i ejszcze to:
jak bylem maly to sie pochorowalem na jakis rozstroj zoladka czy inne cholerstwo... w kazdym badz razie pani doktór przepisala mi ostrą diete [ze 3-4 lata mialem]... nic tylko kleiki....
wujek wychodzil do pracy cos kolo 6 rano... wiec zawsze z samego ranka... zrywalem sie z lozka, bieglem do kuchni gdzie wujek robil sobie sniadanie i blagalnym tonem wypowiadałem " U-u da apa" [to u-u wypowiadane jako dwie osobne litery a nie uuuuuu jak duch robi ;> znaczyło wujek.... da czyli daj apa czyli jedzenie ;>]
wujek sie litował i dawał kanapke...
godzine pozniej wstawala babcia i znowu lecialem z tekstem "baba da apa".. i znowu sie załapywalem
na koncu wstawała mama i oczywiscie czynnosc powtarzalem.... w ten sposob z diety nic nie wyszlo
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
oczywiscie dorosli nei chcieli nikomu mowic ze łamią zalecenia lekarza.. i nie wiedzieli ze od kazdego cos dostaje
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
nie ma co... zaradny od zawsze byłem ;)