Jak malować modele ?
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
Jak malować modele ?
Jak malujecie swoje modele kartonowe i plastikowe. Samoloty, okręty i pojazdy.
"Nie śmierć rozdziela ludzi, lecz brak miłości"
U mnie na poczatku byl zawsze pendzel.Wtedy nie slyszalem jeszcze o takim cudzie jak aerograf no i skala byla mniejsza bo 72-ka.Z czasem apetyt zaczol wzrastac na troche wieksze modele i tu juz pedzel nie pasowal. Ze zmiana narzedzi pracy zmienilem tez skale na 48-ke. Od tamtego czasu stosuje aerograf ale i bez pedzla sie nie obejdzie.Co do farb to stosuje zazwyczaj Humbrola i Revella.Humbrol pomimo wiekszej gamy kolorystycznej nie budzi mojego uznania poniewaz szybko sie starzeje i ni jak to pozniej rozcieczyc bez skazy na modelu do tego jeszcze dochodzi to , ze farby te tzn. ten sam kolor kupiony w roznym przedziale czasu rozni sie odcieniem. Revell jest lepszy ale znowu kolorow mniej i trzeba sie czasami niezle nakombinowac aby uzyskac odpowiednik Humbrola.Za najlepsze do tej pory jakie stosowalem farby uwazam Extracolor a to dlatego , ze maja juz odpowiednie kolory i to juz do poszczegolnych modeli np : rosyjska zielen do Mig-a -29 itd.Maja jeszcze jeden wielki plus a mianowicie wszystkie sa blyszczace co ulatwia i skraca czas potrzebny przy nakladaniu kalkomani..
E tam Okonku, wszyscy malują, tylko pisać się leniom nie chce .
Dobrodziejstwo aerografu znam od dawna, ale od jeszcze dawniej znam mizerię swojego portfela. Jeżeli kupowałbym pistolecik, to któryś z lepszych, a to oznacza wydatek, w ekstremalnych przypadkach - kilkuset złotych. Do tego dodatkowe głowice no i sprężarka. Wiem, że można zrobić ze zniszczonej lodówki, ale moje zdolności manualne w takich robótkach, są mierne. Jak coś naprawiam, to zawsze zostają mi części.
Wszystko powyższe prowadzi do nieuchronnej konkluzji: pędzelki. Większość moich farb to emalie Revella i Humbrola, ale ostatnimi czasy przechodzę na akryle Pactry. Mało nimi malowałem, to nie mam jeszcze wyrobionej opinii.
Podstawowa rzecz przy malowaniu pędzlami, dla mnie, to nigdy, lub prawie nigdy jedna warstwa. Lepsze efekty wychodzą mi, przy położeniu dwóch, trzech warst rozrzedzonej farby - jednokrotne pociągnięcia pędzelkiem, kolejna warstwa w prostopadłym kierunku.
Na łamach Aeroplanu, bodaj że numer pierwszy z tego roku, jego redaktor naczelny wypowiedział wojnę pędzelkom. Ten artykuł z kolei dał impuls do wojenki obrońcom pędzlowania na liście dyskusyjnej polskich modelarzy. Okazało się, że jest całkiem spora ilość modelarzy, w ogóle nie stosująca aerografu ( to między innymi i ja ). Większość jednak stosuje techniki mieszane.
gulus ot tak sobie z doskoku
Dobrodziejstwo aerografu znam od dawna, ale od jeszcze dawniej znam mizerię swojego portfela. Jeżeli kupowałbym pistolecik, to któryś z lepszych, a to oznacza wydatek, w ekstremalnych przypadkach - kilkuset złotych. Do tego dodatkowe głowice no i sprężarka. Wiem, że można zrobić ze zniszczonej lodówki, ale moje zdolności manualne w takich robótkach, są mierne. Jak coś naprawiam, to zawsze zostają mi części.
Wszystko powyższe prowadzi do nieuchronnej konkluzji: pędzelki. Większość moich farb to emalie Revella i Humbrola, ale ostatnimi czasy przechodzę na akryle Pactry. Mało nimi malowałem, to nie mam jeszcze wyrobionej opinii.
Podstawowa rzecz przy malowaniu pędzlami, dla mnie, to nigdy, lub prawie nigdy jedna warstwa. Lepsze efekty wychodzą mi, przy położeniu dwóch, trzech warst rozrzedzonej farby - jednokrotne pociągnięcia pędzelkiem, kolejna warstwa w prostopadłym kierunku.
Na łamach Aeroplanu, bodaj że numer pierwszy z tego roku, jego redaktor naczelny wypowiedział wojnę pędzelkom. Ten artykuł z kolei dał impuls do wojenki obrońcom pędzlowania na liście dyskusyjnej polskich modelarzy. Okazało się, że jest całkiem spora ilość modelarzy, w ogóle nie stosująca aerografu ( to między innymi i ja ). Większość jednak stosuje techniki mieszane.
gulus ot tak sobie z doskoku
Żeby nie włamywać się do otwartego lokalu to pod adresem www.modelarstwo.org.pl w dziale Technika już jest dosyć dokładny opis. I wiele innych ciekawostek, ale chyba adresik jest znany.
gulus raczej powielający niż stwarzający
gulus raczej powielający niż stwarzający
Czy to juz tak jest , ze ludzie utrudniaja sobie sami a przy okazji i innym zycie czy mi sie wydaje Bylem widzialem i dostalem takie galy. Jakbym to kiedys widzial to tez zastanawialbym sie nad sensem wydatku kasy a malowaniem pedzlem .Wlasnie ten problem widze u Ciebie i znajdzie sie jeszcze wielu innych , ktorzy zadaja sobie wlasnie to pytanie. A czy nie mozna prosciej Czy taki kompresor musi pracowac 8-9 godzin bez przerwy aby potrzebny byl jakis tam wylacznik cisnieniowy (to chyba najwiekszy wydatek ) Nie powiem zaciekawila mnie gasnica jako zbiornik wyrownawczy ale komu znowu potrzeba az tyle spezonego powietrza .Przez czas , ktory ten maly kompresorek potrzebuje na napompowanie tego zbiornika ja juz dawno pije kawe po skaczonej robocie. Moj kompresorek tez ma taki zbiornik ( ciekawe , kto go znajdzie) i potrzebuje 10 a moze i mniej sekund aby byc gotowym do akcji. Ludzie ! tym sie nie maluje Auta tylko modele.No dobra , mysle , ze to wystarczy .Juz niedlugo beda szczegolowe rysunki i opis potrzebny do wykonania tanszej wersji , ktora ja posiadam .Nie jest to moj pomysl.Zostal juz wczesniej w niejednym modelarskim warsztacie przetestowany.
Jak wiesz, najprawdopodobniej wezmę się za Su-22 - duży model z dużymi płaszczyznami do pomalowania. Do niego nie potrzebowałbym precyzyjnego aerografu, wystarczy jakikolwiek, a źródłem powietrza może byc puszka modelarska, ale co będzie jak zechce mi się pobawić w malowanie typu motling? Raczej nie kompresor spędza mi sen z powiek, ale sam aerograf.
A tak z ręką na sercu, duże znaczenie ma moje leństwo.
gulus na drugie lenistwo
A tak z ręką na sercu, duże znaczenie ma moje leństwo.
gulus na drugie lenistwo