No to można powiedzieć, że łuk gotowy - szczegóły na załącznikach. Jeszcze tylko malowanie, ale to na koniec, żeby po drodze - przy przymiarkach - czegoś nie sknocić.
Przy robocie przeżyłem lekki szok. Było tak. Kończyłem robotę wczoraj (nie dzisiaj) o drugiej w nocy mocowaniem na stałe środkowego jarzma łuku. Jak skończyłem, pomierzyłem i włosy na głowie mi dęba stanęły. A skoro jestem łysy jak kolano, to możecie sobie wyobrazić jaki byłem przerażony. Otóż pomiar wykazał, że środkowe jarzmo było zamocowane (już na stałe!!!) 5 mm od środka łuku. Horror. Śpiący już byłem, to jedynie pomyślałem, że idę spać z problemem na karku - zamocowanie było solidne, w końcu to jarzmo musi utrzymać w miejscu napięty łuk. A w ogóle jak się położyłem, to zasnąć nie mogłem, bo zachodziłem w głowę, jak to sie mogło stać. Pięć razy mierzone, sto przymiarek, a tu taka bryndza. I jeszcze to przeświadczenie, że inaczej się nie da, tylko przez roz....walenie tego co już zrobione i hajda od nowa.
Po przyjsciu z roboty, posprzątnięciu chałupy itp. wziąłem ze wstrętem łuk do łapy i kombinuję jak to najlepiej poprawić. Porawiłem z lekka wszystkie jarzma (jeszcze luźne), mierzę sobie o ile się pomyliłem. Mierzę jeszcze raz. I jeszcze raz. Ki czort, kurna myślę. Wszystko pasuje - jarzmo idealnie na środku. I w końcu zajarzyłem. W nocy mierzyłem odłegłośc od środka łuku do najbliższego jarzma, z jednej i z drugiej strony. I domyśliłem się, że któreś z jarzm musiało się do środka łuku przesunąć o te 5 mm (czego w wyniku zmęczenia i częściowej już o tej porze ślepoty, nie zauważyłem) i stąd moje wq....nie. Ale wiecie jak mi ulżyło, jak odkryłem źródłó mojej głupoty. Ufff...., ale się rozpisałem.
25. Łuk 1
![Obrazek](http://photobucket.com/albums/y256/Edmund_Nita/Making%20a%20Roman%20Catapult/th_25.jpg)
26. Łuk 2
27. Łuk napiety
No to z tej okazji gigantyczny uśmiech,