[Relacja] Armed Virginia Sloop 1776, Seahorse, 3/2020
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
[Relacja] Armed Virginia Sloop 1776, Seahorse, 3/2020
Zapraszam do kolejnej relacji - tym razem nietypowo, bo nie jest to drugowojenny samolot od AH a dość popularny (z tego co widzę na forach i konkursach) mały żaglowiec od Seahorse.
Zawsze imponowały mi doskonale wykonane modele żaglowców, jednocześnie przerażając ilością detali oraz misternego olinowania. Jednak jak tylko zobaczyłem ten model uznałem, ze to może być dobry model na start biorąc pod uwagę jego wielkość i ilość masztów
Zatem zakupiłem model wraz z kompletem dodatków, aby zminimalizować ryzyko porażki i zacząłem zabawę. Szkielet zacząłem oklejać podposzyciem poprzecznym, wklejając na początku co drugi pasek, aby uniknąć nawarstwiania się błędów związanych z niedokładnym wycinaniem
Oklejony kadłub prezentował się następująco - póki co symetria akceptowalna:
Podposzycie podłużne zacząłem oklejać dociskając do siebie poszczególne elementy. Nie był to najlepszy pomysł, ponieważ każdy pasek był pomniejszony o grubość wiązki lasera i w pewnym momencie nastąpił rozjazd między podposzyciami:
Od tego momentu zacząłem podążać już za liniami nadrukowanymi na podposzyciu poprzecznym i nie przejmując się szczelinami:
Końce elementów w okolicy rufy sfazowałem, tak aby podposzycie gładko przechodziło na wręgę:
Całość po oklejeniu:
Podkład natrasowałem igłą, tak aby podkreślić pojedyncze deski:
Po przymierzeniu pokładu do modelu okazało się, że element wycinany laserowo ma trochę inny kształt niż element w wycinance, przez co powstał rozjazd ok. 0,5mm w okolicy dziobu:
Poradziłem sobie z tym wklejając paski tektury i odpowiednio je szlifując:
Po tym zabiegu mogłem dokleić resztę pokładów oraz podposzycia:
Pozdrawiam!
Zawsze imponowały mi doskonale wykonane modele żaglowców, jednocześnie przerażając ilością detali oraz misternego olinowania. Jednak jak tylko zobaczyłem ten model uznałem, ze to może być dobry model na start biorąc pod uwagę jego wielkość i ilość masztów
Zatem zakupiłem model wraz z kompletem dodatków, aby zminimalizować ryzyko porażki i zacząłem zabawę. Szkielet zacząłem oklejać podposzyciem poprzecznym, wklejając na początku co drugi pasek, aby uniknąć nawarstwiania się błędów związanych z niedokładnym wycinaniem
Oklejony kadłub prezentował się następująco - póki co symetria akceptowalna:
Podposzycie podłużne zacząłem oklejać dociskając do siebie poszczególne elementy. Nie był to najlepszy pomysł, ponieważ każdy pasek był pomniejszony o grubość wiązki lasera i w pewnym momencie nastąpił rozjazd między podposzyciami:
Od tego momentu zacząłem podążać już za liniami nadrukowanymi na podposzyciu poprzecznym i nie przejmując się szczelinami:
Końce elementów w okolicy rufy sfazowałem, tak aby podposzycie gładko przechodziło na wręgę:
Całość po oklejeniu:
Podkład natrasowałem igłą, tak aby podkreślić pojedyncze deski:
Po przymierzeniu pokładu do modelu okazało się, że element wycinany laserowo ma trochę inny kształt niż element w wycinance, przez co powstał rozjazd ok. 0,5mm w okolicy dziobu:
Poradziłem sobie z tym wklejając paski tektury i odpowiednio je szlifując:
Po tym zabiegu mogłem dokleić resztę pokładów oraz podposzycia:
Pozdrawiam!
Re: [Relacja] Armed Virginia Sloop 1776, Seahorse, 3/2020
Dobra robota.
Na pewno będę tu zaglądał i podpatrywal
Na pewno będę tu zaglądał i podpatrywal
Kleje bo lubię!!!
