*[Relacja/Pojazd] RSO/03 mit PaK-40 by ZŁO Squad
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
-
- Posty: 39
- Rejestracja: pn wrz 10 2007, 17:34
- Lokalizacja: Sosnowiec
Tak z ciekawości zapytam...Sicore pisze:Tak byłem blisko końca, a tu ch...
Relacja się lekko przeciągnie, bo laserowe gąsienice z Answer okazały się szmelcem, jak większość produktów tej firmy...
Teraz nożyk w dłoń i robimy ogniwka w standardzie.
Co było nie tak z tymi gąsiennicami? Miałem parę różnych części laserowo wycinanych z Answera i byłem z nich zadowolony.
Romą już dawno się kot zajął, nawet mi powieka nie drgnęła z tego powodu...
Gąsienice, po pierwsze, są one paskowe. To już wyjątkowe pójście na łatwiznę. Pojedyńcze ogniwa ledwo się siebie trzymają. Nie pasowały najlepiej do zębów na kołach. Choć po części była to wina modelu, bo jak wspominałem, zęby nie są rozmieszczone równomiernie...
A jak już się mi udało ją położyć na połowie koła, to jakoś to badziewnie wyglądało.
Na początku cieszyłem się z gąsienic laserowych. Można było przy mniejszym nakładzie pracy zrobić doskonale wyglądające gąsienice ogniwkowe. Wyglądające naturalnie, dużo lepiej niż w standardzie i fajnie układające się na modelu.
Ale niestety producenci takich dodatków, zaczeli robić głównie wersje dla opornych, czyli w formie paska. Wytnij pasek, naklej zęby i ostrogi i w jeden wieczór masz gotowe gąsienice. Szkoda tylko, że wyglądają niemal równie badziewnie jak standard i nie mam opcji wyboru wersji ogniwkowej...
Dlatego już mam zamówioną chemię, szukam reszty sprzętu i sam se zrobię żywiczne ogniwka.
A najśmieszniejsze jest to, że będzie mnie to kosztowało mniej pracy niż laserowe, a efekt powinien być lepszy.
Gąsienice, po pierwsze, są one paskowe. To już wyjątkowe pójście na łatwiznę. Pojedyńcze ogniwa ledwo się siebie trzymają. Nie pasowały najlepiej do zębów na kołach. Choć po części była to wina modelu, bo jak wspominałem, zęby nie są rozmieszczone równomiernie...
A jak już się mi udało ją położyć na połowie koła, to jakoś to badziewnie wyglądało.
Na początku cieszyłem się z gąsienic laserowych. Można było przy mniejszym nakładzie pracy zrobić doskonale wyglądające gąsienice ogniwkowe. Wyglądające naturalnie, dużo lepiej niż w standardzie i fajnie układające się na modelu.
Ale niestety producenci takich dodatków, zaczeli robić głównie wersje dla opornych, czyli w formie paska. Wytnij pasek, naklej zęby i ostrogi i w jeden wieczór masz gotowe gąsienice. Szkoda tylko, że wyglądają niemal równie badziewnie jak standard i nie mam opcji wyboru wersji ogniwkowej...
Dlatego już mam zamówioną chemię, szukam reszty sprzętu i sam se zrobię żywiczne ogniwka.
A najśmieszniejsze jest to, że będzie mnie to kosztowało mniej pracy niż laserowe, a efekt powinien być lepszy.
Druga część i przedostatnia o Pak-40, zostało złożyć, polakierować i pobrudzić. Sama przyjemność.
Laweta i ogony, od razy skleiłem w całość. Przeróbki minimalne, głównie poprawiłem mocowanie łopaty i elementów wyciora. Największym problemem było zwinięcie rurek na ogony z tego tragicznego papieru.
Części dobrze spasowane.
Osłona pancerna. Zamontowana na łożu. Jakoś średnio to wyszło. Z przymiarek wychodzi, że wejdzie na styk miedzy koła, to też mi się nie podoba. Dodałem siekierę, by ten bok nie był taki pusty.
