Heniu,
Bardzo fajny temat. W ogóle cała Twoja koncepcja i konsekwencja w realizacji maszyn Lotu budzi podziw.
Ograniczenia ograniczeniami, ale czemu segmenty nie pasują do siebie? Nie trzeba wynaleźć prochu ani mieć 25 lat, żeby dopasować oklejki kadłuba po obwodzie.
Jak łączyłeś oklejki kadłuba – dwie wręgi? Nie wiem… może retusz krawędzi to wyolbrzymia? Zły kolor?
Jak by nie te przerysowane łącznia segmentów, to kadłubek byłby całkiem zajebiaszczy.
Choć wiesz, krytykuję, żeby coś skrytykować I tak śledzę Twoje relacje z przyjemnością.
Witaj Grzegorzu,
nie ma problemu, gdy się publikuje na forum to i trzeba się liczyć z uwagami, a to nie zawsze są plusy dodatnie.
Jak widać na pierwszym zdjęciu w tym poście zastosowałem moją (ulubioną) metodę wręga-sklejka. Zazwyczaj wychodzi to nieźle, ale papier srebrny (to tak, żeby się trochę wymówić ) bardzo trudno się klei. To taki „jakby fotograficzny”, jest jakaś warstwa naniesiona na „karton właściwy”. Dziwnie schnie - najpierw wszystko niby trzyma, potem (przynajmnie czasami) częściowo puszcza. Musiałbym tutaj być nieco bardziej cierpliwy i dokładny. Może trzeba lepiej, tzn. skuteczniej kształtować część przed sklejeniem?
Mówiąc inaczej, jeszcze dużo przede mną! Jeden z powodów dla którego kleję, chociaż może najmniej ważny – „następnym razem nie popełnię tego (samego) błędu” – a jednak popełniam – no i znowu mam powód, by kleić (tak dosłownie proszę tego nie brać ).
Heinrich Kosmala pisze: ↑sob lut 29 2020, 10:35
...papier srebrny...
No, nie wziąłem pod uwagę, że to "nie kartonowy" karton .
W sumie to nachodzi mnie na sklejenie jakiegoś srebrnego modelu na kredzie. Tak z ciekawości.
Ostatnio kredowy model kleiłem około 1991 r. - był to Sdkfz 222 giepemu.
gk pisze: ↑sob lut 29 2020, 20:41
W sumie to nachodzi mnie na sklejenie jakiegoś srebrnego modelu na kredzie. Tak z ciekawości.
Polecam, to prawdziwe wyzwanie!
Chociaż trzeba wziąć pod uwagę, że „karton srebrny” ze sklepu papierniczego to (moim zdaniem) nie to samo co „wydruk srebrny” na kredzie – tam jednak jest farba drukarska.
Panie Henryku, patrzę na to co pan "lepi" i jestem pełen, by nie przesadzić z zachwytem, podziwu. Tak mimo chodem to mamy wspólny front, pan 60 lat w modelarstwie, a ja zacząłem lepić po 60-tce. To co kleję to nie zbyt nadaje się do prezentowania gdzie kolwiek, a tym bardziej na forum modelarskim, ale lepienie papieru sprawia mi wielką radość, dlaczego w uniwersytetach trzeciego wieku tego nie uczą. Gdy z wielkim zainteresowaniem śledzę zmaganie się z papierem wielkich tego forum, i nie tylko z papierem, choć fanem plastiku nie jestem. Często zaglądam do tematów za których nasz administrator pan Tomasz przydziela złoty szpadel za ich odkopanie, To naprawdę jest wielka kopalnia wiedzy modelarskiej.W tym tygodniu jest fotą tygodnia Leutze
"Proszę zwrócić uwagę na profilowanie burt w okolicach dziobu. Papier jest wystarczająco rozciągliwy, żeby dał się wyprofilować w "siodło", czyli profil wklęsło - wypukły. Wszystko jest formowane na sucho, beż żadnych ślin modelarskich, dodatkowego nawilżania, impregnowania itd."
To jest cytat z relacji budowy tego okrętu. I tu mam pytanie do kolegi Grzegorza, czy to przy użyciu tego wałka co chwilowo zawłaszczyłeś koleżance małżonce, czy może przy użyciu tralki Tempesta. Ten cytat pochodzi niemal z przed 16 lat, ale pytanie nadal jest aktualne, jak?. Przepraszam panie Henryku, że zaśmiecam ten wątek, ale jakoś tak mnie naszło, bo do takiego poziomu lepienia jeszcze nie doszedłem jak pan.
Pozdrawiam Edek.
Hi Edek,
dzięki za dobre słowo!
Na forum tykamy się, niezależnie od wieku – czyba, że ktoś sobie tego wyraźnie nie życzy.
A co do tzw. meritum; najważniejsza (przynajmnie dla mnie) jest radość z tworzenia (modelowania, lepienia, majsterkowania...), nie trzeba być przy tym mistrzem (ja na pewno nim nie jestem). Nie trzeba też koniecznie produkować się na forum, wystarczy, że robisz „w domu dla siebie” – ważne, żebyś robił...
Kokpit – tym razem zapożyczony z konstrukcji Tadeusza Grzelczaka C-47 „Skytrain”. Spartańsko, ale moim zdaniem wystarczająco – po zamknięciu kokpitu (jak to najczęciej bywa) „i tak nic nie widać”. Pasowało prawie bez przeróbek...