[G] Chilijski torpedowiec Janequeo 1:200 - opr. Cordel - sklejanie testowe

wszystko o modelach kartonowych

Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork

ODPOWIEDZ
Bialy
Posty: 23
Rejestracja: ndz cze 09 2024, 12:25
x 13

[G] Chilijski torpedowiec Janequeo 1:200 - opr. Cordel - sklejanie testowe

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Bialy »

Witajcie, witajcie.
Objawiam się ze swym skrytoskejactwem.
Tym razem na tapetę trafiło opracowanie Projektanta - Czarodzieja Cordela z czarnego forum. Załapałem się albowiem jako paprok klajstrowy na testowe ulepienie tytułowego pływadła.
Szanowny Pan Ałutor opracował tegoż maluszka w skalach 1:100 i 1:200. Jak widać wybór był oczywistą oczywistością. Bezczelnie podglądając proces projektowania Trento (choć nie moja bajka to dla samego posiadania najpewniej zanabędę) gdy rozpoczynałem walkę z mikrusem byłem pewien, że jedyne babole, które pojawią się w trakcie zabawy będą moją winą. I tu "zonk" - znalazłem błąd w opracowaniu. Och cóż to był za koszmar. Projekt omal nie skończył z wykorzystaniem manewru Cevy. Okazało się albowiem, że na podłużnicach nie została narysowana lokalizacja jednej (słownie: j e d n e j) wręgi, która na wodnicy oczywiście była uwzględniona. Poruszając się po zawiłych drogach współczesnego rozumowania było to dyskwalifikujące całe opracowanie zaniedbanie :-))))))))))
Pan Ałutor oczywiście na moje lamenty poprawił projekt i nagle i znienacka całe opracowanie okazało się sklejalne :-))))))
Dobra. Teraz na poważnie.
Nic co było narysowane nie wymagało poprawek. Niedokładności widoczne na zdjęciach wynikają z nieco zbyt grubego kartonu, na którym wydrukowałem model oraz moich miernych umiejętności. Weźcie też pod uwagę moi mili czytacze, wielkość część w skali 1:200 :-)
Ogólne mówiąc - jedna wielka radocha ze sklejania.

A teraz poznajmy historyję powstawania Janeczka.

Pierwszym za co się zabrałem było działko. Uznałem bowiem, że jeśli z nim sobie poradzę to reszta będzie już spacerkiem. Och moja ty naiwności :-)
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Natychmiast znalazłem się w krainie zbyt małych części i zbyt grubych paluchów nie wspominając już o ślepocie.

Po wygranej (?) walce z działkiem dorwałem się do kadłuba i tu czekały na mnie znów jakieś takie mikroskopijne części:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Ponieważ kadłubek w końcu udało się poskładać trzeba więc było zabrać się za resztę papiórzanych gratów (co jeden to mniejszy)
Obrazek Obrazek Obrazek

No a potem skończyły się papiórki. Nastał czas drutologii stosowanej :-)
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Radośnie przebrnąwszy przez relingi (o dziwo wyszły za pierwszym razem - widocznie Pan Szanowny Ałutor ma możliwość wpływania przez swe projekty na sklejaczy) spojrzałem na szpeje, które miały zawisnąć na skończonych chwilę wcześniej barierkach.
Taaaaakkkkk
Spojrzałem znów. Najpierw lewą gałą, potem prawą gałą, potem oboma......
Ha, ha, ha, ha.....
Z mej zwiędłej piersi wydobył się histeryczny śmiech a w ślepych oczach zabłysły łzy:
Obrazek Obrazek Obrazek

No to jeżeli wpadłem już w szpony obłędu to nie wypadało pozostawić samemu sobie pewnego ważkiego tematu. I zaczęło się. Najpierw przywlokłem opakowanie wykałaczek, następnie wygrzebałem jakiś pilniczek i papierek ścierny i na koniec odpaliłem dremelka z biedry.
Efekt - co najmniej cztery godziny soczystej gwary podwórzowej i połowa paczki wykałaczek do wyrzucenia, ale wystrugałem patyczek o średnicy pół milimetra. Ludzie... pół milimetra średnicy - toż to się w palcach pod własnym ciężarem wyginało. Duma mię rozpierała jak grochówka jelita frontowego żołnierza (jak to ktoś napisał). Już tylko zostało odnaleźć w zagłębieniach linii papilarnych pozostałe części wytyku i poskładać to wszystko w całość.
Obrazek Obrazek
Pozostałe kijki z minami wytykowymi zrobiłem z drutka miedziannego wytarganego z jakiegoś kabelka telefonicznego.
Mowa o tyczkach po obu stronach relingu na rufie. To jedyne odstępstwo od projektu (coś takiego było na zdjęciu, którego posiadaczem się stałem)

I tym sposobem po zawieszeniu bandery (oczywiście za pierwszym razem przyklajstrowałem ją odwrotnie) prace zostały zakończone.

Teraz mogę przedstawić skorupkę w całości (bez i z przymiarami modelarskimi). Tak jak pisałem wcześniej nie stwierdziłem żadnych błędów w opracowaniu. Wszystko co nie wygląda dobrze jest spowodowane moim brakiem umiejętności sklejania modeli. Jednakże, jeżeli taki paprok jak ja poradził sobie bez problemów i to w takiej mikroskali to prawdziwi modelarze zrobią z tej wycinanki prawdziwe cudeńko, na które będę na wystawach zerkał pożądliwym okiem.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

I na sam koniec końców postanowiłem zrobić fotkę mego warsztatu. Skoro inni mogą się chwalić to czemu ja nie mam? Wyciągnąłem więc pojemniczek po ferrero ro... coś tam i zacząłem układać "narzędzia" na macie. Ułożywszy wszystko spojrzałem do pustego pudełka, następnie na matę....
Obrazek

No cóż tak oto prezentuje się mój warsztat pracy (brak na zdjęciu tylko dremelka z biedry - nie chciało mi się iść po niego)
Chiba będzie trzeba cóś dokupić :-)

I na sam koniec końców przesyłam podziękowania takiemu jednemu niemal łysemu Gekonowi, któren to rozwiał me wątpliwości co do kilku elementów Janeczka (kolor wnętrza nawiewnika i kolor kominów). Ziga - dzięki wielkie.
ODPOWIEDZ