Re: [Relacja] Armed Virginia Sloop 1776, Seahorse, 3/2020
Cześć, w modelu może nie przybyło zbyt wiele, mimo wszystko zapraszam na raport z postępów
Dokleiłem dystanse na burtach
Następnie przyszedł czas na wewnętrzne poszycie burt. Tutaj pojawił się problem w okolicach dziobu, elementy okazały się za krótkie:
Na naprawę przyklejonego elementu było już niestety za późno, więc po drugiej stronie wydłużyłem i pomalowałem dolną cześć burty, natomiast w powstałe szpary wkleiłem fragmenty zapasu koloru
Efekt końcowy jest akceptowalny, a do tego praktycznie cała dosztukowana część powinna zniknąć pod bukszprytem. W krawędzie otworów na działa również wkleiłem fragmenty zapasu koloru, zamiast jest tylko malować. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem projektu. Nie licząc drobnej wpadki (no chyba, że tak miało być, a ja niepotrzebnie dorabiałem elementy, które potem będę ścinał ) to wszystkie poszycia zgrywają się bez najmniejszych problemów! Utwierdzam się w przekonaniu, że wybrałem idealny model na swój start z żaglowcami
Następnym etapem było doklejanie poszycia zewnętrznego. Tutaj poszedłem nie do końca zgodnie z instrukcją i zacząłem oklejanie od góry - tak, żeby jasne fragmenty, które najłatwiej ubrudzić dokleić na końcu. Aby ułatwić sobie nagniatanie poszczególnych desek wykonałem ksero poszycia, które używałem jako szablon:
Zatem stan obecny:
I klika detali:
Przede mną faza testów - kupiłem kilka rodzajów bezbarwnych klejów i będę testował którym najlepiej będzie użyć do przyklejania poszycia dennego. Najchętniej zrobiłbym tu BCG, ale boję się, że długie, smukłe paski po kontakcie z nim staną się jeszcze dłuższe... Chciałbym także jakoś uwydatnić fakturę drewna na dnie - wiem, że było malowane na biało, jednak zupełenie jednobarwne dno trochę odstaje od pięknej tekstury na reszcie burt.
Pozdrawiam
Dokleiłem dystanse na burtach
Następnie przyszedł czas na wewnętrzne poszycie burt. Tutaj pojawił się problem w okolicach dziobu, elementy okazały się za krótkie:
Na naprawę przyklejonego elementu było już niestety za późno, więc po drugiej stronie wydłużyłem i pomalowałem dolną cześć burty, natomiast w powstałe szpary wkleiłem fragmenty zapasu koloru
Efekt końcowy jest akceptowalny, a do tego praktycznie cała dosztukowana część powinna zniknąć pod bukszprytem. W krawędzie otworów na działa również wkleiłem fragmenty zapasu koloru, zamiast jest tylko malować. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem projektu. Nie licząc drobnej wpadki (no chyba, że tak miało być, a ja niepotrzebnie dorabiałem elementy, które potem będę ścinał ) to wszystkie poszycia zgrywają się bez najmniejszych problemów! Utwierdzam się w przekonaniu, że wybrałem idealny model na swój start z żaglowcami
Następnym etapem było doklejanie poszycia zewnętrznego. Tutaj poszedłem nie do końca zgodnie z instrukcją i zacząłem oklejanie od góry - tak, żeby jasne fragmenty, które najłatwiej ubrudzić dokleić na końcu. Aby ułatwić sobie nagniatanie poszczególnych desek wykonałem ksero poszycia, które używałem jako szablon:
Zatem stan obecny:
I klika detali:
Przede mną faza testów - kupiłem kilka rodzajów bezbarwnych klejów i będę testował którym najlepiej będzie użyć do przyklejania poszycia dennego. Najchętniej zrobiłbym tu BCG, ale boję się, że długie, smukłe paski po kontakcie z nim staną się jeszcze dłuższe... Chciałbym także jakoś uwydatnić fakturę drewna na dnie - wiem, że było malowane na biało, jednak zupełenie jednobarwne dno trochę odstaje od pięknej tekstury na reszcie burt.
