Witam wszystkich forumowiczów!
Jestem tutaj nowy i dotychczas tylko się przyglądałem (na ile można się przyglądać zbierając szczękę z podłogi) co tutaj niektórzy wyczyniają z papierem. Zupełnie "zielony" jeśli chodzi o modelarstwo kartonowe nie jestem - mój pierwszy model - Mitsubishi J2M3 "Raiden" z Małego Modelarza 4/1984 skleiłem daaaawno temu. Wtedy moim ulubionym tematem były samoloty odrzutowe, choć cały czas gdzieś w głowie myślałem o żaglowcach (niemniej te które "popełniłem" nie bardzo nadawały się do pokazania komukolwiek poza kolegami z podwórka...
Przez ostatnie 15-17 lat w zasadzie nie skleiłem nic... Kilka lat temu zacząłem prosty model F-5 z MM żeby sobie przypomnieć to i owo no i do dziś jest niedokończony (ale wciąż nie tracę nadziei...).
W końcu lipca tego roku trafiłem na kartonwork.pl i po przejrzeniu kilku(dziesięciu) tematów pomyślałem że spróbuję jeszcze raz (a przy okazji może "zarażę" tym bakcylem mojego syna (lat 7)
Żeby jednak nie "kozaczyć" ani nie zniechęcić się od początku postanowiłem skleić coś prostego (a jednocześnie nowego dla mnie). A czy może być coś prostszego od Forda Tfc?
Korzystając z relacji Wujka Andrzeja postanowiłem wypróbować kilka nowych (dla mnie) technik jak rozcinanie elementów zamiast zaginania, kształtowanie na mokro (z BCG), nitowanie, retusz farbkami itd.
Efektem tego była wieża (jeszcze bez lufy):
oraz koła ("metalowa" tarcza z końcówką osi jest tylko przyłożona i nie ma jeszcze retuszu na krawędzi):
A tutaj nity mojej "produkcji" i rezerwa koloru z której je wycinałem:
Nity zrobiłem jak Wujek Andrzej przykazał: wycięcie igłą, retusz krawędzi, przyklejenie BCG do pojazdu. Najgorsze że przy pierwszej partii więcej jak połowa nitów się rozwarstwiała - prawdziwy koszmar, trzeba było kleić na nowo rozwarstwione części. Wobec tego wydrukowałem sobie ponownie rezerwę koloru (wycinankę sobie zeskanowałem, mając na uwadze słowa Wujka Andrzeja że rezerwy koloru jest zbyt mało, oraz żeby w razie jakiejś wpadki móc sobie jakąś część zrobić ponownie - jakby nie było minęło ponad 15 lat...) zaimpregnowałem ją BCG z obu stron, aż była porządnie nasiąknięta, tak samo zrobiłem z drugim kawałkiem kartonu i skleiłem je razem (również BCG). Tym razem poszło o wiele lepiej, nity (a właściwie karton) nie rozwarstwiają się tak i można wycinać ich więcej z jednego kawałka (tylko palce potem bolą... )
Mimo że generalnie jestem zadowolony z efektu, raczej nie pokuszę się o to kolejny raz - to znaczy - nity jak najbardziej tak, ale tylko jeśli będę malował potem model...
Efektem kolejnych kilku dni było sklejone nadwozie, (i rozpoczęte nity na żółtym kamuflażu):
To chyba tyle na początek - mam nadzieję że tym razem powróciłem na dobre do mojego dawnego hobby i w miarę wolnego czasu (którego nigdy nie jest za wiele) będę się starał coś dodawać od czasu do czasu...
Pozdrowienia!
Krzysztof (choć znajomi mówią do mnie Leon )
[Relacja] Ford Tfc - czyli coś prostego na początek
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
- limes_inferior
- Posty: 5
- Rejestracja: pn lip 30 2012, 21:33
- Lokalizacja: Szwecja