizacja: Wrocław

apropo tajemnic

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Mariusz_wro »

Tez mialem ,,szczescie" sluzyc w tzw.panikarskiej jednostce.Na dodatek w najlepszym dywizjonie i by sie pograzyc to jeszcze ,,punkciarskiej" baterii-czyli koszmar.Pamietam te pokazowki dla kombatantow gdy ubierali nas jak najbardziej ,,bojowo"-czysty teatr.Na poligonach ubrani bylismy w czolgowe ,,ancugi" ale w razie wizyty gosci kazano nam zakladac homonto-czyli szelki.Obowiazywala zasada ze im glosniej wydzieralo sie komendy tym bardziej bylo bojowo i powaznie..Dokladnosc wycelowania rakiety to tzw...,,sztuka" czyli byle jak..ale aby szybko:).Smiesznie sie czasami robilo przy pilnowaniu tzw. tajemnicy wojskowej.Cwiczlismy czesto w nadlesnictwie blisko Boleslawca na jakis lesnych polankach.Lesne drogi dojazdowe do rejonu baterii obstawiane byly niby przez wartownikow.Niby wartownik owszem mial kalasza ale czesto bez magazynka nawet:).Rownie dobrze mozna tam bylo postawic kukle:).No ale zadaniem jego bylo pilnowac by nikt z obcych nie mogl podejzec tej super techniki:).A pozniej gdy bateria cwiczyla przez srodek calego zamieszania przejezdzal WOZ KONNY powozony przez jakiegos rolnika z okolicy...To naprawde SURREALIZM byl ten chlop,konik,skrzypiacy woz ,pozdrowienie z uchylonym kapeluszem,dzien dobry panom zolnierzom, itd....Jak juz przejechal i zniknal w lesie wrzask dowodcy-wartownik ..ch....maske wloz,czolganiem przez pelzanie do mnie!!!!!...i co ten biedny zolnierzyna mial zrobic nie majac nawet slepaka dla postrachu:)))...Acha no i wizyty lesniczego spisujacego starty w drzewostanie jakie poczynilismy...A z nim to nie bylo zartow:))))
Awatar użytkownika
gulus
Posty: 1245
Rejestracja: sob maja 24 2003, 22:22
Lokalizacja: Ełk, mazury

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: gulus »

Rozumiem, ze sa wakacje, lato i te sprawy, ale obiecaj, Grzesku, ze najpozniej we wrzesniu wrocisz do tematu.

gulus
Obrazek
Awatar użytkownika
grzegorz
Posty: 652
Rejestracja: pn lis 24 2003, 19:19
Lokalizacja: Gorzów Wlkp

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: grzegorz »

Przepraszam wszystkich wyczekujących.... ale mam normalnie kocioł z robotami ziemnymi u siebie w firmie i od kilku dni nie wychodzę z terenu budowy.....tzn. wychodzę, ale do domu docieram po 20.00 a niestety w biurze nie mam teraz możliwości działania... (jak w czterdziestolatku sam hałas od spychacza i ładowarek.....)
Obszerna kontynuacja w obydwu wątkach jeszcze w tym tygodniu..... A.... hm.. do września to chyba trzasnę ( rozpocznę...) jeszcze środki transportu kołowego do 25T (ciężarówki wschodu....... może jakieś propozycje od jakiej zacząć......nadmieniam że samych ZIL jest coś koło 20 – kilku....hihihihii)
ODPOWIEDZ