Pozdrawiam
Re: [Relacja] Armed Virginia Sloop 1776, Seahorse, 3/2020
Fajny model.
W dokach:
HMS Victory
W planach:
Loading......
HMS Victory
W planach:
Loading......
- Sklejacz Maciej
- Posty: 608
- Rejestracja: ndz wrz 08 2013, 9:51
- Lokalizacja: Inna piaskownica
- x 108
Re: [Relacja] Armed Virginia Sloop 1776, Seahorse, 3/2020
I ja też podglądam, bo żaglowce są fajne bardzo i kiedyś być może też chciałbym po jakiś sięgnąć Warto więc podglądać, tym bardziej że kilka fajnych ostatnio się na forum prezentuje.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
obecnie zamrożony:Iskander M (MZKT 79300 Astrolog)
już po: ORP Krakowiak, T-72M, Opel Blitz 3,6S, SdKfz 233.
już po: ORP Krakowiak, T-72M, Opel Blitz 3,6S, SdKfz 233.
Re: [Relacja] Armed Virginia Sloop 1776, Seahorse, 3/2020
Dzięki
W porównaniu klejów widocznych na zdjęciu brałem pod uwagę:
-szybkość zasychania na elemencie (czy będę w stanie posmarować pojedynczy pasek na raz, a następnie nakleić go na kadłub przed zaschnięciem kleju)
-czy klej deformuje element
-łatwość usuwania resztek kleju
-siłę potrzebną do rozklejenia elementów.
W mojej opinii zwycięzcą został stary dobry Butapren - jedyny nieprzezroczysty klej w tym zestawieniu
Jeśli chodzi o podbicie faktury drewna, to tu poległem. Technika którą wykorzystuję do drewna w naturalnym kolorze, tu nie zdała egzaminu.
Ostatecznie zadecydowałem, że dno będzie malowane z uwagi na ew. pobrudzenie Butaprenem, ale żeby lepiej oddać wygląd kadłuba poszycie porozcinałem na pojedyncze deski.
Oklejanie zacząłem od dziobu, tak aby ew. docinki wykonywać na prostym odcinku na rufie:
Efekt końcowy nie był taki zły jak zakładałem na początku. Ale niestety nie obyło się bez pomyłek - mimo, że obie strony starałem się oklejać w ten sam sposób, oraz wyszlifować podposzycie w podobny sposób to rozjechały mi się paski poszycia :/ Widać to na zdjęciu dziobu i rufy. Gdyby nie to, możliwe, że odpuściłbym malowanie i ew. podretuszował kilka szpar pomiędzy deskami.
Tak to wygląda po pomalowaniu. Miejscami linie podziału trochę zginęły pod farbą, ale będę je jeszcze trasował przed lakierowaniem całości
Pozdrawiam
W porównaniu klejów widocznych na zdjęciu brałem pod uwagę:
-szybkość zasychania na elemencie (czy będę w stanie posmarować pojedynczy pasek na raz, a następnie nakleić go na kadłub przed zaschnięciem kleju)
-czy klej deformuje element
-łatwość usuwania resztek kleju
-siłę potrzebną do rozklejenia elementów.
W mojej opinii zwycięzcą został stary dobry Butapren - jedyny nieprzezroczysty klej w tym zestawieniu
Jeśli chodzi o podbicie faktury drewna, to tu poległem. Technika którą wykorzystuję do drewna w naturalnym kolorze, tu nie zdała egzaminu.
Ostatecznie zadecydowałem, że dno będzie malowane z uwagi na ew. pobrudzenie Butaprenem, ale żeby lepiej oddać wygląd kadłuba poszycie porozcinałem na pojedyncze deski.
Oklejanie zacząłem od dziobu, tak aby ew. docinki wykonywać na prostym odcinku na rufie:
Efekt końcowy nie był taki zły jak zakładałem na początku. Ale niestety nie obyło się bez pomyłek - mimo, że obie strony starałem się oklejać w ten sam sposób, oraz wyszlifować podposzycie w podobny sposób to rozjechały mi się paski poszycia :/ Widać to na zdjęciu dziobu i rufy. Gdyby nie to, możliwe, że odpuściłbym malowanie i ew. podretuszował kilka szpar pomiędzy deskami.
