Hej, pomimo braku wpisów budowa nie stała w miejscu. Czas na hobby mam praktycznie tylko przed pracą, większość prac przy czołgu ma miejsce między 5 a 7 rano, także jeśli mam czas na hobby, to priorytet ma budowa, zdjęcia są w drugiej kolejności. Ale na szczęście udało się sporządzić trochę dokumentacji fotograficznej
Przy okazji wielkie podziękowania dla
Tempesta za re-upload zdjęć w jego relacji z budowy T-55 Lee. Relacja jest bardzo pomocna i pomogła mi wychwicić kilka koniecznych zmian oraz uniknąć kilku baboli! Dzięki!
Model jest dość prosty w budowie, nie ma zbyt wielu części. Spasowanie jest średnie - zużyłem sporo papieru ściernego, szpachlowania nie było aż tak dużo. Problemem jest toporność detali - stąd tyle szlifowania - jako przykład błotniki (na zdjęciu przednie, tylne wymagały tego samego zabiegu):
Połówki kadłuba pasowały bardzo ładnie:
Czego nie można powiedzieć o skrzynkach na błotnikach, miały kształt trapezu w rzucie z góry i najprościej było je porozcinać i skleić od nowa:
Informacja praktyczna, jeśli ktoś ma ten model w szafie i chciałby go zbudować: skrzynki są za wysokie i trzeba je zeszlifować, inaczej wieża zahacza o nie podczas obrotu.
To samo dotyczy osłony wydechu - również do zeszlifowania, inaczej blokuje wieżę.
Ponadto, wydech został zaprojektowany jako zamocowany do błotnika na jakichś 4 łapkach, prawidłowo powinien być wspawany w błotnik:
Osłona wydechu, odpowiednio zeszlifowana, zostanie wklejona później, razem z podporami (najpierw chcę podmalować wydech na zielono):
Bardzo chciałem wykorzystać siatkę z zestawu, niestety nie byłem w stanie wkleić jej równo - poszczególne nitki były zwichrowane względem siebie (nie były ułożone prostopadle i równolegle). Kupiłem więc siatkę od abera i wkleiłem. Całą pokrywę przykleję po podmalowaniu na zielono płyty silnikowej.
Od siebie dodałem zewnętrzną instalację paliwową:
Schemat:
i na modelu:
Zrobiłem złączki z taśmy Tamiya, zrezygnowałem ze zrobienia zacisków.
Przy okazji możecie też zobaczyć mocowania dla lin holowniczych.
Przód wymagał dużej ilości pracy. Zrobiłem instalację elektryczną, wymieniłem osłonę lamp i falochron (szybciej było go zrobić od nowa, niż rzeźbić w oryginale), zrobiłem instalację pod lemiesz/trał minowy (rury plus śruby na mocowaniach oraz dwa mocowania na spodniej płycie wykonane od zera - nie było ich w zestawie), spawy, jakieś dekle obok włazu kierowcy, których przeznaczenia nie znam. Do zrobienia pozostały mocowania na dwa ogniwa zapasowe - zrobię je, gdy zobaczę, czy nie zabraknie mi ogniw (raczej nie powinno). Linki z Eureki częściowo gotowe - jedna z nich biegnie po zapasowych ogniwach, więc jeszcze nie mogę ustalić długości.
Po zmontowaniu tego wszystkiego zorientowałem się, że lampy i falochron są za nisko - lampy zamontowałem tam, gdzie było to przygotowane przez producenta. Trudno.
Z tyłu nie było zbyt wiele pracy, dodałem spawy wokół haków:
Zestawowe gąsienice są dużo za krótkie. Z jednej strony można powiedzieć, że w tak słaby zestaw podstawowy nie warto inwestować i kupować gąsienic friul, ale nie miałem innego wyboru, poza tym byłem ciekaw, jak się je składa. Po fakcie muszę powiedzieć, że bardzo przyjemnie się je składało, a efekt jest bardzo dobry.
Na warsztacie jest teraz wieża.
Pozdrawiam!