wpis takiej persony ja Ty, zdecydowanie podbudowuje ego, ale…
do jakiej perfekcji? Toż to drobne rzemiosło – początki początkującego. Nie umywające się do naprawdę dobrze prezentujących się wyrobów Twoich i kolegów. Widzisz przecież jak porysowałem plastik przy okazji innych czynności?
Na marginesie tylko zauważę, że nie będę tych zarysowań szczególnie zwalczał bo przy „blachach pancernych” mogą okazać się w późniejszym etapie pożądane.
Egzystencjonalnie powiem Ci, że forum Kworka uczy (jeśli ktoś oczywiście chce z nauk korzystać) – nie będę wymieniał nicków nauczycieli (żeby kogoś nie pominąć) – ale np. utkwił mi w łepetynie tekst z podpisu jednego z tuzów: nie ma drogi na skróty – może być albo dobrze, albo źle.
Ja buduję już tylko dla siebie – byłem raz na „konkursie”, dostałem nawet jakiś dyplom i nagrodę – ale atmosfera „łowców skór” tak mnie zraziła, że nigdy nic już nigdzie nie wystawię. Żenada.
Obróbka materiału obróbką, ale najpoważniejszym wyzwaniem jest psychika wykonawcy. Mimo wszystko chce się mieć szybko „efekt” – ta szybkość zabija precyzję. Dzięki Wam wprowadzam w praktykę zasadę kilkukrotnego wykonywania tego samego elementu – tak aby satysfakcjonował – co oczywiście nie znaczy że jest już perfekcyjny. Zawsze można lepiej.
Dla przykładu powiem, że :
![Obrazek](http://img710.imageshack.us/img710/5295/m46p.jpg)
![Obrazek](http://img820.imageshack.us/img820/9659/m47l.jpg)
element który finalnie znalazł się w modelu to piąta próba odwzorowania prowadnicy dla uchylnej płyty zamykającej otwory w tylnej płycie przedziału załogi. W ostatniej wersji działa jak powinna. I to jest piękne w tej zabawie.
pzdr Grzegorz