Tak to wygląda po pomalowaniu. Miejscami linie podziału trochę zginęły pod farbą, ale będę je jeszcze trasował przed lakierowaniem całości
Pozdrawiam
Re: [Relacja] Armed Virginia Sloop 1776, Seahorse, 3/2020
Dno pomalowałem drugą warstwą farby - tym razem pędzlem, tak aby wpłynęła ona w szpary pomiędzy deskami - a następnie delikatnie przeszlifowałem, żeby miejscami dotrzeć do pierwszej warstwy. Ponieważ dwie warstwy były malowane dwiema różnymi farbami (pierwsza miała cieplejszy odcień, druga chłodniejszy), powierzchnia dnia nie jest już taka jednolita i wyszły delikatne przebarwienia - ale są one na tyle subtelne, że na zdjęciach niewidoczne. Ostatnim etapem oklejania poszyciem było doklejenie 2 elementów na rufie:
Przyszła pora na listwy - spasowanie bez zastrzeżeń Co prawda niemal każdy element musiałem skracać, czasem i po kilka milimetrów, ale to raczej takie założenie projektanta, niż błąd w projekcie.
Kotbelka została zaprojektowana jako pięciowarstwowa kanapką. Aby uniknąć sytuacji w której będzie ona za wąska lub za szeroka niż oklejka podzieliłem komponenty na dwie sekcje, które sumarycznie mają mniejszą grubość niż oklejka, po czym dokleiłem je do niej wyrównując krawędzie części. Na tych zdjęciach retusz wyszedł tragicznie, późniejsze zdjęcia oddają prawdziwy odcień tej nieczarnej czerni
Instrukcja sugeruje, żeby zacząć od przyklejenia dłuższej części poręczy, a następnie doklejenie kotbelek i część dziobowej, na której można robić ew. korekty. Ja jednak zrobiłem odwrotnie, aby mieć pewność, że kotbelki będą w tej samej odległości od dziobu na obu burtach. a do tego łatwiej chyba robić korekty na niemal prostych poręczach (tu akurat korekta nie była potrzebna)
Tu niestety wyszedł błąd, który zapewne popełniłem przy kształtowaniu burt. W części dziobowej trochę za bardzo wygiąłem poszycie, przez co jego linia nie podąża za krawędzią poręczy:
Aby mieć pewność że poręcz będzie w jednej linii z listwą w tylnej części, zacząłem od przyklejenia jej jako pierwszej. Dzięki temu po przyłożeniu poręczy głównej mogłem łatwo ustalić prawidłową wysokość na której listwa powinna być przyklejona, a potem właściwą głębokość na jakiej powinna być osadzona poręcz:
Po doklejeniu pozostałych poręczy tak prezentuje się kadłub - widać dużo błyszczących śladów po kleju CA, bo to głownie go używałem do doklejania listew i poręczy, ale znikną one po polakierowaniu matem, jak już wszystkie elementy będą na swoim miejscu.
Kilka zbliżeń na detale:
Przyszła pora na listwy - spasowanie bez zastrzeżeń Co prawda niemal każdy element musiałem skracać, czasem i po kilka milimetrów, ale to raczej takie założenie projektanta, niż błąd w projekcie.