Koła. Zaskakujące dobrze spasowane, robienie felg nawet dało mi trochę radości.
Hamulec wylotowy. Drewniany z Rbmodel. Mam parę ich hamulcy i są naprawdę przyzwoicie wykonane. Jedyna uwaga to, zaimpregnować żadkim CA przed jakąkolwiek obróbką.
Laweta i ogony, od razy skleiłem w całość. Przeróbki minimalne, głównie poprawiłem mocowanie łopaty i elementów wyciora. Największym problemem było zwinięcie rurek na ogony z tego tragicznego papieru.
Części dobrze spasowane.
Osłona pancerna. Zamontowana na łożu. Jakoś średnio to wyszło. Z przymiarek wychodzi, że wejdzie na styk miedzy koła, to też mi się nie podoba. Dodałem siekierę, by ten bok nie był taki pusty.
Koła. Zaskakujące dobrze spasowane, robienie felg nawet dało mi trochę radości.
Hamulec wylotowy. Drewniany z Rbmodel. Mam parę ich hamulcy i są naprawdę przyzwoicie wykonane. Jedyna uwaga to, zaimpregnować żadkim CA przed jakąkolwiek obróbką.
Ostatnio zmieniony śr sty 16 2013, 1:48 przez Sicore, łącznie zmieniany 2 razy.
Armata nie jest najlepszym obiektem, do pokazywania technik brudzenia.
Ale niech będzie, bo długo nie będę miał innego.
Na początku warto wspomnieć, że bardzo ważne jest używanie dobrych farb.
Brudzenie kiepskimi to tylko strata czasu i nerwów.
Zaczynam od washu brązem Van Dyke. Żadszą tam gdzie nie mam dostępu, gęstszą z dna pojemnika w którym ją rozcieńczam na wierzchu. Nie musi być dokładnie.
Nadmiar usuwam delikatnie zwilżonym w nafcie pędzelkiem gąbkowym.
Próbowałem takowych z sklepów z kosmetykami itp., ale nie nadają się do tego. Trzeba zainwestować w porządne, np. Tamiya.
Rainsy zaczyna się od nałożenia takich kropeczek. Tu na górze chciałem tylko wycieniować, a spód zbliżyć kolorystycznie do RSO.
Teraz je rozcieram prawie suchym pędzlem, pionowymi ruchami.
Potem na spód nakładałem wash z różnych kolorów w różnych miejscach.
Jak widać, nie jest to trudne. Wymaga tylko posiadania kolejnego zestawu narzędzi i chemii. Oraz trochę wyczucia i zaplanowania, co chcemy osiągnąć.
Ale niech będzie, bo długo nie będę miał innego.
Na początku warto wspomnieć, że bardzo ważne jest używanie dobrych farb.
Brudzenie kiepskimi to tylko strata czasu i nerwów.
Zaczynam od washu brązem Van Dyke. Żadszą tam gdzie nie mam dostępu, gęstszą z dna pojemnika w którym ją rozcieńczam na wierzchu. Nie musi być dokładnie.
Nadmiar usuwam delikatnie zwilżonym w nafcie pędzelkiem gąbkowym.
Próbowałem takowych z sklepów z kosmetykami itp., ale nie nadają się do tego. Trzeba zainwestować w porządne, np. Tamiya.
Rainsy zaczyna się od nałożenia takich kropeczek. Tu na górze chciałem tylko wycieniować, a spód zbliżyć kolorystycznie do RSO.
Teraz je rozcieram prawie suchym pędzlem, pionowymi ruchami.
Potem na spód nakładałem wash z różnych kolorów w różnych miejscach.
Jak widać, nie jest to trudne. Wymaga tylko posiadania kolejnego zestawu narzędzi i chemii. Oraz trochę wyczucia i zaplanowania, co chcemy osiągnąć.
Ostatnio zmieniony śr sty 16 2013, 1:49 przez Sicore, łącznie zmieniany 2 razy.