[R/G] HMCS "AGASSIZ" korweta typu Flower
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
Te białe obramowania są rzeczywiście z tworzywa.
Takie cieniutkie paski papierowe w moim wykonaniu wyglądały marnie więc byłem zmuszony sięgnąć po materiał zastępczy.
Blaszki imitujące zawiasy drzwi to odpad z produkcji rolet aluminiowych. Po perforacji blachy aluminiowej odpadem są właśnie takie cieniutkie blaszki.
Ich główną zaletą w tym przypadku jest powtarzalność kształtu.
Takie cieniutkie paski papierowe w moim wykonaniu wyglądały marnie więc byłem zmuszony sięgnąć po materiał zastępczy.
Blaszki imitujące zawiasy drzwi to odpad z produkcji rolet aluminiowych. Po perforacji blachy aluminiowej odpadem są właśnie takie cieniutkie blaszki.
Ich główną zaletą w tym przypadku jest powtarzalność kształtu.
Jedna drobna uwaga. Na wszystkich okrętach i statkach obramowania pokładu mają potrójną rolę. Po pierwsze usztywniąją krawędź pokładu by nie uległa falowaniu, po drugie zabezpieczają przed niekontrolowanym odływem wody z pokładu czyli, że zawsze wystają ponad pokład. Średnio o 100 mm. Wodę z pokładów odprowadza się natomiast rurami ściekowymi instalowanymi w narożnikach. Takie wystające obramowanie spełnia jeszcze trzecią rolę. Stanowi lepsze mocowanie relingów bo spawy dla stójek można połozyć zarówno w poziomie jak i w pionie.
A to się głupki Kanadyjczyki nie znają i zrobili całkiem na odwrótJeta pisze:Jedna drobna uwaga. Na wszystkich okrętach i statkach obramowania pokładu mają potrójną rolę. Po pierwsze usztywniąją krawędź pokładu by nie uległa falowaniu, po drugie zabezpieczają przed niekontrolowanym odływem wody z pokładu czyli, że zawsze wystają ponad pokład.
Ja tam bym nie nazywał innych głupkami nie mając zielonego pojęcia w temacie. Ale to już sprawa osobista. Zdjęcia też trzeba umieć odczytywać. A jak z nich wynika Kanadyjczycy nie zastosowali żadnych specjalnych obramowań pokładów:
Po prostu wykorzystali system pokładników i wzdłużników rozstawiając je tak by jednocześnie usztywniały krawędź pokładów od spodu, co jest zupełnie innym rozwiązaniem, często stosowanym przy projektowaniu składanych relingów.
Po prostu wykorzystali system pokładników i wzdłużników rozstawiając je tak by jednocześnie usztywniały krawędź pokładów od spodu, co jest zupełnie innym rozwiązaniem, często stosowanym przy projektowaniu składanych relingów.
Jeszcze jedna fotka na potwierdzenie tego o czym mówię:
W momencie kiedy pisałem o sposobie montażu obramowań, nie sprawdzałem czy w ogóle były czy nie. Założyłem, że skoro są tzn że były, a jeżeli są to nie tak zamontowane. Ot co. A teraz okazuje się, że ich wcale tam nie ma. A to zupełnie inna bajka.
Swoją drogą to ciężko jest znaleźć dobrą fotkę z oryginału.
W momencie kiedy pisałem o sposobie montażu obramowań, nie sprawdzałem czy w ogóle były czy nie. Założyłem, że skoro są tzn że były, a jeżeli są to nie tak zamontowane. Ot co. A teraz okazuje się, że ich wcale tam nie ma. A to zupełnie inna bajka.
Swoją drogą to ciężko jest znaleźć dobrą fotkę z oryginału.
Oglądając tu i tam różne zdjęcia różnych korwet doszedłem do wniosku że być może budowano je w/g jakichś tam ogólnych standardów ale już ich eksploatacja to była radosna twórczość stoczni remontowych
Bardzo ciężko jeżeli nie niemożliwe jest znaleźć dwie identyczne jednostki. W zasadzie jedno jest pewne i oddaje to fragment ksiązki Nicholasa Monsarrata w której to ktoś powiedział że te korwety były budowane tanio i szybko. Coś w stylu chyba jednorazowych popielniczek.