Kotbelka została zaprojektowana jako pięciowarstwowa kanapką. Aby uniknąć sytuacji w której będzie ona za wąska lub za szeroka niż oklejka podzieliłem komponenty na dwie sekcje, które sumarycznie mają mniejszą grubość niż oklejka, po czym dokleiłem je do niej wyrównując krawędzie części. Na tych zdjęciach retusz wyszedł tragicznie, późniejsze zdjęcia oddają prawdziwy odcień tej nieczarnej czerni
Instrukcja sugeruje, żeby zacząć od przyklejenia dłuższej części poręczy, a następnie doklejenie kotbelek i część dziobowej, na której można robić ew. korekty. Ja jednak zrobiłem odwrotnie, aby mieć pewność, że kotbelki będą w tej samej odległości od dziobu na obu burtach. a do tego łatwiej chyba robić korekty na niemal prostych poręczach (tu akurat korekta nie była potrzebna)
Tu niestety wyszedł błąd, który zapewne popełniłem przy kształtowaniu burt. W części dziobowej trochę za bardzo wygiąłem poszycie, przez co jego linia nie podąża za krawędzią poręczy:
Aby mieć pewność że poręcz będzie w jednej linii z listwą w tylnej części, zacząłem od przyklejenia jej jako pierwszej. Dzięki temu po przyłożeniu poręczy głównej mogłem łatwo ustalić prawidłową wysokość na której listwa powinna być przyklejona, a potem właściwą głębokość na jakiej powinna być osadzona poręcz:
Po doklejeniu pozostałych poręczy tak prezentuje się kadłub - widać dużo błyszczących śladów po kleju CA, bo to głownie go używałem do doklejania listew i poręczy, ale znikną one po polakierowaniu matem, jak już wszystkie elementy będą na swoim miejscu.
Kilka zbliżeń na detale:
Re: [Relacja] Armed Virginia Sloop 1776, Seahorse, 3/2020
Naprawdę świetnie ci to wychodzi.
Kleje bo lubię!!!
Re: [Relacja] Armed Virginia Sloop 1776, Seahorse, 3/2020
Dziękuję, staram się jak mogę
Zapraszam na krótka aktualizacje.
Po sklejeniu steru kierunku i przyłożeniu go na właściwe miejsce okazało się, że nie pasuje:
Na początku myślałem, że to może znowu coś nie tak z laserami, ale po przyłożeniu do oryginalnej części problem nadal występował:
Szkoda, że nie sprawdziłem tego wcześniej, bo na początkowym etapie byłoby to bardzo proste do korekty - a tak musiałem użyć frezu na niemal gotowym kadłubie. Na szczęście obyło się bez strat
Mocowanie steru wykonałem za pomocą profili polistyrenowych, posiłkując się zdjęciami z Internetu
Dodałem także imitacje śrub:
Całość po pomalowaniu:
Następnie zabrałem się za wyposażanie pokładu. Tutaj bez większych zastrzeżeń, zdziwiła mnie jedynie pozycja szwu na tym czarnym kominie - wypada on z boku elementu, a nie jak to zazwyczaj bywa na jego najmniej widocznej części:
Kilka zbliżeń (musiałem trochę prześwietlić zdjęcia, stąd ten dziwnie zielony odcień retuszu)
Laserowo wycinany greting rozpadł się jeszcze przed wycięciem, zatem muszę zrobić kolejny od zera (płaski nadruk z wycinanki odpada) - pierwsze efekty nie są zadowalające, ale się nie poddaje i próbuje dalej
Pozdrawiam
Zapraszam na krótka aktualizacje.
Po sklejeniu steru kierunku i przyłożeniu go na właściwe miejsce okazało się, że nie pasuje:
Na początku myślałem, że to może znowu coś nie tak z laserami, ale po przyłożeniu do oryginalnej części problem nadal występował:
Szkoda, że nie sprawdziłem tego wcześniej, bo na początkowym etapie byłoby to bardzo proste do korekty - a tak musiałem użyć frezu na niemal gotowym kadłubie. Na szczęście obyło się bez strat
Mocowanie steru wykonałem za pomocą profili polistyrenowych, posiłkując się zdjęciami z Internetu
Dodałem także imitacje śrub:
Całość po pomalowaniu:
Następnie zabrałem się za wyposażanie pokładu. Tutaj bez większych zastrzeżeń, zdziwiła mnie jedynie pozycja szwu na tym czarnym kominie - wypada on z boku elementu, a nie jak to zazwyczaj bywa na jego najmniej widocznej części:
Kilka zbliżeń (musiałem trochę prześwietlić zdjęcia, stąd ten dziwnie zielony odcień retuszu)
Laserowo wycinany greting rozpadł się jeszcze przed wycięciem, zatem muszę zrobić kolejny od zera (płaski nadruk z wycinanki odpada) - pierwsze efekty nie są zadowalające, ale się nie poddaje i próbuje dalej
Pozdrawiam