Tak pewnie było i szybkość z jaką zniknęły te okręciki z mórz po wojnie najdobitniej o tym świadczy.
Czyli reasumując, brak wystających obramowań pokładu mógł tu po prostu być wynikiem wojennych oszczędności.
Tu fotka pokazująca jak było akurat na tej korwecie.
Bardzo ciężko jeżeli nie niemożliwe jest znaleźć dwie identyczne jednostki. W zasadzie jedno jest pewne i oddaje to fragment ksiązki Nicholasa Monsarrata w której to ktoś powiedział że te korwety były budowane tanio i szybko. Coś w stylu chyba jednorazowych popielniczek.
Tak pewnie było i szybkość z jaką zniknęły te okręciki z mórz po wojnie najdobitniej o tym świadczy.
Czyli reasumując, brak wystających obramowań pokładu mógł tu po prostu być wynikiem wojennych oszczędności.
Tu fotka pokazująca jak było akurat na tej korwecie.
Sorry. Wszystkie moje wynurzenia były oparte na znajomości konstrukcji spawanych a tutaj jak byk widać, że konstrukcja jest jeszcze miejscami nitowana. Z tego wynika, że to co wziąłem za obramowanie pokładu jest chyba kątownikiem użytym jako łącznik elementów nitowanych. Jednostka jak widać ma mieszaną konstrukcję bo spawy w różnych miejscach też są widoczne. Druga wojna to okres, kiedy spawanie było jeszcze w swoich poczatkach i wprowadzano je stopniowo rozpoczynając od najłatwiejszych spoin poziomych. Liberciaki były pierwszymi spawanymi w całości, chociaż głowy bym nie dał, że nie znalazłoby się tam też czegoś nitowanego.
No to jedziemy dalej
Żeby nie było ze nic nie robiłem do tego czasu to wklejam fotki jeszcze bardzo surowej fazy budowy nadbudówki komina z wszelkimi klamotami. Jeszcze parę detali tam dojdzie a największe to te wielkie „tuby” nawiewów. Na razie jednak nie mam koncepcji co do metody ich wykonania. Wszystko jest jednak rozbieralne więc praktycznie mogę je zrobić na samym końcu.
Żeby nie było ze nic nie robiłem do tego czasu to wklejam fotki jeszcze bardzo surowej fazy budowy nadbudówki komina z wszelkimi klamotami. Jeszcze parę detali tam dojdzie a największe to te wielkie „tuby” nawiewów. Na razie jednak nie mam koncepcji co do metody ich wykonania. Wszystko jest jednak rozbieralne więc praktycznie mogę je zrobić na samym końcu.
Witam.
Dziś same detale.
Jakieś grzybki wentylacyjne, odpowietrzniki, zwijanie papieru, wyginanie drutu.
W sumie nic ciekawego do oglądania. Elementy w stanie po szlifowaniu za ciekawie nie wyglądają. Zobaczymy jak będzie po malowaniu
Boki nadbudówki głównej uzbrojone w żurawiki i jakieś detale związane z miotaczami bomb głębinowych.
Włazy i ich zamknięcia, świetliki, skrzynie jakieś, kawałek relingu
I to wszystko. Ot, takie udokumentowanie stanu prac na dzień dzisiejszy.
Dziś same detale.
Jakieś grzybki wentylacyjne, odpowietrzniki, zwijanie papieru, wyginanie drutu.
W sumie nic ciekawego do oglądania. Elementy w stanie po szlifowaniu za ciekawie nie wyglądają. Zobaczymy jak będzie po malowaniu
Boki nadbudówki głównej uzbrojone w żurawiki i jakieś detale związane z miotaczami bomb głębinowych.
Włazy i ich zamknięcia, świetliki, skrzynie jakieś, kawałek relingu
I to wszystko. Ot, takie udokumentowanie stanu prac na dzień dzisiejszy.